Praca
Sobota, 18 sierpnia 2012 | dodano:25.08.2012Kategoria Praca
Km: | 31.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:24 | km/h: | 22.14 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Praca
Piątek, 17 sierpnia 2012 | dodano:25.08.2012Kategoria Praca
Km: | 31.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 18.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Praca 2- przesiadka na Treka+bieganie
Czwartek, 16 sierpnia 2012 | dodano:16.08.2012Kategoria Praca
Km: | 27.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 20.78 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Jechałam obładowana jak wielbłąd. Jako że miałam 2h przerwy między zajęciami wymyśliłam, że wezmę buty do biegania i wykorzystam czas wolny nie na wpieprzanie Knoppersów z Żabki obok tylko na trening. I tak już się skończyła promocja i są po 1,35 zł.
Pod hasłem "buty do biegania" kryło się: top, spodenki, koszulka, ręcznik, klapki, żel do mycia, podręczny zestaw małego tynkarza.
Doliczając do tego ciuchy na fitness i buty do salsy- chyba powinnam zacząć jeździć z 50 litrową Tatonką.
Trening biegowy z racji ograniczonego czasu miał być krótki, ale szybki. I g... Guzik z tego wyszło- niby czas 5:20/km, ale z trzema chwilowymi postojami. Się męczyłam jak konie wożące turystów na Morskie Oko. Sapałam, pociłam sie jak Tuwimowska lokomotywa.
Na skrzyżowaniu Popowickiej i Milenijnej dziad chciał mnie zabić. Zielone się dla mnie zapaliło, a ten jeszcze gazu wcisnął i przejechał przede mną.
Widzicie- i teraz w końcu mogę do plusów przejeżdżania na czerwonym świetle (prócz oszczędności czasu) doliczyć fakt, że czyhając na okazję do przeskoczenia uważnie się rozglądam czy nic nie jedzie. Gdyby nie nawyk patrzenia na jadące samochody tylko oczekiwanie na zielone i wlepianie wzroku w sygnalizację dla pieszych zapewne nieuniknionym byłaby wymiana kasku tudzież jakiejś części ciała...
Mam nadzieję, że się wszyscy Ci "pospieszalscy" porozpieprzają się na drzewach i polskie drogi będę bezpieczniejsze.
Tak sobie pomyślałam- a gdybym na takim przejściu nie stała ja tylko dziecko, które raczej wlepia wzrok w sygnalizację, a nie w nadjeżdżające samochody?
Z absurdów dnia dzisiejszego- kocham Cię Polsko.
Pod hasłem "buty do biegania" kryło się: top, spodenki, koszulka, ręcznik, klapki, żel do mycia, podręczny zestaw małego tynkarza.
Doliczając do tego ciuchy na fitness i buty do salsy- chyba powinnam zacząć jeździć z 50 litrową Tatonką.
Trening biegowy z racji ograniczonego czasu miał być krótki, ale szybki. I g... Guzik z tego wyszło- niby czas 5:20/km, ale z trzema chwilowymi postojami. Się męczyłam jak konie wożące turystów na Morskie Oko. Sapałam, pociłam sie jak Tuwimowska lokomotywa.
Na skrzyżowaniu Popowickiej i Milenijnej dziad chciał mnie zabić. Zielone się dla mnie zapaliło, a ten jeszcze gazu wcisnął i przejechał przede mną.
Widzicie- i teraz w końcu mogę do plusów przejeżdżania na czerwonym świetle (prócz oszczędności czasu) doliczyć fakt, że czyhając na okazję do przeskoczenia uważnie się rozglądam czy nic nie jedzie. Gdyby nie nawyk patrzenia na jadące samochody tylko oczekiwanie na zielone i wlepianie wzroku w sygnalizację dla pieszych zapewne nieuniknionym byłaby wymiana kasku tudzież jakiejś części ciała...
Mam nadzieję, że się wszyscy Ci "pospieszalscy" porozpieprzają się na drzewach i polskie drogi będę bezpieczniejsze.
Tak sobie pomyślałam- a gdybym na takim przejściu nie stała ja tylko dziecko, które raczej wlepia wzrok w sygnalizację, a nie w nadjeżdżające samochody?
Z absurdów dnia dzisiejszego- kocham Cię Polsko.

WRW- lans do pracy
Czwartek, 16 sierpnia 2012 | dodano:16.08.2012Kategoria Praca
Km: | 31.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 17.02 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Dziś niby tylko 5 godzin pracy, ale porozsiewane po całym dniu:
10-12
16-17
19-21
Pierwsza wycieczka odbyła się docelowo na Nowy Dwór i z powrotem. Piękna pogoda, ciepło- Rower Wiejski poszedł w ruch. Patent na niepodwiewanie sukienki sprawdza się znakomicie. Majtków u mnie nie ujrzą.
W drodze powrotnej rowerowe zakupy- same pierdółki, jak zamontuję to się pochwalę.
Jadąc od Astry w stronę Milenijnego ciągnie się DDR, który ciężko nazwać dwukierunkowym ze względu na swoje rozmiary, ale JEST. Beztrosko mknęłam tą wąskotorówką walcząc z odpakowaniem KitKat'a aż w pewnym momencie wyczułam, że mi ktoś siedzi na kole. Zjechałam maksymalnie do prawego krawężnika, bo domyślając się słusznie- chciał mnie wyprzedzić. Tak więc siódmym zmysłem wyczułam czego chciał, a on mnie mijając rzekł "Ale jedzenie na rowerze to tak nie bardzo" "Jak Pan chce wyprzedzić to trzeba dać znać, tu jest za wąska ścieżka (co ja z tą ścieżką!) żeby tak bez uprzedzenia wyprzedzać!". Pojechał, a zaraz za nim: "Przepraszam, ja za mężem" i mnie wyprzedziła ścinając pięknie zakręt. Prawie mi podjechała tylnym kołem pod moje przednie. "Ale nie wyprzedza się na zakrętach...!" krzyknęłam.
Ale pojechali! 30 m dalej stanęli na czerwonym. Korzystając z okazji jeszcze raz wygłosiłam kazanie, że ścieżka (-.-) jest wąska- trzeba zasygnalizować wyprzedzanie i nie można na zakrętach przy takiej szerokości.
Brak jakiegokolwiek sprzeciwu czy w ogóle odzewu odebrałam jako przyznanie mi racji.
Poza "szybką parką" jazda miła i przyjemna. W drodze do domu zaczęło mi się coś telepać jadąc po nierównej nawierzchni. Jak nie wiadomo co się telepie to jest to błotnik. W Robex'ie pożyczyłam na chwilę śrubokręt i sprzedawcę (sprzedawca sam się pożyczył, ja chciałam tylko ten kawałek metalu). Przestał się telepać.
W domu chwila "przerwy" i przesiadka na Treka.
10-12
16-17
19-21
Pierwsza wycieczka odbyła się docelowo na Nowy Dwór i z powrotem. Piękna pogoda, ciepło- Rower Wiejski poszedł w ruch. Patent na niepodwiewanie sukienki sprawdza się znakomicie. Majtków u mnie nie ujrzą.
W drodze powrotnej rowerowe zakupy- same pierdółki, jak zamontuję to się pochwalę.
Jadąc od Astry w stronę Milenijnego ciągnie się DDR, który ciężko nazwać dwukierunkowym ze względu na swoje rozmiary, ale JEST. Beztrosko mknęłam tą wąskotorówką walcząc z odpakowaniem KitKat'a aż w pewnym momencie wyczułam, że mi ktoś siedzi na kole. Zjechałam maksymalnie do prawego krawężnika, bo domyślając się słusznie- chciał mnie wyprzedzić. Tak więc siódmym zmysłem wyczułam czego chciał, a on mnie mijając rzekł "Ale jedzenie na rowerze to tak nie bardzo" "Jak Pan chce wyprzedzić to trzeba dać znać, tu jest za wąska ścieżka (co ja z tą ścieżką!) żeby tak bez uprzedzenia wyprzedzać!". Pojechał, a zaraz za nim: "Przepraszam, ja za mężem" i mnie wyprzedziła ścinając pięknie zakręt. Prawie mi podjechała tylnym kołem pod moje przednie. "Ale nie wyprzedza się na zakrętach...!" krzyknęłam.
Ale pojechali! 30 m dalej stanęli na czerwonym. Korzystając z okazji jeszcze raz wygłosiłam kazanie, że ścieżka (-.-) jest wąska- trzeba zasygnalizować wyprzedzanie i nie można na zakrętach przy takiej szerokości.
Brak jakiegokolwiek sprzeciwu czy w ogóle odzewu odebrałam jako przyznanie mi racji.
Poza "szybką parką" jazda miła i przyjemna. W drodze do domu zaczęło mi się coś telepać jadąc po nierównej nawierzchni. Jak nie wiadomo co się telepie to jest to błotnik. W Robex'ie pożyczyłam na chwilę śrubokręt i sprzedawcę (sprzedawca sam się pożyczył, ja chciałam tylko ten kawałek metalu). Przestał się telepać.
W domu chwila "przerwy" i przesiadka na Treka.
Z drogi ciecie, maratonka w szpilkach jedzie!
Środa, 15 sierpnia 2012 | dodano:15.08.2012
Km: | 21.84 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:13 | km/h: | 17.95 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Spadające gwiazdy!
Wtorek, 14 sierpnia 2012 | dodano:14.08.2012Kategoria Praca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Zawsze kiedy ktoś widział spadającą gwiazdę i mówił "O! Popatrz!" ja już nic nie widziałam. A dzisiaj- radość jak u dziecka z nowej zabawki!
Wychodzę z pracy spoglądam z niebo a tam niczym w bajce pojawiła się i zniknęła zostawiając za sobą długi ogon. Teraz marzenie musi się spełnić!
Wracając do domu (pieszo)jeszcze raz przystanęłam, zadarłam głowę do góry- dwie na raz dosyć długo przesuwały się po niebie.
Dziś do pracy 15 km biegiem w tempie 5:50/km! Dla kogo jak dla kogo, ale taki dystans w takim tempie po nażarciu się muffinek z lekko doskwierającym kłuciem w boku to jest ogromny progres. Potem 2 h treningu w klubie, 2 km biegu, poszukiwania opon w "Astrze" (nie znalezione) 1 km biegu, 2h treningu i... I dosyć na dziś! Wróciłam autobusem. Dojechałam się dzisiaj. Dobiegałam w zasadzie. Ale te widoki patrząc na rozgwieżdżone niebo rekompensują wszystko!
Muffinki "pieczone" w mikrofalówce:
Wychodzę z pracy spoglądam z niebo a tam niczym w bajce pojawiła się i zniknęła zostawiając za sobą długi ogon. Teraz marzenie musi się spełnić!
Wracając do domu (pieszo)jeszcze raz przystanęłam, zadarłam głowę do góry- dwie na raz dosyć długo przesuwały się po niebie.
Dziś do pracy 15 km biegiem w tempie 5:50/km! Dla kogo jak dla kogo, ale taki dystans w takim tempie po nażarciu się muffinek z lekko doskwierającym kłuciem w boku to jest ogromny progres. Potem 2 h treningu w klubie, 2 km biegu, poszukiwania opon w "Astrze" (nie znalezione) 1 km biegu, 2h treningu i... I dosyć na dziś! Wróciłam autobusem. Dojechałam się dzisiaj. Dobiegałam w zasadzie. Ale te widoki patrząc na rozgwieżdżone niebo rekompensują wszystko!
Muffinki "pieczone" w mikrofalówce:

Dużo czasu Z rowerem. Szkoda, że nie NA.
Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 | dodano:13.08.2012Kategoria Praca
Km: | 32.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 19.20 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Ja już nie wiem co z tą Nokią. Kilka dni temu nie czytało mi karty pamięci to bateria mi trzymała 5 dni! Dzisiaj kartę już czyta, ale Endo jak zawsze mi naliczało 15 km w drodze do pracy tak dzisiaj naliczyło 13. Bądź tu mądry!
Nie było czasu na robienie wpisów. Zresztą km dużo też nie było, więc nie ma co opisywać.
Tak jak obiecałam foto relacja z Maratońskiej masakry wiertarka mechaniczną.
Kupiona na "młynie" za 10 zł sakwa miała takie mocowanie:

Na allegro kupiłam uchwyt do montażu koszyka. Rozprułam w środku torebunię (tych drastycznych zdjęć nie będę tu wrzucać), wykręciłam stare mocowanie i wiertarą przewierciłam na nowo dziurki, aby nowe koszykowe mocowanie przykręcić. Pomińmy fakt, że najpierw wywierciłam je do góry nogami (mniejsze dziurki na dole większe na górze). Moja mina po zorientowaniu się, że cztery wywierty, nad którymi się napociłam okazały się daremne- bezcenna.
Ale jak widać na poniższym zdjęciu w końcu udało się prawidłowo wszystko podziurawić i... Voilà!

Tylko nie mam gdzie Noise'a przymocować -.-
Cały weekend spędzony Z rowerem. Z wrocławskim rowerem wiejskim uściślając.
Czyszczenie wszystkiego (łącznie ze szprychami, które przez ostatnie 14 lat trochę syfu nazbierały). Polerowanie- błotniki+obręcze+kierownica środkiem nabłyszczającym do AMELINIUM, z ramy pozdzierałam te "familijne" naklejki i potraktowałam ją środkiem do pielęgnacji lakieru samochodu. Brat pomógł wymienić suport. I tak minęła sobota, niedziela... I kolejny raz... Voilà!

Wyglądał niewiele gorzej- na zdjęciach nie będzie widać brudu jaki zagościł na blatach, obręczach i szprychach.

Najbardziej szpecącym elementem na dzień dzisiejszy są opony. Do wymiany w trybie natychmiastowym, tylko wszędzie są CZARNE opony! (dlaczego opony są czarne?)


2 zł na "młynie" + lakier do paznokci i stara kokardka od buta i mam miejsce na błyszczyk <3 (tak naprawdę upchałam tam dętkę)


Zabezpieczenie przed złodziejami i wyskakującymi bidonami. Będzie ładniejsze.

A dzisiaj montowałam Acerę, co ewidentnie spowodowało wzrost wartości roweru zapewne o połowę jak nie więcej :P Nie mogłam dojść do tego JAK przykręcić ten mały, czarny kawałek metalu a'la hak przerzutki. I tak jest źle przykręcony, ale po godzinie prób, przymiarek, szukając pomocy we własnym mózgu zdesperowana zdecydowałam się na "Telefon do przyjaciela". Na ile mógł na tyle mi Wojtuś po-mógł. Dla mojego własnego zdrowia i bycia bliżej nieba bram nie wskazany jest u mnie montaż tak "skomplikowanych" rzeczy bez posiadania pod ręką osoby, która w momencie gdy ręce mi opadną, a w oczach kurwiki się pojawią pomoże doprowadzić rower do stanu "jeździ".

Na wszelki wypadek wzięłam ze sobą w trakcie podróży do pracy cały arsenał kluczy- a to jakbym oponę przedziurawiła, jakby mi przerzutka odpadła, jakby się błotnik poluzował, jakby... Cokolwiek. Wszystko miałam. W białym koszyczku.
Więcej km ostatnio biegam niż jeżdżę, stąd zaniedbanie BS. W zasadzie do opowiedzenia (napisania) mam TYLE, ale... Chce mi się spać. Dziś w drodze z pracy minęłam aż 3x szosę. Cóż w tym dziwnego? Że po DDRach jechali ;)
Elvis still alive! Naprawdę dobry mix.
Ach! I na koniec perełka z mojego osiedla. To chyba skierowane jest do psów. Szkoda, że nie po piesku napisane. Psia jego mać!
Nie było czasu na robienie wpisów. Zresztą km dużo też nie było, więc nie ma co opisywać.
Tak jak obiecałam foto relacja z Maratońskiej masakry wiertarka mechaniczną.
Kupiona na "młynie" za 10 zł sakwa miała takie mocowanie:
Na allegro kupiłam uchwyt do montażu koszyka. Rozprułam w środku torebunię (tych drastycznych zdjęć nie będę tu wrzucać), wykręciłam stare mocowanie i wiertarą przewierciłam na nowo dziurki, aby nowe koszykowe mocowanie przykręcić. Pomińmy fakt, że najpierw wywierciłam je do góry nogami (mniejsze dziurki na dole większe na górze). Moja mina po zorientowaniu się, że cztery wywierty, nad którymi się napociłam okazały się daremne- bezcenna.
Ale jak widać na poniższym zdjęciu w końcu udało się prawidłowo wszystko podziurawić i... Voilà!
Tylko nie mam gdzie Noise'a przymocować -.-
Cały weekend spędzony Z rowerem. Z wrocławskim rowerem wiejskim uściślając.
Czyszczenie wszystkiego (łącznie ze szprychami, które przez ostatnie 14 lat trochę syfu nazbierały). Polerowanie- błotniki+obręcze+kierownica środkiem nabłyszczającym do AMELINIUM, z ramy pozdzierałam te "familijne" naklejki i potraktowałam ją środkiem do pielęgnacji lakieru samochodu. Brat pomógł wymienić suport. I tak minęła sobota, niedziela... I kolejny raz... Voilà!
Wyglądał niewiele gorzej- na zdjęciach nie będzie widać brudu jaki zagościł na blatach, obręczach i szprychach.

Najbardziej szpecącym elementem na dzień dzisiejszy są opony. Do wymiany w trybie natychmiastowym, tylko wszędzie są CZARNE opony! (dlaczego opony są czarne?)
2 zł na "młynie" + lakier do paznokci i stara kokardka od buta i mam miejsce na błyszczyk <3 (tak naprawdę upchałam tam dętkę)

Zabezpieczenie przed złodziejami i wyskakującymi bidonami. Będzie ładniejsze.
A dzisiaj montowałam Acerę, co ewidentnie spowodowało wzrost wartości roweru zapewne o połowę jak nie więcej :P Nie mogłam dojść do tego JAK przykręcić ten mały, czarny kawałek metalu a'la hak przerzutki. I tak jest źle przykręcony, ale po godzinie prób, przymiarek, szukając pomocy we własnym mózgu zdesperowana zdecydowałam się na "Telefon do przyjaciela". Na ile mógł na tyle mi Wojtuś po-mógł. Dla mojego własnego zdrowia i bycia bliżej nieba bram nie wskazany jest u mnie montaż tak "skomplikowanych" rzeczy bez posiadania pod ręką osoby, która w momencie gdy ręce mi opadną, a w oczach kurwiki się pojawią pomoże doprowadzić rower do stanu "jeździ".
Na wszelki wypadek wzięłam ze sobą w trakcie podróży do pracy cały arsenał kluczy- a to jakbym oponę przedziurawiła, jakby mi przerzutka odpadła, jakby się błotnik poluzował, jakby... Cokolwiek. Wszystko miałam. W białym koszyczku.
Więcej km ostatnio biegam niż jeżdżę, stąd zaniedbanie BS. W zasadzie do opowiedzenia (napisania) mam TYLE, ale... Chce mi się spać. Dziś w drodze z pracy minęłam aż 3x szosę. Cóż w tym dziwnego? Że po DDRach jechali ;)
Elvis still alive! Naprawdę dobry mix.
Ach! I na koniec perełka z mojego osiedla. To chyba skierowane jest do psów. Szkoda, że nie po piesku napisane. Psia jego mać!

Eeee nie pamiętam.
Niedziela, 12 sierpnia 2012 | dodano:01.10.2012
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Jw. Ale Endo mówi, żem przejechała tyle ;)
Maratońska masakra wiertarką mechaniczną i "NIEOGAR"
Czwartek, 9 sierpnia 2012 | dodano:09.08.2012
Km: | 27.88 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:26 | km/h: | 19.45 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Tak prawdę mówiąc to masakry nie było, jedyny problem jaki napotkałam to "JAK SIĘ DO CHOLERY ZMIENIA WIERTŁO W WIERTARCE?!". Szybki telefon do brata i "Achaaaaaa!".
A wiercić było w czym. Mianowicie zakupiłam razu pewnego na bazarze pod CH Młyn przednią torbę na rower. Wybrakowana była, gdyż nie posiadała w komplecie uchwytu na kierownicę, stąd zawrotna jej cena- 10 zł. Wzięłam nie wiedząc jeszcze jak ją zamontuję na kierownicy, ale w razie niepowodzenia zostanie mi chociaż z niej pokrowiec przeciwdeszczowy.
Zamówiłam na allegro uchwyt do montowania koszyka na klips. Dzisiaj zamiast przygotować się do zajęć to na lekkim kacu postanowiłam spróbować powalczyć z zamocowaniem uchwytu do torby. Odkręciłam ten stary wybrakowany uchwyt, wywierciłam wiertarką dziury, aby przymocować koszykowy uchwyt i voilà! Oczywiście nie trwało to tyle co przeczytanie tego wpisu- ponad półtorej godziny się z tym bawiłam, ALE połowę z tego czasu szukałam odpowiednich kluczy, co nie powiem- podnosiło mój poziom irytacji i zniecierpliwienia do granicy wytrzymałości. Ale było warto! Jutro montaż do roweru i powrzucam Wam zdjęcia, bo dzisiaj po podłączeniu aparatu do komputera otrzymuję komunikat "Nie rozpoznano urządzenia USB".
A NIEOGAR w pracy był dzisiaj CAŁKOWITY! Pomieszałam zajęcia :D
Sprawa ma się tak, że we wtorki prowadzę najpierw "Fit&Burn;"***(cardio, wysoka intensywność) i zaraz po nich "Smukłą linię"*(wzmacnianie, zajęcia siłowe), natomiast w czwartki na odwrót- NAJPIERW "Smukła linia", potem "Fit&Burn;".
Popieprzyło mi się lekko i zamiast "Smukłej linii" zafundowałam paniom oczekującym wzmacniania 50 minut cardio z lejącym się po twarzy potem. Dopiero po zakończeniu dzięki pytaniom zadanym przez panie zorientowałam się, że pomyliłam kolejnością zajęcia. Uśmiałyśmy się po końcowym rozciąganiu i nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło- przynajmniej te klientki, które zawsze bały się przyjść na "Fit&Burn;"*** (bo "aż" 3 gwiazdki) przekonały się, że potrafią utrzymać tempo przez całe zajęcia i wyjść o własnych siłach.
Najlepsze jest to, że przed rozpoczęciem powiedziałam, że będą to zajęcia "Fit&Brun;" o wysokiej intensywności w celu podniesienia wydolności organizmu i maksymalnego pobudzenia do pracy układu krążenia bla bla bla... I NIKT nie protestował :P
Jeden "Fit&Burn;" się skończył, a mnie czekał jeszcze drugi do poprowadzenia. I ponownie wyszło mi na dobre, wszak KnoppersY i PrincessE (tak, tak w liczbie mnogiej!) zostały wykorzystane jako źródło energii. W trakcie jazdy powrotnej zdecydowanie czułam, że czwórki mocno dziś się zmęczyły, stąd marny czas powrotu.
A wiercić było w czym. Mianowicie zakupiłam razu pewnego na bazarze pod CH Młyn przednią torbę na rower. Wybrakowana była, gdyż nie posiadała w komplecie uchwytu na kierownicę, stąd zawrotna jej cena- 10 zł. Wzięłam nie wiedząc jeszcze jak ją zamontuję na kierownicy, ale w razie niepowodzenia zostanie mi chociaż z niej pokrowiec przeciwdeszczowy.
Zamówiłam na allegro uchwyt do montowania koszyka na klips. Dzisiaj zamiast przygotować się do zajęć to na lekkim kacu postanowiłam spróbować powalczyć z zamocowaniem uchwytu do torby. Odkręciłam ten stary wybrakowany uchwyt, wywierciłam wiertarką dziury, aby przymocować koszykowy uchwyt i voilà! Oczywiście nie trwało to tyle co przeczytanie tego wpisu- ponad półtorej godziny się z tym bawiłam, ALE połowę z tego czasu szukałam odpowiednich kluczy, co nie powiem- podnosiło mój poziom irytacji i zniecierpliwienia do granicy wytrzymałości. Ale było warto! Jutro montaż do roweru i powrzucam Wam zdjęcia, bo dzisiaj po podłączeniu aparatu do komputera otrzymuję komunikat "Nie rozpoznano urządzenia USB".
A NIEOGAR w pracy był dzisiaj CAŁKOWITY! Pomieszałam zajęcia :D
Sprawa ma się tak, że we wtorki prowadzę najpierw "Fit&Burn;"***(cardio, wysoka intensywność) i zaraz po nich "Smukłą linię"*(wzmacnianie, zajęcia siłowe), natomiast w czwartki na odwrót- NAJPIERW "Smukła linia", potem "Fit&Burn;".
Popieprzyło mi się lekko i zamiast "Smukłej linii" zafundowałam paniom oczekującym wzmacniania 50 minut cardio z lejącym się po twarzy potem. Dopiero po zakończeniu dzięki pytaniom zadanym przez panie zorientowałam się, że pomyliłam kolejnością zajęcia. Uśmiałyśmy się po końcowym rozciąganiu i nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło- przynajmniej te klientki, które zawsze bały się przyjść na "Fit&Burn;"*** (bo "aż" 3 gwiazdki) przekonały się, że potrafią utrzymać tempo przez całe zajęcia i wyjść o własnych siłach.
Najlepsze jest to, że przed rozpoczęciem powiedziałam, że będą to zajęcia "Fit&Brun;" o wysokiej intensywności w celu podniesienia wydolności organizmu i maksymalnego pobudzenia do pracy układu krążenia bla bla bla... I NIKT nie protestował :P
Jeden "Fit&Burn;" się skończył, a mnie czekał jeszcze drugi do poprowadzenia. I ponownie wyszło mi na dobre, wszak KnoppersY i PrincessE (tak, tak w liczbie mnogiej!) zostały wykorzystane jako źródło energii. W trakcie jazdy powrotnej zdecydowanie czułam, że czwórki mocno dziś się zmęczyły, stąd marny czas powrotu.
Miał być dzień SPA...
Środa, 8 sierpnia 2012 | dodano:09.08.2012Kategoria Praca
Km: | 49.16 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:11 | km/h: | 22.52 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
a był dzień łażenia po sklepach. Nie, żebym narzekała- dorwałam w TK Maxx spodenki Lofflera za stówkę. Teraz jestem Hot Bond! Wkładka żelowa- czuje się różnicę w trakcie jazdy. ZDECYDOWANIE.

Wieczorem 10 km biegu.
8km ze średnią 5:30 min/km HR avg 170(!)
2km na zakończenie 6:53 min/km

Wieczorem 10 km biegu.
8km ze średnią 5:30 min/km HR avg 170(!)
2km na zakończenie 6:53 min/km