Obowiązkowe przeszkolenie dla rowerzystów! NATYCHMIAST!
Niedziela, 30 czerwca 2013 | dodano:30.06.2013
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:26 | km/h: | 23.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Ależ jestem zła! Ale taka zła na "w". Jak można jechać DDRem ponad 25 km/h i NAGLE się zatrzymać, bo znajomego się mija?! Z tłumaczeniami "Nie myślałem, że ktoś za mną jedzie...". A zatrzymał się BATMAN tak, że aż mu koło tylne podskoczyło do góry, nawet nie zdążyłam nacisnąć hamulca, bo NIE MYŚLAŁAM, że można sobie ot tak nagle zahamować!
Palec u ręki co najmniej stłuczony. Złamany i zwichnięty raczej nie, bo jestem w stanie go zgiąć. Ale boli, a jak boli to rośnie!
Tym samym moje statystyki mówią, że odkąd poruszam się po mieście na rowerze miałam 5 wypadków, w których ucierpiałam:
1 z udziałem kierowcy wymuszającego pierwszeństwo
1 z udziałem pieszego, który "nie słyszał" dzwonka
1 z udziałem starszej pani, w którym ucierpiała ona sama, bo się mnie wystraszyła jadąc środkiem DDRu
1 z udziałem nieoświetlonego rowerzysty, który nie myślał, że ktoś może jechać za nim
Wszystkie powyższe miały miejsce na DDRach.
1 był ze zmęczenia, w którym ucierpiałam tylko ja i asfalt.
Podsumowując: 80% wypadków zdarzyło się na DROGACH DLA ROWERÓW, 20% na chodniku.
Czegoś tu brakuje... Ach tak! Żadnych zdarzeń nie było na ulicy. Wnioski...?
Mając na uwadze umiejętności polskich "rowerzystów" absolutnie byłabym za nierealnym pomysłem obowiązkowego szkolenia. W Martę też dopiero co wjechała głupia laska wyjeżdżając na pełnej parze zza zakrętu po lewej stronie.
Ludzie się boją rowerem wyjechać na ulicę, bo nie znają przepisów. A jak nie znają przepisów to jakim prawem mogą jeździć DDRami, skoro obowiązuje na nich teoretycznie ograniczenie prędkości takie jak na jezdni?
Jak to jest, że w innych krajach (dla porównania mam Wiedeń) ludzie nie potrzebują się szkolić, a DDRami zasuwają nawet szosowcy?
Musiałam ponarzekać. Musiałam, bo mnie palec boli! I hejtuję Was bezmózgie, tępe człowieki udające rowerzystów! Bezlampkowcy, "myślałem, że jestem sam na DDRze" i nieogarnięte miejskie rowerzystki! Niech Wam wszystkim gwoździe w opony powchodzą!
Palec mniej boli. Pomogło...
Palec u ręki co najmniej stłuczony. Złamany i zwichnięty raczej nie, bo jestem w stanie go zgiąć. Ale boli, a jak boli to rośnie!
Tym samym moje statystyki mówią, że odkąd poruszam się po mieście na rowerze miałam 5 wypadków, w których ucierpiałam:
1 z udziałem kierowcy wymuszającego pierwszeństwo
1 z udziałem pieszego, który "nie słyszał" dzwonka
1 z udziałem starszej pani, w którym ucierpiała ona sama, bo się mnie wystraszyła jadąc środkiem DDRu
1 z udziałem nieoświetlonego rowerzysty, który nie myślał, że ktoś może jechać za nim
Wszystkie powyższe miały miejsce na DDRach.
1 był ze zmęczenia, w którym ucierpiałam tylko ja i asfalt.
Podsumowując: 80% wypadków zdarzyło się na DROGACH DLA ROWERÓW, 20% na chodniku.
Czegoś tu brakuje... Ach tak! Żadnych zdarzeń nie było na ulicy. Wnioski...?
Mając na uwadze umiejętności polskich "rowerzystów" absolutnie byłabym za nierealnym pomysłem obowiązkowego szkolenia. W Martę też dopiero co wjechała głupia laska wyjeżdżając na pełnej parze zza zakrętu po lewej stronie.
Ludzie się boją rowerem wyjechać na ulicę, bo nie znają przepisów. A jak nie znają przepisów to jakim prawem mogą jeździć DDRami, skoro obowiązuje na nich teoretycznie ograniczenie prędkości takie jak na jezdni?
Jak to jest, że w innych krajach (dla porównania mam Wiedeń) ludzie nie potrzebują się szkolić, a DDRami zasuwają nawet szosowcy?
Musiałam ponarzekać. Musiałam, bo mnie palec boli! I hejtuję Was bezmózgie, tępe człowieki udające rowerzystów! Bezlampkowcy, "myślałem, że jestem sam na DDRze" i nieogarnięte miejskie rowerzystki! Niech Wam wszystkim gwoździe w opony powchodzą!
Palec mniej boli. Pomogło...
komentarze
Może to wydać się śmieszne, ale ja zawsze zwalniam z 35-25kmh do 10kmh jak widzę dziecko...i kobietę na rowerze! To jest aż niedorzeczne, bo 99% Pań na rowerach miejskich, makrokeszach, składakach nie potrafi obrać konkretnego toru jazdy. Przeważnie muszę wyhamować do ZERA, bo Pani 1) nie zna zasady prawej strony 2) jeśli jest brana od tyłu (wiem głupio brzmi), to jedzie slalomem od lewej do prawej i ciężko ją wyprzedzić poprawnie z lewej strony, więc czasem trzeba się cisnąć prawą.
Niektórych Panów też to dotyczy, ale są zdecydowanie bardziej przewidywalni na rowerach, bo tak nie panikują jak widzą innego rowerzystę. Mój komentarz nie ma mieć wydźwięku szowinistycznego, czy też seksistowskiego...po prostu odnotowuję swoje spostrzeżenia :) Warto dodać, że rowerzystek w kaskach nie można posądzić o takie czyny, bo potrafią się w większości właściwie toczyć po drogach!
A odnośnie Twojej sytuacji...w mieście nigdy nie siedzę nikomu na kole - właśnie dlatego, że potem może się to tak skończyć. Jadąc DDRami zjeżdżam na chodnik wyprzedzając innych rowerzystów (jeśli jest pusty), bo się boję do nich zbliżać :P Czasem korzystam również z opcji "trawnik" (wtedy przeważnie słychać odgłos szoku i zaskoczenia) :D
A tak na marginesie, to powinni robić szersze DDR''y! Z moją kierownicą w o szerokości ok.70cm, to ja zajmuję całą ścieżkę rowerową na Krzywoustego... Kornal - 09:12 wtorek, 2 lipca 2013 | linkuj
Niektórych Panów też to dotyczy, ale są zdecydowanie bardziej przewidywalni na rowerach, bo tak nie panikują jak widzą innego rowerzystę. Mój komentarz nie ma mieć wydźwięku szowinistycznego, czy też seksistowskiego...po prostu odnotowuję swoje spostrzeżenia :) Warto dodać, że rowerzystek w kaskach nie można posądzić o takie czyny, bo potrafią się w większości właściwie toczyć po drogach!
A odnośnie Twojej sytuacji...w mieście nigdy nie siedzę nikomu na kole - właśnie dlatego, że potem może się to tak skończyć. Jadąc DDRami zjeżdżam na chodnik wyprzedzając innych rowerzystów (jeśli jest pusty), bo się boję do nich zbliżać :P Czasem korzystam również z opcji "trawnik" (wtedy przeważnie słychać odgłos szoku i zaskoczenia) :D
A tak na marginesie, to powinni robić szersze DDR''y! Z moją kierownicą w o szerokości ok.70cm, to ja zajmuję całą ścieżkę rowerową na Krzywoustego... Kornal - 09:12 wtorek, 2 lipca 2013 | linkuj
Chyba dwa tygodnie temu w jednej z wiosek nad Prosną miałem takie zdarzenie. Dzieciok ok. 8-10 lat jedzie środkiem jezdni, wężykiem. Jakieś 150 m. dalej za budynkiem jest ostry skręt w lewo, nie wiadomo czy coś zza niego nie wyskoczy nagle (wiadomo jak się jeździ u nas autami). Ja drałuję prawą stroną, swoim tempem (ok. 18-20km/h). W momencie gdy mijam chłopaka on nagle skręca w bramę na prawo. Na mojej wysokości. Zdążyłem tylko warknąć. Na szczęście nie hamowałem, bo by uderzył we mnie.
Przyznaję, mogłoby być trochę mojej winy. Mogłem go wyprzedzać z lewej. Mogłem przewidzieć... Gdybanie. Przynajmniej jest nauka na przyszłość.
Za "moich czasów" w podstawówce (jeszcze tej ośmioklasowej) były nieformalne lekcje o ruchu drogowym. W drugiej, czy trzeciej klasie robiło się kartę rowerową. Najlepsi w szkole jeździli na konkursy wiedzy o ruchu drogowym i dochodzili na pewno do finału szczebla wojewódzkiego (ówcześnie było 49 województw). Czy dochodzili dalej nie pamiętam. Mieszkam na wsi, ale uczyli nas o ruchu drogowym. Co oznaczają znaki, jakie są podstawowe zasady itp. Nie wiem, czy nadal uczą. Ale powinni.
Co do wypowiedzi K4R3L - jak jestem w mieście rowerem i potrzebuję skręcić w lewo na głównych skrzyżowaniach to zawsze zjeżdżam na ddr lub chodnik, czy co tam jest i czekam na zielone na śluzie/przejściu. romulus83 - 20:17 poniedziałek, 1 lipca 2013 | linkuj
Przyznaję, mogłoby być trochę mojej winy. Mogłem go wyprzedzać z lewej. Mogłem przewidzieć... Gdybanie. Przynajmniej jest nauka na przyszłość.
Za "moich czasów" w podstawówce (jeszcze tej ośmioklasowej) były nieformalne lekcje o ruchu drogowym. W drugiej, czy trzeciej klasie robiło się kartę rowerową. Najlepsi w szkole jeździli na konkursy wiedzy o ruchu drogowym i dochodzili na pewno do finału szczebla wojewódzkiego (ówcześnie było 49 województw). Czy dochodzili dalej nie pamiętam. Mieszkam na wsi, ale uczyli nas o ruchu drogowym. Co oznaczają znaki, jakie są podstawowe zasady itp. Nie wiem, czy nadal uczą. Ale powinni.
Co do wypowiedzi K4R3L - jak jestem w mieście rowerem i potrzebuję skręcić w lewo na głównych skrzyżowaniach to zawsze zjeżdżam na ddr lub chodnik, czy co tam jest i czekam na zielone na śluzie/przejściu. romulus83 - 20:17 poniedziałek, 1 lipca 2013 | linkuj
Z tym nieogarnianiem przepisów to się zgadzam, ja często jestem świadkiem jak rowerzyści skręcający w lewo zamiast zjechać do środka jezdni zjeżdżają do prawej i, o ile nie ma tam chodnika, to próbują stamtąd przejechać na drugą stronę drogi. Masakra jakaś...
k4r3l - 17:54 poniedziałek, 1 lipca 2013 | linkuj
Z tego przykrego zdarzenia powinien zostać również wyciągnięty jeden ważny wniosek: rowerzystów również obowiązuje zachowanie bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu/roweru. Tutaj akurat BATMAN nawalił na całej linii swoim powodem hamowania, ale zawsze może się trafić naprawdę ważny powód do nagłego hamowania.
sebekfireman - 08:51 poniedziałek, 1 lipca 2013 | linkuj
Nieogarnięte miejskie rowerzystki mogę przygarnąć. ;)
mors - 23:06 niedziela, 30 czerwca 2013 | linkuj
Komentuj