Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(69)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:1342.74 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:62:05
Średnia prędkość:20.86 km/h
Maks. tętno średnie:100 (50 %)
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:41.96 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Trening na Wyspie.

Niedziela, 30 czerwca 2013 | dodano:01.07.2013
Km:13.00Km teren:0.00 Czas:00:34km/h:22.94
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Umówiłam się z Martą na powtórkę wczorajszego treningu. Żeby ją oderwać od pisania pracy i przewietrzyć mózg. Dołączyło do nas dwóch chętnych i dosyć niespodziewanie dwie chętne. I tak w czwórkę, do kresu wytrzymałości na cypelku Wyspy Słodowej, zrobiliśmy 4 tabaty (1 tabata = [20 sekund ćwiczeń + 10 sekund przerwy] x8). Przeskoki w wypadzie (lunge), skip A, burpee bez pompki, squat szeroki z naskokiem. 40 pompek i stretching.

Biegną dwie niespodzianki! :)



Skipy



Chwila przerwy i...



... burpee!



Marta tłumaczy pozycję squat'u.



Fotograf, dwie trenerki i dwie ofiary :D



Końcowy stretching. Oby Was jutro wszystko bolało. :)



Never stop exploring!

Never stop exploring! © maratonka

Obowiązkowe przeszkolenie dla rowerzystów! NATYCHMIAST!

Niedziela, 30 czerwca 2013 | dodano:30.06.2013
Km:10.00Km teren:0.00 Czas:00:26km/h:23.08
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Ależ jestem zła! Ale taka zła na "w". Jak można jechać DDRem ponad 25 km/h i NAGLE się zatrzymać, bo znajomego się mija?! Z tłumaczeniami "Nie myślałem, że ktoś za mną jedzie...". A zatrzymał się BATMAN tak, że aż mu koło tylne podskoczyło do góry, nawet nie zdążyłam nacisnąć hamulca, bo NIE MYŚLAŁAM, że można sobie ot tak nagle zahamować!

Palec u ręki co najmniej stłuczony. Złamany i zwichnięty raczej nie, bo jestem w stanie go zgiąć. Ale boli, a jak boli to rośnie!

Tym samym moje statystyki mówią, że odkąd poruszam się po mieście na rowerze miałam 5 wypadków, w których ucierpiałam:
1 z udziałem kierowcy wymuszającego pierwszeństwo
1 z udziałem pieszego, który "nie słyszał" dzwonka
1 z udziałem starszej pani, w którym ucierpiała ona sama, bo się mnie wystraszyła jadąc środkiem DDRu
1 z udziałem nieoświetlonego rowerzysty, który nie myślał, że ktoś może jechać za nim

Wszystkie powyższe miały miejsce na DDRach.

1 był ze zmęczenia, w którym ucierpiałam tylko ja i asfalt.

Podsumowując: 80% wypadków zdarzyło się na DROGACH DLA ROWERÓW, 20% na chodniku.

Czegoś tu brakuje... Ach tak! Żadnych zdarzeń nie było na ulicy. Wnioski...?

Mając na uwadze umiejętności polskich "rowerzystów" absolutnie byłabym za nierealnym pomysłem obowiązkowego szkolenia. W Martę też dopiero co wjechała głupia laska wyjeżdżając na pełnej parze zza zakrętu po lewej stronie.

Ludzie się boją rowerem wyjechać na ulicę, bo nie znają przepisów. A jak nie znają przepisów to jakim prawem mogą jeździć DDRami, skoro obowiązuje na nich teoretycznie ograniczenie prędkości takie jak na jezdni?

Jak to jest, że w innych krajach (dla porównania mam Wiedeń) ludzie nie potrzebują się szkolić, a DDRami zasuwają nawet szosowcy?

Musiałam ponarzekać. Musiałam, bo mnie palec boli! I hejtuję Was bezmózgie, tępe człowieki udające rowerzystów! Bezlampkowcy, "myślałem, że jestem sam na DDRze" i nieogarnięte miejskie rowerzystki! Niech Wam wszystkim gwoździe w opony powchodzą!

Palec mniej boli. Pomogło...

Pojadły, poćwiczyły, zwiedziły

Sobota, 29 czerwca 2013 | dodano:29.06.2013
Km:29.50Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:19.67
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Leniwie zwlokłyśmy się z łózka. Na śniadanie truskawki z makaronem, potem domowe SPA. Obiad, popołudniowa siesta... Przedłużyła się do półtorej godziny. Z nieróbstwa zaczynały mnie kolana boleć, co oznaczało tylko jedno - trzeba wykonać jakąś fizyczną pracę. Przedsięwzięłyśmy zatem pedałowanie... Do sklepu.





Niech Was zdjęcia nie zmylą! Udałyśmy się w okolice AWFu z zamiarem przerobienia interwałów. Kilka tabat (20 sekund ćwiczeń, 10 sekund przerwy i tak osiem razy) wystarczyło, aby ciastka i "44% cukru" stanęło nam w gardle. Niejedzenie przed treningiem ma jednak sens!
.

.
Pojechałyśmy na Opatowicką...



... i na Kładkę Zwierzyniecką.



Widok z Kładki Zwierzynieckiej © maratonka




Let's fly away, come fly with me! © maratonka


Wiszący Most Grunwaldzki z początku XX wieku.



Zamiast jechać do domu zdecydowałam, że jeszcze chwilę pokręcimy się po Wrocławiu. Zawsze, kiedy jestem w okolicy katedry napawam się dumą z bycia Wrocławianką.



Wrocławski latarnik zapalający lampy. "Jedynie w historycznych centrach miast (np. na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu) do dziś zachowuje się jeszcze niekiedy lampy gazowe, dające znacznie łagodniejsze światło niż lampy elektryczne, ale wymagające na ogół codziennego ręcznego włączania o zmierzchu i gaszenia o świcie " (www.wikipedia.pl)

Wrocławski latarnik © maratonka




Przeurocza kawiarnia nieopodal Katedry ugościła nas ciepłą szarlotką i musem malinowym (żeby czasem nie schudnąć po treningu!)



Wrocławska Archikatedra z przełomu XIII-XIV wieku.

Wrocławska Archikatedra © maratonka


Po prawej kameralna kawiarnia, która skusiła nas na szarlotkę :)



Mosty Młyńskie



Najlepszy sobotni odpoczynek! Pięknie jest!

Weeekend się zaczyna!

Piątek, 28 czerwca 2013 | dodano:29.06.2013
Km:57.82Km teren:0.00 Czas:02:50km/h:20.41
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Praca magisterska w dziekanacie, KABUM! :D Zamiast salsy i dużych piłek dzisiaj była misja promowania Jupitera na pikniku rodzinnym. Były dzieci, uśmiechnięci rodzice i Berenika na rurze.



Jak zaskoczyć przeciwnika? Z liścia mu!

Zawody sumo © maratonka


Kolor elewacji dworca, który kiedyś budził we mnie poważne zastrzeżenia, dzisiaj zachwyca swoim widokiem. Może trochę niewpasowany w szaroburą architekturę okolicy, ale jest przepiękny.



Podjechałam do Marty i zabrałam ją ze sobą. Nim wylądowałyśmy na kolacji w rynku miła niespodzianka- krótki koncert Jose Torresa! Chwilę potańczyłyśmy, wypatrzyłam w tłumie panią Izę (która mnie szkoliła z salsy) i przywitałam się. Potem ekipa z muzyką zeszła zabawiać spragnionych salsy do Casa De La Musica, a my zdobyłyśmy pożywienie i jakieś dwie godziny później dojechałyśmy do mojego domu.

Un poquito

Czwartek, 27 czerwca 2013 | dodano:27.06.2013
Km:32.00Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:21.33
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Jak w tytule. Kroki do salsy, muzyka do samby. Uwielbiam ta piosenkę, nie mogłam się powstrzymać!

Ps. Mała tancerka była pierwszy raz na moich zajęciach, wymiata! :D
.

.
Fitness na tarasie © maratonka


Abstrahując od pracy...

Coś nie mam szczęścia do Sport Profitu we Wrocławiu. Kiedyś miałam problem z wymianą rzeczy, jakaś dopłata za prowizję, bo płaciłam kartą... Mniejsza z tym. Dzisiaj oddałam do reklamacji buty. Z parteru zostałam odesłana na górę, bo "tam jest pani zajmująca się reklamacjami". Trochę z zaskoczenia wzięłam obsługę z góry, wszak panie były troszkę zaskoczone (sądząc po mimice), że dostałam do nich zsyłkę. Reklamacja została spisana, obsługa bardzo miła.

To, o co się czepiam to jedynie fakt, że pan, który mnie wysłał na górę, w mojej opinii powinien albo poprosić kogoś do spisania reklamacji na dół, gdzie obsługuje się klienta, albo chociaż uprzedzić o moim przybyciu osobę do tego wyznaczoną. A tak ja czułam się troszkę nieswojo będąc goszczoną w biurze z kącikiem kuchennym, z unoszącym się wokół aromatem pasty rybnej.

Absolutnie mnie to nie uraziło, ale uważam to za mały przejaw braku profesjonalizmu. Dalej będę tam kupować, aczkolwiek jest sprzedawca, przez którego nie chciałabym być więcej obsługiwana. Ten sam z dzisiejszej historii i ten sam, który niedawno zaczął obsługiwać następnego klienta, nim podał mi kupioną oponę, wiszącą kilka metrów dalej. Poza wrażeniem "nie ogarniam" w ogóle się nie uśmiecha, przez co wygląda jak grabarz.

Utonęłam

Środa, 26 czerwca 2013 | dodano:26.06.2013
Km:27.00Km teren:0.00 Czas:01:27km/h:18.62
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Tym razem nie w deszczu. 2 godziny walkingów i wszystko co miałam na sobie sprawiało wrażenie jakby wyciągniętego prosto z pralki. Uwielbiam te bieżnie, zajazd totalny! Potem jeszcze "płaski brzuch" i... Powrót 18-19 km/h.

Wrocławskie Centrum SPA © maratonka

Poliglotyczne wte i wewte.

Wtorek, 25 czerwca 2013 | dodano:25.06.2013
Km:66.84Km teren:0.00 Czas:03:12km/h:20.89
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
DOM-promotor-HOME-pormotor-HAUS-skrzyżowanie-MAISON-praca-Дом

Dobra pogoda, w sam raz na odpoczynek do upałów. I to poczucie bohaterstwa walcząc z wiatrem, który popycha do tyłu...

Aby skończyć pracę zostały mi do naniesienia AŻ poprawki. Ale w piątek zdaję gotową i... Karamba! Rower-praca-góry-praca-bieganie-praca-rower. Że niby żadnych obowiązków? Chyba w celu obciążenia psychicznego i nastręczenia obowiązków kupię sobie chomika, żeby mu trociny zmieniać.

A tak naprawdę to w końcu mogę zacząć działać. MAGISTREM w końcu będę, wyższa sfera... Sfera kasjera.

Coś czuję, że niebawem w końcu opowiem Wam o wiedeńskim torciku!

Torcik wiedeński © maratonka


Pozostając w mozartowskim klimacie:
.

Praca

Poniedziałek, 24 czerwca 2013 | dodano:25.06.2013
Km:34.00Km teren:0.00 Czas:01:36km/h:21.25
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100

Kamieniołomy Chwałków: kibicowali, skakli, pływali i pedałowali!

Niedziela, 23 czerwca 2013 | dodano:25.06.2013
Km:131.00Km teren:0.00 Czas:06:00km/h:21.83
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Na grupie na FB poszło ogłoszenie i tak nas się zebrało nastu. DWUnastu. Do obrania miejsca wycieczki zainspirował mnie Sebekfireman i jego relacja z kamieniołomów w Piechcinie. Jak się okazało nie trzeba jechać 255 km (tyle jest od Wrocławia, już sprawdziłam), na Dolnym Śląsku wszystko się znajdzie. Atlantyda zapewne również.

W planach był jeszcze stary browar w Sobótce, rezerwat archeologiczny gdzieś tam i Tąpadła, ale Chwałków nas pochłonął na dłużej. I mogliśmy zobaczyć jak na metę wjeżdżają kolarze z MP.

MEGA dużo zdjęć. Autorami są Piotrek, Grzesiu, i ja. Ja najmniej robiłam, przybrałam wygodną pozycję. "Ty robisz, zdjęcia... Ty nawigujesz, a ja rozdzielam funkcje". Wyszło idealnie!


Startujemy poślizgiem- dosłownie! Była rowerowa kanapka, bo ktoś zahamował, ktoś nie zauważył...














W samochodzie na słońcu został zamknięty mały piesek. Nieobojętni na los zwierzaka chcieliśmy interweniować. Ktoś pociągnął klapę bagażnika do góry i... Sezamie otwórz się!







Nie ma wyprzedzania!



I gdzie teraz?



Na Mietków!





Róże pachły.



Ufo romantyk poddał się atmosferze :)



Okulary z tej samej promocji :D



Mapa srapa... Ja Wam zaraz powiem gdzie jechać... Przed siebie!





















Ktoś sofę zgubił po drodze...





Stawać! Zdjęcie będzie!



10 sekund, 3 strzały, pstryk!



W oczekiwaniu na elitę kolarskich Mistrzostw Polski.





Jadą! Co tam jadą... Zapier...niczają!





Kibice :)





I pojechali. Idziemy zobaczyć Kamieniołom Kantyna.















Ho, ho, wysoko!









Wracamy nad pierwszy kamieniołom i zażywamy chłodu w lazurowej wodzie.



Czyściutko!





Nasi!









Marta skakała...







Szymon skakał...



Krystian jak skakał to piszczał :)



Aga skakała...



Tutejsi nie mieli oporów, by skakać z najwyższego pułapu (stoją na samej górze)



A maratonka pływała z aparatem w ręku. I na co mi wodoodporny, nie bez kozery piątki z pływania były!








Kamieniołomy w Chwałkowie © maratonka


Zjeżdżamy do Sobótki- wśród gromkich braw :)



Omnomnomnom.



Przerwa.

Wojtek zmęczony po wczorajszym Bike Maratonie. Chyba bardziej psychicznie niż fizycznie.





Podjechaliśmy na metę zawodów, oczekując na elitę.



Kwiato pierwszy!



Ciśniesz, ciśniesz!




I nieco ruchomych postaci. Ze skokami do wody :)


Było przemega. Świetna ekipa, dobre miejsca, idealna pogoda, mnóstwo atrakcji :) Byle częściej!

Pierwszy Nocny Nielegalny Odwołany Półmaraton Wrocławski

Niedziela, 23 czerwca 2013 | dodano:23.06.2013
Km:17.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
... czyli porażka roku. Coś czuję, że w tegorocznym wrześniowym maratonie miejsc nie zabraknie... Chciałam pobiec z Andrzejem jako nielegalni biegacze.

Godzina startu: 20:00
20:10 "Bieg rozpocznie się z półgodzinnym opóźnieniem"
20:20 "Start nie wcześniej niż o 21:00"
21:00 "Jeszcze pół godziny"
21:40 "Niestety jesteśmy zmuszeni odwołać bieg"

Gwizdom nie było końca. Zdeterminowana lawina biegaczy i tak wystartowała w towarzystwie oklasków publiczności. Przebiegliśmy przez Wrocław "nielegalnie", ulice były obstawiane przez policjantów, miejscami zganiali na chodnik. 21 kilometrów z powtarzającymi się niekiedy okrzykami "Brawo nielegalni!".

Dotarły pogłoski, że policja nie dopuściła do biegu z powodu jej złego oznakowania. LOL.

"I Nocny Wrocław Półmaraton 2013 został odwołany. Policja miała bowiem poważne zastrzeżenia co do oznakowania trasy przez organizatorów. Chodziło m.in. o zabezpieczenie pl. Grunwaldzkiego. Półmaraton miał wystartować w sobotę o godz. 20.00, ale start przesunięto najpierw na 20.30, potem na 21 i 21.30. Ostatecznie został odwołany. - Nie mogliśmy narażać zawodników na niebezpieczeństwo - powiedział Waldemar Biskup, dyrektor półmaratonu. Po ogłoszeniu tej decyzji tłum kilku tysięcy zawodników spontanicznie ruszył w trasę, bez żadnej kontroli organizatorów. Policja musiała zamknąć dla ruchu część ulic, m.in. Dworcową. "
Źródło i więcej informacji.

W oczekiwaniu na start, którego nie było...

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum