Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Praktyki dzień drugi.

Wtorek, 12 lutego 2013 | dodano:13.02.2013Kategoria Praca
Km:24.46Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:16.31
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Już wiem do kogo mogę porównać mojego nauczyciela ze szkoły- Vinnie Jones w wersji z Eurotripu!



Na razie hospituję, nic się nie dzieje.

Po południu zaczął padać śnieg. Transportując się z klubu do klubu non stop towarzyszył mi dźwięk karetek, a od jezdni odbijało się światło latarni. Szklanka! Auta skręcając przy prędkości 20 km/h lekko driftowały. Korki na Legnickiej ogromne. Po chodniku jechało się w miarę dobrze, nie było pod śniegiem warstwy lodu. Dobrze, że rano tego samego dnia uruchomiłam ponownie tylny hamulec. Cóż z tego, że okładziny do klocków kupiłam tak marne, że dociskam klamkę a tarcia zero. Ratuje mnie jedynie starty prawie do końca przedni hamulec.

Powrót chodnikami.

Praktyki dzień pierwszy.

Poniedziałek, 11 lutego 2013 | dodano:11.02.2013
Km:36.00Km teren:0.00 Czas:01:40km/h:21.60
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Dom->uczelnia->dom->uczelnia->dom.

Niezłego mam nauczyciela w szkole jako opiekuna. Wygląda jak bandzior, ocena z WFu zależy od litrów potu przelanych na zajęciach i powiedział, że im dziwniej będę prowadzić lekcje tym lepiej. Nawet zorganizował regularne wyjścia na basen dla kilku klas. Nauczyciel z powołania. Dogadamy się.

Mam nadzieję, że będę trzymać swoje żądze na wodzy ;)

Powrót z biegówek.

Niedziela, 10 lutego 2013 | dodano:10.02.2013
Km:10.00Km teren:0.00 Czas:00:30km/h:20.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Kolega odstawił nas u Marty, skąd transportowałam się do domu.

Poza lekko stłuczonym kciukiem i bolącym grzbietem stopy wyjazd bardzo udany. Kilka lądowań w śniegu- najbardziej spektakularne z przewrotem w przód i twarzą w zaspie. Przy ostrych zjazdach po prostu traciłam panowanie nad prędkością- a narty miałam wąskie i śmigały prawie same (prosiłam przy wypożyczaniu o szybkie). Pierwszy raz miałam na nogach narty (nie tyle biegówki co ogólnie narty).

Wczoraj przed schroniskiem "Na Stogu Izerskim" był mocny zjazd. Czekał na mnie kolega.

Pytam: wszyscy zjechali czy wypięli się z nart? Wszyscy zjechali. To co, ja nie zjadę?

Zjechałam do trzeciego zakrętu. Ale zaraz po stracie gdy zamiast "jodełki" narty ułożyły mi się prosto zastanawiałam się w którą zaspę się właduję. Przynajmniej miękkie lądowanie było, niemalże salto w przód, a głowa w śniegu. Ale tusz się nie rozmazał!

Dzisiaj w drodze ze schroniska do punktu widokowego Smrk tuż po wpięciu się w narty zaczął się zjazd. Zjazd o tyle trudny, że był o dosyć dużym nachyleniu, nawierzchni, a na zakrętach nie było już zasp a strome stoki porośnięte drzewkami. Jak z "jodełki" znowu zaczęłam jechać "na krechę" to tylko na zakrętach mogłam krzyczeć do nart "W prawo, w prawo!". Przed rozwidleniem dróg mając do wyboru skręcić o ponad 90 stopni, wylądować na drzewie lub się wyłożyć- wybrałam opcję nr 3. Plecak dobrze się sprawdził jako hamulec.

Czyli było wesoło- jak zawsze Olimpem!

Startowaliśmy w sobotę z Polany Jakuszyckiej przez "Chatkę Górzystów" do schroniska "Na Stogu Izerskim". Tam nocleg i rano odwiedziliśmy Smrk, ponownie zahaczyliśmy o "Chatkę" i stamtąd przez "Orle" do polany. Część ekipy została do jutra.

A ja od jutra startuję a najgorszymi 3 tygodniami w tym roku- praktyki!
Rano szkoła, po południu praca, w nocy pisanie konspektów. Nie wiem kiedy będę spać. Na długiej przerwie chyba.









Chatka Górzystów:





Wnętrze schroniska "Na Stogu Izerskim"- było jeszcze czuć magię świąt.



Nocny spacer po okolicy. Cisza jakiej nie doświadczy się nigdzie indziej! Płatek śniegu spadający na kurtkę był jedynym hałasem jaki można usłyszeć stojąc między zaśnieżonymi drzewkami...










Smrk





Czekolada jako nieodłączny element szczytowania (na wieży widokowej...)





Widok z wieży:




Królowa śniegu


Co się robi gdy nie ma prądu?

Piątek, 8 lutego 2013 | dodano:08.02.2013
Km:61.00Km teren:0.00 Czas:03:00km/h:20.33
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Dzieci.

Zasłyszane z serwisu informacyjnego ;)

Zaczynam ponownie wozić ze sobą gaz pieprzowy na kierownicy. Bynajmniej- nie na psy, a na pieszych. Takich pieszych (a konkretnie jednego) jak dzisiaj napotkałam. Bardzo nieprzyjemna sytuacja. Pozostaje mieć nadzieję, że był to jednorazowy incydent, więc nie będę się rozpisywać co się działo- a działo się. Użycie gazu w tej sytuacji byłoby jak najbardziej zasadne- w obronie własnej.

Salsa cudnie. Już nie jeden a dwóch panów było! Stosunek płciowy: 2:15.

Jutro debiut na biegówkach!

Marta-praca-dom-praca-dom-Marta

I tak się wykręciło te 60.

Co zrobić z balonami?

Piątek, 8 lutego 2013 | dodano:08.02.2013
Km:33.00Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:22.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Jest podium- najniższe co prawda, ale jednak. A pomyśleć, że rok temu było niezmiennie miejsce 1 :) liczba rowerowych nakurzaczy rośnie w zastraszającym tempie- zarówno na BS jak i na ulicach. Serce się raduje, byle jeszcze przestrzegali przepisów. Albo niech je chociaż znają:)

Pączków dzisiaj nie liczyłam. Ale nie miałam okazji zjeść nic "normalnego", a tłuste niezdrowe przekąski były pod ręką, więc...

Z bazy do domu wróciłam na pół godziny, zgrałam nową muzykę i pojechałam na salsę. Cała sala pełna. Poczuły babeczki, że wiosna idzie!

Dobry dzień. Zawodowo też sukcesy. Żeby jeszcze te pączki nie poszły gdzie nie trzeba to już w ogóle eksplozja szczęścia.

Między zajęciami skoczyłam do Pepco po balony. Bo obiecałam jutrzejszym salsowiczkom, że będzie "speszyl" na koniec karnawału... Jeszcze nie wymyśliłam co z nimi zrobię. Jakieś pomysły?

Dzień jak co dzień

Środa, 6 lutego 2013 | dodano:07.02.2013
Km:28.00Km teren:0.00 Czas:01:19km/h:21.27
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Próby dzień trzeci. W sanepidzie. Po 23.00 wyjazd do Bazy Olimpu. Bez powrotu. Dzisiaj nic ciekawego poza jedną próbą przejechania mnie (samochodem) i jedną próbą przejechania pieszego na DDRze (przeze mnie) :)

Pikników nadszedł czas...

Wtorek, 5 lutego 2013 | dodano:06.02.2013Kategoria Praca
Km:55.31Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Wesoło panom było. Nawet jakoś specjalnie się nie kryli z tym leżakowaniem.



Dzisiaj trąbili na mnie jak na wiwat. Czy wystarczy nie mieć kamizelki odblaskowej, blond włosy wystające z pod kasku i już znaczy, żem niegodna ulicy? Bo nie wiem o co chodzi.

Taksówkarz był pierwszy. Po czym pouczył, że jest obok DDR. Ano jest panie drogi, tylko ja jadę prosto i za skrzyżowaniem już nie ma. Z jego odpowiedzi usłyszałam tylko coś o chodniku. Nie uczęszczam po DDRach typu "jestem-znikam". Ulica Jedności Narodowej.

Potem jeszcze z dwa czy trzy...

Na 5 zajęciach nie miałam siły już pokrzykiwać. Powrót o 22.00 bez szalonych prędkości.

Wczorajsza sytuacja w szynobusie. Wsiadam na pętli- ponad 5 minut do odjazdu. Pani konduktor rozmawia z maszynistą i objada cię ciastkami. Siadam nieopodal- jak zawsze z przodu, prowadzę rozmowę telefoniczną. Pani konduktor odgwizdała start szynobusa, podchodzę:
-Dobry wieczór, chciałabym kupić bilet.
-Teraz...?
-...??? Ale, że co... Że za późno?
- No tak.
-Jak to, przecież dopiero co szynobus ruszył i podeszłam do Pani.
-Powinna pani podejść zaraz po wejściu do pociągu- wszędzie wiszą kartki od sierpnia. A pani sobie usiadła, ja w tym czasie zdążyłam skontrolować cały pojazd, a pani dalej siedziała.
-Ale przecież podeszłam do pani zaraz po tym jak zamknęły się drzwi!
-Nie, to za późno.
-... studencki poproszę.
- 38,18.
-??? Studencki!
-Mówię: 38,18.
-Chyba 3,18?
-Nie, 3,18 za bilet i 35 zł kary za niezgłoszenie braku biletu.
-Przecież podeszłam do Pani! Poza tym już od dawna jeżdżę tymi pociągami i zawsze konduktor sam podchodził po ruszeniu pociągu!
-Powinna się Pani zgłosić od razu po wejściu do pojazdu. Jeżeli konduktor powie, ze podejdzie to wtedy jest pani kryta, bo zgłosiła brak biletu, a pani tego nie zrobiła.
-<Westchnięcie: ty kobiecy narządzie płciowy!!!>...
-<Groźnym wzrokiem na mnie spojrzała> ostatni raz!
-Tak dobrze, przepraszam, to się więcej nie powtórzy <ty kobiecy narządzie płciowy>, przepraszam, miłego wieczoru życzę.

I wróciła do ciastek.

Zepsuła mi całe 25 minut podróży. Ok, 15. Po 10 stwierdziłam, że tacy ludzie po prostu są i nie zasługują na to by mi psuć humor.

Ale kary bym nie przyjęła. Bo się do niej zgłosiłam, a nie wyraziłam chęć kupienia biletu dopiero jak ona by do mnie na kontrolę podeszła. Bitch.

Jeszcze takiego konduktora ile czasu jeżdżę tym szynobusem to nie spotkałam. Zawsze mili. Czasem nawet przystojni. A tu masz ci los... Taki wyjątek potwierdzający regułę.

Pojechałabym gdzieś.

Eye of the maratonka.

Poniedziałek, 4 lutego 2013 | dodano:04.02.2013
Km:48.47Km teren:0.00 Czas:02:28km/h:19.65
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Wspominałam już, że telefon mi padł? I teraz ręcznie muszę wyrysowywać trasy w endo. Licznika w rowerze też nie posiadam już od dawna. Czasochłonne zajęcie...

Dzisiejsza podróż zaczęła się od wizyty w stacji sanitarno-epidemiologicznej, którą odwiedziłam celem wyrobienia książeczki- do praktyk w liceum im się zachciało... Zaniepokojona wczoraj uświadomiłam sobie, że przecież na wyniki badań mogę czekać nawet 2 tygodnie! Na szczęście (znowu mi się udało!) gówniany interes w zimie słabo się kręci, więc dokumenty dopuszczające mnie do praktyk otrzymam już w piątek. A pamiętam jak 6 lat temu w czerwcu czekałam w prze-kolejce, żeby się do okienka w ogóle dostać...

NASTĘPNIE wizyta w serwisie Nokii. Po drodze mijam były browar Piastowski. Wybudowany w 1872 roku. W 2004 roku piwo przestało się przelewać. "Trzy główne budynki browaru, które w 2004 roku zostały wpisane do rejestru zabytków, zostaną odrestaurowane, a w ich wnętrzach powstaną luksusowe mieszkania". Mieszkać w browarze- marzenie Ferdynanda Kiepskiego :)












2005 rok


W serwisie powiedzieli, że oni będą naprawiać telefon do upadłego i na pewno nie wymienią, bo to musi zrobić sprzedawca. Poinstruowała mnie pani, że mam złożyć odpowiednie pismo do Playa z żądaniem wymiany towaru na nowy z racji niezgodności z umową. Pojechałam do Pasażu odwiedzić punkt, gdzie kupowałam telefon. Muszę jeszcze raz jutro przyjechać z pisemkiem, ładowarką i całym pudełkiem, które od nich dostałam...
W pasażu punkt wymiany książek:





A to z dedykacją dla WrocNama, przez którego teraz ile razy nie zobaczę krasnala to się zastanawiam czy go już sfotografował czy byłam pierwsza...
Życzliwuś (?)

Z Pasażu na Brochów do szpitala, z Brochowa powrót przez Mokry Dwór, który dzisiaj naprawdę był mokry.


Końca nie widać...


Kocha! :D


Tusk dalej kłamie...



Opatowicka wciąż przejezdna.


Czas na pakiernię! Pompki supermana same się nie zrobią! Możecie pomiąć 35 sekundowy wstęp, dzisiejszy trening zaczyna się w połowie... ;)

Ładna niedziela.

Niedziela, 3 lutego 2013 | dodano:04.02.2013
Km:18.50Km teren:0.00 Czas:00:50km/h:22.20
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Przypomniałam sobie, że zostawiłam w "bazie" Olimpu dziennik praktyk wraz ze skierowaniem na badania sanitarno-epidemiologiczne. Zegarek wskazywał 19.30. Zadzwoniłam do Wojtka- obecny w domu. Wolałam dzisiaj to odebrać niż jutro się zrywać skoro świt. Upiekłam na szybko muffinki by nie wpadać z pustymi rękoma.



Zagadałam się przez 2 godziny i wróciłam dopiero przed 24.00.

Cóż za szczyt niepraktyczności kupić białą rzecz na rower! Ale podobała mi się. I kurtka i cena. Będzie na niedzielę i święta ;)



Czy możesz mi dmuchnąć w gwizdek?

Brzydka sobota

Sobota, 2 lutego 2013 | dodano:03.02.2013
Km:41.36Km teren:0.00 Czas:02:00km/h:20.68
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Wczoraj... Wczoraj, a w zasadzie przedwczoraj pogoda była paskudna. Rano jadąc na zajęcia ze stretchingu dyszałam okrutnie. Wiatr podwyższał poziom trudności. Przed wyjazdem spoglądając przez okno widziałam jak krople deszczu raz za razem odkształcają taflę wody w oczku sąsiada. Opakowałam się z czerwone spodnie gore, kurtkę saunę oraz stuptuty. Nietrudno się domyślić, że jak wyszłam to po deszczu została... Nawet ciężko było to nazwać mżawką. Nie było czasu na przebranie. Na szczęście przezornie do plecaka wrzuciłam lycrę i wiatrówkę, czym potem zastąpiłam wodoodporne odzienie.

Z Legnickiej do szpitala na Brochów i do domu.

Wieczorem przyjechała Marta...

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum