Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2012
Dystans całkowity: | 574.73 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 25:28 |
Średnia prędkość: | 18.31 km/h |
Liczba aktywności: | 18 |
Średnio na aktywność: | 31.93 km i 1h 49m |
Więcej statystyk |
AWF
Środa, 29 lutego 2012 | dodano:04.03.2012
Km: | 17.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
+7 km biegu z porannych zajęć
AWF
Wtorek, 28 lutego 2012 | dodano:04.03.2012
Km: | 17.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Ptasia kupa
Niedziela, 26 lutego 2012 | dodano:26.02.2012
Km: | 29.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:18 | km/h: | 22.31 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
zwiastowała mi dzisiaj, że szczęście mnie dopadnie. W końcu!
Dziś kolejne 6 godzin salsy. 21 kroków opanowane. Przerażająco mi się to podoba!
Wracając z "siłki"(:D) minęłam gościa na rolkach bez koszulki: albo był pijany (raczej odpada, bo jechał prosto), albo się hartował (to już bardziej prawdopodobne), albo ma w głowie poprzestawiane (to prawie na pewno). Myślę, że jednak był Eskimosem i dzisiejszy zimny wiaterek odczuwał jako cieplutki fen. Hm.
Miniony weekend:
12h salsa
1,5h rower
30' bieganie
40' siłownia
Bach pobrzękuje w głośnikach. A jutro poniedziaaaaaaaałekkkk egejn! :)
Dziś kolejne 6 godzin salsy. 21 kroków opanowane. Przerażająco mi się to podoba!
Wracając z "siłki"(:D) minęłam gościa na rolkach bez koszulki: albo był pijany (raczej odpada, bo jechał prosto), albo się hartował (to już bardziej prawdopodobne), albo ma w głowie poprzestawiane (to prawie na pewno). Myślę, że jednak był Eskimosem i dzisiejszy zimny wiaterek odczuwał jako cieplutki fen. Hm.
Miniony weekend:
12h salsa
1,5h rower
30' bieganie
40' siłownia
Bach pobrzękuje w głośnikach. A jutro poniedziaaaaaaaałekkkk egejn! :)
Rozyebungo. Scott Fuga Contessa R.I.P. [*]
Czwartek, 23 lutego 2012 | dodano:23.02.2012
Km: | 36.84 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Miałam Ci ja kask, lecz go roz...łam
Utrzymać kierownicy siły nie miałam.
I tak oto kask po raz drugi uratował moją makówkę przed rąbnięciem w asfalt. Tylko tym razem był większy odjazd, bo głowa przyjęła pierwszą falę uderzeniową. Następnie biodro i łokieć. Ojjj nie radzę, żeby mnie ktoś jutro po lewym biodrze macał, bo będzie odruch obronny.
Wszyscy zapewne ciekawi jak to się w ogóle stało. OTÓŻ... Niestety żadne ałto (ani kolorowe, ani z ubezpieczonym kierowcą) w tym zdarzeniu nie brało udziału. Czyli bez odszkodowania.
Dosyć ciemno było i wysoki krawężnik przede mną. Chciałam się wybić i zeskoczyć. Niestety za późno się na ten ruch zdecydowałam. W momencie kiedy koło przednie już zjeżdżało z krawężnika gwałtownie poderwałam kierownicę do góry. Zbyt słaby chwyt, kierownica mi uciekła spod dłoni i chwilę później głowa, biodro, BETON. Nic nie jechało, więc miałam chwilę, żeby sprawdzić stan swoich kończyn (nic nie złamane- jest dobrze, jasno przed oczami się nie robi- jest dobrze, kask zapewne pęknięty- jest źle)
Porażka.
Zbyt zmęczona, za mało skoncentrowana i zbyt ciemno na takie akrobacje.
A kask... I tak kupię nowy. Bywa.
Utrzymać kierownicy siły nie miałam.
I tak oto kask po raz drugi uratował moją makówkę przed rąbnięciem w asfalt. Tylko tym razem był większy odjazd, bo głowa przyjęła pierwszą falę uderzeniową. Następnie biodro i łokieć. Ojjj nie radzę, żeby mnie ktoś jutro po lewym biodrze macał, bo będzie odruch obronny.
Wszyscy zapewne ciekawi jak to się w ogóle stało. OTÓŻ... Niestety żadne ałto (ani kolorowe, ani z ubezpieczonym kierowcą) w tym zdarzeniu nie brało udziału. Czyli bez odszkodowania.
Dosyć ciemno było i wysoki krawężnik przede mną. Chciałam się wybić i zeskoczyć. Niestety za późno się na ten ruch zdecydowałam. W momencie kiedy koło przednie już zjeżdżało z krawężnika gwałtownie poderwałam kierownicę do góry. Zbyt słaby chwyt, kierownica mi uciekła spod dłoni i chwilę później głowa, biodro, BETON. Nic nie jechało, więc miałam chwilę, żeby sprawdzić stan swoich kończyn (nic nie złamane- jest dobrze, jasno przed oczami się nie robi- jest dobrze, kask zapewne pęknięty- jest źle)
Porażka.
Zbyt zmęczona, za mało skoncentrowana i zbyt ciemno na takie akrobacje.
A kask... I tak kupię nowy. Bywa.
Dni mi się zlewają
Środa, 22 lutego 2012 | dodano:23.02.2012
Km: | 36.84 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:53 | km/h: | 19.56 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Więc już nie wiem co ciekawego było owego dnia. Każdy wygląda tak samo: dom-uczelnia-praca-dom. Przejeżdżając na skrzyżowaniu czerwonym znalazłabym się na masce samochodu. Dobrze, że mnie widział, przyhamował i nawet nie zatrąbił.
A dnia tego pięknego o dawien dawna wybrałam się na rolki. Na uczelnię i do domu. W końcu nieco cieplej i bez deszczu!
Przyciąga wzrok, czyż nie?
A dnia tego pięknego o dawien dawna wybrałam się na rolki. Na uczelnię i do domu. W końcu nieco cieplej i bez deszczu!
Przyciąga wzrok, czyż nie?
Paraliż senny
Wtorek, 21 lutego 2012 | dodano:21.02.2012
Km: | 33.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 17.63 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Żaden tam świadomy sen, żadne duchy tylko doświadczyłam po raz kolejny porażenia przysennego. Zapewne przyczyną jest sypianie w ostatnich tygodniach po 4-6 godzin max, więc rozpisywać się dzisiaj nie będę. Poniżej krótka informacja dla zainteresowanych- dokładnie tak to u mnie wygląda: świadomość, strach, widzę swój pokój, widzę, że ktoś jest w pokoju, ale nie dostrzegam konkretnej twarzy, nie mogę nic mówić, ruszyć się i za wszelką cenę chcę się jak najszybciej obudzić.
"Prawie zawsze towarzyszy mu przyśpieszony rytm serca, trudności w oddychaniu i uczucie strachu. Doznanie to jest tym bardziej przerażające, że osoby mu poddane są świadome swego otoczenia, jednak znajdują się w stanie, który naukowcy określają mianem halucynacji hipnagogicznej. Jest to stan przejściowy między jawą a snem, w którym nasze marzenia senne są tak wyraziste, że wydają się wstrząsająco prawdziwe. (...)
Jednak najbardziej przerażające w paraliżu sennym jest poczucie bliskiej obecności jakiejś istoty. Nawet gdy nikogo nie widać i nie ma żadnego powodu do takich przypuszczeń, po prostu ma się świadomość, że w pokoju jest ktoś jeszcze."
"Prawie zawsze towarzyszy mu przyśpieszony rytm serca, trudności w oddychaniu i uczucie strachu. Doznanie to jest tym bardziej przerażające, że osoby mu poddane są świadome swego otoczenia, jednak znajdują się w stanie, który naukowcy określają mianem halucynacji hipnagogicznej. Jest to stan przejściowy między jawą a snem, w którym nasze marzenia senne są tak wyraziste, że wydają się wstrząsająco prawdziwe. (...)
Jednak najbardziej przerażające w paraliżu sennym jest poczucie bliskiej obecności jakiejś istoty. Nawet gdy nikogo nie widać i nie ma żadnego powodu do takich przypuszczeń, po prostu ma się świadomość, że w pokoju jest ktoś jeszcze."
Szuruburu...
Poniedziałek, 20 lutego 2012 | dodano:20.02.2012
Km: | 36.52 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 18.73 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Jedyna rzecz godna dzisiaj opisania to szorowanie zębami po kostce na wałach. Przecież widziałam, że jest lód. I to taki nierówny po podtopionym, wydeptanym śniegu. Naprawdę nie wiem czego się spodziewałam. Zbyt pewna siebie byłam po tych śniegowych jazdach i masz- lekko stłuczony nadgarstek. Karrrramba!
Śpiąca, nierozciągnięta, cały tydzień zawalony i pierwszy wolny weekend za dwa tygodnie. Mimo to szczęśliwa, bo kupiła dzisiaj foremki do ciasta i muffinek w kształcie serduszek :D
Śpiąca, nierozciągnięta, cały tydzień zawalony i pierwszy wolny weekend za dwa tygodnie. Mimo to szczęśliwa, bo kupiła dzisiaj foremki do ciasta i muffinek w kształcie serduszek :D
Robiąc to co się kocha można to robić bez końca.
Piątek, 17 lutego 2012 | dodano:17.02.2012
Km: | 37.56 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 17.34 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Niby się cieszyłam, że co raz cieplej. Ale od razu przypomniał mi się styczeń. Ciepło=deszcz. A ochraniacze na buty SZIMANO przemakają powodując dyskomfort w moich butach.
Siedziałam sobie spokojnie na zajęciach. Do pracy na 14.30, wyjadę 13.30- luzik. Nawet wcześniej będę. Nie wiem co to było, co mnie tchnęło, ale zajrzałam do terminarza. Jak byk na 14.00! Że angielski akurat był to sobie głośno rzekłam O FUCK, zebrałam swoje fatałaszki rowerowe i wybiegłam z sali z donośnym GOOD BYE na ustach. To był chyba rekord prędkości tej zimy. A jeżeli nie prędkości to HRmax na pewno. Suma sumarum gotowa do zajęć byłam minutę po 14.00. UF UF. Tym razem się upiekło.
PACZCIE białe obręcze mam :)
Siedziałam sobie spokojnie na zajęciach. Do pracy na 14.30, wyjadę 13.30- luzik. Nawet wcześniej będę. Nie wiem co to było, co mnie tchnęło, ale zajrzałam do terminarza. Jak byk na 14.00! Że angielski akurat był to sobie głośno rzekłam O FUCK, zebrałam swoje fatałaszki rowerowe i wybiegłam z sali z donośnym GOOD BYE na ustach. To był chyba rekord prędkości tej zimy. A jeżeli nie prędkości to HRmax na pewno. Suma sumarum gotowa do zajęć byłam minutę po 14.00. UF UF. Tym razem się upiekło.
PACZCIE białe obręcze mam :)
Jeśli pokocham Cię tak jak rower...
Czwartek, 16 lutego 2012 | dodano:16.02.2012
Km: | 18.56 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 15.91 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
a) to znaczy, że postradałam zmysły
b) będziesz najczęściej ujeżdżanym mężczyzną na świecie
c) nigdy nie pokocham Cię tak jak rower
Klucz odpowiedzi- w sercu (:
Zmuszona wczoraj byłam kupić na szybko byle jakie zapięcie do roweru. Wpadłam do małego zdziadziałego sklepiku na Psim Polu. Kartą płacić nie można, w kieszeni 10 zł. Starczyło na jakąś prowizorkę (lepsze w Decathlonie kosztowało 3 zł). Z zapięcia nie skorzystałam, dzisiaj już miałam swoje, więc pojechałam wymienić na coś innego, bo po co mi takie sznurkopodobne badziewie. Dętka zawsze się przyda, więc wzięłam i dopłaciłam 8 zł. 18 zł za zwykłą dętkę! A dziadek jeszcze do mnie jak oglądałam rzeczy na półeczce (nie dotykając ich) "Ale tu nie ma samoobsługi, to nie jest supermarket". Ooooooooook skoro tak to (cytat): "Spieprzaj dziadu". Wczoraj też jakiś dziwny tekst skierował do mojej osoby. Więc tam nie wrócę. Aż dziw, że ta budka jeszcze się trzyma.
Jest zima, jest śnieg, jest pięknie. A białe Kendy wbijają się w śnieg jak gorący nóż w masło. I jak równowagę można poćwiczyć na wydeptanych, aczkolwiek nieodśnieżonych chodnikach!
b) będziesz najczęściej ujeżdżanym mężczyzną na świecie
c) nigdy nie pokocham Cię tak jak rower
Klucz odpowiedzi- w sercu (:
Zmuszona wczoraj byłam kupić na szybko byle jakie zapięcie do roweru. Wpadłam do małego zdziadziałego sklepiku na Psim Polu. Kartą płacić nie można, w kieszeni 10 zł. Starczyło na jakąś prowizorkę (lepsze w Decathlonie kosztowało 3 zł). Z zapięcia nie skorzystałam, dzisiaj już miałam swoje, więc pojechałam wymienić na coś innego, bo po co mi takie sznurkopodobne badziewie. Dętka zawsze się przyda, więc wzięłam i dopłaciłam 8 zł. 18 zł za zwykłą dętkę! A dziadek jeszcze do mnie jak oglądałam rzeczy na półeczce (nie dotykając ich) "Ale tu nie ma samoobsługi, to nie jest supermarket". Ooooooooook skoro tak to (cytat): "Spieprzaj dziadu". Wczoraj też jakiś dziwny tekst skierował do mojej osoby. Więc tam nie wrócę. Aż dziw, że ta budka jeszcze się trzyma.
Jest zima, jest śnieg, jest pięknie. A białe Kendy wbijają się w śnieg jak gorący nóż w masło. I jak równowagę można poćwiczyć na wydeptanych, aczkolwiek nieodśnieżonych chodnikach!
Nie taki wilk straszny...
Środa, 15 lutego 2012 | dodano:15.02.2012
Km: | 19.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 16.29 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Czyli Całobiały Trek- reaktywacja. Z racji kapcia i ogólnego rozchwiania emocjonalnego GTXa, z racji potrzeby ruchu i z racji choojowych usług jakie oferuje wrocławianom MPK zaryzykowałam z tanimi KENDAmi w taką pogodę (śnieg, wichura). Raz mnie wyłożyły i to mnie nauczyło pokory. Dzisiaj współpraca układała się idealnie. Pyskiem w śnieg nie poleciałam ani razu. Za to kolega musiał współdzielić ze mną swojego U-locka, wszak po rozpadnięciu się zastępczego zapięcia i zostawieniu w samochodzie swojego U-l nie pozostało mi nic innego jak liczyć na jego dobre serce.
Biegać nie przestaję. Dzisiaj 12 km, przedwczoraj 13, w niedzielę 10. Mój kaprys na Silesia Marathon będzie skutkował spadkiem w rankingu km. Ale cel jest i postaram się go zrealizować!
Spać!
Biegać nie przestaję. Dzisiaj 12 km, przedwczoraj 13, w niedzielę 10. Mój kaprys na Silesia Marathon będzie skutkował spadkiem w rankingu km. Ale cel jest i postaram się go zrealizować!
Spać!