Praktyki dzień dziesiąty. Ciągle pada.
Piątek, 22 lutego 2013 | dodano:22.02.2013Kategoria Praca
Km: | 52.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 24.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Ciągle pada! Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby,
Śnieżne niebo się opuszcza coraz niżej,
żeby przyjrzeć się jak białe są ulice. A ja?
A ja jeżdżę desperacko i na przekór tej pogodzie,
Kostką downa czując się z rowerem jak na lodzie,
Patrzą z auta rozeźlone twarze w oknie, to nic.
Ciągle pada! Ludzie jadą autem, bo się boją śniegu,
Stoją w wiacie, ledwie się w tej wiacie mieszcząc,
marzną z myślą "Gdzie do ch.. ten autobus". A ja?
A ja jadę, nie przejmując się pogodą ani spiesząc,
Czując jak mi płatki śniegu usta pieszczą,
ni cholery nie rozumiem tych co pieszo, o tak!
Szkółka 4 godziny. Same dziewczynki- raz Fitball, raz dancehall i merengue, siatka, kosz. Miały być płotki, ale buchnęła mi koleżanka z przed nosa.
Nie umiem sędziować. Pamiętam co nieco z zajęć na AWFie, siatę jako tako, bo grałam... Nie oglądam meczy to i sporo się zapomniało. Skończyło się dzisiaj na pokazywaniu stron, bez nadgorliwości.
Powrót do domu. Szybki obiad i do pracy. Po salsie zostałam na walkingu. Ale to było! Całe 50 minut z przekroczeniem progu anaerobowego. Koszulka jakby wyciągnięta z pralki po słabym odwirowaniu.
Kostka downa to najbardziej niebezpieczny przy takiej pogodzie element polskich dróg. Poza dziurami-gigantami. Oponki tańczą na niej jak chcą!
Śniegiem tak sypnęło po południu, że nie było widać oznaczeń na jezdni. Trochę ryzykowna jazda ulicą, ale inaczej się nie dało. W okolicach centrum jak jechać rowerem, to tylko wdychając spaliny bezpośrednio z rur samochodów.
Wolny weekend! Żadnego śniegu! Niech sobie pada w górach i w Jakuszycach. Wrocław nie chce.
Praktyki dzień dziewiąty. Lamowato.
Czwartek, 21 lutego 2013 | dodano:21.02.2013
Km: | 38.73 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 19.36 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Była lama. Nie, tym razem nie założyłam źle łańcucha. Nie, tym razem nie kupiłam butów w dwóch różnych rozmiarach zastanawiając się czemu jeden jest taki ciasny.
O dzisiejszej lamie wiem tylko ja. Zachowałam kamienną twarz do końca, choć już mi zaczęła zarastać "lamowatym" futrem.

Dzisiaj dzień niepraktykowania praktyk czyli "Nie będzie mnie dzisiaj w szkole, bawcie się dobrze". Wstawać o 6.00, żeby posiedzieć 2 godziny? Eee...
Z dnia na dzień co raz zimniej. Miejscami lodowato- w szczególności na mniej uczęszczanych drogach. Póki co wciąż sukces. Teoria czterokrotnego zaprzeczenia uchroniła mnie od szybkiej zmiany pozycji wysokiej na niską.
1. NIE skręcaj (gwałtownie)
2. NIE hamuj (przednim hamulcem)
3. NIE wjeżdżaj w koleiny
4. NIE oddychaj
Praktyki to chyba mam już zaliczone, bo mój opiekun z uczelni jak się okazało mieszka jakieś 500 m ode mnie. Również bierze udział w maratonach. Ba, nawet biega w tym samym lesie co ja- może nawet kiedyś żeśmy się mijali :)

O dzisiejszej lamie wiem tylko ja. Zachowałam kamienną twarz do końca, choć już mi zaczęła zarastać "lamowatym" futrem.

Dzisiaj dzień niepraktykowania praktyk czyli "Nie będzie mnie dzisiaj w szkole, bawcie się dobrze". Wstawać o 6.00, żeby posiedzieć 2 godziny? Eee...
Z dnia na dzień co raz zimniej. Miejscami lodowato- w szczególności na mniej uczęszczanych drogach. Póki co wciąż sukces. Teoria czterokrotnego zaprzeczenia uchroniła mnie od szybkiej zmiany pozycji wysokiej na niską.
1. NIE skręcaj (gwałtownie)
2. NIE hamuj (przednim hamulcem)
3. NIE wjeżdżaj w koleiny
4. NIE oddychaj
Praktyki to chyba mam już zaliczone, bo mój opiekun z uczelni jak się okazało mieszka jakieś 500 m ode mnie. Również bierze udział w maratonach. Ba, nawet biega w tym samym lesie co ja- może nawet kiedyś żeśmy się mijali :)

Praktyki dzień ósmy. Chińska piłka nożna.
Środa, 20 lutego 2013 | dodano:21.02.2013
Km: | 13.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 19.95 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Zasady? 3 kg piłka lekarska i mogą się poruszać jedynie w pozycjach pół wysokich. Można trzymać piłkę między nogami, zatrzymywać przeciwnika, zabierać mu piłkę, ... Czasami kończyło się na tym, że nie o piłkę walka była, ale pomiędzy sobą- takie zbiorowe judo :D 100% zaangażowania, pot się lał.
Nauczyciel zdradził mi jego psychologiczne podejście do uczniów po tym jak zapytałam dlaczego nie zobowiązuje dziewczyn do wiązania włosów na zajęcia.
Odpowiedział, że jeżeli im nie przeszkadza to niech tak ćwiczą. A jeżeli mają gimnastykę to powiada "Tylko będziesz musiała po zajęciach pozamiatać na sali te powyrywane włosy"
Dziewczyna grała w siatkówkę z bransoletką na ręce. Po zwróceniu przez N uwagi odpowiedziała, że ona już nie raz z tym ćwiczyła, że nic jej się nie stanie.
N:
"Wiesz, ale tu nie chodzi o Ciebie... Piłka uderzy, w bransoletkę, przetnie Ci tętnicę, pełno krwi się poleje na parkiet- kto to będzie sprzątał?"
Ściągnęła bez gadania.
Przy skokach przez płotki:
"Tylko uważajcie, żeby się nie potknąć i nie uderzyć zębami o parkiet. Bo porysujecie i rodzice będą musieli za to płacić."
Trafiłam pod dobre skrzydła :P
Wierzcie lub nie- Tacy Sylwestrowie zdarzają się w liceum. A sposób komunikacji... Pasowałby do szkoły, z którą moje LO dzieli salę :D
Nauczyciel zdradził mi jego psychologiczne podejście do uczniów po tym jak zapytałam dlaczego nie zobowiązuje dziewczyn do wiązania włosów na zajęcia.
Odpowiedział, że jeżeli im nie przeszkadza to niech tak ćwiczą. A jeżeli mają gimnastykę to powiada "Tylko będziesz musiała po zajęciach pozamiatać na sali te powyrywane włosy"
Dziewczyna grała w siatkówkę z bransoletką na ręce. Po zwróceniu przez N uwagi odpowiedziała, że ona już nie raz z tym ćwiczyła, że nic jej się nie stanie.
N:
"Wiesz, ale tu nie chodzi o Ciebie... Piłka uderzy, w bransoletkę, przetnie Ci tętnicę, pełno krwi się poleje na parkiet- kto to będzie sprzątał?"
Ściągnęła bez gadania.
Przy skokach przez płotki:
"Tylko uważajcie, żeby się nie potknąć i nie uderzyć zębami o parkiet. Bo porysujecie i rodzice będą musieli za to płacić."
Trafiłam pod dobre skrzydła :P
Wierzcie lub nie- Tacy Sylwestrowie zdarzają się w liceum. A sposób komunikacji... Pasowałby do szkoły, z którą moje LO dzieli salę :D
Praktyki dzień... Siódmy?
Wtorek, 19 lutego 2013 | dodano:21.02.2013
Km: | 24.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 18.15 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Poranny sms do mojego nauczyciela w szkole.
"Pedałuję co sił w nogach, ale jest szansa, że się spóźnię"
"Spokojnie, jedź ostrożnie"
^^
Wstałam. Spojrzałam za okno- śnieg! Hura! Zmarszczyłam brwi, zrobiłam dzióbek ustami i westchnęłam.
Pogoda pod morsem. Niech sobie i będzie -10 tylko żeby nie padało! Jeszcze w tym roku nie tańczyłam na lodzie i chciałabym, żeby mi się udało zaliczyć zimę bez lizania lodu na jezdni/chodniku.
W szkole kontynuowałam judo- podusili się chłopaki co nieco.
"Pedałuję co sił w nogach, ale jest szansa, że się spóźnię"
"Spokojnie, jedź ostrożnie"
^^
Wstałam. Spojrzałam za okno- śnieg! Hura! Zmarszczyłam brwi, zrobiłam dzióbek ustami i westchnęłam.
Pogoda pod morsem. Niech sobie i będzie -10 tylko żeby nie padało! Jeszcze w tym roku nie tańczyłam na lodzie i chciałabym, żeby mi się udało zaliczyć zimę bez lizania lodu na jezdni/chodniku.
W szkole kontynuowałam judo- podusili się chłopaki co nieco.
Praktyki dzień szósty. Wtorkowe fatum.
Poniedziałek, 18 lutego 2013 | dodano:18.02.2013
Km: | 21.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 21.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
I znowu poniedziałek. Jutro wtorek, pojutrze środa i już prawie weekend. Póki co najgorszy dzień mnie czeka czyli wtorek. I tak było zawsze- najgorsze lekcje, najwięcej lekcji, najpóźniej odbywające się zajęcia na uczelni...
A jutro od 6.00 do 22.00 poza domem i w środę jeszcze na 8.00. Nie wspomnę o rozpisaniu lekcji i przygotowaniu się do nich. I przygotowaniu do zajęć. Nie narzekam, przecież lubię horro... Hardkory.
Wtorek. 5 lekcji, 5 godzin zajęć. 10 godzin nawijania, krzyczenia, uśmiechania, udawania WYSPANEJ, kreatywnej, energicznej, pełnej życia nauczycielki, instruktorki i jaka tam jeszcze rola mi przypadnie.
Dzisiaj 6 lekcji pod rząd. Wszystkie prowadziłam sama (nie chwaląc się ;)). Na judo miałam jednego lenia, którego najchętniej bym wyczochrała i spuściła głowę w kiblu. Żartuję- takie tam nauczycielskie żarty.
(ćwiczą pady)
- Dlaczego nie ćwiczysz, nie lubisz sportów walki?
- Niemmm, po prostu nie widzę przyjemności w upadaniu na podłogę.
:x
Padu oczywiście zrobić nie potrafił. Dlatego przy rzutach pójdzie na pierwszy ogień. Jako ten do rzucania.
Kolejny żart.
3 godziny fitnessu z dziewczynkami <3 i z zaplanowanej lekcji piłki siatkowej zrobiłam grę na zasadach plażówki, ponieważ ćwiczących było... Trzech. Z zadowoleniem dołączyłam do nich i pograłam pierwszy raz od... Najstarsi starcy tego nie pamiętają.
Taka refleksja mnie naszła... Miło, ze na AWFie uczą nas gier zespołowych na komfortowych, wręcz ponadwymiarowych boiskach. Miło, że zawsze jest dużo ćwiczących CHĘTNYCH do ćwiczeń (bo to przecież studenci).
Osobiście wolałabym wiedzieć jak mam poprowadzić jakiekolwiek zajęcia gdy np nagle mam dwóch ćwiczących. Gdy mam 1/4 sali do dyspozycji. Gdy jeden (daj Bóg jeden!) z ćwiczących odmawia współpracy i się opier...a o ścianę. Jak reagować? Czy reagować i ma cierpieć na tym reszta klasy? Olać?
Jak dobrze, że mamy szkolenia psychologiczne do tych praktyk! Co ja bym bez nich zrobiła? Nie nauczyłabym się grać w łapki i nie pobawiła "Zgadnij rolę ucznia w klasie". I jeszcze druga połowa szkoleń po praktykach :) Gdyby sarkazm z tej wypowiedzi był ssakiem- bez wątpienia przybrałby postać płetwala błękitnego.
Rano jedno bezpodstawne upomnienie klaksonem przez TIRowca. Pewnie mnie pochwalił za to, że wyczyściłam łańcuch i wolnobieg- bo niby o co mu mogło chodzić?
A jutro od 6.00 do 22.00 poza domem i w środę jeszcze na 8.00. Nie wspomnę o rozpisaniu lekcji i przygotowaniu się do nich. I przygotowaniu do zajęć. Nie narzekam, przecież lubię horro... Hardkory.
Wtorek. 5 lekcji, 5 godzin zajęć. 10 godzin nawijania, krzyczenia, uśmiechania, udawania WYSPANEJ, kreatywnej, energicznej, pełnej życia nauczycielki, instruktorki i jaka tam jeszcze rola mi przypadnie.
Dzisiaj 6 lekcji pod rząd. Wszystkie prowadziłam sama (nie chwaląc się ;)). Na judo miałam jednego lenia, którego najchętniej bym wyczochrała i spuściła głowę w kiblu. Żartuję- takie tam nauczycielskie żarty.
(ćwiczą pady)
- Dlaczego nie ćwiczysz, nie lubisz sportów walki?
- Niemmm, po prostu nie widzę przyjemności w upadaniu na podłogę.
:x
Padu oczywiście zrobić nie potrafił. Dlatego przy rzutach pójdzie na pierwszy ogień. Jako ten do rzucania.
Kolejny żart.
3 godziny fitnessu z dziewczynkami <3 i z zaplanowanej lekcji piłki siatkowej zrobiłam grę na zasadach plażówki, ponieważ ćwiczących było... Trzech. Z zadowoleniem dołączyłam do nich i pograłam pierwszy raz od... Najstarsi starcy tego nie pamiętają.
Taka refleksja mnie naszła... Miło, ze na AWFie uczą nas gier zespołowych na komfortowych, wręcz ponadwymiarowych boiskach. Miło, że zawsze jest dużo ćwiczących CHĘTNYCH do ćwiczeń (bo to przecież studenci).
Osobiście wolałabym wiedzieć jak mam poprowadzić jakiekolwiek zajęcia gdy np nagle mam dwóch ćwiczących. Gdy mam 1/4 sali do dyspozycji. Gdy jeden (daj Bóg jeden!) z ćwiczących odmawia współpracy i się opier...a o ścianę. Jak reagować? Czy reagować i ma cierpieć na tym reszta klasy? Olać?
Jak dobrze, że mamy szkolenia psychologiczne do tych praktyk! Co ja bym bez nich zrobiła? Nie nauczyłabym się grać w łapki i nie pobawiła "Zgadnij rolę ucznia w klasie". I jeszcze druga połowa szkoleń po praktykach :) Gdyby sarkazm z tej wypowiedzi był ssakiem- bez wątpienia przybrałby postać płetwala błękitnego.
Rano jedno bezpodstawne upomnienie klaksonem przez TIRowca. Pewnie mnie pochwalił za to, że wyczyściłam łańcuch i wolnobieg- bo niby o co mu mogło chodzić?

Pisemna niedziela
Niedziela, 17 lutego 2013 | dodano:17.02.2013Kategoria Królowa Szos
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 15.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Królowa Szos |
Dosyć wczesna pobudka. Od rana wzięłam się za pisanie osnów na jutrzejsze zajęcia- i tak zleciał cały dzień. Do domu wróciłam dopiero wieczorem. Chciałam mniej więcej przeczyścić Treka, a skończyło się nawet na czyszczeniu łańcucha, czego- jak się zarzekałam- do końca zimy miałam nie robić. Ale jak już zaczęłam to skończyć nie mogłam. Co wyskrobałam z wolnobiegu i ile piachu w urządzeniu do czyszczenia łańcucha było- pojęcia nie macie. Nawet ja nie wiedziałam, że tyle się zmieści.
Jak powierzchowne było mycie można zobaczyć poniżej. I tak niebawem wymiana kół, kastę zamiast wolnobiegu i nowy łańcuch. Po całej wyjeżdżonej zimie Trek zasłużył na odrobinę luksusu.
Jak powierzchowne było mycie można zobaczyć poniżej. I tak niebawem wymiana kół, kastę zamiast wolnobiegu i nowy łańcuch. Po całej wyjeżdżonej zimie Trek zasłużył na odrobinę luksusu.

Malinowa herbata, malinowy bidon, pies i wanna.
Sobota, 16 lutego 2013 | dodano:17.02.2013
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 15.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Królowa Szos |
Jechać, nie jechać, jechać nie jechać...
Rozsądek: "Siedź i nadrabiaj zaległości!"
Serce: "Cały tydzień obowiązków, w weekend trzeba się rozerwać...
Miałyśmy wyjść do ludzi, więc tym razem zamieniłam Treka na Miejską Szosę. Z radością przyrządziłam sobie malinową herbatę z miodem i uprzyjemniałam sobie beztroską jazdę siorbaniem gorącego napoju z różowego bidonu. W motylki.

Do ludzi nie wyszłyśmy, ludzie przyszli do nas. Czasem w nietypowych miejscach jest najlepiej...

Zmęczenie całym tygodniem dało się we znaki- szybko wylądowaliśmy pod kołdrą. Niektórzy z przytulankami.

Rozsądek: "Siedź i nadrabiaj zaległości!"
Serce: "Cały tydzień obowiązków, w weekend trzeba się rozerwać...
Miałyśmy wyjść do ludzi, więc tym razem zamieniłam Treka na Miejską Szosę. Z radością przyrządziłam sobie malinową herbatę z miodem i uprzyjemniałam sobie beztroską jazdę siorbaniem gorącego napoju z różowego bidonu. W motylki.
Do ludzi nie wyszłyśmy, ludzie przyszli do nas. Czasem w nietypowych miejscach jest najlepiej...
Zmęczenie całym tygodniem dało się we znaki- szybko wylądowaliśmy pod kołdrą. Niektórzy z przytulankami.

Praktyki dzień piąty.
Piątek, 15 lutego 2013 | dodano:15.02.2013Kategoria Praca
Km: | 48.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:19 | km/h: | 20.98 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Dzisiaj już prowadziłam WyFy. Na pierwszy ogień 2. liceum, na drugi gimbusy z pierwszej. Poszłam na łatwiznę- salsaton, dancehall i merengue. Poza kilkoma drewnami całkiem dobrze sobie radziły.
Omówienie zajęć z nauczycielem, do domu na obiad i do pracy. Niespodziewanie trafiła mi się druga godzina zajęć. Dobrze, że zjadłam podwójną porcję pierogów, bo bym wracała znowu jak zombie.
Jak nie jem słodyczy i "śmieci" nie mam ochoty na zakupy. Jakiekolwiek. Gdy wracam skądkolwiek do domu to już w myślach gotuję obiad.
Nie popisałam się tym razem ustawieniem klocków. Ostatnio było tak:

A teraz...

Dzisiaj całkiem unieruchomiłam tylny hamulec- jak cudownie się jechało bez dodatkowego oporu! Nie ustawię go tak, żeby nie ocierał i spełniał swoją funkcję ze względu na latające na boki koło i do tego scentrowane. Z czyszczeniem gruntownym roweru i naprawą przerzutki poczekam aż ten syf z ulicy spłynie i sól nie będzie już gościć na drodze. Dzisiaj rano (ok, "rano"- 10.00 była...) łańcuch mi zesztywniał O.o WD40 go zmiękczył (szkoda mi na łańcuch, który zaraz zmienię porządnego smaru).
Omówienie zajęć z nauczycielem, do domu na obiad i do pracy. Niespodziewanie trafiła mi się druga godzina zajęć. Dobrze, że zjadłam podwójną porcję pierogów, bo bym wracała znowu jak zombie.
Jak nie jem słodyczy i "śmieci" nie mam ochoty na zakupy. Jakiekolwiek. Gdy wracam skądkolwiek do domu to już w myślach gotuję obiad.
Nie popisałam się tym razem ustawieniem klocków. Ostatnio było tak:

A teraz...

Dzisiaj całkiem unieruchomiłam tylny hamulec- jak cudownie się jechało bez dodatkowego oporu! Nie ustawię go tak, żeby nie ocierał i spełniał swoją funkcję ze względu na latające na boki koło i do tego scentrowane. Z czyszczeniem gruntownym roweru i naprawą przerzutki poczekam aż ten syf z ulicy spłynie i sól nie będzie już gościć na drodze. Dzisiaj rano (ok, "rano"- 10.00 była...) łańcuch mi zesztywniał O.o WD40 go zmiękczył (szkoda mi na łańcuch, który zaraz zmienię porządnego smaru).
Praktyki dzień czwarty- bunt
Czwartek, 14 lutego 2013 | dodano:14.02.2013
Km: | 38.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 19.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Dziś w planie całe 2 lekcje. Pobudka z samego rana, żeby jeszcze podreperować tylny hamulec, który kompletnie nie spełniał swojej roli. Tak długo malowałam rzęsy, że miałam do wyboru: jechać tylko z przednim lub spóźnić się. Ani jedno ani drugie nie miało miejsca- po prostu nie pojechałam.
Telefonicznie poinformowałam "mojego" wuefistę. Żadnego problemu.
Jechać na 1 lekcję kompletnie się nie opłacało. Pogoda nie nastrajała do jazdy. W zasadzie już jestem mocno zmęczona tymi opadami i temperaturami od -1 do 1.
Coś mi stuka w rowerze w tylnym kole. Wiem co, tylko nie chce mi się zabrać do roboty... Bo wiem, że zajmie mi to cały dzień. Jak dzisiaj- wymiana okładzin i regulacja tylnego hamulca- godzina! A i tak się okazało, że albo będą mi klocki ocierać o obręcz, albo muszę go całkiem poluzować. Ze względu na warunki wolałam ocierający tylny niż nagłe hamowanie przednim.
Hluśnięcie wodą przez auto na milenijnym sprawiło, że najchętniej bym wzięła misia i poszła do kąta płakać. Ze złości na zimę. Pseudo zimo- odjedź!
Telefonicznie poinformowałam "mojego" wuefistę. Żadnego problemu.
Jechać na 1 lekcję kompletnie się nie opłacało. Pogoda nie nastrajała do jazdy. W zasadzie już jestem mocno zmęczona tymi opadami i temperaturami od -1 do 1.
Coś mi stuka w rowerze w tylnym kole. Wiem co, tylko nie chce mi się zabrać do roboty... Bo wiem, że zajmie mi to cały dzień. Jak dzisiaj- wymiana okładzin i regulacja tylnego hamulca- godzina! A i tak się okazało, że albo będą mi klocki ocierać o obręcz, albo muszę go całkiem poluzować. Ze względu na warunki wolałam ocierający tylny niż nagłe hamowanie przednim.
Hluśnięcie wodą przez auto na milenijnym sprawiło, że najchętniej bym wzięła misia i poszła do kąta płakać. Ze złości na zimę. Pseudo zimo- odjedź!
Praktyki dzień trzeci (Najtępszy?)
Środa, 13 lutego 2013 | dodano:13.02.2013Kategoria Praca
Km: | 13.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:50 | km/h: | 15.96 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Rano ciapa, breja, sól, kałuże...
Wszystko się topi.
W szkole turniej koszykówki- nie było lekcji. Wpadłam na 3 godziny i tyle mnie widzieli.
3 dzień z ograniczeniem słodyczy. Marnie. Nie mam energii. Efekt odstawienny? Przed zajęciami ratuję się bananami i chlebem razowym z miodem i cynamonem- wystarcza na... Godzinę. Wdrażanie zdrowych nawyków żywieniowych, gdy do tej pory się niezdrowo szalało jest niezmiernie trudne. Wyzwanie!
Ps. Wiedzieliście, że stopniowanie przymiotnika "tępy" to tępy, tępszy, najtępszy?
Wszystko się topi.
W szkole turniej koszykówki- nie było lekcji. Wpadłam na 3 godziny i tyle mnie widzieli.
3 dzień z ograniczeniem słodyczy. Marnie. Nie mam energii. Efekt odstawienny? Przed zajęciami ratuję się bananami i chlebem razowym z miodem i cynamonem- wystarcza na... Godzinę. Wdrażanie zdrowych nawyków żywieniowych, gdy do tej pory się niezdrowo szalało jest niezmiernie trudne. Wyzwanie!
Ps. Wiedzieliście, że stopniowanie przymiotnika "tępy" to tępy, tępszy, najtępszy?