Rudawy Janowickie
Środa, 12 czerwca 2013 | dodano:12.06.2013
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 18.75 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | GTIX |
Umówiłam się z Tomkiem, a Tomek z Marcinem i Rafałem. Cel był jeden- wspinaczka w Rudawach Janowickich. Mój pierwszy raz. Ciężki pierwszy raz. Technika i siła to jedno, a brak zaufania do sprzętu i znikomy lęk wysokości to drugie :)
Zaraz po wspinaczce pędziliśmy do Trzebnicy, aby zdążyć na moje zajęcia. Pech chciał, że na obwodnicy był wypadek i jeden pas wyłączony z ruchu. Duży korek i kombinowanie jakby go ominąć. Zjechaliśmy w Kątach Wrocławskich, lecz i tak to nie uchroniło mnie przed 20 minutowym spóźnieniem. Dziewczyny już rozgrzane na rowerach. Wpadam, kilka sprintów, przełęcz Karkonoska i już mają dość (a ja z braku pedałowania tego dnia wręcz przeciwnie :)). Potem druga godzina spinningu i mnie jeszcze czekał outdoor cycling. Jadąc w skałki władowaliśmy rower do samochodu, wszak jakoś wrócić musiałam do Wrocławia. Ciężkie 25 km w tempie roweru miejskiego. Do tego dorzuciłam sobie 6 litrów soku ze stacji Pieprzyk. Plecy mi odpadały, powieki opadały, nogi ledwo pedałowały...
Kilka zdjęć z wypadu w skałki:
Zaraz po wspinaczce pędziliśmy do Trzebnicy, aby zdążyć na moje zajęcia. Pech chciał, że na obwodnicy był wypadek i jeden pas wyłączony z ruchu. Duży korek i kombinowanie jakby go ominąć. Zjechaliśmy w Kątach Wrocławskich, lecz i tak to nie uchroniło mnie przed 20 minutowym spóźnieniem. Dziewczyny już rozgrzane na rowerach. Wpadam, kilka sprintów, przełęcz Karkonoska i już mają dość (a ja z braku pedałowania tego dnia wręcz przeciwnie :)). Potem druga godzina spinningu i mnie jeszcze czekał outdoor cycling. Jadąc w skałki władowaliśmy rower do samochodu, wszak jakoś wrócić musiałam do Wrocławia. Ciężkie 25 km w tempie roweru miejskiego. Do tego dorzuciłam sobie 6 litrów soku ze stacji Pieprzyk. Plecy mi odpadały, powieki opadały, nogi ledwo pedałowały...
Kilka zdjęć z wypadu w skałki:
Rudawy Janowickie© maratonka