Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(69)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:1306.57 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:52:31
Średnia prędkość:21.20 km/h
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:36.29 km i 1h 48m
Więcej statystyk

Odsyłam!

Środa, 31 lipca 2013 | dodano:31.07.2013
Km:36.00Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:24.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Ghost Cross 1800
Praca poranna, praca popołudniowa. Odbiór GTIXa z zastawu za Ghosta. Pojechał górol na odpowietrzanie.

Odsyłam do uzupełnionych zaległości - wszystko pokrótce, bez szczegółów, ale albo to, albo nic. Za dużo ciekawych rzeczy wokół na blogowanie ;)

Niedzielne Czechy

Grupowy Nocny Objazd Wrocławia

A nim jeszcze wiedziała o istnieniu BSa i pedałów SPD... Kiedy jeszcze 50 km to był wyczyn. Kwiecień 2011. W sumie to raptem 2 lata i... 3 miesiące wstecz!

Początkująca amatorka © maratonka

Zapracowana

Wtorek, 30 lipca 2013 | dodano:31.07.2013
Km:54.00Km teren:0.00 Czas:02:28km/h:21.89
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Praca poranna, praca popołudniowa.

3 sekundy i po maratonce...

Poniedziałek, 29 lipca 2013 | dodano:31.07.2013
Km:31.00Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:20.67
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Wracałam z pracy. Złowrogo przez całe 25 km towarzyszyły mi błyskawice. Robiły wrażenie, szczególnie jadąc po ciemku, lewa krzaki, prawa krzaki, zero samochodów i tylko mój Pro noise. Nie grzmiało. Same efekty świetlne.

"Obym zdążyła, nim coś się zacznie dziać!"

Już we Wrocławiu dwa razy tak się błysnęło mocno, że aż oślepiło. Wszystko gdzieś ponad chmurami, bo grzmotów nie było słychać.

6 km od domu zerwał się wiatr. Nie wiatr. Jadąc zastanawiałam się czy czasem zaraz nie napotkam jakiejś trąby powietrznej. W pewnym momencie stanęłam, bo cały piasek z ulic i chodników podrywało do góry i sypało prosto do oczu. Poza tym przy silniejszych podmuchach zwiewało co najmniej metr na bok. Przymykając oczy jakoś ruszyłam dalej. Zaczyna kropić. Zaczyna padać. "Jebło" deszczem! Inaczej się tego nazwać nie da. To były 3 sekundy. Tak szybko to nawet pod prysznicem nie zdążyłabym się namoczyć. Mało tego, że ulewa to jeszcze wciąż silny wiatr łamiący gałęzie drzew. Nie było się gdzie schować, taki rejon... Powoli przymykając oczy parłam do przodu. Tusz z rzęs wytarłam w koszulkę. Z nieba już pełną parą błyskawice i wtórujący im subwoofer. Po powrocie godzinę dochodziłam do siebie. Ja, moje buty i ubrania. Dobrze, że i tak wyższy poziom trudności zdarzył się dopiero po 25 kilometrach... :)

Ahoj (pra)dziadu!

Niedziela, 28 lipca 2013 | dodano:31.07.2013
Km:52.00Km teren:0.00 Czas:02:57km/h:17.63
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Ghost Cross 1800
Trasa:
Červenohorské sedlo - Pradziad - Karlova Studánka - Videlské sedlo - Červenohorské sedlo

Nie ma czasu na szczegóły! Wyjazd nieplanowany, a tym bardziej nocleg. Wybraliśmy się z Tomkiem po Kofolę, a przy okazji postanowiliśmy pojeździć na rowerach :)

Mogłam jeszcze sprawdzić Ghosta - wciąż nie był formalnie mój, zawsze mogłam z niego zrezygnować. Tym samym podczas wyjazdu upewniłam się, że coś z tego będzie. Jakiś dłuższy związek.



A to (pra)dziad!

Z pradziadem w tle © maratonka


Na szczycie...



Ale powiedz kiedy będziesz robić to zdjęcie!



Przy zjeździe z Pradziada poprawiłam swój rekord prędkości na około 75 km/h. Na pewno powyżej 70 było. Jechałam niestety z Endo, a temu nie można do końca wierzyć. Ale 70 przekroczone :)

Przepiękna Karlova Studánka:



Żelazista woda, ale za to jaka zdrowa!



STOP! Poziomki przy drodze!



Słońce się chowa. Trzeba zwiększyć tempo, lampek nie braliśmy.



Pominęliśmy jedną dróżkę, zjechaliśmy o jakieś 100 metrów za nisko. Wspięliśmy się z powrotem na Červenohorské sedlo. Tam Tomek ładuje swój rower na dach, a ja postanawiam urządzić sobie szybką dychę. Tym samym rekord średniej na dystansie 9 km - 48 km/h!


Po wypłaszczeniu zatrzymuję się i dołączam do Tomka, który mnie osłaniał podczas całego zjazdu od tyłu.

Ahhh... I finał! Finał miał być w pewnym czeskim pensjonacie, który o godzinie 22.00 był już zamknięty. Na nocleg za ponad 1000 koron nie mieliśmy ochoty. ALE najważniejsze, że zdążyliśmy kupić w Kauflandzie szczoteczkę do zębów. A brak zakwaterowania... Kto by się przejmował :D

Lądujemy nad jeziorem Otmuchowskim około godziny 24.00. Ciepłe źródła! Woda przyjemniejsza, niż temperatura powietrza. Rano budzą nas gorące promienie słońca, ale chociaż do 8.00 udało się wypocząć...

Sobota pracująca

Sobota, 27 lipca 2013 | dodano:27.07.2013
Km:30.00Km teren:0.00 Czas:01:20km/h:22.50
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Zmęczyłam się.

Ghost w dom, Bóg w dom!

Sobota, 27 lipca 2013 | dodano:27.07.2013
Km:22.28Km teren:0.00 Czas:00:47km/h:28.44
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Ghost Cross 1800
Tak jakoś wyszło. Tak jakoś wyszło, że mając do wyboru wymianę części w Treku (widelec, korbę, kasetę, tylne koło) zdecydowałam się na zakup czegoś bardziej zaawansowanego technicznie, a Trek będzie wiernie służyć jako rower, którego nie będę się obawiać zapinać pod sklepem czy pracą.

W zasadzie z Ghostem jest to jeszcze związek nieformalny, ale to kwestia czasu. Na razie tak naprawdę wciąż są jazdy testowe, ale serce mocniej bije, gdzieś w strefie beztlenowej.

Od 16 do 19 drzemałam z racji gorąca i zmęczenia po pracy. Kolejne dziwne sny, w których jestem świadoma, że to sen, chcę się obudzić i mam wrażenie że jedna część mnie wstaje (odrywa się od reszty), a druga leży i śpi. I na co komu trawę palić jak tu takie doznania? Ale nie o tym ten wpis.

O 19.00 zwlokłam się, doszłam do siebie. W ciągu godziny miała dotrzeć znajoma z Kudowy, a czułam, że potrzebuję jakiegoś ożywienia. I od rana chodził mi po głowie Ghost. Poprawiłam ustawienie siodełka, odwróciłam mostek, obniżyłam kierownicę i wykręciłam szybkie 20 km. Oj biło serce, biło!

(do poprawy siodełko, do wymiany mostek na dłuższy, do odchudzenia noga)

Jadę na rowerze! © maratonka

Jazda próbna

Piątek, 26 lipca 2013 | dodano:27.07.2013
Km:18.50Km teren:0.00 Czas:00:47km/h:23.62
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Ghost Cross 1800
Zostawiłam pod zastaw GTIXa, żeby się karnąć z Ghościem. Było miło, chyba na jednej podróży się nie skończy :)

Nie liczę godzin i rowerów

Piątek, 26 lipca 2013 | dodano:27.07.2013
Km:8.15Km teren:0.00 Czas:00:25km/h:19.56
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:GTIX
Chyba przehandluję GTIXa. 4 rowery to według mojego "mieszkaniodawcy" (mamy) za dużo. Jak to za dużo? Jeszcze piąty w postaci szosy i będzie mój wymarzony komplet... A nie, na piątym nie koniec. Szósty tandem miał być. Sześć, okrągła liczba!

Bozia czuwa!

Czwartek, 25 lipca 2013 | dodano:25.07.2013
Km:40.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Są takie sytuacje, że zastanawiam się czy fakt, że mi się udało to rzeczywiście przypadek czy siła wyższa.

Jest we Wrocławiu skrzyżowanie. Kwidzyńska/Toruńska/Brucknera. Ulica Brucknera jest tą z pierwszeństwem przejazdu. Czekałam na czerwonym świetle na przejściu dla pieszych jadąc w stronę Korony. Na Kwidzyńskiej najpierw mają zielone auta przecinające skrzyżowanie na wprost przedostające się z Toruńskiej na Kwidzyńską i odwrotnie. Zapala się dla nich czerwone, następnie zielone mają auta skręcające z Toruńskiej i Kwidzyńskiej w Brucknera. Zapala się nań czerwone i po chwili zielone mają auta ruszająca Brucknera i piesi chcący przejść przez Kwidzyńską.

ZAWSZE wjeżdżam na te pasy jak już dla samochodów jest czerwone światło i nic nie nadjeżdża z mojej prawej (bo z lewej nie ma prawa nic jechać, gdyż tam czerwone pali się od dobrych kilkudziesięciu sekund). Dzisiaj chciałam postąpić tak samo. Popatrzyłam na miejską rowerzystę stojącą na przeciwko mnie i stwierdziłam, że zaczekam te dwie sekundy aż się zapali zielone. Światła oznajmiły, że mogę ruszać, toteż uczyniłam, a kilka centymetrów przed moim przednim kołem przejechał jeszcze z Toruńskiej na Kwidzyńską rozpędzony samochód. Włosy mi się zjeżyły na głowie. Kierowcy, który to widział również. Dwie sekundy, które uratowały mnie przed poważna hospitalizacją lub uratowały mi życie? W zależności od tego jak bym upadła. Samochód nie jechał 40 km/h. Jak się przejeżdża na czerwonym świetle to raczej się wciska gaz do dechy.

Taka sytuacja. Że też akurat dzisiaj poczekałam na to zielone. Przypadek?

Środa

Środa, 24 lipca 2013 | dodano:24.07.2013
Km:54.00Km teren:0.00 Czas:02:29km/h:21.74
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Praca, dom, praca, dom.

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum