Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(69)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:1911.67 km (w terenie 1.00 km; 0.05%)
Czas w ruchu:91:09
Średnia prędkość:20.63 km/h
Maksymalna prędkość:41.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:171 (86 %)
Maks. tętno średnie:142 (71 %)
Suma kalorii:2615 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:68.27 km i 3h 22m
Więcej statystyk

Wrocławski Oficer Rowerowy działa :)

Czwartek, 31 maja 2012 | dodano:01.06.2012
Km:75.00Km teren:0.00 Czas:03:42km/h:20.27
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Po pierwsze- ukłony w stronę naszego wrocławskiego oficera rowerowego pana Chojnackiego- krzaczki przycięte, że mucha nie siada.

Jeszcze niedawno było tak:



A dzisiaj jest tak:



"Uprzejmie donoszę" przynosi oczekiwane efekty :) Ciekawe czy odnośnie pozostałych niebezpieczeństw czyhających na rowerzystów coś się wydarzy. Czekam cierpliwie, wszak pewnie teraz w związku z OJRO Wrocław ma wiele ważniejszych spraw jak demontowanie stojaków w strefie kibica. A postawienie znaku i wymalowanie DDRu na ulicy gdzie de facto ona przebiega spadło na dalszy plan.

Wczoraj zadziwiająco prawidłowe reakcje pieszych na dzwonek. Jedna pani ze strachu uskoczyła na trawkę, a drugi młody cwaniak, zagadany z kumplem ze strachu aż rzucił kurvą i prawie do kumpla się przytulił :D

Przedwczoraj piesek chciał popełnić samobójstwo wbiegając mi pod przednie koło- szczęście dla właścicielki i pieska, że najechałam jedynie na smycz grubości dratwy. Nieuważna pani przeprosiła, więc na jednym moim "kurde" się skończyło i pojechałam dalej bacząc uważnie czy więcej piesków nie ma myśli samobójczych. Nie miało.

Wczoraj niby budzik na 6.40 nastawiłam ambitnie- żeby dojechać do 2000, ale jak nie nastawię, żeby mi się wieża z radiem włączyła z VOLUME MAX to szanse marne, żeby mnie komórkowy budzik na nogi postawił. Tak więc spokojnie o 10.00 wyjechałam z domu olewając mordercze nabijanie km. Wybrałam się w zasadzie po wpis brakujący drogą okrężną- przez Opatowicką. A tutaj...

AKUKU! Chcę taką przepustkę -.-



Dalej odebrałam w końcu bateryjki do lampek, wagi, pulsometru zakupione na allegro. Następnie zmierzając w stronę uczelni obrałam trasę wzdłuż Oławy. Lubię tamtędy jeździć.













I nagle olśniło mnie, że przecież po wpis miałam jechać, a tu już 12.20! Prędkim pędem popędziłam na Biskupin. Minutę PO zajechałam, ale wpis uzyskałam.

Trestno prawdę Ci powie!







Otóż to!



Aż mi się przypomniało dzieciństwo i to uczucie zmulenia po wyssaniu całej tubki :D W Żabce teraz po 2,50, dzisiaj kaKAŁOWE wciągnę :P

PP-ND-PP

Środa, 30 maja 2012 | dodano:01.06.2012
Km:31.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Praca i powrót.

Wczorajsze jazdy+zaległe zdjęcia

Wtorek, 29 maja 2012 | dodano:30.05.2012
Km:140.03Km teren:0.00 Czas:06:27km/h:21.71
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Wczorajsza jazda z i do pracy, potem trip do Sycowa, powrót. O ile z wiatrem średnia wynosiła 26 km/h, tak w drodze powrotnej... Żal pisać! Ale czwórki mam już porządnie wymęczone, nie potrafię cisnąc na maksa. Byle do 31. maja, a potem po pierwsze dzień techniczny dla Treka, po drugie- trzeba zająć się czymś innym niż pedałowaniem, bo zatracę swoją kobiecość.

A co wypadku z udziałem pieszego.

Jadę DDRem koło Whirpoola, ludzi sporo, wszak zmiana się skończyła, przystanek Wallenroda. Jako że z doświadczenia wiem, iż czas reakcji pieszego na dzwonek rowerowy jest o tyle sekund opóźniony o ile punktów IQ mu brakuje do "przeciętnej inteligencji" to wydzwaniam już z kilkudziesięciu metrów. Wszyscy jakoś zleźli, tylko jedno panisko szło środkiem i w dupie miało. Westchnęłam chcąc przejechać obok niego i jak żem tuz za nim była to on mi skręcił pod przednie koło. Róg zahaczył, rower się zatrzymał a ja przeleciałam (chyba) przez kierownicę i pięknie wstrzeliłam się między wiatę przystanku a śmietnik.

W sumie gorzej to wyglądało niż odniesione obrażenia- stłuczone kolano, mocno obity czworogłowy, scentrowane przednie koło, skrzywiony (jeszcze bardziej) róg, otarte siodełko. I jakieś drobne otarcia na ręce.

Ludzi było sporo, w sumie nikt się sytuacją nie zainteresował. Mogę się założyć, że 90% osób tam będących pomyślało "A masz rowerzysto jeden za karę!".

Sprawca się dopytywał czy chce karetkę, ale jako że nic takiego mi nie było to mówię, że nie chcę, ale policja ma przyjechać. Nie powiem, wkurwiona byłam. Czekaliśmy na eins zwei polizei godzinę (!).

W oczekiwaniu na radiowóz gościu próbował się tłumaczyć i na mnie winę zganiać, a ja w odwecie rzucałam kurwikami z oczu i miotałam kulami ognia z paszczy.
- Mogła pani zwolnić (przecież, że nie pędziłam ponad 20 km/h)
- Gdyby pani jechała tak jak ten pan (dziadek na składaku, prędkość podobna do mojej)
- Przechodziłem, bo autobus jechał (wzdłuż DDRu?!)
- Nie słyszałem dzwonka (litości, tutaj zaczęłam mu napieprzać naprawdę donośnym dzwonkiem i pytam się czy tego nie słyszał)

Policjanci wysłuchali mojej wersji wydarzeń, a gdy gościu próbował mówić, że "Gdybym zachowała ostrożność..." przerwali mu i powiedzieli, że nie ma prawa wejść na DDR i nawet gdyby był niesłyszący to go nie usprawiedliwia. I że rowerzysta jak będzie chciał to może grzać 50 km/h po DDRze, bo ograniczenie jest takie jak dla ruchu samochodowego, a DDR jest jak ulica. NIE WOLNO łazić po niej i nic go nie usprawiedliwiało.

Jakiś tam mandat dostał, a mi wręczyli numer sprawy jakbym chciała się z gościem sądzić, czego robić nie zamierzam, gdyż poza scentrowanym kołem, dogiętym rogiem i przetartym i tak już podniszczonym siodełkiem żadnych poważniejszych uszczerbków w moim rowerze nie zauważyłam.

Faktem jest, że ja w niczym nie zawiniłam z prawnego punktu widzenia. Faktem jest, ze wykazałam się inteligencją na poziomie spacerowicza, bandyty jednego, gdyż nie od dziś jeżdżę i nie od dziś wiem, że pieszy na DDRze jest nieprzewidywalny jak kobieta z PMS.

Dobrze, że skończyło się na bolącym kolanie i obitym mięśniu. Mam ja nauczkę.

Zdjęcia z wczoraj i kiedyś tam :)

Ukwiecona AOW





Wiklinowe bałwany



Wiklinowa żyrafa



Wiklinowy słoń



I wiklinowa dupa



Mauzoleum w Sycowie. "Do tego mauzoleum przetransportowano zwłoki Gustawa Calixta Birona i Karla Ernsta Birona. Żona Gustava Petera Johannesa zmarła 15 października 1890 roku. Została pochowana 18 października 1890 w nowo wybudowanym mauzoleum.

Mauzoleum miało czworokątną piwnicę mieszczącą sarkofagi, zasypaną po drugiej wojnie światowej. Przed wejściem na środku znajdował się płaskowyż w kształcie krzyża. W oknach znajdowały się witraże, a na samym szczycie umieszczono krzyż. Zadaniem pomocników ogrodników było codziennie otwieranie żelaznych krat i dębowych drzwi. "



A kiedyś wyglądało tak:



A tak jeszcze zanim ktokolwiek zarejestrowany na BS się urodził:



Nie pamiętam gdzie ten kościółek był...




Zachód słońca w Oleśnicy- tuż przed zjazdem na S8, na który się rzecz jasna władować nie mogłam wg widniejących tam znaków- okrężną drogą więc pojechałam do Dobroszyc, z Dobroszyc do ósemki dobiłam ponownie, gdyż jazda przez Szczodre wśród leśnych potworów mnie nie kręci.







Marnie widzę osiągnięcie majowego celu, gdyż dzisiaj praca do 21.00, a jutro wpis muszę wziąć, przygotować na salsę i do 22.00 znów praca. A dzisiaj po prostu chciałam posiedzieć choć trochę i pouzupełniać endomondo i BS.

Będzie mnie gryźć jak nie będzie dwójki z przodu!

Kolizja z pieszym.

Poniedziałek, 28 maja 2012 | dodano:30.05.2012
Km:50.00Km teren:0.00 Czas:02:19km/h:21.58
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Mhm, wpis mi się skasował <3

Jutro opiszę.

Zbieramy do 2000, zbieramy...

Niedziela, 27 maja 2012 | dodano:28.05.2012
Km:80.26Km teren:0.00 Czas:03:45km/h:21.40
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Ciężka misja, codziennie po 100 powinnam przejechać, ale już wiem, że dzisiaj znowu będzie deficyt. Jutro praca tylko do 10.00, więc 120 trzeba rozplanować :)
Przez dążenie do osiągnięcia tych 2000 km w maju nie mam czasu na żadne czynności konserwacyjne przy Niecałobiałym Treku, że o przykręceniu koszyczka na bidon nie wspomnę. Jeszcze niecałe 4 dni i dzień techniczny zarządzam.

Ktoś porządku na masie musiał pilnować!



O i tutaj też się załapałam :D I słychać trąbkę Krystiana:D



I piątkowe jeszcze. Powrót ze Sport-Profitu.

Zaległe km z soboty.

Sobota, 26 maja 2012 | dodano:28.05.2012
Km:35.00Km teren:0.00 Czas:01:40km/h:21.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Do pracy migiem z rana- 15 km w 34 minuty średnia 26 km/h po dwóch godzinach snu. Mocy kofeiny przybywaj!

Powrót w tempie 17 km/h :P

Wieczorem grill z Klubem Górskim Olimp- udzzielałam lekcji salsy i merengue. Jakbym miała mężczyzn uczyć to chyba bym się poddała... Ale ważne, że chęci mieli! :D







Wrocławska Masa Krytyczna + takie tam

Piątek, 25 maja 2012 | dodano:25.05.2012
Km:107.37Km teren:0.00 Czas:06:50km/h:15.71
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
To był jeden z tych dni, w który tak dużo się działo, że gdyby nie aparat w ręku to wszystkiego bym nie spamiętała.

Od pobudki o 10.00 się zaczęło, potem dwie godziny nie wiem sama co robiłam (aparat był w szufladzie).

12.00 wyjazd- do Dobroszyc po zakupione na Allegro przyrządy do dekoracji ciast. Dymało od przodu!


A kozy miały pierwszeństwo!




A pamiętacie taką lekturę z podstawówki "Czarna owieczka"? Może to nie owieczka, ale czarna! :D





Co tam uchwyt na GPS- uchwyt na drinka to dopiero niezbędne wyposażenie!



Tam dojeżdża do mnie kaeres123. Miło się wraca do Wrocławia, bo po PIERWSZE z wiatrem, po drugie- jak się gadka kręci to i km się nie czuje! Zbaczamy nieco z trasy, aby zobaczyć klasztor.


Parafia św. Jadwigi w Dobroszycach



SSIJ!



Zahaczamy o dom mój, zostawiam drinki i nowe zabawki. Jedziemy do SPORT PROFITU na Reymonta w celu pozyskania kolejnego sponsora dla Krystiana i jego ekipy na

wyprawę BARCELONA-SYCÓW

KTO MA FEJSIKA- WCHODZIĆ, LUBIĆ, KIBICOWAĆ, SPONSOROWAĆ. A KTO NIE MA NIECH ZAŁOŻY, ŻEBY WESPRZEĆ CHŁOPAKÓW!

I OFICJALNIE STWIERDZAM, IŻ SPORT PROFIT JEST naprawdę PRO SKLEPEM, gdyż dostaliśmy dzisiaj od nich maść na otarcia ot tak- bo zakrętka była pęknięta i chętnie wspomogą ekipę BARCELONA-SYCÓW odżywkami. Będę CHŁOPAKI mieli profesjonalne żarcie, nie ma co :D

Hej ho, hej ho, na MASĘ by się jechaŁO! KRISowi spodobała się nowa twarz.



Masa Krytyczna Wrocław







<--sroM-- coś dla Ciebie! Mamy tu we Wrocławiu własnego Morsa!



BANIALUKI!







Chyba najmłodszy uczestnik masy! :)















Przewodniczący (jak sądzę) MASY



Pojedziecie?



Pojedziemy!



Kaeres123



I podglądAREK (AKA Bimber) też był. PACZCIE jaki ma język skubany!



Nowe zabawki. Różową SZCZYKAWĄ będę sobie dziś rano w żyłę kofeinę aplikować.



A teraz czas na muffinki! (coś mi mówi, że niedługo znowu mnie paraliż senny dopadnie, na krowie kopytko...)

Szybko, a jednak wolno.

Czwartek, 24 maja 2012 | dodano:25.05.2012
Km:43.82Km teren:0.00 Czas:02:18km/h:19.05
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Szybko, bo późno już a i dzisiaj szybko było, bo mało km, ale samo tempo było dosyć żałosne. Ale zmęczona byłam i w drodze powrotnej Arek mnie spowalniał. Cóż, kompanów do podróży się nie wybiera, sami się nadarzają :P

Jazdy dzisiaj tylko z i do pracy, więc i zdjęcie z moich wygibańców. A jutro, znaczy się DZISIAJ pierwszy raz na Masę.



Z tym powolny Arkiem to żem suchara takiego zarzuciła. Oczywiście, że to ja dzisiaj siedziałam mu na ogonie, jeszcze z wielkim plecakiem jechałam, więc daję sobie rozgrzeszenie. I proszę już zamilknąć i się nie śmiać patrząc na V avg.

Baj De Łej
Info od wrocławskiego ZDiUM
Nie ogarniam wszechobecnej głupoty, albo ja jestem zbyt głupia, żeby tą głupotę ogarnąć.

Uwaga rowerzyści korzystający ze stojaków rowerowych w Rynku, na placu Solnym, Świdnickiej i ul. Św. Mikołaja!

Organizacja strefy kibica pociąga za sobą konieczność demontażu kolidujących z wyposażeniem strefy mebli miejskich z obszaru Rynku, placu Solnego, Świdnickiej i ulicy Św. Mikołaja. Prócz ławek, pojemników na odpadki, słupków przeszkodowych i latarni czasowej likwidacji ulega 16 stojaków rowerowych typu miejskiego i staromiejskiego.
Prosimy o przeparkowanie przymocowanych do nich rowerów. Rowery przypięte stojaków usuniętych dzisiejszej nocy znajdują się w depozycie u wykonawcy, z którym można telefonicznie uzgodnić miejsce dostarczenia roweru dzwoniąc pod numer: 604 49 38 71

Samotnie Januszkowice+nocni penetartorzy

Środa, 23 maja 2012 | dodano:24.05.2012
Km:126.97Km teren:1.00 Czas:05:32km/h:22.95
Pr. maks.:41.00Temperatura:20.0 HRmax:170( 85%)HRavg133( 67%)
Kalorie: 2615kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Szybko będzie, bo już późno, a zarazem wcześnie.

Samotna pętla do Januszkowic. Porobiliśmy sobie z nie-Całobiałym zdjęcia.







"This is the road to hell..."





Wyścig z czasem, wszak po 21.00 godzinie już było, ja w Łozinie dopiero, a w perspektywie jazda przez las.
Na liczniku 30 km. Mało! Zahaczenie o dom w celu zaspokojenia potrzeby filozoficznej i się porwałam na pętlę po Wrocławiu. Wracam- obiad-nie-Bimber (znany na Psim Polu jako podglądAREK) dzwoni i składa mi niemoralną (a jakże) propozycję. Chwilę później spotykam ICH (ONB+ Kozioł) pod HIPO.
-Nie jadę z Wami.
10 minut rozmowy
-A to może pojadę.

Mają chłopaki dar przekonywania. Albo ja jestem za mało asertywna.


Przerwa na picie i węgle. Kozłowe ostre koło blaskiem swym przyćmiewa piękno Treka i ONBowej szosy CLASSIC.



Godzina 3.00- w końcu w domu. Pozostałe km spisane z licznika- telefon padł (a to ci niespodzianka).

Słońca blask, słowików śpiew, łańcuch yep

Wtorek, 22 maja 2012 | dodano:22.05.2012
Km:33.00Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:22.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
A może raczej pisk. A potem się jedzie przez miasto niczym 40 letni Rysiek w kapciach na komunijnym Romecie oliwionym 10 lat temu. A jak do tego dorzucę jeszcze cykliczne ślizganie się łańcucha na kółeczku w prowadnicy... To tak jakby Rysiek do kapci ubrał czarne skarpety przetarte na pięcie. Damn, ale ze mnie Rysiek dzisiaj był...

Jutro zostaną tylko czarne, przetarte skarpety, bo cały czas się gryzę: ACERA czy DEORE czy sam KÓŁECZKA, a gdy wyjdę z finansowej czarnej dupy kółeczka z Ryśkową ACERA podmienię na DEORE. Typowo kobiece dylematy...

Jeździł ten Rysiek do pracy (godzina 7.00, V avg 24 km/h- po niezmrużeniu nawet na chwile oka w nocy- kawa kopa musiała dać). 3 pączki na śniadanie Rysiek wciągnął, poskakał trochę w robocie i nie powiem, żebym był w szczycie formy. W sumie każdy pół obrót był dla Ryśka niczym 10 kółek na karuzeli, a tu jeszcze z sączy się z głośnika "Jak w kołowrotku, bezwolnie się kręcę" <A. M. Jopek>. Nie powiem czuł się Rychu jak ten kołowrotek. Nic tam, co go nie zabije to go wzmocni.

Przynajmniej dziś rano pamiętałam, że JOGA była i nie wpadłam do klubu z dziarskim bananem na twarzy i donośnym "SIEMAAAA JOLAAA!". Bo tydzień temu to karmę paniom ćwiczącym zaburzyłam moim powitaniem. OGARNIJ SIĘ RYCHU!

Dzisiaj napinałam i pokazywałam bica, naramienne oraz czworoboczne. Bo od czego ja już śladów na tych plecach nie mam- bokserka (koszulka taka), ramiączka (takie uchwyty do bluzki letniej). A coś czuję, że zbliża się ten jeden dzień w roku, ten jeden raz na ruski rok, kiedy zamienię lycrę na sukienkę i SPD na szpilki. A że w sukience negliż pleców całkowity- muszę wyrównać te cieniowania na plecach. I tak żem dzisiaj jeździła po WRO odziana NIE_PRO.

Radosna wieść dzisiaj do mnie dotarła- rower, o którym wczoraj pisałam, że został skradziony- DZISIAJ SIĘ ODNALAZŁ! I wierzcie lub nie- jest to zasługą eins, zwei... POLIZEI! :D



Ach, przynajmniej nieszczęsne koło zaliczyłam, co było powodem mojego niespania, a pytanie dostałam całe JEDNO, na które odpowie każdy z Was- jak gestykulacja może wpłynąć na zakłócenie przekazywanego komunikatu? A ja całą noc nie spałam, bo się UCZYYYŁAAAAAM! Dostałam jedno PYTANKO NA ŚNIADANKO, po czym pani dr, która bardzo lubię, gdyż MENAGER z niej iście wzorcowy stwierdziła, że nie ma czasu na takie rzeczy i nam zaliczenie dała. A na koniec jak zwykle mi zostały takie pierdoły typu WPIS za chodzenie do sauny z przedmiotu odnowa biologiczna i napisanie jakiegoś ala'kolokwium z angielskiego

Nie skacz do Ryśka, bo Ci Rysiek pociągnie z bica i z podkulonym ogonem będziesz kicał!



Będę Cię na rękach nosić do końca życia i o 1 dzień dłużej!



I jeszcze ostatnia gloryfikacja Wojtusia, gdyż tego zdjęcia dodać zapomniałam, a tu najlepiej widać, że nie szedł na łatwiznę!



I jeszcze po raz 10 odsłuchuję cover Kasi, więc i Wy chociaż raz posłuchajcie! (i popatrzcie, bo wizualnie całkiem dobrze się prezentuje!)

&feature=relmfu

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum