Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(69)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Królowa Szos

Dystans całkowity:354.19 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:19:22
Średnia prędkość:16.58 km/h
Maks. tętno średnie:100 (50 %)
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:20.83 km i 1h 17m
Więcej statystyk

U cioci na imieninach...

Sobota, 15 czerwca 2013 | dodano:15.06.2013Kategoria Królowa Szos
Km:15.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg100( 50%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Królowa Szos
... są goście i jest rodzina, ale nie było flaszki i wina :) Takie tam "nudny" rodzinny spęd. Tak naprawdę spoko ziomki z tych ciotek i wujków, z którymi się rozmawia, a nie leczy kaca następnego dnia (chociaż to mnie akurat nie dotyczy, bo ja nigdy nie mam).

"Śledź, pączki i wieprzowina,
Są goście i morowo jest."

Było morowo, chociaż zawinęłam się szybciej, aby odebrać z Decathlonu koszulkę z motywującym napisem. Premiera jutro.

Na wsi Psie Pole © maratonka


Całą płytę lat naście wstecz przesłuchałam. Miło się wraca. Dobrą robotę zrobili!
.
.

Pisemna niedziela

Niedziela, 17 lutego 2013 | dodano:17.02.2013Kategoria Królowa Szos
Km:10.00Km teren:0.00 Czas:00:40km/h:15.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Królowa Szos
Dosyć wczesna pobudka. Od rana wzięłam się za pisanie osnów na jutrzejsze zajęcia- i tak zleciał cały dzień. Do domu wróciłam dopiero wieczorem. Chciałam mniej więcej przeczyścić Treka, a skończyło się nawet na czyszczeniu łańcucha, czego- jak się zarzekałam- do końca zimy miałam nie robić. Ale jak już zaczęłam to skończyć nie mogłam. Co wyskrobałam z wolnobiegu i ile piachu w urządzeniu do czyszczenia łańcucha było- pojęcia nie macie. Nawet ja nie wiedziałam, że tyle się zmieści.

Jak powierzchowne było mycie można zobaczyć poniżej. I tak niebawem wymiana kół, kastę zamiast wolnobiegu i nowy łańcuch. Po całej wyjeżdżonej zimie Trek zasłużył na odrobinę luksusu.

Adios bajkstatos!

Poniedziałek, 14 stycznia 2013 | dodano:14.01.2013Kategoria Królowa Szos
Km:18.00Km teren:0.00 Czas:01:10km/h:15.43
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Królowa Szos
Na uczelnię w dalszym ciągu lans na różowych oponach. Kupiłam wczoraj dętkę, aaaaale jak pomyślałam o ściąganiu tej opony z koła to mi się odechciało... Hamulca tylnego też jeszcze nie naprawiłam... Samo się naprawi jak wrócę.

Wczoraj za poradą pani ekspert z Decathlonu kupiłam pseudo- uniwersalne kołnierze śnieżne (czy jak się je zwie) do kijków Hajmołtajn. Albo kijki są nietypowe, albo napis z tyłu opakowania kołnierzy "uniwersalne, pasują do wszystkich modeli kijków Decathlon" tłumaczy dlatego gwint był za duży, a kijek za cienki.

Szusując i driftując (już się wprawiłam!) na Szosie wpadłam do Go Sportu, odwiedziłam chorą Żanetkę moją. Poszłam po kołnierze do kijków, kupiłam kijki. Go Sportowe. Podejrzewam, że jakością się nie różnią od Hibasic, a tu za 80 zł (tyle samo) miałam w komplecie kołnierze, pomarańczowy kolor i długi uchwyt, żeby sobie zmieniać ich długość bez konieczności odkręcania. POZA tym były przecenione z 80 zł na 40 za 1 kijek. Czyli zaoszczędziłam w sumie 40 zł! będzie na orzechówkę, taka ze mnie bizneswoman... ;) A gwarancja też 2 lata, więc jak mi się zakręcanie kijka zepsuje- nie omieszkam złożyć reklamacji. U kierowniczki Żanetki.

Jak pytam się w tego typu sklepach o poradę to często mam wrażenie, że sama wiem więcej niż pseudo wyszkoleni sprzedawcy. Ot, pytanie dzisiaj w Go do pani z działu kijkowego: czym się różnią te kijki od tych (cenowo podobnie)? Odpowiedź mnie zaskoczyła, poraziła i dowiedziałam się czegoś, czego jeszcze nie wiedziałam czyli "Jeżeli jedne są droższe, a drugie tańsze, to te droższe są lepsze, pewnie lżejsze".

Sugerując się opinią (;)) wzięłam te droższe (o 10 zł przed przeceną, ale jednak!)




Godzina 23.00, a ja nie jestem spakowana... Mam jeszcze do napisania 2 prace na uczelnię... A moje natchnienie poszło już chyba spać. Wena razem z nim. Ale najważniejszy jest wpis na BS. Przecież!


Mulhacen- I'm coming!

(zdjęcie z dnia dzisiejszego)

UWAGA BLONDYNKA tańczy na lodzie!

Piątek, 11 stycznia 2013 | dodano:11.01.2013Kategoria Królowa Szos
Km:28.00Km teren:0.00 Czas:02:00km/h:14.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Królowa Szos
Popadało, stopiło się i zamarzło.

Trek z kapciem toteż nie pozostało mi nic innego jak wlec się na miejskiej szosie.

W drodze do pracy zablokowała mi się linka tylnego hamulca w pancerzu. Pięknie! O tym marzyłam, brakowało mi emocji podczas nudnej jazdy na rowerze z dwoma hamulcami. I jeszcze musiałam się tłuc przez ścisłe centrum, czego szczerze nienawidzę.

W drodze powrotnej z racji oblodzonych chodników i posypanych solą ulic z Armii Krajowej jechałam cały czas ulicą. Minęłam dworzec, wjechałam na Piotra Skargi, dojeżdżam do świateł, nim zahamowałam profilaktycznie sprawdziłam nogą stan nawierzchni, a tu... Zero tarcia! Szklanka. Jechałam na tyle powoli, że rower sam wytracił prędkość i koło galerii zjechałam na chodnik. Nie było to wcale lepsze rozwiązanie, ale jak widziałam drogę hamowania auta jadącego 15 km/h to wolałam nie ryzykować, że mi coś wjedzie, a raczej wślizgnie się w d...

Poza Piotra Skargi reszta ulic, którymi miałam "przyjemność" jechać bez zarzutów.

A całą drogę wyglądałam mniej więcej tak:




Pierwsze zajęcia w nowym klubie. Było dobrze :)



Kadr z mikołajkowego maratonu:

Boję się termosu

Piątek, 28 grudnia 2012 | dodano:28.12.2012Kategoria Królowa Szos
Km:20.00Km teren:0.00 Czas:01:20km/h:15.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Królowa Szos
Zamknęłam go z herbatą dwa tygodnie temu i boję się, że jak go otworzę to coś z niego wyskoczy.

Piękny piątek- nic nie musiałam, nic nie miałam w planach. Rano... "Rano" (13.00) krótka przejażdżka z Wojtkiem. Znowu mijałam panią z joggingowym wózkiem. Dosyć często ją spotykam. Jak się chce, to żadne "Nie mam z kim zostawić dziecka" nie jest wymówką. Zawsze można zostawić dziecko po drzewem jak się znudzi. Pchanie wózka.



Wracając już trochę zziębnięta (dzisiaj było o wiele chłodniej niż wczoraj) zadzwonił Dżizys i przypomniał mi o spotkaniu organizacyjnym w sprawie styczniowego wyjazdu. Motyla noga! A tak się cieszyłam, że przyjadę do domu i... Zaczytam. Z Dexterem zostałam daleko w tyle, bo odkąd mam na półce Strzeżysza i Wojciechowską bardziej mnie ciągnie do książki niż seriali.

Przyjechałam do domu, zjadłam śniadanie (co z tego, że o 16:00. Jeśli był to pierwszy posiłek to chyba śniadanie?*) i otworzyłam pierwszą stronę "Przesunąć horyzont".

Perspektywa oderwania się od książki i ponownej wycieczki w stronę centrum nie napawała mnie radością. Tym bardziej, że jeszcze chciałam dać odpocząć kolanu. Perspektywa podróży autobusem była bardzo kusząca- będę mogła czytać! (mol książkowy się zrobił, myślałby kto!)

Nic z tego.

Stanęło na rolkach.

Przyodziałam buty na kółkach, zadziwiałam ludzi przez 11 km. Wzięłam zwykłe obuwie do torby oraz książkę z zamiarem powrotu komunikacją miejską. Tak też zrobiłam.

Dla zwykłych śmiertelników jazda na rolkach kojarzy się raczej z...



I w takiej aurze (haaaa, niejeden by zaczął jeździć gdyby miał taką motywację!)



"Mnie by się nie chciało w takie zimno na rolkach"

A ja w takie zimno czuję się tak:




* z cyklu małego fizjolofa:

Czy śniadanie jest śniadaniem bo się je je w konkretnych ramach czasowych czy może dlatego, że się je je jako pierwszy posiłek w ciągu dnia?

Gołe baby u mnie na blogu. End of the world!

Wigililjna przebieżka

Poniedziałek, 24 grudnia 2012 | dodano:25.12.2012Kategoria Królowa Szos
Km:2.00Km teren:0.00 Czas:00:06km/h:20.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Królowa Szos
Na pocztę po przesyłkę, której nie było (bo ją odebrałam kilka dni temu) i miód, którego również nie było.

Za to nauczona doświadczeniem "wytruchtałam" skoro świt 7 km. Wiedziałam, że jak rano... Ok, "rano" się nie ruszę, to po południu pochłonięta przygotowaniami ani nie popedałuję, a tym bardziej nie pobiegam.

W końcu udało mi się zrobić ciasteczka pieczarkowe. Dzięki temu gdy nadeszła pora na kolację wigilijną kompletnie nie byłam głodna.

Miałam ogromne chęci na przejażdżkę po kolacji, jednak ciepło kominka sprawiło, że postanowiłam dalej zwiedzać Tybet z Piotrem S.


Na koniec świata po raz drugi

Niedziela, 23 grudnia 2012 | dodano:23.12.2012Kategoria Królowa Szos
Km:5.00Km teren:0.00 Czas:00:20km/h:15.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Królowa Szos
Po pieczarki. Znów. Nie żeby tym razem kolejka była mniejsza, wręcz przeciwnie. Nie dość, że kolejka większa, cena wyższa niż była to jeszcze pieczarki mniejsze. Czas stania w kolejce wykorzystałam na obdzwonienie znajomych, sprawdzenie poczty, fejsika, przegląd wiadomości dnia, podrapanie się po nosie.

Dostałam pieczarki.

A koszyk na kubek termiczny przy Królowej Szos to naprawdę cudny pomysł. Jadę, popijam sobie gorącą herbatę, czilluję się... A ludzie pewnie widząc rower, ostrzegawczą tabliczkę i kubek termiczny w ręce pewnie myślą "Też bym chciał taki rower!" :D


Spotkanie Podróżników Rowerowych i Jarmark Bożonarodzeniowy

Niedziela, 2 grudnia 2012 | dodano:02.12.2012Kategoria Królowa Szos
Km:18.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura:-2.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Królowa Szos
Wczoraj z Rafałem byliśmy na Wrocławskim Spotkaniu Podróżników Rowerowych. 4,5 godziny oglądania/ słuchania opowieści o mniej lub bardziej ciekawych wyprawach.

Tak wyglądał program:




Najciekawiej w mojej opinii została przedstawiona wyprawa Piotra Strzeżysza. On sam jest osobą, która jest w pełni pochłonięta podróżowaniem, przygodami i to wszystko sprawia, że słuchając go i oglądając jego relację z wyprawy można było rzeczywiście pozazdrościć tego co widział i przeżył. Potrafi nakręcić na pedałowanie!



Bardzo interesująca była również prezentacja pana Adam Wiśniewskiego z wycieczki po Australii i Nowej Zelandii. Może i mniej charyzmatyczny niż opisany przeze mnie poprzednik, ale potrafił rozśmieszyć publiczność.

Podsumowując- na atrakcyjność prezentacji ogromny wpływ ma osobowość i sposób jej przedstawienia. Może być najbardziej niesamowita podróż, ale jeżeli ktoś będzie o niej opowiadać bez kropek, przecinków i okazywania emocji to wysiedzenie tych 40 minut będzie kłopotliwe.

Totalnym nieporozumieniem okazała się relacja z wyprawy na Białoruś z udziałem pana Bednarza i jego znajomych.
-NUDNA
-pozbawiona emocji i przygód
-poziom narracji sięgnął poniżej poziomu morza

Wyglądało to mniej więcej tak: Jechaliśmy tam, zjedliśmy tu, jedzenie było bardzo tanie, potem pojechaliśmy tam, jak widać na zdjęciach były domki...

I ten żart jednej z pań "Jak widać na zdjęciu panowie zmęczeni jazdą postanowili sobie ją urozmaicić i zamiast na siodełkach siedzieli na sakwach. Jak widać miny mieli bardzo zadowolone, może im tam coś w tyłki wchodziło"

CISZA




Poza tą jedną prezentacją, w miejsce której ciekawsze byłoby moje marne 500 km nad morze naprawdę było miło tam być i nakręcać się słuchając innych :)

Nie jechałam rowerem z racji tego, że po evencie umówiłam się z Martą na... W sumie nie wiem na co, dlatego wybrałam komunikację miejską. A niech mają te 5,50 ode mnie na Mikołaja za bilet 24h.

Poszłyśmy na Jarmark przepłacić za jakieś ciasto wypiekane na miejscu i dwie czekolady z amaretto. Było pysznie. Za tą cenę musiało być!



MY z perspektywy drogiego ciastka :D





Pozazdrościła Marta cyca...




Krowy z tundry.






Grzaniec, poncz, kawa, czekolada... A gdzie wódka?



Po jarmarku pojechałyśmy do mnie dogrzać się. Spanie do 12.00 <3 najsmaczniejsza jajecznica EVER z pomidorem, boczkiem i cebulką (bo ja robiłam).

Potem na miejskim już na spotkanie z Eweliną, pizza, kawa. A miałam się uczyć... Jedno, jedyne kolokwium, które może mi dać możliwość zwolnienia z egzaminu a ja jeszcze nic nie ruszyłam. Noc jest długa... ;)

To był dobry weekend. A za tydzień do Krakowa. Nie rowerem (kolano), ale za to stopem z Martą. X Festiwal Górski się szykuje. Niejeden Olimpowicz tam się znajdzie z tego co widzę. Przejmujemy tą imprezę!

Po miejsku.

Środa, 31 października 2012 | dodano:31.10.2012Kategoria Królowa Szos
Km:20.00Km teren:0.00 Czas:01:10km/h:17.14
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Na uczelnię i z powrotem.

Trochę mi się spieszyło (żadna nowość) i znowu na 8. wylądowałam. Już drugi raz na miejskim.

Dziś w Trzebnicy mój pierwszy raz. Bilet na szynobus dla mnie kosztuje 2,84. Rower standard 5,50. Chociaż PKP stawia wartość roweru ponad ludzi ;)

Pan chomik i kolejna lama.

Poniedziałek, 29 października 2012 | dodano:29.10.2012Kategoria Królowa Szos
Km:32.82Km teren:0.00 Czas:02:00km/h:16.41
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Królowa Szos
Dziś krzątałam się (niestety) po centrum na Miejskim w celu zrealizowania wyznaczonych 14 zadań. Udało się zaliczyć 7.

Wczoraj tuż przed spaniem doznałam nieprzyjemnego olśnienia- w piątek między 9 a 13 powinnam była się OSOBIŚCIE stawić na uczelni celem zapisania się na kursy psychologiczne w ramach projektu "Nowa jakość praktyk pedagogicznych". Ponoć Unia jest w to zamieszana. Mniejsza z tym. ciśnienie mi się podniosło jakby 3x podwójne espresso łyknęła. Wszak jak groził dziekan:

"Studenci, którzy w terminie określonym w § 1 pkt 1 osobiście nie dokonają wpisu do udziału w projekcie „Nowa jakość praktyk pedagogicznych II”, nie będą mogli odbyć praktyki pedagogicznej w szkole ponadgimnazjalnej.
Nie odbycie praktyki jest jednoznaczne z jej nie zaliczeniem, a co zatem idzie skutkuje nie zaliczeniem semestru."

Wszystkie scenariusze już przerobiłam migiem. Ten, że spokojnie dzisiaj się zapiszę, ten, że wyślą mnie błagać do dziekana, ten, że będę musiała zapłacić 100 zł za nieterminowy wpis, ten, że nie odbędę praktyk=rok studiów w plecy i warunek 600 zł. W tym ostatnim scenariuszu próbowałam tym absurdem zainteresować media i już udzielałam wywiadu w TVNowskiej "Uwadze" jaki to cyrk wyprawia moja uczelnia.

Cóż. Nie dane mi było udzielić wywiadu. Pojechałam i się zapisałam dzisiaj.

Spóźniłam się na judo.

Odebrałam po półtora roku legitymację instruktorską z aerobkiu i dyplom licencjacki.

Zrobiłam zdjęcia (jak zawsze straszne) do legitymacji z salsy, które powinnam dostarczyć jakieś kilka miesięcy temu.

Załatwiłam sprawę w banku.

Zamówiłam soczewki do oprawek od okularów- przy okazji zbadali mi w Fielmannie wzrok. Lubię ich, dbają o klienta.

Pod galerią miałam spięcie z chomikiem. Tak nazywam pewien typ urody faceta- z pyzatymi policzkami, nie potrafiącego się wysłowić, a im więcej mówi, tym więcej głupot gada. I mówi, jakby miał kluski w buzi. Żeby łatwiej Wam było go sobie wyobrazić:



Najpierw na mnie zatrąbił, pokazałam mu środkowy palec (ufff, dobrze, że miałam "normalne" rękawiczki :)). Na światłach oczywiście zobaczyłam jak opuszcza szybę i zaczyna mi się dyskusja:

-Dlaczego pani nie jedzie po ścieżce dla rowerów? Stanowi pani zagrożenie!
-Tu nie ma ścieżki dla rowerów...
-Ale tam była, a pani jechała po ulicy.
-Ale tu nie ma!
-Jest ścieżka, proszę jechać ścieżką (pokazując na chodnik pod Galerią Dominikańską ;))
-Nie ma, mam prawo jechać po ulicy. Jak ma pan problem to proszę dzwonić na policję!
-Nie to pani ma problem, stanowi pani zagrożenie! Jechała Pani pod prąd (O.o???) rowerem się jeździ po ścieżce.

-


Byłam również w ALDO zareklamować nieszczęsne niewygodne szpilki (nie ze względu nie niewygodę rzecz jasna). Konkretnie jeden but był niewygodny, lewy. Myślałam, że taki przyciasny, bo nie rozchodzony. Czyszczę je wczoraj, PACZĘ, a tam... Lewy rozmiar 39, a prawy 40.




Mogę je wymienić w ciągu pół roku, albo odwołać się jak dostanę tą pierwszą decyzję na piśmie i wtedy ewentualnie wnioskować o zwrot gotówki, ale ponoć reklamacja może nie zostać uznana...? Coś mi tu śmierdzi, bo ogólnie pani strasznie się tłumaczyła odnośnie tego, że zwrot gotówki dopiero w odwołaniu może być uwzględniany... A nie mają już tych butów, które kupowałam. W sumie póki co nic ciekawego nie mają. Sprawę komplikuje fakt dwóch różnych butów.




Dobrze, że koniec świata nastąpi w grudniu, nie przeżyłabym zbawienia Jarka w stylu gangam ;) Mam nadzieję, że wszystko wybuchnie, bo nieoddanie nam telewizji Trwam jest nieuniknione- kto śledzi sondaże wie, że sporo wyborców PO wypięło się na nich (w tym i ja). A mohery wiernie stoją przy swoich PISiorach. Poprzednio wybierałam mniejsze zło. Teraz nie ma mniejszego zła. Ale jest gangam style!

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum