Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(69)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:693.77 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:28:44
Średnia prędkość:20.25 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:33.04 km i 1h 35m
Więcej statystyk

A masz z liścia w twarz!

Piątek, 30 listopada 2012 | dodano:30.11.2012Kategoria Praca
Km:54.60Km teren:0.00 Czas:03:00km/h:18.20
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Co ja żem dzisiaj oberwała! Tak mnie publicznie upokorzyć... Skandal... Zniewaga... Obraza... Jeszcze nigdy publicznie nie dostałam z liścia w twarz. I to jadąc na rowerze!

A było to tak...

Jadę, jadę, jadę... Nagle jak mi wielki liść na twarz nie spadnie, jak nie huknie o me lica- aż zatrzęsła się ulica! Był tak wielki, że przysłonił mi pół świata i to z tej prawej lepszej strony (mniejsza wada wzroku w prawym oku).

Ściągnęłam drania i wrzuciłam pod koła samochodu. Mam nadzieję, że już więcej nikogo nie zaatakuje...

Do tego zaczął padać lód. Drobniutki na tyle, że nazwać go gradem to byłaby hiper hiperbola. Dosyć szczypiące przeżycie na twarzy.

A potem jeszcze deszcz ze śniegiem. I jakiś TIRowy ciul na Milenijnym mnie obryzgał dzisiaj ulicznym źródełkiem. Wielkie dzięki (oby Ci na zawsze był miękki...)!



Kurtka przemaka. Ale za to miałam okazje przetestować spodnie Salewy wyhaczone na Allegro za 180 zł z GTX. Te akurat rzeczywiście prawie nówki. Nie przemakają, oddychają, wyglądają. Nic tylko nosić i nie ściągać :)



Dzisiejsze km:
dom-spartan1-praca1-praca2-dom-spartan2-dom

Najlepsze zastępstwo z dnia dzisiejszego- gimnastyka z seniorami. Obawiałam się zrzędzących, trącących nieświeżością, zrzędzących matrioszek, a dostałam grupkę milutkich, uśmiechniętych babeczek. Czego im nie zrobiłam- cieszyły się. Udzielało mi się ich szczęście.

Wiecie jak to jest przy negocjacjach finansowych gdy podacie jakąś kwotę a rozmówca bez zawahania mówi "Ok, nie ma sprawy". Żałujecie wtedy, że nie zaczęliście od wyższego pułapu. Żałuję więc, ale próbuje się pocieszyć, że nie można być zachłannym... Nie można...?

Nienegatywnie

Czwartek, 29 listopada 2012 | dodano:29.11.2012Kategoria Praca
Km:34.00Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:22.67
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Prawie rzuciłam pracę nr 1, tylko ona nie może tego zaakceptować i jeszcze próbuje mnie zatrzymać. Ale czasem są trudne decyzje, które trzeba podjąć by ŻYĆ LEPIEJ (mieć więcej czasu na bardziej pasjonujące pasje). A jutro hardkorowo 5 godzin pracy. Szkoda, że porozrzucane na cały dzień, ale... Nie ma tego złego co by na dobre nie wyjechało- przynajmniej więcej km wykręcę.

Wszak listopad jest tak ubogim miesiącem pod względem liczby km, że obawiałam się wyniku gorszego niż w lutym (574). Co prawda jest już ponad 600 lecz w porównaniu do innych miesięcy to bida z nędzą. Aaaale, ale... Były Tatry w tym miesiącu, był Tropiciel.

Nie rusza mnie w sumie ta mała ilość km- wiem, że założony tuzin tysięcy km na ten rok uda mi się zrealizować. Ale na coś muszę ponarzekać, skoro dzień był nienegatywny.

Może Mikołaj czytuje mojego bloga? Tylko fajnego gólala!



Oklapłam

Środa, 28 listopada 2012 | dodano:28.11.2012
Km:17.00Km teren:0.00 Czas:00:50km/h:20.40
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Nie żebym z przyjemnością to zrobiła, ale wyszłam na poranne wybieganie. W zasadzie od maratonu jakoś nie udało mi się zebrać na klepanie po asfalcie. Motywację na dzisiejsze wybieganie (i następne) przypiszmy styczniowym planom zdobycia zimowej KGP. Jeszcze nie wiem czy plany wypalą, a jak wypalą to pewnie i tak nie uda mi się wszystkich szczytów zdobyć, bo już od półtora MIESIĄCA nam na SŁONECZNEJ -.- uczelni przekładają cykl szkoleń potrzebnych do zrobienia praktyk.

Sprawa ze szkoleniami ma się tak, że będą to 4 tygodnie po 8 godzin w każdy wtorek. Straszą, że nieobecność na 1 dniu szkoleniowym będzie nas kosztować MILIJONY, ponieważ jest ono dofinansowane z UE. A każdy z nas musiał podpisać cyrograf, że dobrowolnie zgadza się na udział w szkoleniach (ale jak się nie zgodzisz to nie możesz odbyć praktyk co wiąże się z niezaliczeniem semestru ;)).

Więc szkolenia kolidować mi będą z moimi styczniowymi podbojami, niech je szlag...

Ale wracając do MERITUM wpisu- 5 km (bo na czczo) w tempie ok. 6:25/km. A tak dobrze było przed maratonem. A teraz...

OKLAPŁAM.

Nie ma takiej oklapniętej rzeczy, której nie da się postawić na nowo, więc do roboty!

Żyję

Wtorek, 27 listopada 2012 | dodano:27.11.2012Kategoria Praca
Km:27.80Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:18.53
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Do i z pracy. Lepiej nic nie napiszę, bo czegokolwiek bym nie opisała będzie miało niepozytywny wydźwięk. Ot- po prostu taki dzień ;)

W sobotę (dzięki Rafałowi) idę szukać inspiracji na wakacje 2013 (wszak już najwyższy czas!)

Na sterydach

Poniedziałek, 26 listopada 2012 | dodano:26.11.2012
Km:18.00Km teren:0.00 Czas:00:50km/h:21.60
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Na AWF- judo z pozycji bacznego obserwatora oraz półtorej godziny wpisywania w Excelu najprzeróżniejszych funkcji. To się akurat przyda, bo co żem się nauczyła w liceum w tym programie robić tak żem zapomniała.

Doktor Dolittle zapisał mi dzisiaj antybiotyk na mój jazzowy głos, a po skardze na wieczny katar i uzależnienie od Xylometazolinu postanowił zapodać mi donosowe sterydy dla alergików. Dobre i to- trzeba zmieniać przyzwyczajenia.




Na Tropicielu uzyskaliśmy czas 11:40 (20 minut doliczone za jedno zadanie). Moja niedoszła Olimpowa drużyna miała czas 11:59- minuta ich dzieliła od nieuzyskania miana tropiciela. To się nazywa fart! :D A miny w pewnym momencie chyba wszyscy mieli takie same- gdzie my k.... jesteśmy?!

Tropiciel niszczyciel!

Sobota, 24 listopada 2012 | dodano:24.11.2012
Km:0.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Prawie nie mogę chodzić, ale za to mogę pisać!

Mój pierwszy raz na "Tropicielu". Pieszy pierwszy raz a zarazem wraz z pierwszym razem raz ostatni.

Trasa piesza 40 km, czas na ukończenie- 12 godzin

Nasz dystans: 50 km, czas 11 godzin 20 minut+karne 20'

Podsumowując- nie było ciekawie. Pomijając fakt trudnej trasy, pogubienia się- nie było w tym żadnej zabawy. Wiele check point'ów polegało po prostu na podbiciu pieczątki- bez żadnych mniej lub bardziej głupich zadań.

Po 10 km poczułam, że będą mnie buty obcierać na pięcie. Teraz szczególnie na prawej mam bąbla o średnicy 4 cm i trochę odparzoną skórę na przodostopiu.

To była heroiczna walka z czasem, lasem i impasem. Pod koniec zagubieni, do zaliczenia został check point i meta, a zegarek pokazywał, że idziemy już ponad 10 godzin. Pod koniec to już był świt żywych trupów, powłóczenie nogami, przekleństwa i bezsilność. Na liczniku ponad 40 km, nie mamy trasy, nie wiadomo ile jeszcze będziemy musieli iść...

Do 40 km mimo zmęczenia i bólu dopisywały nam humory, głupawki nas dopadały, przemianowaliśmy się na "grzybiarzy"- wszak w takim tempie się poruszaliśmy. Potem już była desperacja.

Zmęczeni byliśmy do tego stopnia, że mimo dotarcia na metę w czasie nikt z nas się nawet nie uśmiechnął.




Na początku była radość i ekscytacja ;)

Paweł otworzył szybę, która opadła i całą drogę trzymał kurtkę, żeby mnie nie przewiało. Osoba, która najchętniej przebiegłaby całego tropiciela. Nasz przewodnik i nawigator. Mistrz opanowania i ściemniania- "Jeszcze 2 km!" (minęło 5) "Jeszcze 1 km!".



Kamil. Mistrz profesjonalizmu- z reklamówką i latareczką za 4 zł z kiosku.




Andrzej. Najlepszy kompan do głupawek i śmiechu! (tutaj na 45 km)



All team Czytała Krystyna Czubówna!



A tu drużyna tropi... Drwicieli na rowerach- biker81 i WrocNam. Humorki dopisywały, potem chyba trochę mniej ;)




I posiłek, o którym marzyliśmy!




Miała być zabawa i wielki ubaw. Ubaw był, owszem- przede wszystkim z siebie ;) Ale było warto- choćby nawet po to, żeby się przekonać, że nie było szału i po to, żeby zaliczyć te nocne 40 km. Nie mam parcia na pobicie czasu, wolę maraton- łatwiej, przyjemniej. I bez mapy ;)

Dzięki drużyno!

Jest akcja! Pomóżcie :)

Czwartek, 22 listopada 2012 | dodano:22.11.2012Kategoria Praca
Km:27.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Kto ma konto na niebieskim portalu społecznościowym proszony jest BARDZO o wsparcie dla naszego klubu w postaci oddania głosu w konkursie! Do następnego etapu przechodzi tylko 8 prezentacji i z nich zostaną wyłonieni zwycięzcy, którzy zgarną kilka złotych. Przydadzą nam się te fundusze przeogromnie, ponieważ zawsze brakuje nam alkoholu na imprezach, zgnił nam namiot i ktoś przepił czekan, w związku z czym mamy braki w ekwipunku.

A tak na serio każdy grosz jest potrzebny na zakup sprzętu klubowego i realizację projektu "Kaukaskie piątki"- zdobycie przez OLIMP ośmiu pięciotysięczników w paśmie Kaukazu.

Nie bądźcie zgredy, to tylko 3 kliknięcia! W zamian będę Wam komentować wpisy... ;)

TUTAJ KLIKAJCIE, SWÓJ GŁOS ODDAJCIE, DOBRY UCZYNEK SPRAWICIE, SPRAGNIONYCH GÓR ZASPOKOICIE! ODDAJ SWÓJ GŁOS, A BĘDZIE TOBIE DANE.


Barwa mojego głosu została okrzyknięta jazzową. Chyba naprawdę urzeka, bo dostałam dzisiaj tabletki na gardło i słoik miodu lipowego. Wczoraj również tabletki i banana. Banan to raczej dlatego, żem marnie wyglądała niż w celach zdrowotnych.


A TAK się załatwia sprawy we Wrocławiu:


Mój mail do Oficera Rowerowego wysłany 18. listopada

"Lista życzeń, a raczej przeszkód dla rowerzystów:
(...)

3. Krzaki posadzone przy wyjeździe z parkingu na ulicy gdzie Aleja Kromera przechodzi w Krzywoustego vis-a-vis Czajkowskiego uniemożliwiają dostrzeżenie wyjeżdżającego auta- kierowca również ma ograniczoną widoczność po lewej stronie. Wypadałoby je przyciąć tak, żeby obydwoje uczestników ruchu mogło bezpiecznie pokonać ten fragment"




Mail OR do "pana" (19.listopada):


"Witam,
Może Pan rozpoznać 3 punkt z poniższej interwencji?

pozdrawiam,
daniel chojnacki
oficer rowerowy"





Odpowiedź "pana" 20.11:


"Witam.

W nawiązaniu do pkt 3 "listy życzeń" informuję, że wnioskowane krzewy rosnące przy Aleii Kromera zostaną przycięte w terminie do 23.11.2012 r.

Pozdrawiam Ireneusz Mikoda"





23.11- wygolony krzok:




Pomińmy fakt, że i tak nic nie widać, bo sobie brukarz zaparkował. Ale okrzewienia już nie ma.

Hip, hip hurra, słoneczko dla naszego Oficjera!

Jeszcze dorzucę kilka przemyśleń, bo dzisiaj mam wenę. Chyba z powodu nadmiaru życzliwości otrzymanej w ostatnich dniach. I tak nikt do tego nie dojdzie, za dużo mężczyzn na tym portalu i za dużo tekstu w moim wpisie :P

Do zdarzeń miłych w dniu dzisiejszym prócz miodu, tabletek na gardło, telefonu od Marty, 100% frekwencji na moich zajęciach, przyciętych krzaków dorzucę jeszcze:

- wizytę u promotora (miałam się zjawić u niego już 2 tygodnie temu z opracowanym tematem, planem pracy i źródłami). Nie dosyć, że nie miałam nic, to mój pomysł na pracę spalił na panewce.
"Spokojnie pani Magdo... Jak pani jest na takim etapie to dam więcej czasu, proszę się nie spieszyć... Pomogę pani... Może przyjść pani za tydzień, ale jak się nie uda to spokojnie za dwa tygodnie..."

I jeszcze mnie studenciaki wpuściły jako pierwszą, bo do pracy miałam na 16.00, a przyjmował promo od 15.00.

-puściłam autobus wyjeżdżający z zatoczki i zamrugał mi światłami w podziękowaniu- niby takie nic, ale rzadko się zdarza, żeby ktoś dziękował rowerzyście za bycie uprzejmym na drodze, raczej przecież jesteśmy tam zarazą, która nie ma żadnych praw ;)


To teraz z rzeczy mniej życzliwych.

Jest sobie taki przejazd gdzie znajduje się ciąg rowerowo pieszy. Zaczyna się to podziemne przejście ostrym zakrętem i kończy tako.



Jedzie... Jadą ON i ONA rozpędzeni z wiaduktu bez świateł i dzwonią dzwonkami ostrzegając "Uwaga, napieprzamy!". To co taki słyszący dzwonek pieszy będący w przejściu i nie widzący ich ma PRZEPRASZAM zrobić- przykleić się do ściany? Sufitu?



Odwrócić i uciekać? Gdyby chociaż był karnisz w tym przejściu...



A rowerzysta? Jak nic czołówka! Oby Was... was ręka boska dosięgnęła!

2. Na osobowickiej auto na mnie zatrąbiło za pośrednictwem pana kierującego. Już wyćwiczyłam mięśnie środkowego palca na tyle, że unosi się bez problemu. Co zrobiło auto? Wyprzedziło, zatrzymało się. Nie mając ochoty (ani głosu) na pogawędki minęłam pana w aucie słysząc jakieś pokrzykiwanie. Bełkot raczej, bo nic nie zrozumiałam- może to i lepiej.


3. I na koniec zacny przykład dlaczego z przodu mojego roweru widnieje tabliczka UWAGA BLONDYNKA (a największe zagrożenie stanowi dla samej siebie).

Sprawa była nieco inna, ale morał ten sam:

Stoicie koło swojego auta. Podchodzi do Was babka i mówi "Witam, jestem nachalnym przedstawicielem firmy ubezpieczeniowej "Rabuś".
Wy- nie skorzystam z oferty
ONA- a nie planuje pan w przyszłości założyć alarmu w samochodzie?
Wy- na razie nie.
ONA- to nie ma pan w ogóle alarmu w aucie?
Wy- (zamiast odpowiedzieć "It's not your business, bitch") NIE.

Szczere, otwarte NIE.

To mi się przypomniało jak mnie kiedyś kanary złapały, bo zapomniałam portfela z pracy i wyśpiewałam im wszystkie swoje PRAWDZIWE dane. Byłam tak roztrzęsiona, że nawet kod pocztowy podałam najprawdziwszy.

Ale wtedy miałam lat naście i jeszcze nie potrafiłam mówić nieprawdy. Po dziś dzień jak widać wiele się nie zmieniło- przynajmniej w kwestii chwilowego zaniku zdolności myślenia. Ale przynajmniej nauczyłam się ściemniać gdy sytuacja zmusi.

OFF. Dobryranek.

Kobieta bez głosu- kobieta idelana.

Środa, 21 listopada 2012 | dodano:21.11.2012Kategoria Praca
Km:17.00Km teren:0.00 Czas:00:53km/h:19.25
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
A więc- jestem nią!

Po zarazie, po ściekającej nosowej wydzielinie po ścianach gardła, po trzech zajęciach- nie mogę mówić. Nie mogę krzyczeć. Katastrofa.

O ile wczoraj udało mi się powydzierać podczas prowadzenia, tak dzisiaj wszystkie zajęcia prowadziłam z mikrofonem. Problem w tym, że pod koniec trzecich baterie padły. I mój głos też. Dobrze, że to już stretching był, więc mówienie szeptem było wręcz adekwatne do dynamiki zajęć.

Kurczę, jednak nie jestem kobietą idealną. Zaraz najem się czosnku i będę raczyć nieprzyjemną wonią. Źle, że nikt nie ucierpi.


Ostatecznie ostateczna wersja prezentacji OLIMPu. Trochę wolniejsze tempo, muzyka dociągnięta do końca i poprawione "kaukaskie ośmiotysięczniki" (taki skrót od ośmiu pięciotysięczników ;))

Zwłoki wywłoki.

Środa, 21 listopada 2012 | dodano:21.11.2012Kategoria Praca
Km:27.37Km teren:0.00 Czas:01:26km/h:19.10
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Choroba chorobą, do pracy trzeba jechać. Dopadła mnie a'la grypa- ból wszystkich mięśni, niedrożny nos i zapewne jakiś stan podgorączkowy. Nawet nie wiem, bo odkąd zbił mi się termometr rtęciowy nie byłam skłonna kupić porządnego termometru elektronicznego. Bo nieporządny kupiłam i sobie pokazywał temperaturę jak chciał.

Wolałabym rtęciówkę. Mam do nich sentyment- kiedyś można było się wywinąć od szkoły jak się dobrze zagrzało.


dzień wyglądał tak: 00.01-06.50 siedzenie nad projektem 7-13 spanie, 13-15 projekt, 15-16 malowanie rzęs, 16-17 podróż do pracy, 17-18 zajęcia, 18-19 nicnierobienie w oczekiwaniu na następne zajęcia, 19-21 zajęcia, 21-22 powrót zwłok na rowerze, 22-23.56 projekt.

4 minuty przed końcem terminu nadsyłania zgłoszeń. A wszystko przez problemy techniczne! Lama ze mnie, bo najpierw wrzuciłam muzykę jaka mi się podobała, a potem czytałam jeszcze raz regulamin i musiałabym mieć zgodę autorów na ich wykorzystanie... PRZECIEŻ to takie oczywiste. Praca bez muzyki? To co, mam coś na flecie zagrać i dać jako podkład? -.-

Summa summarum napisałam maila do zespołu "Leniwiec" z prośbą o zgodę na wykorzystanie ich utworów. Udało się!

Z racji iż na ostatnią chwilę prezentacja była przerabiana nie jest ona perfekcyjna. Miało być tak, że mucha nie siada, ale niestety jednak siada. Najważniejsze, żeśmy zdążyły wysłać zgłoszenie.


Eh.

Wtorek, 20 listopada 2012 | dodano:20.11.2012
Km:17.00Km teren:0.00 Czas:00:45km/h:22.67
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Ciężki weekend był... Tak ciężki, żem się pochorowała. A teraz jeszcze projekt na konkurs kończę "ogarniać".












Krótki wycinek z konkursowej prezentacji:

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum