Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2013

Dystans całkowity:723.58 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:58
Średnia prędkość:20.27 km/h
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:28.94 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Malinowa herbata, malinowy bidon, pies i wanna.

Sobota, 16 lutego 2013 | dodano:17.02.2013
Km:10.00Km teren:0.00 Czas:00:40km/h:15.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Królowa Szos
Jechać, nie jechać, jechać nie jechać...

Rozsądek: "Siedź i nadrabiaj zaległości!"

Serce: "Cały tydzień obowiązków, w weekend trzeba się rozerwać...

Miałyśmy wyjść do ludzi, więc tym razem zamieniłam Treka na Miejską Szosę. Z radością przyrządziłam sobie malinową herbatę z miodem i uprzyjemniałam sobie beztroską jazdę siorbaniem gorącego napoju z różowego bidonu. W motylki.




Do ludzi nie wyszłyśmy, ludzie przyszli do nas. Czasem w nietypowych miejscach jest najlepiej...




Zmęczenie całym tygodniem dało się we znaki- szybko wylądowaliśmy pod kołdrą. Niektórzy z przytulankami.



Praktyki dzień piąty.

Piątek, 15 lutego 2013 | dodano:15.02.2013Kategoria Praca
Km:48.60Km teren:0.00 Czas:02:19km/h:20.98
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Dzisiaj już prowadziłam WyFy. Na pierwszy ogień 2. liceum, na drugi gimbusy z pierwszej. Poszłam na łatwiznę- salsaton, dancehall i merengue. Poza kilkoma drewnami całkiem dobrze sobie radziły.

Omówienie zajęć z nauczycielem, do domu na obiad i do pracy. Niespodziewanie trafiła mi się druga godzina zajęć. Dobrze, że zjadłam podwójną porcję pierogów, bo bym wracała znowu jak zombie.

Jak nie jem słodyczy i "śmieci" nie mam ochoty na zakupy. Jakiekolwiek. Gdy wracam skądkolwiek do domu to już w myślach gotuję obiad.

Nie popisałam się tym razem ustawieniem klocków. Ostatnio było tak:



A teraz...



Dzisiaj całkiem unieruchomiłam tylny hamulec- jak cudownie się jechało bez dodatkowego oporu! Nie ustawię go tak, żeby nie ocierał i spełniał swoją funkcję ze względu na latające na boki koło i do tego scentrowane. Z czyszczeniem gruntownym roweru i naprawą przerzutki poczekam aż ten syf z ulicy spłynie i sól nie będzie już gościć na drodze. Dzisiaj rano (ok, "rano"- 10.00 była...) łańcuch mi zesztywniał O.o WD40 go zmiękczył (szkoda mi na łańcuch, który zaraz zmienię porządnego smaru).

Praktyki dzień czwarty- bunt

Czwartek, 14 lutego 2013 | dodano:14.02.2013
Km:38.00Km teren:0.00 Czas:02:00km/h:19.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Dziś w planie całe 2 lekcje. Pobudka z samego rana, żeby jeszcze podreperować tylny hamulec, który kompletnie nie spełniał swojej roli. Tak długo malowałam rzęsy, że miałam do wyboru: jechać tylko z przednim lub spóźnić się. Ani jedno ani drugie nie miało miejsca- po prostu nie pojechałam.

Telefonicznie poinformowałam "mojego" wuefistę. Żadnego problemu.

Jechać na 1 lekcję kompletnie się nie opłacało. Pogoda nie nastrajała do jazdy. W zasadzie już jestem mocno zmęczona tymi opadami i temperaturami od -1 do 1.

Coś mi stuka w rowerze w tylnym kole. Wiem co, tylko nie chce mi się zabrać do roboty... Bo wiem, że zajmie mi to cały dzień. Jak dzisiaj- wymiana okładzin i regulacja tylnego hamulca- godzina! A i tak się okazało, że albo będą mi klocki ocierać o obręcz, albo muszę go całkiem poluzować. Ze względu na warunki wolałam ocierający tylny niż nagłe hamowanie przednim.

Hluśnięcie wodą przez auto na milenijnym sprawiło, że najchętniej bym wzięła misia i poszła do kąta płakać. Ze złości na zimę. Pseudo zimo- odjedź!

Praktyki dzień trzeci (Najtępszy?)

Środa, 13 lutego 2013 | dodano:13.02.2013Kategoria Praca
Km:13.30Km teren:0.00 Czas:00:50km/h:15.96
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Rano ciapa, breja, sól, kałuże...
Wszystko się topi.

W szkole turniej koszykówki- nie było lekcji. Wpadłam na 3 godziny i tyle mnie widzieli.

3 dzień z ograniczeniem słodyczy. Marnie. Nie mam energii. Efekt odstawienny? Przed zajęciami ratuję się bananami i chlebem razowym z miodem i cynamonem- wystarcza na... Godzinę. Wdrażanie zdrowych nawyków żywieniowych, gdy do tej pory się niezdrowo szalało jest niezmiernie trudne. Wyzwanie!

Ps. Wiedzieliście, że stopniowanie przymiotnika "tępy" to tępy, tępszy, najtępszy?

Praktyki dzień drugi.

Wtorek, 12 lutego 2013 | dodano:13.02.2013Kategoria Praca
Km:24.46Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:16.31
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Już wiem do kogo mogę porównać mojego nauczyciela ze szkoły- Vinnie Jones w wersji z Eurotripu!



Na razie hospituję, nic się nie dzieje.

Po południu zaczął padać śnieg. Transportując się z klubu do klubu non stop towarzyszył mi dźwięk karetek, a od jezdni odbijało się światło latarni. Szklanka! Auta skręcając przy prędkości 20 km/h lekko driftowały. Korki na Legnickiej ogromne. Po chodniku jechało się w miarę dobrze, nie było pod śniegiem warstwy lodu. Dobrze, że rano tego samego dnia uruchomiłam ponownie tylny hamulec. Cóż z tego, że okładziny do klocków kupiłam tak marne, że dociskam klamkę a tarcia zero. Ratuje mnie jedynie starty prawie do końca przedni hamulec.

Powrót chodnikami.

Praktyki dzień pierwszy.

Poniedziałek, 11 lutego 2013 | dodano:11.02.2013
Km:36.00Km teren:0.00 Czas:01:40km/h:21.60
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Dom->uczelnia->dom->uczelnia->dom.

Niezłego mam nauczyciela w szkole jako opiekuna. Wygląda jak bandzior, ocena z WFu zależy od litrów potu przelanych na zajęciach i powiedział, że im dziwniej będę prowadzić lekcje tym lepiej. Nawet zorganizował regularne wyjścia na basen dla kilku klas. Nauczyciel z powołania. Dogadamy się.

Mam nadzieję, że będę trzymać swoje żądze na wodzy ;)

Powrót z biegówek.

Niedziela, 10 lutego 2013 | dodano:10.02.2013
Km:10.00Km teren:0.00 Czas:00:30km/h:20.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Kolega odstawił nas u Marty, skąd transportowałam się do domu.

Poza lekko stłuczonym kciukiem i bolącym grzbietem stopy wyjazd bardzo udany. Kilka lądowań w śniegu- najbardziej spektakularne z przewrotem w przód i twarzą w zaspie. Przy ostrych zjazdach po prostu traciłam panowanie nad prędkością- a narty miałam wąskie i śmigały prawie same (prosiłam przy wypożyczaniu o szybkie). Pierwszy raz miałam na nogach narty (nie tyle biegówki co ogólnie narty).

Wczoraj przed schroniskiem "Na Stogu Izerskim" był mocny zjazd. Czekał na mnie kolega.

Pytam: wszyscy zjechali czy wypięli się z nart? Wszyscy zjechali. To co, ja nie zjadę?

Zjechałam do trzeciego zakrętu. Ale zaraz po stracie gdy zamiast "jodełki" narty ułożyły mi się prosto zastanawiałam się w którą zaspę się właduję. Przynajmniej miękkie lądowanie było, niemalże salto w przód, a głowa w śniegu. Ale tusz się nie rozmazał!

Dzisiaj w drodze ze schroniska do punktu widokowego Smrk tuż po wpięciu się w narty zaczął się zjazd. Zjazd o tyle trudny, że był o dosyć dużym nachyleniu, nawierzchni, a na zakrętach nie było już zasp a strome stoki porośnięte drzewkami. Jak z "jodełki" znowu zaczęłam jechać "na krechę" to tylko na zakrętach mogłam krzyczeć do nart "W prawo, w prawo!". Przed rozwidleniem dróg mając do wyboru skręcić o ponad 90 stopni, wylądować na drzewie lub się wyłożyć- wybrałam opcję nr 3. Plecak dobrze się sprawdził jako hamulec.

Czyli było wesoło- jak zawsze Olimpem!

Startowaliśmy w sobotę z Polany Jakuszyckiej przez "Chatkę Górzystów" do schroniska "Na Stogu Izerskim". Tam nocleg i rano odwiedziliśmy Smrk, ponownie zahaczyliśmy o "Chatkę" i stamtąd przez "Orle" do polany. Część ekipy została do jutra.

A ja od jutra startuję a najgorszymi 3 tygodniami w tym roku- praktyki!
Rano szkoła, po południu praca, w nocy pisanie konspektów. Nie wiem kiedy będę spać. Na długiej przerwie chyba.









Chatka Górzystów:





Wnętrze schroniska "Na Stogu Izerskim"- było jeszcze czuć magię świąt.



Nocny spacer po okolicy. Cisza jakiej nie doświadczy się nigdzie indziej! Płatek śniegu spadający na kurtkę był jedynym hałasem jaki można usłyszeć stojąc między zaśnieżonymi drzewkami...










Smrk





Czekolada jako nieodłączny element szczytowania (na wieży widokowej...)





Widok z wieży:




Królowa śniegu


Co się robi gdy nie ma prądu?

Piątek, 8 lutego 2013 | dodano:08.02.2013
Km:61.00Km teren:0.00 Czas:03:00km/h:20.33
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Dzieci.

Zasłyszane z serwisu informacyjnego ;)

Zaczynam ponownie wozić ze sobą gaz pieprzowy na kierownicy. Bynajmniej- nie na psy, a na pieszych. Takich pieszych (a konkretnie jednego) jak dzisiaj napotkałam. Bardzo nieprzyjemna sytuacja. Pozostaje mieć nadzieję, że był to jednorazowy incydent, więc nie będę się rozpisywać co się działo- a działo się. Użycie gazu w tej sytuacji byłoby jak najbardziej zasadne- w obronie własnej.

Salsa cudnie. Już nie jeden a dwóch panów było! Stosunek płciowy: 2:15.

Jutro debiut na biegówkach!

Marta-praca-dom-praca-dom-Marta

I tak się wykręciło te 60.

Co zrobić z balonami?

Piątek, 8 lutego 2013 | dodano:08.02.2013
Km:33.00Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:22.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Jest podium- najniższe co prawda, ale jednak. A pomyśleć, że rok temu było niezmiennie miejsce 1 :) liczba rowerowych nakurzaczy rośnie w zastraszającym tempie- zarówno na BS jak i na ulicach. Serce się raduje, byle jeszcze przestrzegali przepisów. Albo niech je chociaż znają:)

Pączków dzisiaj nie liczyłam. Ale nie miałam okazji zjeść nic "normalnego", a tłuste niezdrowe przekąski były pod ręką, więc...

Z bazy do domu wróciłam na pół godziny, zgrałam nową muzykę i pojechałam na salsę. Cała sala pełna. Poczuły babeczki, że wiosna idzie!

Dobry dzień. Zawodowo też sukcesy. Żeby jeszcze te pączki nie poszły gdzie nie trzeba to już w ogóle eksplozja szczęścia.

Między zajęciami skoczyłam do Pepco po balony. Bo obiecałam jutrzejszym salsowiczkom, że będzie "speszyl" na koniec karnawału... Jeszcze nie wymyśliłam co z nimi zrobię. Jakieś pomysły?

Dzień jak co dzień

Środa, 6 lutego 2013 | dodano:07.02.2013
Km:28.00Km teren:0.00 Czas:01:19km/h:21.27
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Próby dzień trzeci. W sanepidzie. Po 23.00 wyjazd do Bazy Olimpu. Bez powrotu. Dzisiaj nic ciekawego poza jedną próbą przejechania mnie (samochodem) i jedną próbą przejechania pieszego na DDRze (przeze mnie) :)

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum