Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2012

Dystans całkowity:955.70 km (w terenie 1.00 km; 0.10%)
Czas w ruchu:47:34
Średnia prędkość:20.09 km/h
Maksymalna prędkość:40.01 km/h
Suma podjazdów:556 m
Maks. tętno maksymalne:169 (85 %)
Maks. tętno średnie:169 (85 %)
Suma kalorii:2290 kcal
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:31.86 km i 1h 35m
Więcej statystyk

- Ile pompek zrobi Chińczyk w minutę?

Środa, 11 stycznia 2012 | dodano:11.01.2012
Km:45.00Km teren:0.00 Czas:02:00km/h:22.50
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
.........................................................................
- Pięć. Trzy do roweru i dwie do piłki.

Rano oczywiście z planów wyjechania o 7.45 wyszło tyle, że wygrzebałam się o 7.55 i zapierniczałam do pracy aż się kurzyło. Już nigdy nie położę mp3 nie na swoje miejsce... Albo inaczej- już nigdy nie będę się pakować rano! (acha)

Do tej pory nie urządziłam wielkiego prania, więc pedaliłam się w dresach z szerokimi nogawkami. Nie dość, że zahaczyłam o osłonę tarczy,połamałam ją to jeszcze podziurawiłam nogawkę. Ale to nawet dobrze, bo od 6 lat nie mam pretekstu, żeby kupić nowe spodnie, cholernie trwałe badziewie :D

I NAJLEPSZE, że byłam wpisana w grafik 10-12.30, a przyjechałam na 8.00. Na krowie kopytko! Po prostu podczas rozmowy z BOSSEM coś przerywało w słuchawce i wiedziałam tylko, że mam być na 12.00 na sesji zdjęciowej. I tak 2-godzinna przerwa zaowocowała nową mini lampeczką do roweru (taka zaczepiana na gumeczkę) i siodełkiem do GÓRRALA. Zamówiłam przy okazji różowe klocki hamulcowe, sprowadzą na specjalne żądanie księżniczki.

Zapomniałam rano U-locka zabrać. Zapięłam GÓRRALA na 7 godzin pod Galerią Dominikańską zwykłą, cieniutką linką z nadzieją, że nikomu nie będzie chciało się fatygować, żeby ukraść TAKI rower. Nie myliłam się. Stał jak mu przykazałam.

W drodze powrotnej zrobiło się księżniczce wilgotno. Z porannego pośpiechu nie spakowałam kurtki przeciwdeszczowej. Karamba! Czas spać! Jutro nauka (hahaha.).

Tanio i wygodnie. Na więcej GÓRRAL nie zasługuje :)

Zamień kluseczki na figurę laseczki!

Wtorek, 10 stycznia 2012 | dodano:10.01.2012
Km:25.22Km teren:0.00 Czas:01:10km/h:21.62
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Czyli (idiotyczne) hasło przewodnie od dnia dzisiejszego. Z planowanego niespożywania białego cukru, porannych treningów na czczo i nie jedzenia po 20.00 udało się zrealizować tylko dwa ostatnie :D

Wycieczka na rumaku "na zaliczenie". Koło 15 km nastąpił pojawił się brzuchoból, więc księżniczka dociągnęła do 20 i wróciła do domu.

Poranne 10 km biegu zaliczone. Postanawiam i obwieszczam, iż co najmniej 2x w tygodniu będę biegać!

Nawet nie pacz, cóż za fstyt.

Poniedziałek, 9 stycznia 2012 | dodano:09.01.2012
Km:18.00Km teren:0.00 Czas:00:50km/h:21.60
Pr. maks.:32.30Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Poniżej 20, co za żałość. Wiedziałam, że jeżeli nie nadrobię km w powrocie z uczelni to już nie dosiądę dzisiaj białego rumaka. Tzn. miałam taką nadzieję, że mi się uda. Powinnam jakoś być pełna energii, wszak kolejny egzamin odhaczony ptaszkiem przezeń.

Chyba jakieś przesilenie wiosenne. I te wkurzające czarne, badziewne klocki hamulcowe Kellys'a, które w połączeniu z wodą zostawiają na moich białych oponach czarne zacieki. Obrzydliwe!

Ale, ale- w środę wyrzucamy to badziewie i zakładamy poniższe. W komplecie wymienne białe okładziny. Niestety nie ma takich w zestawieniu z lazurowym odcieniem niebieskiego. Cóż, różowy do sznurówek będzie pasować :)

Nocna penetracja. Mission complete.

Niedziela, 8 stycznia 2012 | dodano:09.01.2012
Km:41.81Km teren:0.00 Czas:02:00km/h:20.91
Pr. maks.:35.70Temperatura:4.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 900kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Ażżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżesz w mordę! Pewnie, wypociłam przecudowny wpis na temat dnia cwela a tu masz Ci los MOTYLA NOGA kliknęłam przed zapisaniem na inną stronę. W związku z tym awansuję to wydarzenie jako nr 1 w kategorii największe cwelostwo dnia dzisiejszego. TAK WIĘC wróćmy do sedna sprawy.

NIEDZIELA DZIEŃ CWELA, bo:
1. Jak wyżej
2. Spożyłam minimum 3000 kcal w tym czekoladę, czekoladowe paluszki i płatki owsiane z kakao- więcej się nie dao
3. Od momentu wydłubania zaspalców z oczu do momentu decyzji "Idę się karnąć" minęło 11 godzin. Łączny czas nauki- 2 godziny. Czy coś mnie może w ten mój książęcy łeb pieDRolnąć, aby do mnie dotarło, że koszt niezdanego egzaminu to 700 zł w plecy? Czy już naprawdę wszystkowdupiestwo do tego stopnia mnie opanowało, że taka kwota mnie nie rusza? Tzn. ruszyłaby, gdybym mogła ją wydać na części, akcesoria i odzież rowerową, a tak...
4. Od momentu podjęcia decyzji "Idę na rower" do momentu spoczęcia na śnieżnobiały siodle minęło PÓŁ godziny (tak, tak PÓŁ, czyli 30 minut, 1800 sekund). Jak można się tak długo zbierać? Chyba tylko jakiś... potrafi tak marnować czas...

Kochany motylku, dodaj jeszcze, że tego pana co na mnie zatrąbił dzisiaj też mam w... (Swoją drogą wykreowanie postaci motylka wymagało od kogoś niezwykłej inwencji twórczej, albo dobrego towaru :D)



Sama jazda dosyć przyjemna. Z planowanych MINIMUM 20 km zrobiło się 40. Co jechałam jakąś ulicą to chciałam zobaczyć gdzie wyjadę. I tak zaznajomiłam się nieco z topografią Wrocławia. Chwilami delikatna mżawka. Wiatr dzisiaj dał sobie spokój, ale fakt bycia pociągającą znowu... Cóż, nad tym muszę jeszcze popracować.

Szczyt szczytów niechcemisizmu

Sobota, 7 stycznia 2012 | dodano:07.01.2012
Km:33.00Km teren:0.00 Czas:01:27km/h:22.76
Pr. maks.:38.00Temperatura:5.0 HRmax:147( 74%)HRavg164( 82%)
Kalorie: 700kcalPodjazdy: 73mRower:Trek 7100
Na krowie kopytko! Dopiero zrobiłam wpis, uzupełniłam nawet kalorie i temperaturę, klikam ZAPISZ, a tu mi wyskakuje, że zostałam zalogowana i czyste rubryki. Karamba!

Wracając do dnia dzisiejszego. Niechcemisizm objawia się najbardziej pociągającą księżniczką z BAJKIem obecną na BS. Częstotliwość pociągania w trakcie dzisiejszej jazdy- jakieś 10/min. KSIĘŻNICZKI nie lubią się pedalić z chusteczką w ręce.

Wiatr wiatrem, ale katarusa nie lubimy bardziej!

Och, wietrze! Dymaj mnie od tyłu jeszcze!

Piątek, 6 stycznia 2012 | dodano:06.01.2012
Km:35.59Km teren:0.00 Czas:01:42km/h:20.94
Pr. maks.:31.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:137mRower:C(G?)urarra RIP
Dzisiaj w małej niemocy, jakaś zaraza chce mnie zdominować. Dokonam dzisiaj morderstwa z premedytacją. Naostrzę nóż, pokroję czosnek i zabiję sucz. Nie będzie mi tu jakaś bakteryja dyktować czy mam wsiąść na rower czy nie...


Jak mi się podoba jakaś piosenka to puszczam na okrągło. Dzisiaj już chyba z 20 raz. Usłyszenie Gotye w RMFie w dobie puszczalskiego, wszędobylskiego Pitbulla (sick!) jest dla moich uszu tym, czym był dzisiaj dymający mnie od tyłu wiatr dla moich nóg (i bieżącej kondycji): ukojeniem.



Zdałaaaaammmm ten przeklęty egzamin :D

Środa, 4 stycznia 2012 | dodano:04.01.2012
Km:33.70Km teren:0.00 Czas:01:45km/h:19.26
Pr. maks.:34.90Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:143mRower:Trek 7100
TURBOGROŹNEGO profesora dzisiaj nie było i egzaminowali ćwiczeniowcy. Jak się okazało rowerzystką, którą wczoraj minęłam na R9 była Pani doktor z fizjologii :D
Uf, uf, kamień z serca. Nie spałam dzisiaj ani minuty, a jeszcze praca mnie czeka. Nie mam siły napisać nic "fajnego".

Wiosno napieldaraj! (i nie przestawaj)

Wtorek, 3 stycznia 2012 | dodano:03.01.2012
Km:31.97Km teren:1.00 Czas:01:23km/h:23.11
Pr. maks.:40.01Temperatura:8.0 HRmax:169( 85%)HRavg143( 72%)
Kalorie: 690kcalPodjazdy:203mRower:Trek 7100
Jak wstałam skoro świt (11.00) to słońce w szybę pukało i nawoływało wesołym blaskiem promyczków "Hop, hop maratonko! Wsiadaj na rower póki wiatru nie ma!" "Zaaaaraz, muszę się obudzić, zjeść bułkę z dżemem, wpierniczyć piernik, zajrzeć na BS, otynkować twarz..."

Punkt 12.46 wyjeżdżam. Jak mi beSZCZelnie dmuchnęło prosto w twarz... Zrodził się w mojej głowie dylemat: jechać najpierw pod wiatr, a przyjemność jazdy z wiatrem zostawić sobie na drogę powrotną, czy najpierw zrobić sobie dobrze nie myśląc o konsekwencjach.
Szybka kalkulacja- jadąc TAM z wiatrem przejadę więcej km i się nie zniechęcę. A powrót- no cóż. I tak wrócić trzeba.

Po drodze minięty (dokładnie w takiej kolejności)
1 peleton
1 świeżo rozjechany kot (chyba kot, nie przyglądałam się jakoś specjalnie)
1 rowerzystka

Gdzieś tam między tymi atrakcjami oczywiście dziadki na składakach z koszykami z biedronki na bagażniku.


Godzieszowa-Skarszyn



I uroczy widoczek z okna na koniec dnia.

Gleba! Karamba!

Poniedziałek, 2 stycznia 2012 | dodano:02.01.2012
Km:31.00Km teren:0.00 Czas:01:37km/h:19.18
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:140( 70%)HRavg169( 85%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Szszsz.. Jeb! Mniej więcej taki dźwięk wydałam pokładając się na ulicy Kazimierza Wielkiego. Cudnie, kierowcy mieli darmową rozrywkę. W roli głównej maratonka i jej całobiały Trek.

Lodu brak.
Mrozu brak.
Tylko mżawka.
Motyla noga!

Białe opony ładnie wyglądają, ale w o przyczepności to one nie słyszały. Teraz mam uraz i w każdy zakręt będę wchodzić jak baba......

Miała Ci ja roga, lecz go pozdzierałam, dobrych opon z sobą w rowerze nie miałam! Ojej babo, ojej, miej Ty w głowie olej! Gdy śliska ulica, ucieka kierownica!




Miałam rogi proste, teraz mam skośne. Skośny. Jeden. Muszę przypakować ręce, bo nie mogłam go naprostować. Myśli, że mnie zdominuje. SIE ŹDZIWI jeszcze.

Wrocław śpi 00:50-2:48

Niedziela, 1 stycznia 2012 | dodano:02.01.2012
Km:34.58Km teren:0.00 Czas:01:38km/h:21.17
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Zbierałam się cały dzień i w końcu przed 1:00 udało mi się wyruszyć. Ludzie po sylwestrze jeszcze chyba skacowani, bo nawet na rynku pustki. Niektóre zdjęcia niestety gorszej jakości- mam teraz obiektyw z funkcją manualną :P Jak sama nie podtrzymam i nie ustawię ostrości to od razu mam zdjęcie z "rozmyciem gaussa" (:
Czmychnęłam cichaczem z domu, żeby mama nie słyszała, że o 1.00 na rower się ulatniam ("O tej godzinie na rower? Oszalałaś? Zostań, nie jedź, niebezpiecznie, w dzień pojedziesz!" "Mamo, wzięłam ze sobą dowód, więc w razie czego bez problemu zidentyfikują moje zwłoki, nie martw się").

Włożyłam jedną słuchawkę do ucha i włączyłam jakieś smuty, aczkolwiek kłóciły się one nieco ze stanem mojej duszy. Niby nie jest dobrze, ale na smuty nie mam ochoty. Więc poleciało Chevelle i ruszyła maszyna! :)





Trasa na Warszawę



Most Pokoju- widok z m. Grunwaldzkiego. Tutaj śmignął za moimi plecami jakiś biker, ale usłyszałam tylko szczęk SPD i zdążyłam tylko dostrzec czerwony kolor ramy. Chyba był czerwony.




Rondo na Powstańców Śląskich.





Zawsze czuję się dumna przejeżdżając przez to skrzyżowanie- tak bezkarnie przez środek :D




Opera (w tym roku na pewno się wybiorę!)





Opuszczony rynek







Śliczniutkie drzeweńko na uliczce Wita Stwosza.




Skuteczna interwencja nr 2 u Wrocławskiego Oficera Rowerowego- Pana Chojnackiego. Miłe zaskoczenie. Słupek poziomy leżakował sobie tak z miesiąc co najmniej i zaraz po zwróceniu się do ww. zamieniono go na pionowy. Jakież to proste i szybkie! W imieniu wrocławskich rowerzystów- dzię-ku-je-myyyyy!



I bardzo dobra puenta na koniec dnia i biorąc pod uwagę godzinę (4:10)- początek.




Oczywiście musiałam dodać coś od siebie. I to powinno być jedno z moich noworocznych postanowień!

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum