Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(69)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:1304.13 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:92:56
Średnia prędkość:13.70 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:46.58 km i 3h 26m
Więcej statystyk

Wrocławski Rower Wiejski w rytmie cza-cza

Wtorek, 31 lipca 2012 | dodano:31.07.2012Kategoria Praca
Km:33.00Km teren:0.00 Czas:01:40km/h:19.80
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Suport zaczął mi dzisiaj wygrywać czaczę. Zjechałam cały Wrocław ni razu nie musząc dzwonka używać. Mam nadzieję tylko, że ludzi nie obudziłam jak przed 23.00 wracałam. I jak na złość po drodze dziś mijałam mnóstwo bikerów. Pewnie sobie myśleli to co ja zawsze myślę o skrzypiących rowerach- jak można, jak mu nie wstyd!



Ano można. Usłysz to! :D





MAŁO tego wracałam z Nowego Dworu z dwoma oponami przewieszonymi przez ramię- Zielony mi podrzucił przed pracą. I mam teraz 3 opony Schwalbe za całe 80 zł (2x marathon + 1 jakaś tam inna). Przyczynił się do tego niejaki Łukasz Z. (AKA Zielony), za co mu jestem bardzo wdzięczna. Jutro z powrotem przesiadka na Treka, a WRW odstawię do serwisu na wymianę suportu.

WRW- Wrocławski Rower Wiejski

Poniedziałek, 30 lipca 2012 | dodano:30.07.2012
Km:15.00Km teren:0.00 Czas:01:02km/h:14.52
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Dziś z racji awarii Treka do pracy i z znowu na rolkach- łącznie ok. 35 km.

Po powrocie dolegliwości żołądkowe. Godzina przeleżana, co wstałam to znowu paskudnie się czułam. I zgadnijcie gdzie mi się dobrze zrobiło. Na rowerze! Otóż to. Poirytowana bezczynnością wsiadłam na rower, przejechałam kawałek i wszystkie dolegliwości jak pedałem odjął.

A dzisiejszy dystans... Na Wrocławskim Rowerze Wiejskim czyli maratonka w wersji CITY :D

Z przyjaciółką wykręciłam całe 11 km plus przejażdżka do centrum dowodzenia Wrocławiem- Psie Pole ryneczek.



Na razie tylko (ledwo) jeździ. Niebawem będzie robić furorę!



A wczoraj realizowałam się na innych polach niż rowerowanie.

Kulinarne inspiracje- muffinkowe naleśniki nadziewane jabłkami z polewą bananowo-czekoladowo-rumową.



Nawet manicure wczoraj zrobiłam. Jakby ktoś pytał dlaczego jestem dzisiaj niewyspana- właśnie dlatego.



I na koniec zagadka.

Co to jest: jestem, znikam, jestem, znikam.

Łańcuchy na Sycowskiej!

A Ty leć rowerze...!


Tylko głupki łączą łańcuchami słupki, rowerzyści dziękują za udrożnienie przejazdu.

Sobota, 28 lipca 2012 | dodano:28.07.2012
Km:2.90Km teren:0.00 Czas:00:08km/h:21.75
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Dzień zaczęty śniadaniem w postaci lodów czekoladowych z bananami i płatkami czekoladowymi nie mógł być złym! O olśnieniu- jak w peruwiańskiej telenoweli- na końcu.

Dopiero co wczoraj się żaliłam na połączone łańcuchami słupki. A dzisiaj... :D



To się nazywa wandalizm w dobrej wierze! Rowerzyści dziękują- kimkolwiek jesteś drogi chuliganie.

I pomimo tego, że...



-> I pomimo, że w pracy znowu 3h pod rząd.
-> I pomimo, że spałam niecałe 5 godzin.
-> I pomimo, że pojeździłam na rowerze tyle co nic (ten dystans to nie żart)
-> I pomimo, że nie pomalowałam oczu (za późno wstałam).


To i tak była dobra sobota. A była dobra:

-> Bo zrobiłam ponad 30 km na rolkach do i z pracy w tym rano ze średnią prawie 20 km/h (cóż, nie wiedziałam ile mi zajmie ta podróż, więc na wszelki wypadek gnałam. Kasprowicza i Na Polance częściowo ulicą <ryzykantka :D>, bo mały ruch był. Kostka fajnie masuje, ale ile można!)

-> Bo kupiłam pomarańczowy lakier do paznokci (tak, tak- odkąd kupiłam szpilki przypomniałam sobie, że jestem kobietą. Ale to nie o to olśnienie się rozchodzi)

-> Bo kolano nie daje o sobie znać.

-> Bo po sobocie jest niedziela. WOLNA- bo jaka inna miałaby być?

Co ja będę robić jutro?
Opieprzać się. W sensie jakieś rolki, parę km na rowerze, zmienię opony w Treku, zjem lody na śniadanie (banany w Biedronce w promocji teraz, więc z bananami).




OLŚNIENIE- użytkownik Pidzej ukazując mi ten oto obrazek:




Uświadomił mi coś, co już dawno powinnam zauważyć, a zaślepiona byłam. OTÓŻ skoro ćwiczący ajerobik robiąc półprzysiady tudzież składy WINIEN je wykonywać tak, aby oś przechodząca przez środek rzepki i kostkę była w możliwie jak najbardziej prostopadłym położeniu do podłoża, gdyż w innym przypadku grozi to zbytnim obciążeniem stawu kolanowego.

A ja tak jeżdżąc sobie z dosyć mocno wychylonym kolanem do przodu nieświadomie serwowałam mu nieprzyjemne doznania i nadmierne obciążenia. STĄD zemsta, która ciągnęła się przez trzy odcinki "Road to HEL" PLUS niekomfortowe ustawienie bloków (tych jeszcze nie poprawiłam)

Ustawienie siodełka zmieniłam- mamy rekordowy dzisiejszy dystans (test ustawienia). I... TADAAAA potrafię jechać bez trzymania kierownicy- a jest to tak banalne jak dla Bajkstatsowego KLOWNA jazda na mono. Tylko ten mostek wciąż za długi, więc nieco wyciągnięta jestem (jakbym ledwo do kierownicy sięgała). Się wymieni na dniach.

Stwierdzam, iż co raz bardziej ryzykownie przejeżdżam na czerwonym. Nie to, że mi się spieszy. Po prostu świerzbią mnie nogi jak stoję i nic nie jedzie. Czy to na rowerze czy to pieszo czy na rolkach. Dzisiaj mnie jeden taki klaksonem potraktował. Daleko był, ale zapierniczał nieźle (przekroczył na pewno dozwoloną prędkość).

Ostatnio przejechałam na czerwonym przed eins zwei Polizei, a wczoraj na zielonym, ale po pasach też tuż przed nosem mundurowych w wozie. Ale nie zareagowali. W końcu się doigram :P

Każdy głupek trafia w słupek...

Piątek, 27 lipca 2012 | dodano:27.07.2012Kategoria Praca
Km:31.00Km teren:0.00 Czas:01:23km/h:22.41
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
A raczej trafi w łańcuch od słupka. Nie wiem czy to złośliwość czy głupota, ale...

1. Legenda obrazka:
czerwone kropki- słupki
niebieska kropka- przystanek
zielone kropki- ludzie czekający na autobus
niebieska linia- maratonka jedzie



Do tej pory łańcuchów między słupkami nie było, dzięki czemu można było spokojnie przejechać obok przystanku. Teraz są 3 wyjścia:
- zejść z roweru i grzecznie przez przystanek przeprowadzić go
- wjechać w grupę ludzi czekających na autobus (bezpodstawnie i bezprawnie- tam nie ma DDRu)
- zjechać na krajową ósemkę.

Jest jeszcze czwarte wyjście. Pójść w nocy i rozpieprzyć chociaż jeden łańcuch. I mam nadzieje, że chuligaństwo da o sobie niebawem znać.

To się wkrwiłam jak to zobaczyłam.

2. Bike pro noise- dzięki jej mocno mrugającej diodzie wieczorami nie potrzebuję dzwonka. Z daleka widać, że nadjeżdżam. Na tyle, że pieszy zdąży się obejrzeć i zejść z drogi :)

3. Jak można upierać się na zdobycie Mont Blanc bez umiejętności chodzenia w rakach, używania czekanu, wyciągania ze szczelin, bez ani jednego wyjścia w góry zimą i nie dając rady wejść na Rysy z plecakiem przy pięknej pogodzie? Jak można wybierać się na MB bez osoby, która ma doświadczenie we wspinaczkach i wyprawach wysokogórskich? Lekceważenie gór już nie jednego sprowadziło na ziemię (a raczej do...). Mam dwie koleżanki, które są zawzięte i się napaliły na MB i żadne racjonalne argumenty typu "Spróbujcie od czegoś łatwiejszego, nauczcie się używać sprzętu" do nich nie docierają. Ani fakt, że niedawno zginęła tam niedawno polska alpinistka z powodu gwałtownego załamania pogody i wychłodzenia. I lawina sprzątnęła 9 osób. Jestem poirytowana taką głupota, brakiem rozwagi i mierzeniem zamiarów ponad siły...

Nie chce zapeszac, ale jest zaaaajeeeebiii

Czwartek, 26 lipca 2012 | dodano:26.07.2012Kategoria Praca
Km:31.00Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:20.67
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
ście! W sensie kolano dzisiaj ani razu nie dało o sobie znać. Na rowerze biernie spoczywało na pedale. Godzina salsy 2x30 minut, potem do FC i 3 godzin non stop prowadzenia hi-low. Nic nie bolało i nie boli, toteż dałam babkom popalić dzisiaj- tak żem fikała przez 3 godziny z uśmiechem na twarzy. Co najmniej jakbym spotkała swojego księcia z BAJKIem i zakochała do szaleństwa z wzajemnością :D

Mało tego- zjadłam dzisiaj tyle co wróbelek (ok, duży wróbelek, ale jednak), a energii miałam aż nadto.

Nawet bezczelny kurier, który mi dzisiaj przywiózł siodełko nie zepsuł ani na chwilę humoru.

<telefon>
- Dzień dobry, mam dla pani paczkę będę za około półtorej godziny, będzie pani w domu?
- Tak będę.

Mija godzina, wracam z zakupów.

-Witam z tej strony kurier, jestem u pani pod domem.
-Już do pana dochodzę!

Minutę później odbierając paczkę.

-Dzwoniłem przecież i miała być pani w domu.
-Ale to było godzinę temu, a pan miał być za półtorej.
-Przez półtorej godziny miała być pani w domu!

Podpisałam świstek i pożegnałam z uśmiechem. Bez wzajemności.

Nowe siodełko, nowa pozycja, nowa (mniejsza) liczba na wadze, nowe zajęcia salsy i stare niebolące kolano.

Jak niewiele mi trzeba do szczęścia!



Sportourer zoo gel flow- jedyne 69 + wysyłka.



Poczułam się jak za starych dobrych lat gdy robiło się namiot z koców. Żeby sąsiedzi nie postrzegali mnie jako pomyloną. Gorące noce!

Kryzys. Muffinki. Inspiracja. Dupoból. NFZ.

Środa, 25 lipca 2012 | dodano:25.07.2012Kategoria Praca
Km:31.00Km teren:0.00 Czas:01:40km/h:18.60
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Dzisiaj dopadła mnie chwilowa chandra jakiej dawno nie miałam. Oczywiście był tzw. gwóźdź do trumny. A że sprawność fizyczna nie jest teraz na najwyższym poziomie- ciężko było "trzymać się w kupie".

W ramach terapii upiekłam muffinki z jabłkami i 1/3 zjadłam. I z wściekłości pozmywałam naczynia. W zasadzie całą kuchnię wysprzątałam. Jak już doszłam do swojego pokoju to złość minęła, dlatego dalej mam nieład.

Wczoraj usłyszałam miłe słowa.
"Pani mnie zainspirowała- skoro można nad morze rowerem to do Szklarskiej Poręby tym bardziej!"

I tak jedzie jedna z moich klientek na weekend z rodziną na rowerach do w/w miejscowości. TO jest sukces.


Muszę chyba jakieś krzesełko sobie w miejsce siodełka zamontować, bo mnie tyłek boli od tego jednonożnego pedałowania. Lewa sobie zwisa lub biernie spoczywa na pedale.

"Rejestracja do ortopedy na sierpień w piątek od 8.00 rano." To chyba z namiotem tam poszoruję jutro- jest szansa że się załapię. Jakiś towarzysz się znajdzie? Może to nie trip nad morze, ale przygoda z NFZ! :D

Tylko praca x2. Boleśnie, lewa noga do wymiany.

Wtorek, 24 lipca 2012 | dodano:24.07.2012Kategoria Praca
Km:64.50Km teren:0.00 Czas:03:10km/h:20.37
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Ostatni wpis, w którym żalę się na kolano. Wizyta u ortopedy konieczna.

Rano 15 km do, praca i powrót 20 km. Kolano jako tako, w stawie biodrowym za to dyskomfort powrócił po styczniowym upadku.

Po południu 13 km do, praca, powrót. I tutaj pojawił się ból. Już przy jeździe DO, potem podczas zajęć siłowych. Ból nagły w niepozornej pozycji, przeszywający.

Wygląda to tak, że w określonych pozycjach się pojawia- jak jadę na rowerze i zaczynam czuć, lub nagle zaboli, to przekręcam stopę, kolano bardziej do wewnątrz. Nie nadwyrężam tej nogi, praktycznie nią nie pedałuję.

Do tego (zapewne przez kontuzjowane kolano) ból promieniujący od biodra do kolana (biodro było bardzo mocno stłuczone).

Jakby było mało boląca kostka od wewnątrz- jakbym się uderzyła, choć nic takiego nie miało miejsca. I uczucie "przesuwania się" czegoś (mrowienie) między kostką a ścięgnem Achillesa przy zgięciu grzbietowym stopy.

Nadużyłam dziś cierpliwości lewego kolana i z zemsty teraz chodzę z wyprostowaną, bo nawet przy chodzeniu delikatnie boli. Że o wchodzeniu na schody nie wspomnę. Trzeba mi silnego chłopa co by mnie wnosił i znosił. Albo winda- t

Obciąć całą lewa nogę i po problemie.

Rezonans na pewno będzie- zapewne prywatnie, bo na fundusz czekając jeszcze prawa noga się zużyje.

To wygląda na to, że jest źle, ale nie ma co na zapas płakać póki nie będzie nic wiadomo na 100%, zawsze może być gorzej- na przykład pozrywane wszystkie więzadła w kolanie jak u mojej przyjaciółki. Jeżeli wezmę to pod uwagę to wychodzi na to, że jest całkiem dobrze!

Tylko praca. I rolki.

Poniedziałek, 23 lipca 2012 | dodano:24.07.2012Kategoria Praca
Km:25.97Km teren:0.00 Czas:01:20km/h:19.48
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
I póki co nic więcej.

Znacie to uczucie kiedy budzi Was dźwięk telefonu, patrzycie na wyświetlacz, a tu SZEF? I zanim odbierzecie dociera do Was, że powinniście od 30 minut być w pracy?

Ja poznałam feralnego poniedziałku, wyłączyłam budzik w telefonie, a ten drugi nie wiedzieć czemu był ustawiony na 9.00.

Heca.

Zdarza się najlepszym maratonkom :D

Szybki ekspres samochodem z bratem jako szoferem, rolki tylko wzięłam na powrót.

Dobrze nałapać wcześniej dużo punktów, żeby było potem z czego odjąć.

TAK więc powrót z FC na rolkach. Najgorszy odcinek- ul. Boya Żeleńskiego. Coś czego rolki nie lubią najbardziej:



Generalnie da się po tym przejechać z rozpędu ACZKOLWIEK zawsze się zastanawiam czy tym razem mi kółko nie wjedzie w szczelinę i nie będzie to sromotna klęska lansu na rolkach w postaci spektakularnego upadku ku uciesze przechodniów i kierowców. Zapewne wyglądałoby to dosyć humorystycznie.

Na rowerze "wycieczka" po południu do drugiego klubu. Tym razem punktualnie :D

Cyklodestrukcja- opis odcinka Wrocław- Bydgoszcz

Piątek, 20 lipca 2012 | dodano:20.07.2012Kategoria Praca
Km:31.00Km teren:0.00 Czas:01:40km/h:18.60
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Dzisiaj "dojazdowo" do pracy. Kolano wciąż daje o sobie znać, wczoraj jeszcze nadwyrężyłam lewy nadgarstek przy pompkach i mięsień piersiowy. Ręka machnąć nie mogę!

Za dużo dzisiaj gadania nie będzie, bo tworzyłam wpis z wycieczki. Teraz czeka na zatwierdzenie, tymczasem poczytać już można:

Wrocław- Hel czyli cyklodestrukcja część pierwsza :)


Teraz juz nie powiem, że nic nigdy nie wygrałam.

Czwartek, 19 lipca 2012 | dodano:19.07.2012
Km:43.00Km teren:0.00 Czas:02:00km/h:21.50
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Dzisiaj hulałam na dwie zmiany- poranny trening 8-10, 4h przerwy i ponownie 14-20.30.

W przerwie zdołałam w końcu odebrać po terminie nagrodę za konkurs organizowany przez "Kocham rower". Kubeczek, pendrive i bon do Dobrych Sklepów Rowerowych trafił w końcu w moje ręce- przyda się, bo akurat kask Scotta został na wyprawie wykończony.






Pewnie i tak skończy się na ponownym zakupie tego samego modelu- wszak żaden inny kask wizualnie mu nie dorównuje. I przetestowany! Poza tym potrzebna nowa tylna opona, gdyż aktualnie już druga czerwona warstwa Schwalbe zaczęła się przedzierać. I wolnobieg. I siodełko. I rogi. I... (2 godziny później) oraz pancerzyki.

A już jutro historia o tym jak to się stało, że Trek i Scott wylądowali na...



kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum