Pieczarki i makaron w sakwach ;)
Piątek, 14 grudnia 2012 | dodano:17.12.2012
Km: | 5.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:15 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Pojechałam na koniec świata 2 km po pieczarki do warzywniaka. W sumie byłam gotowa przepłacić nawet dwukrotnie za te co bliżej sprzedają, ale jak zobaczyłam te pieczarunie wielkości mego małego palca to jednak się przemogłam.
Szybko mój entuzjazm nie trwał, wszak w słynnym warzywniaku na Psim Polu kolejka wychodziła za drzwi. Fakt, że pieczarki były dwa razy tańsze. Fakt, że były duże. Ale ich wielkość nie wygrała z długością kolejki, którą tworzyły babuleńki.
Na Olimpową Wigilę postanowiłam więc zrobić trufle.
Małe to, zrobione w godzinę (sztuk 50) a wszyscy się zajadali. Każde "omnomnomnom" przy rozgryzaniu trufli odbierałam jako komplement.

Poza tym jeszcze zajechałam na pocztę po odbiór zamówionego egzemplarza...
Szybko mój entuzjazm nie trwał, wszak w słynnym warzywniaku na Psim Polu kolejka wychodziła za drzwi. Fakt, że pieczarki były dwa razy tańsze. Fakt, że były duże. Ale ich wielkość nie wygrała z długością kolejki, którą tworzyły babuleńki.
Na Olimpową Wigilę postanowiłam więc zrobić trufle.
Małe to, zrobione w godzinę (sztuk 50) a wszyscy się zajadali. Każde "omnomnomnom" przy rozgryzaniu trufli odbierałam jako komplement.

Poza tym jeszcze zajechałam na pocztę po odbiór zamówionego egzemplarza...

Wykańczający czwartek.
Czwartek, 13 grudnia 2012 | dodano:13.12.2012Kategoria Praca
Km: | 39.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:30 | km/h: | 15.60 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Najpierw do biblioteki poudawać, że czegoś szukam do pracy mgr, potem do promotora pościemniać, że mocno jestem zaangażowana w temat (którego nota bene jeszcze nie mam... :P).
Promo miał konsultacje od 15.00. Wpadam 14.55, a tam korytarz pełen ludzi. Telefonicznie się z DeeRem dogadałam, że wejdę jako pierwsza, bo na 16.00 mam do pracy. Fakt ten w oczach czekających w kolejce studentów wcale do nich nie przemówił :P Cóż, jak się jest na piątym roku ma się inne przywileje niż na pierwszym (na pierwszy w zasadzie nie ma się żadnych).
Promo się i tak spóźnił, do pracy dojechałam prawie na styk.
Godzina zajęć
45 minut treningu w tym 30 minut podbiegów w intensywnością 91% HRmax
2 godziny zajęć
Oraz na koniec dobijający powrót do domu. Dystans 14 km jechałam GODZINĘ. Wcale nie było trudnych warunków. Chociaż nie, były... Trudne warunki w mojej głowie. Momentami na pustej drodze jechałam z zamkniętymi oczami. Po prostu wykończona.
Na tyle, że zamiast prysznica marzyłam dzisiaj o rozpuszczeniu się w wannie z gorącą wodą. Kolejne marzenie spełnione! Do tego gorąca earl grey z miodem i odżyłam. Na tyle by mieć siłę zrobić wpis i umyć zęby.
Tym samym bajka o Smoku Wawelskim znowu musi poczekać...
Promo miał konsultacje od 15.00. Wpadam 14.55, a tam korytarz pełen ludzi. Telefonicznie się z DeeRem dogadałam, że wejdę jako pierwsza, bo na 16.00 mam do pracy. Fakt ten w oczach czekających w kolejce studentów wcale do nich nie przemówił :P Cóż, jak się jest na piątym roku ma się inne przywileje niż na pierwszym (na pierwszy w zasadzie nie ma się żadnych).
Promo się i tak spóźnił, do pracy dojechałam prawie na styk.
Godzina zajęć
45 minut treningu w tym 30 minut podbiegów w intensywnością 91% HRmax
2 godziny zajęć
Oraz na koniec dobijający powrót do domu. Dystans 14 km jechałam GODZINĘ. Wcale nie było trudnych warunków. Chociaż nie, były... Trudne warunki w mojej głowie. Momentami na pustej drodze jechałam z zamkniętymi oczami. Po prostu wykończona.
Na tyle, że zamiast prysznica marzyłam dzisiaj o rozpuszczeniu się w wannie z gorącą wodą. Kolejne marzenie spełnione! Do tego gorąca earl grey z miodem i odżyłam. Na tyle by mieć siłę zrobić wpis i umyć zęby.
Tym samym bajka o Smoku Wawelskim znowu musi poczekać...

Uczelnia.
Środa, 12 grudnia 2012 | dodano:12.12.2012
Km: | 19.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 16.54 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Przeanalizowałam swój dzień i w sumie nic rowerowego ciekawego mnie dzisiaj nie zaskoczyło. Kilku rowerzystów mijałam, samochody nie witają mnie fanfarami gdy toczę się jezdnią. Albo podziwiają, albo klną po cichu. Optymistycznie założę wersję pierwszą.
Dzisiaj trochę po Parku Szczytnickim wykręciłam przed zajęciami- poćwiczyłam ŁAPĘ jadąc po wydeptanym śniegu. Przyda się do wspinaczki na Rysy.
Widzieli? :D
A teraz wstęp.
Pewnego dnia, dwie niewiasty postanowiły odwiedzić Smoka Wawelskiego...


Dzisiaj trochę po Parku Szczytnickim wykręciłam przed zajęciami- poćwiczyłam ŁAPĘ jadąc po wydeptanym śniegu. Przyda się do wspinaczki na Rysy.
Widzieli? :D
A teraz wstęp.
Pewnego dnia, dwie niewiasty postanowiły odwiedzić Smoka Wawelskiego...



Jak ja nie lubię...
Wtorek, 11 grudnia 2012 | dodano:11.12.2012
Km: | 31.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 16.91 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
poniedziałków. Tak wiem, że dzisiaj wtorek, ale u mnie poniedziałki są we wtorki. Wróciłam z Wawelu ze świadomością konieczności zmiany dętki w rowerze.
Walczyłam ze ściągnięciem opony 10 minut. Taka jakby nierozciągnięta... Musiałam wszystkie swoje bicepsy i tricepsy zaangażować w proces wymiany ogumienia.
Do i z pracy. Nieodśnieżone DDRy, chodniki spychają mnie na ulice. Całkiem dobrze sobie Trek radzi w tych warunkach. Poza koleinami w śniegu :)
A co do odśnieżania DDRów we Wrocławiu...
2 miesiące temu...
"W połowie października Urząd Miasta Wrocław zorganizował pilotażowo pierwszą akcję zachęcającą rowerzystów do jazdy także w zimę. Akcja pod tytułem "Nie porzucaj mnie zimą" odbywała się przy drodze rowerowej na ulicy Powstańców Śląskich (naprzeciwko Arkad Wrocławskich).
Każdy rowerzysta przejeżdżający tą ruchliwą trasą rowerową mógł się dowiedzieć jak przygotować siebie i swój pojazd do zimy. Oprócz tego pracownicy sekcji rowerowej Urzędu Miejskiego we Wrocławiu, z oficerem rowerowym na czele, smarowali cyklistom łańcuchy. Można też było dopompować koła w swoich jednośladach. Dla rowerzystów przewidziane były też upominki od lokalnych sponsorów."
A dziś...
"- Odśnieżymy tylko ważne z punktu widzenia komunikacyjnego kontrapasy dla rowerów oraz ciągi pieszo - rowerowe (chodnik, gdzie wytyczony jest pas dla roweru) np. na Powstańców Śląskich, Armii Krajowej czy ulicy Legnickiej. Żadne z dużych miast Polski nie odśnieża wszystkich ścieżek. Ten zakres, który my proponujemy w zupełności wystarczy."
I to by było na tyle jeśli chodzi o zachęcanie do jazdy na rowerze zimą. O ile mnie to nie zniechęci to wcale się nie dziwię, że większość zrezygnuje- nie każdy potrafi manewrować na śniegu bez wywrotki.
Bajka o Smoku Wawelskim innym razem.

"All I can". I wszystko co do tej pory w życiu robiłam wydaje się bezpieczne jak leżakowanie w przedszkolu.
Walczyłam ze ściągnięciem opony 10 minut. Taka jakby nierozciągnięta... Musiałam wszystkie swoje bicepsy i tricepsy zaangażować w proces wymiany ogumienia.
Do i z pracy. Nieodśnieżone DDRy, chodniki spychają mnie na ulice. Całkiem dobrze sobie Trek radzi w tych warunkach. Poza koleinami w śniegu :)
A co do odśnieżania DDRów we Wrocławiu...
2 miesiące temu...
"W połowie października Urząd Miasta Wrocław zorganizował pilotażowo pierwszą akcję zachęcającą rowerzystów do jazdy także w zimę. Akcja pod tytułem "Nie porzucaj mnie zimą" odbywała się przy drodze rowerowej na ulicy Powstańców Śląskich (naprzeciwko Arkad Wrocławskich).
Każdy rowerzysta przejeżdżający tą ruchliwą trasą rowerową mógł się dowiedzieć jak przygotować siebie i swój pojazd do zimy. Oprócz tego pracownicy sekcji rowerowej Urzędu Miejskiego we Wrocławiu, z oficerem rowerowym na czele, smarowali cyklistom łańcuchy. Można też było dopompować koła w swoich jednośladach. Dla rowerzystów przewidziane były też upominki od lokalnych sponsorów."
A dziś...
"- Odśnieżymy tylko ważne z punktu widzenia komunikacyjnego kontrapasy dla rowerów oraz ciągi pieszo - rowerowe (chodnik, gdzie wytyczony jest pas dla roweru) np. na Powstańców Śląskich, Armii Krajowej czy ulicy Legnickiej. Żadne z dużych miast Polski nie odśnieża wszystkich ścieżek. Ten zakres, który my proponujemy w zupełności wystarczy."
I to by było na tyle jeśli chodzi o zachęcanie do jazdy na rowerze zimą. O ile mnie to nie zniechęci to wcale się nie dziwię, że większość zrezygnuje- nie każdy potrafi manewrować na śniegu bez wywrotki.
Bajka o Smoku Wawelskim innym razem.

"All I can". I wszystko co do tej pory w życiu robiłam wydaje się bezpieczne jak leżakowanie w przedszkolu.
Może kawy?
Piątek, 7 grudnia 2012 | dodano:07.12.2012
Km: | 47.73 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:40 | km/h: | 17.90 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Wygrany w fejsbukowym konkursie kubeczek z krasnalami wrocławskimi znalazł swoje zaszczytne miejsce.

Może kawy w nim nie będzie, ale herbata z miodem i cytryną i owszem.
Nie mógł mi bardziej przypasować...:)

Dzisiejsze km- do koleżanki w celach naukowych, po odbiór kubeczka i certyfikatu z Tropiciela. Kłamstwo tam jest- przebyliśmy 50 km!

Chwila odpoczynku w domu i na zastępstwo na Mikołajomaratumbę.
Zjedzenie czekolady godzinę przed było błędem- po 45 minutach rock'n'rolla, jive'a, salsy, cha-cha, dancehall'u i merengue czekolada również chciała wrócić na imprezę. Nie wróciła.
W powrocie dziwnie miękka opona z tyłu się zrobiła. Dziura. Na szczęście na tyle mała, że dopompowałam w połowie drogi na BP i prawie dojechałam do domu. Końcowe metry leżałam na kierownicy, a ostatnie centymetry musiałam dojść. Naprawię jak wrócę.
EDIT 8.12.2012 00:37
Ile razy nie zrobię wpisu, to potem jeszcze 10 rzeczy, o których chciałam napisać przyjdzie mi do głowy. Ogólnie rzecz biorąc w byciu kobieta jest jeden wielki minus (w moim przypadku). Opisując swoje codzienne km czasami mam taki natłok myśli, że nie wiem o czym napisać, a jak bym chciała napisać wszystko to by wyszła powieść. Każdego dnia. Taki jakby rowerowy Harlequin.
Napisałabym kto jak wyglądał, co powiedział, po co gdzieś byłam, co zobaczyłam, co mi się spodobało co nie. Najgorsze jest to, że traciłabym na takie pisanie masę czasu a i tak nikt by tego nie przeczytał- nawet ja sama :P
Ok, pomińmy wiele szczegółów z dnia dzisiejszego, ale jeszcze taka refleksja- ciekawa jestem jak użytkownicy zapięć linek radzą sobie w zimie... :D Ja swoją ledwo upchałam do plecaka (aż dziw, że się nie połamała). Of kors jest to zapięcie zabezpieczające jedynie przed pozbawieniem mnie siodełka oraz oddaniem scentrowanej przedniej obręczy na złom. Co nie zmienia faktu, że na okres zimowy je chyba porzucę w garażu- bo jak nie będę mieć plecaka to nie będę z takim sztywnym drutem na widoku jechać...

Może kawy w nim nie będzie, ale herbata z miodem i cytryną i owszem.
Nie mógł mi bardziej przypasować...:)
Dzisiejsze km- do koleżanki w celach naukowych, po odbiór kubeczka i certyfikatu z Tropiciela. Kłamstwo tam jest- przebyliśmy 50 km!
Chwila odpoczynku w domu i na zastępstwo na Mikołajomaratumbę.
Zjedzenie czekolady godzinę przed było błędem- po 45 minutach rock'n'rolla, jive'a, salsy, cha-cha, dancehall'u i merengue czekolada również chciała wrócić na imprezę. Nie wróciła.
W powrocie dziwnie miękka opona z tyłu się zrobiła. Dziura. Na szczęście na tyle mała, że dopompowałam w połowie drogi na BP i prawie dojechałam do domu. Końcowe metry leżałam na kierownicy, a ostatnie centymetry musiałam dojść. Naprawię jak wrócę.
EDIT 8.12.2012 00:37
Ile razy nie zrobię wpisu, to potem jeszcze 10 rzeczy, o których chciałam napisać przyjdzie mi do głowy. Ogólnie rzecz biorąc w byciu kobieta jest jeden wielki minus (w moim przypadku). Opisując swoje codzienne km czasami mam taki natłok myśli, że nie wiem o czym napisać, a jak bym chciała napisać wszystko to by wyszła powieść. Każdego dnia. Taki jakby rowerowy Harlequin.
Napisałabym kto jak wyglądał, co powiedział, po co gdzieś byłam, co zobaczyłam, co mi się spodobało co nie. Najgorsze jest to, że traciłabym na takie pisanie masę czasu a i tak nikt by tego nie przeczytał- nawet ja sama :P
Ok, pomińmy wiele szczegółów z dnia dzisiejszego, ale jeszcze taka refleksja- ciekawa jestem jak użytkownicy zapięć linek radzą sobie w zimie... :D Ja swoją ledwo upchałam do plecaka (aż dziw, że się nie połamała). Of kors jest to zapięcie zabezpieczające jedynie przed pozbawieniem mnie siodełka oraz oddaniem scentrowanej przedniej obręczy na złom. Co nie zmienia faktu, że na okres zimowy je chyba porzucę w garażu- bo jak nie będę mieć plecaka to nie będę z takim sztywnym drutem na widoku jechać...

Zima jak co roku zaskoczyła maratonkę. Niektórych nawet po trzykroć.
Czwartek, 6 grudnia 2012 | dodano:07.12.2012
Km: | 40.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:20 | km/h: | 12.03 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Królowa Szos |

Jak co roku, ponieważ kolejna zima zawitała, białym puchem obdarowała, a GTX (górol) stoi jak stał od zeszłorocznej zimy. Z zardzewiałym łańcuchem, wolnobiegiem i luzem w piaście.
Wyjeżdżając do pracy śniegu w zasadzie było tyle ile wody na Saharze. Zachciało mi się dzisiaj szusować szosą na miejskiej szosie. Pożałowałam tego od pierwszego wmordęwindu.
Po 55 minutach ciężkiej pracy zawitać miał Kozioł aby dostarczyć mi rozrywki podczas 12 km przejażdżki ;) Obiecali w PM Rider upominki dla maniaków nie zostawiających dwóch kółek na zimę w garażu. I tak wyregulowali mi z tyłu hamulec, przesmarowali łańcuch i dopompowali powietrze. Prócz tego dostaliśmy po koszulce:
Po trzykroć zima zaskoczyła Kozła. Fikał dziś jak klaun w cyrku- trzykrotna gleba na dystansie 12 km. Cóż- to co w ciągu dnia się podtopiło zamarzło i chodniki/DDRy miejscami były pokryte cieniutką, ale jakże podstępną warstwą lodu. Na szczęście skończyło się na obiciach. Jak ludzie widzą takiego Kozła to pewnie myślą "W życiu nie wsiądę na rower w takich warunkach" :P
Niech nie dziwi Was więc fakt, że jechałam do domu z prędkością 12 km/h. Tym bardziej, ze zablokowała mi się linka w pancerzu tylnego hamulca i jechałam tylko z przednim. Gdy przychodziło do hamowania wspomagałam się nogą- wolałam nie zaliczyć gleby na różowych oponach. Udało się!
Ślady powiadają, że Wrocław jeździ- niezależnie od pogody :)
Nie mam czasu na wpis, bo...
Środa, 5 grudnia 2012 | dodano:05.12.2012Kategoria Praca
Km: | 34.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 18.93 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
pożyczyłam od Rafała(za co mu dziękuję) i się "jaram" (czytając):

Dom, uczelnia, dom, uczelnia. To niesamowite- dzisiaj AWF był mi przyjazny jak nigdy. A dr Skarul ma najbardziej wyrozumiałe i przyjazne podejście do studenta z jakim się spotkałam ostatnio. Nie będzie problemu z nieobecnościami na zajęciach i chodzeniem na nie z inną grupą. Witaj ZKGP, ola Spain!
%20na%20Mulhacen.JPG)
A odnośnie wczorajszego mistrza parkowania... W myślach wypowiadam słowa, których Baśka nie boi się powiedzieć na głos ;)

Dom, uczelnia, dom, uczelnia. To niesamowite- dzisiaj AWF był mi przyjazny jak nigdy. A dr Skarul ma najbardziej wyrozumiałe i przyjazne podejście do studenta z jakim się spotkałam ostatnio. Nie będzie problemu z nieobecnościami na zajęciach i chodzeniem na nie z inną grupą. Witaj ZKGP, ola Spain!
A odnośnie wczorajszego mistrza parkowania... W myślach wypowiadam słowa, których Baśka nie boi się powiedzieć na głos ;)
Pani jest tą co jeździ na rowerze?
Wtorek, 4 grudnia 2012 | dodano:04.12.2012Kategoria Praca
Km: | 32.94 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 19.76 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Takie pytanie usłyszałam po 15 minutach treningu od klientki. I nie byłoby nic w tym dziwnego, że była to osoba, która od początku uczęszcza na moje zajęcia i nie raz z nią rozmawiałam. A wszystko te czarne ooo... Oprawki od okularów :]
Praca, praca, dom.
Co żem się dzisiaj namęczyła jadąc DO... Cała zgrzana, a tempo spacerowe.
W drodze powrotnej niespodzianka...

Nie omieszkałam poprawić wycieraczek. Lusterkami chyba ktoś się zajął. Chętnie bym gdzieś przypadkowo przerysowała po karoserii, ale (nie)stety do takiego poziomu jak kierowca tego auta jeszcze nie potrafię się zniżyć... A szkoda, prawdopodobnie byłoby to jego najdroższe parkowanie w życiu. Buc jeden!
Kogoś trzeba chyba do przedszkola cofnąć i nauczyć malować. Albo nie podawać wina do obiadu przed pracą ;)
Praca, praca, dom.
Co żem się dzisiaj namęczyła jadąc DO... Cała zgrzana, a tempo spacerowe.
W drodze powrotnej niespodzianka...

Nie omieszkałam poprawić wycieraczek. Lusterkami chyba ktoś się zajął. Chętnie bym gdzieś przypadkowo przerysowała po karoserii, ale (nie)stety do takiego poziomu jak kierowca tego auta jeszcze nie potrafię się zniżyć... A szkoda, prawdopodobnie byłoby to jego najdroższe parkowanie w życiu. Buc jeden!
Kogoś trzeba chyba do przedszkola cofnąć i nauczyć malować. Albo nie podawać wina do obiadu przed pracą ;)

Znak na wspak.
Poniedziałek, 3 grudnia 2012 | dodano:03.12.2012
Km: | 50.62 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:33 | km/h: | 19.85 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Nie wiem czy mi się uda zrobić wpis bo w oczach mam już zapałki. A dlaczego? Bo całą noc poświęciłam na naukę. Poświęciłam w ten sposób, że postanowiłam nie zasnąć dopóki się nie nauczę. Summa summarum ani nie spałam ani się nie nauczyłam na kolokwium, z którego za dobrą ocenę jest zwolnienie z egzaminu.
Pilnował... "Pilnował" nas jakiś gościu z uczelni. Udało się przepisać wszystko z książki ;)
Ciężkarówka chyba się zagapiła i z przerażeniem zobaczyłam znak na wysokości mojej głowy. Nie, nie zagapiłam się, nie wjechałam w niego, nie rąbnęłam banią i nie zmądrzałam, ale od razu zadzwoniłam do ZDiUMu omijając pośrednictwo Oficera Rowerowego i zgłosiłam nagły przypadek- bo jakby się kto zagapił i jeszcze jechał z konkretną prędkością to strach pomyśleć... Jak by zmądrzał ;)

KM z dziś uczelnia i dwa zastępstwa. Półtorej godziny snu od niedzieli- grubo. Ale to za to dzisiaj dałyśmy koncert u Marty w mieszkaniu- i wcale nic nie piłyśmy. Ach...! I mamy nocleg w Krk. I to nie jeden... Ten kto wymyślił couch surfing powinien zostać obsypany złotem!
Pilnował... "Pilnował" nas jakiś gościu z uczelni. Udało się przepisać wszystko z książki ;)
Ciężkarówka chyba się zagapiła i z przerażeniem zobaczyłam znak na wysokości mojej głowy. Nie, nie zagapiłam się, nie wjechałam w niego, nie rąbnęłam banią i nie zmądrzałam, ale od razu zadzwoniłam do ZDiUMu omijając pośrednictwo Oficera Rowerowego i zgłosiłam nagły przypadek- bo jakby się kto zagapił i jeszcze jechał z konkretną prędkością to strach pomyśleć... Jak by zmądrzał ;)

KM z dziś uczelnia i dwa zastępstwa. Półtorej godziny snu od niedzieli- grubo. Ale to za to dzisiaj dałyśmy koncert u Marty w mieszkaniu- i wcale nic nie piłyśmy. Ach...! I mamy nocleg w Krk. I to nie jeden... Ten kto wymyślił couch surfing powinien zostać obsypany złotem!
Spotkanie Podróżników Rowerowych i Jarmark Bożonarodzeniowy
Niedziela, 2 grudnia 2012 | dodano:02.12.2012Kategoria Królowa Szos
Km: | 18.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | -2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Królowa Szos |
Wczoraj z Rafałem byliśmy na Wrocławskim Spotkaniu Podróżników Rowerowych. 4,5 godziny oglądania/ słuchania opowieści o mniej lub bardziej ciekawych wyprawach.
Tak wyglądał program:

Najciekawiej w mojej opinii została przedstawiona wyprawa Piotra Strzeżysza. On sam jest osobą, która jest w pełni pochłonięta podróżowaniem, przygodami i to wszystko sprawia, że słuchając go i oglądając jego relację z wyprawy można było rzeczywiście pozazdrościć tego co widział i przeżył. Potrafi nakręcić na pedałowanie!
Bardzo interesująca była również prezentacja pana Adam Wiśniewskiego z wycieczki po Australii i Nowej Zelandii. Może i mniej charyzmatyczny niż opisany przeze mnie poprzednik, ale potrafił rozśmieszyć publiczność.
Podsumowując- na atrakcyjność prezentacji ogromny wpływ ma osobowość i sposób jej przedstawienia. Może być najbardziej niesamowita podróż, ale jeżeli ktoś będzie o niej opowiadać bez kropek, przecinków i okazywania emocji to wysiedzenie tych 40 minut będzie kłopotliwe.
Totalnym nieporozumieniem okazała się relacja z wyprawy na Białoruś z udziałem pana Bednarza i jego znajomych.
-NUDNA
-pozbawiona emocji i przygód
-poziom narracji sięgnął poniżej poziomu morza
Wyglądało to mniej więcej tak: Jechaliśmy tam, zjedliśmy tu, jedzenie było bardzo tanie, potem pojechaliśmy tam, jak widać na zdjęciach były domki...
I ten żart jednej z pań "Jak widać na zdjęciu panowie zmęczeni jazdą postanowili sobie ją urozmaicić i zamiast na siodełkach siedzieli na sakwach. Jak widać miny mieli bardzo zadowolone, może im tam coś w tyłki wchodziło"
CISZA

Poza tą jedną prezentacją, w miejsce której ciekawsze byłoby moje marne 500 km nad morze naprawdę było miło tam być i nakręcać się słuchając innych :)
Nie jechałam rowerem z racji tego, że po evencie umówiłam się z Martą na... W sumie nie wiem na co, dlatego wybrałam komunikację miejską. A niech mają te 5,50 ode mnie na Mikołaja za bilet 24h.
Poszłyśmy na Jarmark przepłacić za jakieś ciasto wypiekane na miejscu i dwie czekolady z amaretto. Było pysznie. Za tą cenę musiało być!

MY z perspektywy drogiego ciastka :D


Pozazdrościła Marta cyca...

Krowy z tundry.


Grzaniec, poncz, kawa, czekolada... A gdzie wódka?

Po jarmarku pojechałyśmy do mnie dogrzać się. Spanie do 12.00 <3 najsmaczniejsza jajecznica EVER z pomidorem, boczkiem i cebulką (bo ja robiłam).
Potem na miejskim już na spotkanie z Eweliną, pizza, kawa. A miałam się uczyć... Jedno, jedyne kolokwium, które może mi dać możliwość zwolnienia z egzaminu a ja jeszcze nic nie ruszyłam. Noc jest długa... ;)
To był dobry weekend. A za tydzień do Krakowa. Nie rowerem (kolano), ale za to stopem z Martą. X Festiwal Górski się szykuje. Niejeden Olimpowicz tam się znajdzie z tego co widzę. Przejmujemy tą imprezę!
Tak wyglądał program:

Najciekawiej w mojej opinii została przedstawiona wyprawa Piotra Strzeżysza. On sam jest osobą, która jest w pełni pochłonięta podróżowaniem, przygodami i to wszystko sprawia, że słuchając go i oglądając jego relację z wyprawy można było rzeczywiście pozazdrościć tego co widział i przeżył. Potrafi nakręcić na pedałowanie!
Bardzo interesująca była również prezentacja pana Adam Wiśniewskiego z wycieczki po Australii i Nowej Zelandii. Może i mniej charyzmatyczny niż opisany przeze mnie poprzednik, ale potrafił rozśmieszyć publiczność.
Podsumowując- na atrakcyjność prezentacji ogromny wpływ ma osobowość i sposób jej przedstawienia. Może być najbardziej niesamowita podróż, ale jeżeli ktoś będzie o niej opowiadać bez kropek, przecinków i okazywania emocji to wysiedzenie tych 40 minut będzie kłopotliwe.
Totalnym nieporozumieniem okazała się relacja z wyprawy na Białoruś z udziałem pana Bednarza i jego znajomych.
-NUDNA
-pozbawiona emocji i przygód
-poziom narracji sięgnął poniżej poziomu morza
Wyglądało to mniej więcej tak: Jechaliśmy tam, zjedliśmy tu, jedzenie było bardzo tanie, potem pojechaliśmy tam, jak widać na zdjęciach były domki...
I ten żart jednej z pań "Jak widać na zdjęciu panowie zmęczeni jazdą postanowili sobie ją urozmaicić i zamiast na siodełkach siedzieli na sakwach. Jak widać miny mieli bardzo zadowolone, może im tam coś w tyłki wchodziło"
CISZA

Poza tą jedną prezentacją, w miejsce której ciekawsze byłoby moje marne 500 km nad morze naprawdę było miło tam być i nakręcać się słuchając innych :)
Nie jechałam rowerem z racji tego, że po evencie umówiłam się z Martą na... W sumie nie wiem na co, dlatego wybrałam komunikację miejską. A niech mają te 5,50 ode mnie na Mikołaja za bilet 24h.
Poszłyśmy na Jarmark przepłacić za jakieś ciasto wypiekane na miejscu i dwie czekolady z amaretto. Było pysznie. Za tą cenę musiało być!
MY z perspektywy drogiego ciastka :D

Pozazdrościła Marta cyca...
Krowy z tundry.
Grzaniec, poncz, kawa, czekolada... A gdzie wódka?
Po jarmarku pojechałyśmy do mnie dogrzać się. Spanie do 12.00 <3 najsmaczniejsza jajecznica EVER z pomidorem, boczkiem i cebulką (bo ja robiłam).
Potem na miejskim już na spotkanie z Eweliną, pizza, kawa. A miałam się uczyć... Jedno, jedyne kolokwium, które może mi dać możliwość zwolnienia z egzaminu a ja jeszcze nic nie ruszyłam. Noc jest długa... ;)
To był dobry weekend. A za tydzień do Krakowa. Nie rowerem (kolano), ale za to stopem z Martą. X Festiwal Górski się szykuje. Niejeden Olimpowicz tam się znajdzie z tego co widzę. Przejmujemy tą imprezę!