Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:1342.74 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:62:05
Średnia prędkość:20.86 km/h
Maks. tętno średnie:100 (50 %)
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:41.96 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Owocowy piątek

Piątek, 21 czerwca 2013 | dodano:21.06.2013
Km:29.00Km teren:0.00 Czas:01:23km/h:20.96
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:GTIX
Nic. Nic innego mi nie wjeżdża od rana jak...

Shake bananowo-truskawkowo-pomarańczowy © maratonka


Żadne tam ziemniaki i schabowe. Soki, owoce i Twistosy (texas grill!) na śniadanie. I croissanty, które przyszły do mnie po południu.

Km do i z pracy. Poza kolejnymi dowodami na to, że mandaty za szaleństwa na drogach są zbyt niskie, napotkałam bardzo niedobrego kierowcę. Tak się złożyło, że przedwczoraj mimochodem wrzuciłam do plecaka trzy karniaki. "A nuż się przydadzą...". Masz Ci los!

Zły, niedobry kierowca © maratonka

Chciałam lato... Ale nie takie gorące...

Czwartek, 20 czerwca 2013 | dodano:20.06.2013
Km:47.56Km teren:0.00 Czas:02:10km/h:21.95
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Dzisiaj dzień, że ło matko bosko.

16.15-18.05 salsa, ajerobik, pędem 10 km, żeby do 18.30 zdążyć na konsultacje do dr X, który nieopacznie wpisał mi 2 z przedmiotu, pędem 10 km powrót, żeby zdążyć na kolejne 2 h ajerobiku.

Shake seniora!
.


Potday

Środa, 19 czerwca 2013 | dodano:19.06.2013
Km:60.50Km teren:0.00 Czas:02:50km/h:21.35
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:GTIX
Był wszędzie. W każdym momencie dnia dzisiejszego od chwili wypełznięcia z pieczary. Zbyt późno wyjechałam i musiałam grzać, Grzałam ja i słońce- licytowaliśmy się kto wygra. Chyba był remis. 10 km do galerii pokonałam w 20 minut (średnia 30,7 km/h). Ok, trochę oszukałam w tej rywalizacji, bo dwa razy się podczepiłam za autokarem. Ale schowałam się w cieniu, więc słońce nie widziało. Za to jak po tej dyszce stanęłam w słońcu, żeby zapiąć rower to myślałam, że zejdę do ziemi po stojaku rowerowym niczym na pole dance. Z tym że byłoby to moje ostatnie tchnienie.

Zajęcia na basenie nie przyniosły ulgi. Przynajmniej mi, bo syrenki w wodzie to poza zadyszką mogły się cieszyć dosyć komfortową temperaturą cieczy, jaka otulała ich ciała. Potem jeszcze 15 minut na tarasie (niczym poranna gimnastyka w "Kawa czy herbata") i 25 minut poślizgu! Niemalże sturlałam się na sam dół po schodach, dosiadłam rower i toczyłam się z mozołem na bieżnikach, pokonując w upale podjazdy przed Trzebnicą na krajowej 5. Udało się dojechać w miarę wcześnie. Na spinnigu więcej gadałam niż jechałam. Już nie miałam sił. Cały czas czułam jak słone krople spływają mi do oczu. Nie wiem czy z tego powodu czy z powodu wczorajszej muchy w oku, ale obawiam się zapalenie spojówek, gad demet!

Wróciłam z Kamilem, który w końcu dzisiaj raczył się pofatygować do Trzebnicy. Umiliło mi to powrót, szybko zleciało te 25 km. Przerzucam się na nocny tryb życia- w dzień będę spać, w nocy działać. Temperatura idealna!

Row'n'roll

Wtorek, 18 czerwca 2013 | dodano:18.06.2013
Km:9.52Km teren:0.00 Czas:00:25km/h:22.85
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:GTIX
Do pracy na rolkach. Trek jeszcze w klinice czeka na suport, GTIXa pożyczyłam Marcie, bo jej HB też w warsztacie i zostały mi do wyboru trzy środki transportu: rolki, nogi, miejski. Miałam biec, ale zgoniłam na temperaturę (za gorąco!). Miejski nie, bo nie. Na rolkach dawno nie jeździłam. Niezła średnia jak na miasto- 16 km/h, Na prostych asfaltach 22-23 km/h. Po pracy do Marty odebrać rower i powrót tradycyjnie na dwóch kółkach. Cudowna, ciepła noc!

Wideorelacja z Wrocławskiego Święta Rowerzysty

Poniedziałek, 17 czerwca 2013 | dodano:17.06.2013
Km:1.00Km teren:0.00 Czas:00:03km/h:20.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Pierwszy raz dzisiaj widziałam, żeby ktoś sprzątał po swoim psie! Aż miałam ochotę stanąć i zacząć bić brawo za coś, co w zasadzie nie powinno budzić podziwu.

Miałam pobiegać- nie pobiegałam. Nie miałam pojeździć- nie pojeździłam. Ale za to gotowa jest wideo relacja z WŚR. Cieszcie swe oko w jakości HD.
.
(BS nie uznaje pustego wiersza przy wklejaniu filmików z YT!)
.


O, też masz statyw! I Canona! :)

Dwa Canony © maratonka

zRUINowana niedziela!

Niedziela, 16 czerwca 2013 | dodano:16.06.2013Kategoria Zamki i pałace Dolnego Śląska
Km:126.00Km teren:0.00 Czas:05:03km/h:24.95
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Ruin dzisiaj zaliczyliśmy sporo. Jeden kościół, dwa pałace. Pomysł się zrodził w głowie Michała i Rafała, ekipa się dozbierała z fejsbukowej grupy.


Miał się jeszcze zabrać Kamil, ale o godzinie zbiórki- 6.30 napisał smsa, że Morfeusz mu nie pozwala wyjść z domu. Był to sms, który mnie obudził! Poszłam spać dosyć późno- po 3.00, kończąc jeszcze kilka rzeczy. Na wszelki wypadek nastawiłam DWA budziki- jeden w komórce, drugi tradycyjny. Nie pamiętam, żebym którykolwiek wyłączała. Zerwałam się na dwie nogi mając świadomość, że zaraz rozlegnie się telefon od Michała albo Rafała. Nie myliłam się! 6:34 smsa od Michała, że już czekają, 2 minuty później telefon od Rafała, któremu musiałam się tłumaczyć ze swojej wpadki.

"Dajcie mi 15 minut!"

Poprawiam make up (uff, dobrze, że paznokcie pomalowałam wieczorem!), zastanawiam się co potrzebuję prócz aparatu, komóry i błyszczyka. Zakładam bluzkę z długim rękawem, by 5 minut później ją ściągnąć stwierdzając, że będzie mi za ciepło i się nie opalę.

Docieram 15 minut później, plus spóźnienie do spóźnienia czyli jeszcze 10 minut.

"Ej, wybaczcie, ale ze mnie ciota! Magda jestem!" :)

Ruszamy. Za karę jadę pierwsza narzucam tempo ok 30 km/h i tak do samej Oleśnicy ciśniemy, jednak zmienia mnie Miłosz- ten to ma parę! Zerkam na endo- 33-34 km/h... Ale jadąc za nim nie odczuwam specjalnie zmęczenia.

Loosers! Stanęli na światłach i musieliśmy czekać. Bo ponoć na zielonym się jedzie...?



Uwaga Panowie! Różowy motylek się wciska!



Pod Arborteum w Sycowie, do którego doprowadza nas Krystian z kolegą.
- Co tam jest? Takie kwiatki?
- Kwiatki, drzewa...
- E, to nie idziemy.

Jest nas już siedmioro!



Mauzoleum W Sycowie:




Opuszczony neogotycki kościół w Pisarzowicach.

"Kościół wzniesiony z inicjatywy księcia Gustawa Birona von Curland , który był właścicielem dóbr sycowskich . Nad wejściem umieszczono rok 1902, prawdopodobnie rok oddania świątyni. Początek budowy był zapewne wcześniej, prawdopodobnie w roku 1900. Kościół w stanie agonalnym. Wieża pochylona (ostatnio spadła), środek zdewastowany."
(http://www.opuszczone.com/galerie/pisarzowice_kosciol/)

















"Podejdź no do okna!"









Tylko bez spinki!



Zastali nas państwo młodzi, którzy przybyli na sesję fotograficzną :)



Kościół św. Marka w Świętym Marku z 1660 roku.



Przykościelny cmentarz- w poszukiwaniu najstarszego pomnika...







Jest! 1829.



Przegrzybek :)



Drewniany nagrobek:



A tutaj troszkę odskoczyliśmy od reszty- najpierw prowadził Miłosz, potem Krystian- 35-38 km/h. Jak wskoczyłam na czoło to zeszło do 30 :P (wiał wiatr, mam mega bieżnik i 26 cali- oni jechali na 28 i 29!)



Atrakcja nr 1 wyznaczona przeze mnie- ruiny pałacu w Brzezince.

" W każdej chwili grozi zawaleniem.(...)Boli tylko fakt, że jeszcze w latach 70. pałac wyglądał nieźle."

Jak wiele zlokalizowanych na poniemieckich ziemiach wyjątkowych zabudowań i obiektów- również i ten w Brzezince jest w tragicznym stanie. Dlaczego nie dba się o to co jest...?

"Niesamowicie prezentowało się wnętrze pałacu, które zaliczało się do arcydzieł sztuki śląskiej. Szczególnie wyróżniała się sala balowa o ponad dziesięciometrowej wysokości, nakryta sklepieniem zwierciadlanym z przedstawieniem alegorii Muzyki. W narożach umieszczono cztery barokowe kominki o płynnych liniach. Pomiędzy nimi wisiały obrazy o tematyce mitologicznej, może namalowane przez flandryjskiego malarza. We wszystkich pozostałych pomieszczeniach także znajdowały się stiukowe kominki oraz inne dekoracje. Taki wygląd wnętrz pałacu prezentują stare archiwalne zdjęcia. Co zostało z tego dzisiaj? O dziwo, ocalały w części kolorowe dekoracje sal, w tym największej Sali balowej. Alegoria Muzyki przechowywana jest w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, a reszta wyposażenia została rozszabrowana przez Armię Czerwoną w 1945 roku oraz przez Polaków po wojnie."

Pełny, CIEKAWY opis obiektu TUTAJ.



1937 rok






Rzeźby z przed pałacu, rok 1949- obecnie znajdują się w Wilanowie. Przynajmniej jeszcze istnieją...


(fotografie własności Marka Górnickiego)

TUTAJ znajdują się aktualne zdjęcia rzeźb z Brzezinki- jakże teraz cieszą oko w przeciwieństwie do pałacu, który wzbudza litość i jakby swym wyglądem błaga chociaż o jedno spojrzenie...







Żeby się dostać do środka trzeba było przejść przez pokrzywy i suche gałęzie- "powojenne" rany... (muszę sobie kupić habit, żeby to ukryć)









A jeszcze tak wyglądała sala w marcu 2010...









Rzeczywiście w każdej chwili coś może spaść z nieba- i nie będzie to manna.



Kościół w Boguszycach



Moja atrakcja nr 2- ruiny pałacu w Boguszycach. Tym razem nie ma szans na spenetrowanie wnętrza.

"Wzniesiony przez Konrada von Randow w połowie XIX wieku (podobno prace rozpoczęto w 1839 r.) w stylu angielskiego neogotyku przez architekta księcia brunszwicko-oleśnickiego - Carla Heinricha Wilhelma Wolfa (†21.04.1876 r. w Oleśnicy) ze Szczodrego." (http://www.olesnica.org/Palac_Boguszyce.htm)

Zdjęcia z wnętrza w powyższym linku.












Front pałacu jest schowany za drzewami- widoczne jedynie wieżyczki. Na myśl przywodzi mi mały zameczek :)



W Boguszycach o zatrudnienie nietrudno!



Nie wracamy się jak pierwotnie chciałam przez Szczodre, a ze względu na pośpiech Rafała dobijamy do "ósemki". Ciśniem, ciśniem, a tu dętka rypniem!



A ja myślałam, że moje pałace będą gwoździem programu dzisiejszej wycieczki, a tu Miłosz na koniec nas zaskoczył!



Każdego dnia, w każdej chwili wybierasz...!

Szczęście jest wyborem! © maratonka

U cioci na imieninach...

Sobota, 15 czerwca 2013 | dodano:15.06.2013Kategoria Królowa Szos
Km:15.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg100( 50%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Królowa Szos
... są goście i jest rodzina, ale nie było flaszki i wina :) Takie tam "nudny" rodzinny spęd. Tak naprawdę spoko ziomki z tych ciotek i wujków, z którymi się rozmawia, a nie leczy kaca następnego dnia (chociaż to mnie akurat nie dotyczy, bo ja nigdy nie mam).

"Śledź, pączki i wieprzowina,
Są goście i morowo jest."

Było morowo, chociaż zawinęłam się szybciej, aby odebrać z Decathlonu koszulkę z motywującym napisem. Premiera jutro.

Na wsi Psie Pole © maratonka


Całą płytę lat naście wstecz przesłuchałam. Miło się wraca. Dobrą robotę zrobili!
.
.

Dolina Baryczy- Krośnice

Piątek, 14 czerwca 2013 | dodano:15.06.2013
Km:57.55Km teren:0.00 Czas:03:30km/h:16.44
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:GTIX
Piątkowa szybka akcja. Jako że klawiatura powinna być gorąca od napieprzania magisterki, postanowiłam się wybrać z Tomkiem do Doliny Baryczy ;)

Spotykamy się w Januszkowicach, rowery na dach i jedziemy. Zbyt mało czasu, żeby tracić go na asfaltowe kilometry.

Startujemy za Łazami Wielkimi:



Pękająca wieża Odyniec:





Kolej wąskotorowa w Krośnicach:



Nawet na ciufcię się załapaliśmy. Niestety od poniedziałku do piątku kursuje ta oszukana- spalinowa :)



Na stacji grasował gang przedszkolaków!

Gang z przedszkola © maratonka




Pałac w Krośnicach z 1785 roku- wybudowany zresztą z inicjatywy Reichenbachów z Goszcza, o których to wspominałam przy poprzedniej eksploracji Doliny Baryczy.



Za ładny ten pałac. Mój wzrok bardziej się skupia na czymś innym...




Blisko pałacu znajduje się zabudowanie wielkości małego kurnika.





Z napisem na drzwiach:



W latach dwudziestych ubiegłego wieku była w pałacu zlokalizowana szkoła dla dzieci ze schorzeniami neuropsychicznymi. Wygląda niczym karcer. I to "otwarte światło"...

Przykuwająca wzrok cętkowana elewacja z rudy darniowej.





Osadzająca się ruda:



Zapuszczamy się między stawy. Tempo spokojne- chociaż i tak prawie nie przejechałam padalca :)



Wracamy do miejsca, gdzie zostawiliśmy samochód. Zbieramy się i tyle nas milickie karpie widziały.

Pouczyciel 2.

Piątek, 14 czerwca 2013 | dodano:14.06.2013
Km:28.00Km teren:0.00 Czas:01:20km/h:21.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Na moście Szczytnickim jedzie za mną i trąbi. Pozdrawiam serdecznie. Za skrzyżowaniem na wysokości McDonald'a zrównuje się ze mną się zaczyna...

- Tam jest droga rowerowa!
- A tutaj już nie ma!

Machnął ręką i pojechał. Przynajmniej się nie wykłócał dalej. Źli są Ci rowerzyści, oj źli.

A tak się prezentuje teraz skrzyżowanie koło galerii Dominikańskiej. Tym razem chyba już żaden mądry nie powie mi, że winnam jechać chodnikiem.

Za gorąco im w tych samochodach, że się tak czepiają?


źródło: Rowerowy Wrocław

Pouczyciel

Czwartek, 13 czerwca 2013 | dodano:14.06.2013
Km:30.00Km teren:0.00 Czas:01:20km/h:22.50
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:GTIX
Zdjęcia z Rudaw Janowickich


Pouczanie kogokolwiek w jakiejkolwiek sytuacji jest bardzo nie miejscu (irytujące!), szczególnie gdy się nie ma racji. A że najczęściej rowerzyści są pouczani przez kierowców sytuacja z dnia dzisiejszego...

Tuż przed skrzyżowaniem koło Korony jadąc w stronę Kwidzyńskiej. Poruszam się pasem dla skręcających w lewo, z prawej zwalnia auto:

- Dlaczego nie korzysta pani z pasa rowerowego, jest obok!
- Ale wcześniej go nie było!
- Ale jest!
- Ale go nie było!
- Ale jest!
-"Miłego dnia"!



Po czym zostawiłam go na światłach i skręciłam w lewo, gdzie już owego pasa rowerowego, jak zwykł mówić kierowca, nie było.

U promotora:

- Chciałabym wnioskować o przełożenie terminu obrony pracy na wrzesień.
- Ale dlaczego?
- Nie wyrobiłam się na dzisiaj z całością, nie zdążę...
- <z uśmiechem na twarzy> Ale ja się nie zgadzam. Na za tydzień pani zdąży?
- Tak...! <powątpiewająco>


Aby nie tracić czasu w "międzypracy" po salsie wybiegałam 10 km po lesie Osobowickim. Zielona cisza. Grzechem by było biec ze słuchawkami w uszach. Zresztą ostatnio denerwuje mnie gdy narzucam duże tempo i prócz "męki" fizycznej coś mi jeszcze dudni w głowie. Kolejne 2 godziny zajęć (ależ po wczorajszych skałkach czuję bolesność mięśni!), spotkać się z Martą. Marta ma problem z rowerem (wciąż nie oddała do serwisu i nie wymieniła haka). Koło znowu trze o ramę, zacisk nie trzyma. Wracam się pod Gądowiankę. JAKOTAKO ogarniamy nieszczęsne koło i ze sporym opóźnieniem zaczynamy nasze rozmowy. Powrót do domu- ciepło, cicho na ulicach- przyjemnie. A buty już się do plecaka nie zmieściły...

Transport obuwia © maratonka


Ze święta niedzielnego... Wrocławskiego rowerzysty. Myślę, że niedługo Marta kupi sobie miejski rower. Tylko ona jeszcze o tym nie wie... :)

Black&white; © maratonka

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum