Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Dzisiaj nawet wiatr sprzyjał!

Poniedziałek, 25 marca 2013 | dodano:25.03.2013
Km:31.00Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:20.67
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Jak rzadko się zdarza, żeby jadąc do pracy nie mieć wiatru w twarz tylko tyłodymanie. Nawet się nie zgrzałam.

Dzisiaj dostałam nową ofertę prowadzenia zajęć. Nietypową dość. Nie jest to pole dance!

Jutro charytatywnie oddaję błotnik do górskiego roweru. Jeśli ma się on przyczynić do zwiększenia populacji rowerowej we Wrocławiu to dołożę nawet jakiś gratis.

Święta tuż tuż, czas przygotować Treka na Wielkanoc.

Dmuchawiec 2012


Znacie to!

&feature=share

"Aby innych zapalać, trzeba samemu płonąć".

Niedziela, 24 marca 2013 | dodano:25.03.2013Kategoria Terenówka
Km:31.29Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:20.86
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:GTIX
Rano pojechałam na rolkach do olimpowej bazy po Treka. Trek Trekiem, musiałam jeszcze z powrotem zabrać rolki, wiaderko sera, kilo miodu i buty. Pomógł Tomek :)

Marta dzisiaj debiutowała rowerowo. Zrobiłyśmy kółko po Wrocławiu- 23 km. Mordomrożący wiatr z czasem uniemożliwiał płynne wysławianie się. To się dopuściłam dzisiaj podpalenia :)

No to ogień!



Po powrocie gorące latte i cupcake z migdałami, wiśniami i bitą śmietaną. Zdjęcie marne, bo się baterie w aparacie rozładowały.



Dziwny weekend ;)

Powrót.

Sobota, 23 marca 2013 | dodano:24.03.2013
Km:9.80Km teren:0.00 Czas:00:30km/h:19.60
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:GTIX
Chyba nic się nie działo. Słonecznie, zimno :) Siodełko poprawione. Bardzo dobrze się jeździ :)

Wszystko szło nie tak... CHWD MPK ;)

Piątek, 22 marca 2013 | dodano:24.03.2013
Km:16.71Km teren:0.00 Czas:00:45km/h:22.28
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:GTIX
Zostawiłam Treka u chłopaków. Razem z zapięciami. Jechałam do pracy z myślą, że będę musiała gdzieś do środka schować rower. Przed jazdą zmieniłam ustawienie siodełka- maksymalnie do przodu. Biorąc klucze do drzwi obok leżał imbus do rowerów.

"Na co mi on!"

Nie przejechałam 2 km jak śrubka jarzemka się poluzowała i siodełko nie dość, że przesunęło się możliwie jak najdalej od kierownicy to jeszcze przechyliło w tył!

Nie było czasu na zawracanie. Połowa drogi przejechana na stojąco, połowa w pozycji rozciągającej MM kręgosłupa ;)

Na szczęście rower udało mi się schować w klubie. Na zajęciach parę razy wyskoczył mi pen drive przy "finałowej" salsie! Szybka akcja- do recepcji po taśmę przezroczystą.

Ciekawe co jakiego jeszcze pecha ten dzień przyniesie? :)

Po zajęciach wiadomość od Marty, żeby się stawić na Komuny Paryskiej na "planszówki". Niby mi się nie chce, ale jadę- weekend w końcu!

Popiły, pograły...

Gra w "5 sekund":
-Wymień 3 rzeczy, które można pokryć czekoladą.
-Yyyyy... Penis!

-Wymień 3 rodzaje orzechów.
-Orzech... ziemny, leśny...



Zebrałyśmy się z Martą pod Renomę na ostatni nocny o 3:50 (ja z rowerem oczywiście). Podjeżdża 247. Marta wsiada, już podnoszę rower, a drzwi autobusu się zamykają i odjeżdża.

Czy się wkurzyłam? Chyba raczej takie rozczarowanie, że można być takim skur... Zimnym draniem. Ostatni nocny. -10 stopni, wiatr. 4 w nocy. Szczęście, że chciałam podjechać tylko do Dubois. Marta wysiadła na następnym przystanku i poszłyśmy pieszo.

Co w sytuacji gdybym miała do przebycia 10 km? Czekać na dzienny 2 godziny? Iść pieszo? Jechać "pod wpływem"?

Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji we Wrocławiu:




Czekam na przypływ weny, żeby skierować kilka słów do odpowiednich osób z MPK :)

Bo...

Piątek, 22 marca 2013 | dodano:22.03.2013
Km:8.50Km teren:0.00 Czas:00:27km/h:18.89
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:C(G?)urarra RIP
...wracałam na moim nowym/starym nabytku! Ze starego została jedynie rama i brud :)




Jechało się ciężko, bo za długi mostek i za ciężki plecak. Ale czuję w powietrzu, ze porządnie go przetestuję w weekend. Na razie więcej nie zobaczycie :P Podziękowania dla Zielonego za zaangażowanie!


Zła wiadomość. Końca świata nie będzie.

Czwartek, 21 marca 2013 | dodano:22.03.2013
Km:30.00Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:20.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Ludzie sami się wyniszczą. Dla niektórych (na szczęście) koniec świata był właśnie dzisiaj...



Mijałam powypadkową scenerię jadąc na uczelnię. Dobrze, że zginął tylko kierowca, któremu przyszło do głowy przy wyjeździe ze stacji zawrócić przez 3 pasy z ograniczeniem do 70 km/h tuż za zakrętem i przejedzie po słupkach. Jednego idiotę mniej. Motocyklista nie miał by szans.



Miejsce wypadku w drodze powrotnej (na GTXie). W oddali zapalone znicze.




Uzupełnianie płynów w trakcie treningu i po jest bardzo ważne... Pojechałam więc uzupełniać do Olimpowej pieczary, gdzie była ustawka na "Art of Freedome". Miało być kilka osób- było 20 :)



Powrót o 2.00- w drugim wpisie, bo...

Timo Bracht- nadczłowiek!

Środa, 20 marca 2013 | dodano:21.03.2013
Km:58.88Km teren:0.00 Czas:02:40km/h:22.08
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
3,8 km pływania, 180 km na rowerze i 42 km biegu w czasie 8:26:48.




A ja się cieszyłam, że maraton w 4h przebiegłam.

Znalazłam bikeguarda, więc dzisiaj do Trzebnicy nie tylko było WTE ale i we WTE.

Przy blasku księżyca, rozgwieżdżonym niebie, pizgawicy.

Na owej drodze strachu, którą prezentowałam czaił się dzisiaj samochód z mężczyzną w środku. Na szczęście mój bikeguard świecił się jak choinka i pewnie bandzior nie wiedział w ogóle co to jedzie.

Pod koniec ręce zmarzły. Ale podróż przyjemna, cała droga przegadana. Szybko czas zleciał. I najważniejsze- bez strachu :)

Ludzie w centrum miasta giną...

Wtorek, 19 marca 2013 | dodano:20.03.2013
Km:39.00Km teren:0.00 Czas:02:00km/h:19.50
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
... a niektórzy twierdzą, że panikuję bez powodu.



Widoki za oknem spowodowały, że miałam w nocy koszmary.



Śniło mi się, ze miałam jakieś małe króliki w domu. Pouciekały mi z klatki, próbowałam je złapać, ale mnie gryzły. Więcej królików mi się przyśniło niż przespałam godzin. Całe 4. Zaskakujące jest to jak dobrze funkcjonuję po tak małej ilości snu. Dobry humor, moc na rowerze, zajęcia poprowadzone, że muszka nie siada. Gadane jak po wódce.

Na 8.00 ostanie "szkolenie". Bardziej warsztaty niż szkolenie. Muszę przyznać, że trochę żałuję, że już się z grupą na takich zajęciach nie spotkam. Wiadomo, że każdy z nas był zmuszony do dobrowolnych szkoleń. Spotkać się ot tak i poprowadzić dyskusję nie ma szans. Niektórzy od razu po nocce w pracy przyjeżdżali.

Ale bardzo mi się podoba, że u nas w grupie każdy ma swoje zdanie, mówi je głośno. Debatujemy, spieramy się. Osoby bardzo wygadane, różne charaktery. Był ogień, ale z kulturą. Nie tak jak na posiedzeniu sejmu.

Skoro jesteśmy przy polityce- Cyprowi gratulujemy parlamentu i odrzucenia ustawy o o wprowadzeniu jednorazowego podatku od wkładów bankowych. Tusk i spółka z ograniczoną umysłowością- uczcie się!

A jeszcze wracając do szkolenia. Znowu jedno z głupich zadań. Temat był o manipulacji, perswazji, rozwiązywaniu konfliktów... Dobrani w dwójki- jedna osoba ma zaciśniętą pięść, druga ma użyć takich argumentów, aby ten pierwszy otworzył dłoń.

Oczywiście priorytetem był stosowanie komunikatów typu "ja"...

Najskuteczniejszy okazał się argument "Kto ma zaciśnięta pięść ten debil!". I po zabawie :P

Aparat aż się prosi, aby go wykończyć. Jakość zdjęcia po wysłużonym... Wydłużonym czasie naświetlania.

PSS- Prespring syndrome

Poniedziałek, 18 marca 2013 | dodano:18.03.2013
Km:31.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Wybaczcie, muszę jakoś rozładować napięcie przedwiosenne:



Koniec z robieniem dobrej miny do złej zimy. Patrzę za okno i mam omamy, że Mikołaj sunie saniami po śniegu, a renifery drwiąco rżą ze mnie.


Po południu mokry śnieg, pełno kałuż. Ubezpieczyłam się jak mogłam- WoreTex+ stuptuty+
System
CHroniących
Irytująco
Marnie
Antydeszczowych
Nogawiczek
Obunożnych

Z małej chmury wielki deszcz.

Niedziela, 17 marca 2013 | dodano:17.03.2013
Km:76.29Km teren:0.00 Czas:03:40km/h:20.81
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Tak naprawdę nie było ani chmury ani deszczu. Miało też nie być wycieczki. Rozmyśliłam się po tym jak do 4.00 rano oglądałam filmy o: Kukuczce, Wandzie Rutkiewicz, "Punkt Krytyczny: Tragedia Na Szczycie Mount Hood"... Potem przeszłam całe Tatry palcem po mapie.

Godzina 8:54- SMS. 8:54 w niedzielę! Normalni ludzie o tej porze śpią! Ale Kozioł nie:
"Masz jakieś plany na rowerrr?"

Oczywiście, że miałam. Pedałować we śnie.

Ale to słońce za oknem... Położę się, wstanę późno, nic nie zrobię... Jeżeli daruję sobie dalsze spanie obejrzę jeszcze kolejny film, upiekę muffinki, wykręcę jakiś porządny dystans...

Decyzja zapadła. Najpierw była historia Krzysztofa Wielickiego, potem muffinki i o 14.20 w umówionym miejscu stawiło się... 6 osób! 6 + ja. Po smsie od Kozła puściłam w rowerowy świat informację o niedzielnym relaksie na dwóch kółkach i o dziwo całkiem niezła grupka się uzbierała.

Plany były ambitne: pojeździć.

40-60 km

Summa summarum wyszło od startu do mety 49,07km.

Skład:
Wojtek
Rafał
Tomek
Zielony
Włóczykij
Pani Grażynka
Ja
16 muffinek






Cała ulica nasza, a co!



Przerwa na konsumpcję. Bo gdzie może być lepsze miejsce na jedzenie jeżeli nie w brudnej wiacie obok kosza na śmieci?





Druga kobieta w dzisiejszym składzie :)



Pod koniec spotykamy łabędzie z kałuży na polu.



Kozioł już wygłodniały zaczął polować na ptaki. Niestety (a stety dla łabędzi) lód nie utrzymał jego ciężaru. Doszedł do wniosku, że jednak znowu dzisiaj zje pierś z kurczaka. A łabędź nie zając...




Trasa:

/1083220

Stopniowo przy powrocie ekipa się wykruszała. Pod hacjendę zajechałam z dwuosobową eskortą 17.30. O 18.00 i tak ponownie musiałam galopować do miasta na szkolenie z Indoor Walking, więc poczęstowałam herbatą- czas start, macie 10 minut na wypicie!

+ 27 km.

Dobry dzień. Magisterka leży. Leży i czeka, aż swoją wiedzę przeleję na papier. Albo raczej wklepię do komputera. Na razie chłonę. Mocno chłonę nowe wiadomości z filmów, książek i prasy. Wręcz przesiąkam nimi.

Ponawiam apel: MAM DOŚĆ ZIMNEJ ZIMY! Może sobie być jeszcze do 21., ale mogłaby być ciepła, jak 26 grudnia.

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum