+13 cm
Środa, 26 września 2012 | dodano:26.09.2012
Km: | 42.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:30 | km/h: | 16.80 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Królowa Szos |

Na uczelnię, do domu, zmiana kiecki, na uczelnię i do domu.
W ramach unijnego projektu w szkole ponadgimnazjalnej będziemy mieć monitorowane praktyki (będą nas inwigilować czy rzeczywiście praktykujemy prowadzenie lekcji czy opieprzanie się). STĄD funduje nam uczelnia szkolenie psychologiczne mające przygotować do pracy z młodzieżą. Jak tak słyszę, patrzę... To czuję... Czuję, że to naprawdę się przyda. I dostaniemy dyplomik na koniec (po unijnemu- CERTYFIKAT).
Monitorowanie praktyk ma na pewno jedną pozytywną stronę- już nie będzie przepisywania dziennika praktyk noc przed oddaniem. I przede wszystkim ten dyplomik... (:
Praca
Wtorek, 25 września 2012 | dodano:25.09.2012
Km: | 27.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 22.32 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Nie było traktorów, nie było słupków, nie było z kim się ścigać ani na kim (i czym) zawiesić oka. Tylko jedno opieprzenie gościa, który robił jakieś podejrzane manewry aż ostatecznie zjechał przede mną zastawiając DDR. Ach! I w drodze DO też sobie TAXI zaparkowało na DDRze. Po raz kolejny mi się przypomniało o konieczności zakupu karnych naklejeczek.
Przydałaby mi się półka na książki. Na ciuchy zresztą też.
Przydałaby mi się półka na książki. Na ciuchy zresztą też.

Jechały dwa pedały, jeden się rozleciał cały...
Wtorek, 25 września 2012 | dodano:25.09.2012
Km: | 34.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 17.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
I to zaraz po tym jak zjechałam na ulicę! Szczęśliwie jakoś dojechałam do pierwszego zjazdu na chodnik. Wszystko mi wyleciało- kulki, łożyska. I najgorsze, że jechałam wystrojona jak klaun do cyrku a tu taki psikus!

Do pracy jakoś dojechałam (10 km jednoczesnego pedałowania i trzymania pedała, żeby się nie zsunął- cały czas spadał).
Telefon do Zielonego. Paniczne "Ratuj, muszę po robocie na uczelnię jechać!" i uspokajające "Niedługo będę" od Łukasza.
Dzięki wielkie za pedał! Taki znajomy to skarb, dlatego właśnie śpiewam dla Ciebie pioseneczkę:
Niektórzy jeszcze semestru nie zaczęli, a my już mamy pierwsze zaliczenie. Za 2 godziny stania i chwalenia na politechnice naszej SŁONECZNEJ UCZELNI :)

Idę piec muffinki w podzięce dla Zielonego. Uratowałeś mój honor (blondynki)!
Do pracy jakoś dojechałam (10 km jednoczesnego pedałowania i trzymania pedała, żeby się nie zsunął- cały czas spadał).
Telefon do Zielonego. Paniczne "Ratuj, muszę po robocie na uczelnię jechać!" i uspokajające "Niedługo będę" od Łukasza.
Dzięki wielkie za pedał! Taki znajomy to skarb, dlatego właśnie śpiewam dla Ciebie pioseneczkę:
Niektórzy jeszcze semestru nie zaczęli, a my już mamy pierwsze zaliczenie. Za 2 godziny stania i chwalenia na politechnice naszej SŁONECZNEJ UCZELNI :)

Idę piec muffinki w podzięce dla Zielonego. Uratowałeś mój honor (blondynki)!
Śmierć w oczach.
Poniedziałek, 24 września 2012 | dodano:24.09.2012Kategoria Praca
Km: | 27.83 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 22.26 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Znacie to uczucie, kiedy jedziecie lewym pasem, mijacie traktor z przyczepą wlokący się środkowym, a ona nagle włącza kierunkowskaz z mrugającym napisem "I kill you, I kill you!"?
Spanikowałam trochę i zamiast rozsądnie przyhamować i dziada puścić najpierw było:
A potem dopiero ogarnęłam się, wcisnęłam mocniej korbę i widząc jak koło traktora co raz bardziej zbliża się do krawężnika myślałam czy uda mi się czy zaraz wyląduję pod kołami przyczepy..........
Skoro czytacie ten wpis to znaczy, że się udało. Km, w którym miałam spotkanie z traktorem killerem pokonałam w 1:37. Ok, był zjazd z wiaduktu, ale mimo wszystko zawsze na tym odcinku jest 1:50.
Tym oto sposobem traktor obok: autobusów, pieszych, wysokich krawężników, samochodów (czyli wszystkiego) dopisuję do "Listy śmierci".
Może znalazłam się w jego martwym punkcie i nie widział, ale PANIE ROLNIKU skoro jest zjazd w wiaduktu i przez pewien czas ciągła to się nagle nie zjeżdża!
Jak go wyprzedziłam boskim palcem maratońskim mu pogroziłam, rzuciłam klątwę- będzie miał nieurodzaj w przyszłym roku ]:-> i pognałam dalej. (był zaskoczony, żem wyjechała nagle przed nim, bo wybałuszył oczy. Szkoda, że mu nie wypadły- przecie i tak ślepy...)
A powrocie z pracy niemal rąbnęłam w słupek. Nie, nie, przepraszam- to nie JA bym rąbnęła, tylko znowu ON chciał mnie zaatakować. Bom przejechała na czerwonym. Znalazł się ostatni sprawiedliwy...
Spanikowałam trochę i zamiast rozsądnie przyhamować i dziada puścić najpierw było:
A potem dopiero ogarnęłam się, wcisnęłam mocniej korbę i widząc jak koło traktora co raz bardziej zbliża się do krawężnika myślałam czy uda mi się czy zaraz wyląduję pod kołami przyczepy..........
Skoro czytacie ten wpis to znaczy, że się udało. Km, w którym miałam spotkanie z traktorem killerem pokonałam w 1:37. Ok, był zjazd z wiaduktu, ale mimo wszystko zawsze na tym odcinku jest 1:50.
Tym oto sposobem traktor obok: autobusów, pieszych, wysokich krawężników, samochodów (czyli wszystkiego) dopisuję do "Listy śmierci".
Może znalazłam się w jego martwym punkcie i nie widział, ale PANIE ROLNIKU skoro jest zjazd w wiaduktu i przez pewien czas ciągła to się nagle nie zjeżdża!
Jak go wyprzedziłam boskim palcem maratońskim mu pogroziłam, rzuciłam klątwę- będzie miał nieurodzaj w przyszłym roku ]:-> i pognałam dalej. (był zaskoczony, żem wyjechała nagle przed nim, bo wybałuszył oczy. Szkoda, że mu nie wypadły- przecie i tak ślepy...)
A powrocie z pracy niemal rąbnęłam w słupek. Nie, nie, przepraszam- to nie JA bym rąbnęła, tylko znowu ON chciał mnie zaatakować. Bom przejechała na czerwonym. Znalazł się ostatni sprawiedliwy...
Maratonka- JUDOnka.
Poniedziałek, 24 września 2012 | dodano:24.09.2012
Km: | 20.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:08 | km/h: | 18.18 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Królowa Szos |
Na Królowej Szos w szpilkach oczywiście. Na dzwonek z krasulą, widząc napis "Uwaga blondynka" i różowe opony wszyscy potulnie złażą z drogi. I jakby auta mijają większym łukiem... :D
Zaczęło się pieprzenie głupot z samego rana. Znaczy się zajęcia na uczelni. Poniedziałek. 8.00 rano. Zabijcie mnie. Znowu nie będzie czasu na spanie.
5. rok, specjalność: menadżer sportu, a w planie zajęć i to CAŁY semestr mam JUDO. I to jeszcze sportowe. Po co? Na co? To już wolałabym karate, boks albo inne muay thai, żebym mogła przywalić komu w razie potrzeby.
Nic tam, w zasadzie powinnam się cieszyć, że w ogóle coś "ruchawego" nam w plan wrzucili :)
Cynamonowiec z mikrofalówki- lepszy jest jednak z piekarnika. Zabrakło cukru i śmietany, ale grunt to poradzić sobie w każdych warunkach! Nie chcecie wiedzieć co dałam zamiast śmietany :P
Zaczęło się pieprzenie głupot z samego rana. Znaczy się zajęcia na uczelni. Poniedziałek. 8.00 rano. Zabijcie mnie. Znowu nie będzie czasu na spanie.
5. rok, specjalność: menadżer sportu, a w planie zajęć i to CAŁY semestr mam JUDO. I to jeszcze sportowe. Po co? Na co? To już wolałabym karate, boks albo inne muay thai, żebym mogła przywalić komu w razie potrzeby.
Nic tam, w zasadzie powinnam się cieszyć, że w ogóle coś "ruchawego" nam w plan wrzucili :)
Cynamonowiec z mikrofalówki- lepszy jest jednak z piekarnika. Zabrakło cukru i śmietany, ale grunt to poradzić sobie w każdych warunkach! Nie chcecie wiedzieć co dałam zamiast śmietany :P

Królowa Szos jest tylko jedna! Premierowo Pink My BIKE!
Niedziela, 23 września 2012 | dodano:23.09.2012Kategoria Królowa Szos
Km: | 30.58 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:26 | km/h: | 21.33 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Królowa Szos |
Rano 5 km wybiegania. Zjadłam banana przed 9.00, poszłam dospać, i z wielkim ociąganiem się zebrałam, żeby podtrzymać to, co wypracowałam przed maratonem. 5:20/km.
A teraz... Czas na premierę dawno oczekiwanego (przeze mnie), wytęsknionego Wrocławskiego Roweru już nie wiejskiego! Nic nie skrzypi, nic nie stuka, nic nie puka. Królowa Szos (nie tylko miejskich!) :)))))))))))))









Żeby słodkościom nie było końca- sakwa miejska w różowe serduszka (zda się na pyry z warzywniaka)

Staw w Szczodrem prezentował się pięknie...

A teraz dla kontrastu (piękna):

... i trasa- taka sama jak na wczorajszym Treku.
Z drogi patałachy, bo od jutra będzie terror różowymi oponami. I pamiętajcie- blondynka ma ZAWSZE pierwszeństwo! :D
A teraz... Czas na premierę dawno oczekiwanego (przeze mnie), wytęsknionego Wrocławskiego Roweru już nie wiejskiego! Nic nie skrzypi, nic nie stuka, nic nie puka. Królowa Szos (nie tylko miejskich!) :)))))))))))))

Żeby słodkościom nie było końca- sakwa miejska w różowe serduszka (zda się na pyry z warzywniaka)
Staw w Szczodrem prezentował się pięknie...
A teraz dla kontrastu (piękna):

... i trasa- taka sama jak na wczorajszym Treku.
Z drogi patałachy, bo od jutra będzie terror różowymi oponami. I pamiętajcie- blondynka ma ZAWSZE pierwszeństwo! :D
Co raz bliżej nieba bram.
Sobota, 22 września 2012 | dodano:22.09.2012Kategoria Sam na sam z Trekiem
Km: | 9.59 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:25 | km/h: | 23.02 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Otóż to.
Trip był do Korony po 2 dętki, szczypce do cięcia linek oraz rozcieńczalnik ekstrakcyjny.
Byłam PRZEKONANA, że przecież gdzieś powinna być jeszcze 1 dętka 26". I była. Pod siodełkiem w torebeczce. Ale przypomniało mi się po fakcie. No nic, trzeba jakiegoś kapcia złapać, żeby się nie zmarnowały...
W Castoramie dzisiaj TŁUMY. Już nigdy więcej nie wybiorę się do żadnego supermarkjetu w weekend. Mają szczęście Ci ludzie, że sobota była. Bo jakbym w niedzielę takie kolejki zobaczyła to rzekłabym TŁU(MAN)Y.
Dobry uczynek na dziś spełniony. Pod Whirpoolem, obok kwiaciarni, Vis a vis przystanku, niedaleko sklepu, nieopodal przychodni, kawałek od skrzyżowania Krzywoustego z Irkucką robiła się butelka Po Heinekenie. Miała czelność rozpieprzyć się i rozbryznąć akurat na DDRze.
Zaszłam do kwiaciarni po miotłę. Zmiotłam zielone rozbryzgi i zajechałam do domu.
Krasula ponownie zaprasza na jutro. Będą ochy i achy, emocje gwarantowane.
Trip był do Korony po 2 dętki, szczypce do cięcia linek oraz rozcieńczalnik ekstrakcyjny.
Byłam PRZEKONANA, że przecież gdzieś powinna być jeszcze 1 dętka 26". I była. Pod siodełkiem w torebeczce. Ale przypomniało mi się po fakcie. No nic, trzeba jakiegoś kapcia złapać, żeby się nie zmarnowały...
W Castoramie dzisiaj TŁUMY. Już nigdy więcej nie wybiorę się do żadnego supermarkjetu w weekend. Mają szczęście Ci ludzie, że sobota była. Bo jakbym w niedzielę takie kolejki zobaczyła to rzekłabym TŁU(MAN)Y.
Dobry uczynek na dziś spełniony. Pod Whirpoolem, obok kwiaciarni, Vis a vis przystanku, niedaleko sklepu, nieopodal przychodni, kawałek od skrzyżowania Krzywoustego z Irkucką robiła się butelka Po Heinekenie. Miała czelność rozpieprzyć się i rozbryznąć akurat na DDRze.
Zaszłam do kwiaciarni po miotłę. Zmiotłam zielone rozbryzgi i zajechałam do domu.
Krasula ponownie zaprasza na jutro. Będą ochy i achy, emocje gwarantowane.
Aaaaleee ze mnie laaaamaaaa!
Sobota, 22 września 2012 | dodano:22.09.2012Kategoria Sam na sam z Trekiem
Km: | 30.17 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:05 | km/h: | 27.85 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |

Nie dość, że kurier ciotowaty to lama w kwestii serwisowania roweru. Bo JAK MOŻNA ZAŁOŻYĆ ŁAŃCUCH podążając za paprykami:

A potem regulować bez końca przerzutki i pytać z rozpaczą: why? WHY? WHY?! Dlaczego te cholerna deorka mi terkocze?!

Nic tam- to tylko dowodzi, że kobiecości się jednak nie pozbyłam, a rozjaśnienie włosów z ciemnego na jaśniejszy blond było trafnym posunięciem. Lama. Blond lama. Aż sama z siebie rżę w niebogłosy. I rumak mojego księcia również.

Nim jeszcze zostałam uświadomiona, że fachowiec ze mnie żaden chcąc-NIECHCĄC (wiatr, chmury się zbierały, powakacyjne załamanie nastroju i chęci) wsiadłam na Treka pokręcić trochę. Chyba do wyjazdu tak naprawdę zmotywowały mnie zjedzone na śniadanie orzechy, czekolada i ciasto. Jakieś 2000 kcal. Jak nie pojadę nie spalę. Jak nie spalę pójdzie w dupę. Pójdzie w dupę- będę mieć zły humor. Będę mieć zły humor- nie wyjdę pojeździć. Nie pojeżdżę- nie spalę. Nie spalę, pójdzie w dupę. Itd...
Wlokłam się tak z 2 km licząc, że może będzie na co (kogo) popatrzeć na trasie. Księcia na białym rumaku nie spotkałam, ale za to przed Ramiszowem z Pawłowic wyjechał jakiś eMTeBek. "Goń strusia kojocie, goń świeże mięso!". Wzięłam go na światłach przy AOW i zamiana ról- ja byłam strusiem.

Do 15. km 30 z licznika nie schodziło. Jeśli mam być szczera to sapałam nieźle, ale nic tam- udawałam, że paznokcie oglądam, na chmurki patrzę. Że niby w tlenie jadę- wycieczka krajoznawcza. Na podjeździe w Skarszynie zrównał się ze mną (o zgrozo) i wymusił na mnie odezwanie się. Nie wiem co było trudniejsze- pedałowanie czy wypowiedzenie kilku słów bez nadmiernego sapania.
Potem tempo spadło, bo kojot odbił w lewo, wiatr dał w pysk, zaczęło padać i ten cholerny asfalt przed Szczodrem. Miałam w Łozinie odbić na Wrocław, ale droga w remoncie- stąd objazd przez Szczodre.
Gładki asfalt jest fajny, gdy jest suchy. A dzisiaj się nałykałam "asfaltówki", piach trzeszczał między zębami (fe), a dziura w siodełku bardziej przeszkadzała niż pomagała.
Dziś pucowanie Treka. W zasadzie napędu- reszta tak, żeby czysta była. Zmiana korby- w sumie ta miała pójść do Wiejskiego, ale okazało się, że suport jest za długi. Dopiero co wymieniałam suport, więc w Wiejskim zamontowałam korbę z 1 zębatką, a ta poszła do Treka. Na starą czas już był- wyjeździła-bagatela- ponad 13 000 km!
Krasula zaprasza na jutrzejszą premierę pierwszego odcinka PIMMAJBAJK. Metamorfoza wiejskiego w miejski. Muuuuuuuusisz to zobaczyć!
Tramwaj widmo.
Czwartek, 20 września 2012 | dodano:20.09.2012
Km: | 63.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:35 | km/h: | 24.39 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
1. Ja nie wiem o co chodziło, ale miałam ja zielone światło dla lewoskrętu na skrzyżowaniu pod Galerią Dominikańską. Ruszam, razem ze mną rusza tramwaj i jedzie prosto(?!?!) Nie powiem- zagubiona na środku najbardziej znienawidzonego skrzyżowania odwracam się i patrzę czy czasem mnie mój blask nie oślepił i kolory światła mi się nie pomyliły. Otóż nie, auta za mną też czekały, aż tramwaj-widmo przejedzie. Hm.
2. Wracając z pracy skrajnie zmęczona i nieskupiona rozmyślałam nad swoim życiem (rowerzystki), żeby nie skupiać się na tym jak JEST MI ZIMNO(!). Wnioski mi się nasunęły takie, że mój styl jazdy nazwałabym "na kuriera"- jak tylko da się to na czerwonym, zjazd na ulicę, gdy dla samochodów zielone światło, wieczny pośpiech (ale tylko na rowerze). Miła gdy trzeba, zionąca ogniem jak ktoś się jej (niesłusznie) czepia.
3. Rower MIEJSKI już praktycznie złożony! Musicie wiedzieć, iż wygląda ZJAWISKOWO i muszę sobie kupić dru(o)giego U-lock'a. Może i osprzęt najniższej klasy, ale ten widok... "JARAM SIĘ".
A zdjęcie z wystawy przedwojennych samochodów. W końcu zapomniałam opisać ten wypad. Może kiedyś mi się przypomni. Samochody samochodami, ale to co stało pod drzewkiem... Jeździłabym.
2. Wracając z pracy skrajnie zmęczona i nieskupiona rozmyślałam nad swoim życiem (rowerzystki), żeby nie skupiać się na tym jak JEST MI ZIMNO(!). Wnioski mi się nasunęły takie, że mój styl jazdy nazwałabym "na kuriera"- jak tylko da się to na czerwonym, zjazd na ulicę, gdy dla samochodów zielone światło, wieczny pośpiech (ale tylko na rowerze). Miła gdy trzeba, zionąca ogniem jak ktoś się jej (niesłusznie) czepia.
3. Rower MIEJSKI już praktycznie złożony! Musicie wiedzieć, iż wygląda ZJAWISKOWO i muszę sobie kupić dru(o)giego U-lock'a. Może i osprzęt najniższej klasy, ale ten widok... "JARAM SIĘ".
A zdjęcie z wystawy przedwojennych samochodów. W końcu zapomniałam opisać ten wypad. Może kiedyś mi się przypomni. Samochody samochodami, ale to co stało pod drzewkiem... Jeździłabym.

I pogroziła jej palcem zła wiedźma, a ona się nie zlękła.
Środa, 19 września 2012 | dodano:19.09.2012Kategoria Praca
Km: | 31.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:18 | km/h: | 24.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Dziś dzień nie warto było mnie zaczepiać. Gadanego nie miałam, ale za to ostatnie słowo musiało należeć do mnie.
Przejeżdżając przez przejazd dla rowerów zadzwoniłam parę razy na babcię dreptającą po nim i zwróciłam uwagę, że to jest droga dla rowerów.
Stanęłam nieopodal zapinając rower, a tu zaczepia mnie zła wiedźma i mówi, że tu są chodniki, że sobie za dużo pozwalam. I ogólnie "Jeździcie jak wariaci, ja pracuję w policji i to się skończy te wasze jazdy!"

Na jej oświadczenie, iż pracuje w policji z mej głośni wydarło się drwiące "hahaha" i " jeśli tak to sami nie znacie przepisów. Wiem lepiej jak mogę jeździć".
"Jeszcze zobaczymy!"
"Zobaczymy!"
Nie, to nie był mój dzień, gdyż nie powinnam się nawet wdawać w dyskusję.
Na oko miała lat 55 plus, więc opcje są takie, że albo jest jakąś ważną szychą, albo siedzi tam za biurkiem (taka jędzowata była, więc tylko za biurkiem by mogła być), albo sprząta komisariat. Ostatecznie siedzi w budce na Podwalu obok ambasady.
Sądząc po jej ponczo, iście bohaterskiej obronie pieszych, nienawiści do rowerzystów i nieznajomości przepisów- odrzuciłabym posadę sprzątaczki. Trzeba przypilnować krzyżówkę na Nowy Dworze- czy na dniach nie będzie się tam na rogu jaki Strażnik z Teksasu czaił, żeby mnie złapać na tych kilku metrach chodnika.
BTW- ja tez pracuję w POLICJI.

Przepis na śmietanowca umieszczony na torebce cukru z "Biedronki" sprawdzony. Poranne natchnienie.
Nadzienie- czekolada+orzechy ziemne zmielone blenderem.
Przejeżdżając przez przejazd dla rowerów zadzwoniłam parę razy na babcię dreptającą po nim i zwróciłam uwagę, że to jest droga dla rowerów.
Stanęłam nieopodal zapinając rower, a tu zaczepia mnie zła wiedźma i mówi, że tu są chodniki, że sobie za dużo pozwalam. I ogólnie "Jeździcie jak wariaci, ja pracuję w policji i to się skończy te wasze jazdy!"

Na jej oświadczenie, iż pracuje w policji z mej głośni wydarło się drwiące "hahaha" i " jeśli tak to sami nie znacie przepisów. Wiem lepiej jak mogę jeździć".
"Jeszcze zobaczymy!"
"Zobaczymy!"
Nie, to nie był mój dzień, gdyż nie powinnam się nawet wdawać w dyskusję.
Na oko miała lat 55 plus, więc opcje są takie, że albo jest jakąś ważną szychą, albo siedzi tam za biurkiem (taka jędzowata była, więc tylko za biurkiem by mogła być), albo sprząta komisariat. Ostatecznie siedzi w budce na Podwalu obok ambasady.
Sądząc po jej ponczo, iście bohaterskiej obronie pieszych, nienawiści do rowerzystów i nieznajomości przepisów- odrzuciłabym posadę sprzątaczki. Trzeba przypilnować krzyżówkę na Nowy Dworze- czy na dniach nie będzie się tam na rogu jaki Strażnik z Teksasu czaił, żeby mnie złapać na tych kilku metrach chodnika.
BTW- ja tez pracuję w POLICJI.

Przepis na śmietanowca umieszczony na torebce cukru z "Biedronki" sprawdzony. Poranne natchnienie.
Nadzienie- czekolada+orzechy ziemne zmielone blenderem.
