Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2012
Dystans całkowity: | 885.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 37:18 |
Średnia prędkość: | 21.06 km/h |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 30.52 km i 1h 29m |
Więcej statystyk |
Znalezione nie kradzione.
Piątek, 31 sierpnia 2012 | dodano:31.08.2012Kategoria Praca
Km: | 32.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:24 | km/h: | 22.86 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Jakoś udało się ominąć momenty powstawania wielkich kałuż. W drodze do pracy ledwo coś tam z nieba kropiło, w drodze powrotnej delikatna mżawka. Dzisiaj pierwszy raz wykorzystałam znaleziony niedawno pokrowiec na plecak Salewy.
Jechałam dnia pewnego słonecznego. Przejechałam po czymś żółtym (zresztą nie ja pierwsza sądząc po wyglądzie) i po chwili zastanowienia co to może być cofnęłam się, aby zaspokoić swoją ciekawość. Jak widać nie zawsze jest ona pierwszym stopniem do piekła, czasami nawet się opłaca ;)
Pracę skończyłam o 20.00, a wyjechałam o 20.40. Żeśmy się jeszcze z panem ochraniaczem co mi roweru strzeże pośmiali z polskich absurdów i na koniec upomniał, abym nie jechała szybciej niż 10 km/h :D
Jechałam dnia pewnego słonecznego. Przejechałam po czymś żółtym (zresztą nie ja pierwsza sądząc po wyglądzie) i po chwili zastanowienia co to może być cofnęłam się, aby zaspokoić swoją ciekawość. Jak widać nie zawsze jest ona pierwszym stopniem do piekła, czasami nawet się opłaca ;)
Pracę skończyłam o 20.00, a wyjechałam o 20.40. Żeśmy się jeszcze z panem ochraniaczem co mi roweru strzeże pośmiali z polskich absurdów i na koniec upomniał, abym nie jechała szybciej niż 10 km/h :D
Duzo. Wszystkiego.
Czwartek, 30 sierpnia 2012 | dodano:30.08.2012Kategoria Praca
Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:32 | km/h: | 22.89 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Pierwszy odzywa się budzik w komórce. Wyciszam.
Jako drugi dwie minuty później przypomina o sobie budzik biały.
Budzik z końmi na tarczy (bratu zabrałam) nie czekał długo- włączył się minutę po białym.
Ostatecznie z łóżka wyrwał mnie budzik w radiu, które jak zawsze ustawione na tyle głośno, abym jak najszybciej go wyłączyła.
Liczę ile godzin przespałam. Niecałe 5. A gdyby tak rolkach pojechać do pracy, można by jeszcze godzinę pospać... Kusi. A maraton? Ech...
"Ogarniam" twarz. Tuszuję rzęsy. Jak zawsze malując te na górnej powiece marszczę czoło. Będą zmarszczki mimiczne. Zawsze można zasłonić opaską. Albo wstrzyknąć botoks.
Wybiegam 15 minut później niż zaplanowałam- nic nowego. Zaraz po obudzeniu przeżuwam dwa wczorajsze placki ziemniaczane z cukrem. Lubię to zestawienie.
Endomondo wskazuje godzinę 6:08 jako start. Zbliżając się do "Żabki" oczyma wyobraźni przeglądam półki ze słodyczami i zastanawiam się co mi da energię na całą drogę. Musli bananowe- bo w promocji było (KitKat 2,15zł!). Otwieram (w biegu), jem (w biegu), wyrzucam papierek (w biegu). Tylko mleko nie było w biegu. Bo mleka w ogóle nie było ;)
Mijają mnie biegiem dwa poranne męskie skowronki. Ubrana w cienką koszulkę zastanawiam się przez następny kilometr czy nie gorąco im w tych bluzach z kapturem. Takie dresiarskie, bawełna 100%. Może hoduja mikroklimat pod pasem neoprenowym na brzuchu?
10 km. Cholera, jednak bym się napiła. Ale skoro 21 zrobiłam bez pojenia to 15 powinnam dać radę. I dałam, przez ostatnie 2 km mając przed oczami fatamorganę butelki z wodą.
2 godzin zajęć siłowych.
Powrót 15 km z Trekiem.
4 godziny przerwy.
13 km z Trekiem.
Salsa
2 godziny przerwy.
Siłowo-aerobowe zajęcia
Zajęcia cardio HR>160
13 km z Trekiem.
Taki to był (nad)aktywny czwartek. A teraz jest już piątek. Sobota-robota, a potem półtora dnia weekendu :)
Jak w tym roku będę mnie tacy panowie do biegu zagrzewać to kto wie, może poniżej 4:30 zejdę ;)
&feature=fvwrel
Jako drugi dwie minuty później przypomina o sobie budzik biały.
Budzik z końmi na tarczy (bratu zabrałam) nie czekał długo- włączył się minutę po białym.
Ostatecznie z łóżka wyrwał mnie budzik w radiu, które jak zawsze ustawione na tyle głośno, abym jak najszybciej go wyłączyła.
Liczę ile godzin przespałam. Niecałe 5. A gdyby tak rolkach pojechać do pracy, można by jeszcze godzinę pospać... Kusi. A maraton? Ech...
"Ogarniam" twarz. Tuszuję rzęsy. Jak zawsze malując te na górnej powiece marszczę czoło. Będą zmarszczki mimiczne. Zawsze można zasłonić opaską. Albo wstrzyknąć botoks.
Wybiegam 15 minut później niż zaplanowałam- nic nowego. Zaraz po obudzeniu przeżuwam dwa wczorajsze placki ziemniaczane z cukrem. Lubię to zestawienie.
Endomondo wskazuje godzinę 6:08 jako start. Zbliżając się do "Żabki" oczyma wyobraźni przeglądam półki ze słodyczami i zastanawiam się co mi da energię na całą drogę. Musli bananowe- bo w promocji było (KitKat 2,15zł!). Otwieram (w biegu), jem (w biegu), wyrzucam papierek (w biegu). Tylko mleko nie było w biegu. Bo mleka w ogóle nie było ;)
Mijają mnie biegiem dwa poranne męskie skowronki. Ubrana w cienką koszulkę zastanawiam się przez następny kilometr czy nie gorąco im w tych bluzach z kapturem. Takie dresiarskie, bawełna 100%. Może hoduja mikroklimat pod pasem neoprenowym na brzuchu?
10 km. Cholera, jednak bym się napiła. Ale skoro 21 zrobiłam bez pojenia to 15 powinnam dać radę. I dałam, przez ostatnie 2 km mając przed oczami fatamorganę butelki z wodą.
2 godzin zajęć siłowych.
Powrót 15 km z Trekiem.
4 godziny przerwy.
13 km z Trekiem.
Salsa
2 godziny przerwy.
Siłowo-aerobowe zajęcia
Zajęcia cardio HR>160
13 km z Trekiem.
Taki to był (nad)aktywny czwartek. A teraz jest już piątek. Sobota-robota, a potem półtora dnia weekendu :)
Jak w tym roku będę mnie tacy panowie do biegu zagrzewać to kto wie, może poniżej 4:30 zejdę ;)
&feature=fvwrel
Przynajmniej marchewka cieszy sie na mój widok.
Środa, 29 sierpnia 2012 | dodano:29.08.2012Kategoria Praca
Km: | 15.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 22.95 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Była tylko jedna. Ale za to jak się uśmiechała do mnie ^^
Do pracy na Treku, zostawiłam go na noc z klubie i powrót biegiem. Biegło się bardzo przyjemnie i tylko pojawiająca się co jakiś czas kolka przeszkadzała. Co tam kolka- założyłam koszulkę bez rękawów zapominając o maści na otarcia. Chyba mam za grube pachy. Było tarcie- jest ból.
Z zaplanowanej całej trasy 16 km dobiegłam z Nowego Dworu do Kromera tak, żeby wyszło chociaż 10. Akurat podjechał autobus, więc hyc do niego i ostatnie 5 km kosztowało mnie 1 zł i 50 groszy. Toż to jedno czarne Frugo...
Ostatni km przeszłam pieszo. Spojrzałam w górę a tu MYK gwiazdka poleciała... Patrzę drugi raz- MYK druga... A potem spotkałam marchewkę. To teraz marzenia- spełniajcie się, raz dwa!
Do pracy na Treku, zostawiłam go na noc z klubie i powrót biegiem. Biegło się bardzo przyjemnie i tylko pojawiająca się co jakiś czas kolka przeszkadzała. Co tam kolka- założyłam koszulkę bez rękawów zapominając o maści na otarcia. Chyba mam za grube pachy. Było tarcie- jest ból.
Z zaplanowanej całej trasy 16 km dobiegłam z Nowego Dworu do Kromera tak, żeby wyszło chociaż 10. Akurat podjechał autobus, więc hyc do niego i ostatnie 5 km kosztowało mnie 1 zł i 50 groszy. Toż to jedno czarne Frugo...
Ostatni km przeszłam pieszo. Spojrzałam w górę a tu MYK gwiazdka poleciała... Patrzę drugi raz- MYK druga... A potem spotkałam marchewkę. To teraz marzenia- spełniajcie się, raz dwa!
Z kwiatka na kwiatek.
Wtorek, 28 sierpnia 2012 | dodano:28.08.2012Kategoria Praca
Km: | 28.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 24.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Rano Wiejski, wieczorem Trek. Opcje jeszcze do wyboru były: rolki, bieg. Wiejski odpadł, bo już był rano ujeżdżany. Bieg odpadł, bo był dobry obiad. Rolki... Prawie wygrały z Trekiem, ale przeważył fakt nowego, krótszego mostka i na nowo odkrywanie przyjemności z jazdy na biało osiodłanym rowerze.
Poza tym- jak zawsze. Masa czasu na wyszykowanie się, a nagle zrobiło się 45 min do rozpoczęcia zajęć. Przynajmniej motywacja była, żeby mocniej przycisnąć pedały (:
Poza tym- jak zawsze. Masa czasu na wyszykowanie się, a nagle zrobiło się 45 min do rozpoczęcia zajęć. Przynajmniej motywacja była, żeby mocniej przycisnąć pedały (:
Nie wszystkie są czarne albo białe.
Wtorek, 28 sierpnia 2012 | dodano:28.08.2012Kategoria Praca
Km: | 35.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Czasem bywają jeszcze inne kolory. Inne kolory opon! Bynajmniej- nie do Treka (bo nie są białe ani czarne). Nie powiem, w zasadzie nie napiszę jakie. Z chęcią bym się na nich już jutro toczyła po Wrocławiu, ale czeka mnie jeszcze malowanie ramy.
Porozkręcać wszystko- żaden problem. Problem będzie to wszystko ponownie przykręcić- znając moje zdolności, a raczej ich brak czyli babranie się z najmniejszą głupotą przez długie godziny.
Ale skoro umiem już zmienić linkę hamulcową to wszystko mogę :D
Tak sobie myślę, że podsumowując koszt wszystkich kupionych części do Wiejskiego wyszłoby na to, że ich wartość równa jest niemalże nowemu Mieszczuchowi z Młyna za 600 zł, którego widziałam (był naprawdę ŁADNY). A jakością osprzętu pewnie nie odbiega od starego poczciwego Wiejskiego. Co tam nie odbiega- na pewno jest na lepszym, a na pewno nowszym osprzęcie. Ale, ale...
Wiejski ma coś, czego żaden nowo kupiony rower mieć nie będzie. Ma duszę. I serce. A nawet trzy (:
Porozkręcać wszystko- żaden problem. Problem będzie to wszystko ponownie przykręcić- znając moje zdolności, a raczej ich brak czyli babranie się z najmniejszą głupotą przez długie godziny.
Ale skoro umiem już zmienić linkę hamulcową to wszystko mogę :D
Tak sobie myślę, że podsumowując koszt wszystkich kupionych części do Wiejskiego wyszłoby na to, że ich wartość równa jest niemalże nowemu Mieszczuchowi z Młyna za 600 zł, którego widziałam (był naprawdę ŁADNY). A jakością osprzętu pewnie nie odbiega od starego poczciwego Wiejskiego. Co tam nie odbiega- na pewno jest na lepszym, a na pewno nowszym osprzęcie. Ale, ale...
Wiejski ma coś, czego żaden nowo kupiony rower mieć nie będzie. Ma duszę. I serce. A nawet trzy (:
Taaaaaka impreza.
Poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | dodano:28.08.2012Kategoria Praca
Km: | 15.65 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:14 | km/h: | 12.69 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
A było to tak...
W niedzielę odbył się owy grill, o którym jak wcześniej pisałam- zapomniałam. Było bardzo miło, trochę się piło. Koleżanka nieopatrznie postawiła samochód nieco zastawiając furtkę sąsiadowi. Zastała swój samochód w z takim oto Picassem na szybie:
Już co nieco Zielony skrobaczką zdrapał, ale była to koperta z napisem STOP. ALE kultura była, zostawili rozpuszczalnik i ścierkę. Szkoda, że farba w sprayu rozpuszczalnikiem się nie zmyje. Czy niewłaściwym byłoby wysprejować im na płocie "Przepraszamy za złe parkowanie"?
Prezes Olimpu zaczął i skończył imprezę jeszcze tego samego dnia. Po prostu chciał dać przykład podwładnym. Powiedzmy... :P
To nie byłby mój grill, gdyby nie było na nim muffinki. Na ciepło. Z czekoladą i bananananami.
Jak widać było miło, poważne... Dobra, "poważne" rozmowy do 6.00 rano, a o 10 pobudka. To był niefajny poniedziałek. Gdyby nie godzinna drzemka nie byłabym w stanie. Na salsie się rozkręciłam. Dobry koniec fatalnego poniedziałku. Niech mnie składak wyprzedzi, jeśli nie wydmuchałabym promili podczas kontroli. Zła maratonka, złaaaa...
W niedzielę odbył się owy grill, o którym jak wcześniej pisałam- zapomniałam. Było bardzo miło, trochę się piło. Koleżanka nieopatrznie postawiła samochód nieco zastawiając furtkę sąsiadowi. Zastała swój samochód w z takim oto Picassem na szybie:
Już co nieco Zielony skrobaczką zdrapał, ale była to koperta z napisem STOP. ALE kultura była, zostawili rozpuszczalnik i ścierkę. Szkoda, że farba w sprayu rozpuszczalnikiem się nie zmyje. Czy niewłaściwym byłoby wysprejować im na płocie "Przepraszamy za złe parkowanie"?
Prezes Olimpu zaczął i skończył imprezę jeszcze tego samego dnia. Po prostu chciał dać przykład podwładnym. Powiedzmy... :P
To nie byłby mój grill, gdyby nie było na nim muffinki. Na ciepło. Z czekoladą i bananananami.
Jak widać było miło, poważne... Dobra, "poważne" rozmowy do 6.00 rano, a o 10 pobudka. To był niefajny poniedziałek. Gdyby nie godzinna drzemka nie byłabym w stanie. Na salsie się rozkręciłam. Dobry koniec fatalnego poniedziałku. Niech mnie składak wyprzedzi, jeśli nie wydmuchałabym promili podczas kontroli. Zła maratonka, złaaaa...
Półmaraton.
Niedziela, 26 sierpnia 2012 | dodano:28.08.2012
Km: | 5.41 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Jazda na grilla, po winogrono, powrót na grilla i w stanie agonalnym jazda do domu.
Rano wybiegłam- jak to rano- na max. 10 km. Co mnie zdziwiło- brak zadyszki nawet po 1 km. Już od dawien dawna planowałam jakąś "dwudziestkę" tylko zawsze brakowało czasu. Albo źle się biegło. Albo coś tam.
Po połowie banana i kawałku sernika 21 km i to wcale w nie najgorszym (jak na mnie!) tempie- 6:10/km. Czas całkowity pół maratonu 2 godziny i 10 minut. Jeżeli w takim tempie pobiec pierwsze 30 km, lub chociaż 25 to całkiem niezła poprawa czasu w tym roku się szykuje!
Kolan w ogóle po biegu nie czułam mimo ciągłego trzaskania o asfalt- z premedytacją, niech się hartują, żebym potem cyrku nie było, że kucnąć przez kilka dni nie mogę.
Buty się spisują. A przy okazji całkiem godnie prezentują. Ale wygląd... Kto by na to patrzył... ;)
Rano wybiegłam- jak to rano- na max. 10 km. Co mnie zdziwiło- brak zadyszki nawet po 1 km. Już od dawien dawna planowałam jakąś "dwudziestkę" tylko zawsze brakowało czasu. Albo źle się biegło. Albo coś tam.
Po połowie banana i kawałku sernika 21 km i to wcale w nie najgorszym (jak na mnie!) tempie- 6:10/km. Czas całkowity pół maratonu 2 godziny i 10 minut. Jeżeli w takim tempie pobiec pierwsze 30 km, lub chociaż 25 to całkiem niezła poprawa czasu w tym roku się szykuje!
Kolan w ogóle po biegu nie czułam mimo ciągłego trzaskania o asfalt- z premedytacją, niech się hartują, żebym potem cyrku nie było, że kucnąć przez kilka dni nie mogę.
Buty się spisują. A przy okazji całkiem godnie prezentują. Ale wygląd... Kto by na to patrzył... ;)
Jarocin- dworzec
Sobota, 25 sierpnia 2012 | dodano:01.10.2012
Km: | 3.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:07 | km/h: | 25.71 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Niestety kolano nie pozwoliło na powrót o własnych kołach, więc tyle co żem przejechała na dworzec i w pociąg. I tam w wyposażonym w wieszaki rowerowe niszczycielski wagon porysowałam obręcz przednią. Wsadźcie sobie w D..Ę te wieszaki, więcej nie skorzystam.
Jarocin
Piątek, 24 sierpnia 2012 | dodano:01.10.2012
Km: | 7.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:24 | km/h: | 17.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Odwiedziny ciotki nr...4?!