Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Praca

Dystans całkowity:3177.33 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:138:31
Średnia prędkość:20.82 km/h
Liczba aktywności:88
Średnio na aktywność:36.11 km i 1h 43m
Więcej statystyk

Wykańczający czwartek.

Czwartek, 13 grudnia 2012 | dodano:13.12.2012Kategoria Praca
Km:39.00Km teren:0.00 Czas:02:30km/h:15.60
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Najpierw do biblioteki poudawać, że czegoś szukam do pracy mgr, potem do promotora pościemniać, że mocno jestem zaangażowana w temat (którego nota bene jeszcze nie mam... :P).

Promo miał konsultacje od 15.00. Wpadam 14.55, a tam korytarz pełen ludzi. Telefonicznie się z DeeRem dogadałam, że wejdę jako pierwsza, bo na 16.00 mam do pracy. Fakt ten w oczach czekających w kolejce studentów wcale do nich nie przemówił :P Cóż, jak się jest na piątym roku ma się inne przywileje niż na pierwszym (na pierwszy w zasadzie nie ma się żadnych).

Promo się i tak spóźnił, do pracy dojechałam prawie na styk.

Godzina zajęć
45 minut treningu w tym 30 minut podbiegów w intensywnością 91% HRmax
2 godziny zajęć

Oraz na koniec dobijający powrót do domu. Dystans 14 km jechałam GODZINĘ. Wcale nie było trudnych warunków. Chociaż nie, były... Trudne warunki w mojej głowie. Momentami na pustej drodze jechałam z zamkniętymi oczami. Po prostu wykończona.

Na tyle, że zamiast prysznica marzyłam dzisiaj o rozpuszczeniu się w wannie z gorącą wodą. Kolejne marzenie spełnione! Do tego gorąca earl grey z miodem i odżyłam. Na tyle by mieć siłę zrobić wpis i umyć zęby.

Tym samym bajka o Smoku Wawelskim znowu musi poczekać...

Nie mam czasu na wpis, bo...

Środa, 5 grudnia 2012 | dodano:05.12.2012Kategoria Praca
Km:34.70Km teren:0.00 Czas:01:50km/h:18.93
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
pożyczyłam od Rafała(za co mu dziękuję) i się "jaram" (czytając):




Dom, uczelnia, dom, uczelnia. To niesamowite- dzisiaj AWF był mi przyjazny jak nigdy. A dr Skarul ma najbardziej wyrozumiałe i przyjazne podejście do studenta z jakim się spotkałam ostatnio. Nie będzie problemu z nieobecnościami na zajęciach i chodzeniem na nie z inną grupą. Witaj ZKGP, ola Spain!



A odnośnie wczorajszego mistrza parkowania... W myślach wypowiadam słowa, których Baśka nie boi się powiedzieć na głos ;)

Pani jest tą co jeździ na rowerze?

Wtorek, 4 grudnia 2012 | dodano:04.12.2012Kategoria Praca
Km:32.94Km teren:0.00 Czas:01:40km/h:19.76
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Takie pytanie usłyszałam po 15 minutach treningu od klientki. I nie byłoby nic w tym dziwnego, że była to osoba, która od początku uczęszcza na moje zajęcia i nie raz z nią rozmawiałam. A wszystko te czarne ooo... Oprawki od okularów :]


Praca, praca, dom.

Co żem się dzisiaj namęczyła jadąc DO... Cała zgrzana, a tempo spacerowe.

W drodze powrotnej niespodzianka...



Nie omieszkałam poprawić wycieraczek. Lusterkami chyba ktoś się zajął. Chętnie bym gdzieś przypadkowo przerysowała po karoserii, ale (nie)stety do takiego poziomu jak kierowca tego auta jeszcze nie potrafię się zniżyć... A szkoda, prawdopodobnie byłoby to jego najdroższe parkowanie w życiu. Buc jeden!



Kogoś trzeba chyba do przedszkola cofnąć i nauczyć malować. Albo nie podawać wina do obiadu przed pracą ;)


A masz z liścia w twarz!

Piątek, 30 listopada 2012 | dodano:30.11.2012Kategoria Praca
Km:54.60Km teren:0.00 Czas:03:00km/h:18.20
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Co ja żem dzisiaj oberwała! Tak mnie publicznie upokorzyć... Skandal... Zniewaga... Obraza... Jeszcze nigdy publicznie nie dostałam z liścia w twarz. I to jadąc na rowerze!

A było to tak...

Jadę, jadę, jadę... Nagle jak mi wielki liść na twarz nie spadnie, jak nie huknie o me lica- aż zatrzęsła się ulica! Był tak wielki, że przysłonił mi pół świata i to z tej prawej lepszej strony (mniejsza wada wzroku w prawym oku).

Ściągnęłam drania i wrzuciłam pod koła samochodu. Mam nadzieję, że już więcej nikogo nie zaatakuje...

Do tego zaczął padać lód. Drobniutki na tyle, że nazwać go gradem to byłaby hiper hiperbola. Dosyć szczypiące przeżycie na twarzy.

A potem jeszcze deszcz ze śniegiem. I jakiś TIRowy ciul na Milenijnym mnie obryzgał dzisiaj ulicznym źródełkiem. Wielkie dzięki (oby Ci na zawsze był miękki...)!



Kurtka przemaka. Ale za to miałam okazje przetestować spodnie Salewy wyhaczone na Allegro za 180 zł z GTX. Te akurat rzeczywiście prawie nówki. Nie przemakają, oddychają, wyglądają. Nic tylko nosić i nie ściągać :)



Dzisiejsze km:
dom-spartan1-praca1-praca2-dom-spartan2-dom

Najlepsze zastępstwo z dnia dzisiejszego- gimnastyka z seniorami. Obawiałam się zrzędzących, trącących nieświeżością, zrzędzących matrioszek, a dostałam grupkę milutkich, uśmiechniętych babeczek. Czego im nie zrobiłam- cieszyły się. Udzielało mi się ich szczęście.

Wiecie jak to jest przy negocjacjach finansowych gdy podacie jakąś kwotę a rozmówca bez zawahania mówi "Ok, nie ma sprawy". Żałujecie wtedy, że nie zaczęliście od wyższego pułapu. Żałuję więc, ale próbuje się pocieszyć, że nie można być zachłannym... Nie można...?

Nienegatywnie

Czwartek, 29 listopada 2012 | dodano:29.11.2012Kategoria Praca
Km:34.00Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:22.67
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Prawie rzuciłam pracę nr 1, tylko ona nie może tego zaakceptować i jeszcze próbuje mnie zatrzymać. Ale czasem są trudne decyzje, które trzeba podjąć by ŻYĆ LEPIEJ (mieć więcej czasu na bardziej pasjonujące pasje). A jutro hardkorowo 5 godzin pracy. Szkoda, że porozrzucane na cały dzień, ale... Nie ma tego złego co by na dobre nie wyjechało- przynajmniej więcej km wykręcę.

Wszak listopad jest tak ubogim miesiącem pod względem liczby km, że obawiałam się wyniku gorszego niż w lutym (574). Co prawda jest już ponad 600 lecz w porównaniu do innych miesięcy to bida z nędzą. Aaaale, ale... Były Tatry w tym miesiącu, był Tropiciel.

Nie rusza mnie w sumie ta mała ilość km- wiem, że założony tuzin tysięcy km na ten rok uda mi się zrealizować. Ale na coś muszę ponarzekać, skoro dzień był nienegatywny.

Może Mikołaj czytuje mojego bloga? Tylko fajnego gólala!



Żyję

Wtorek, 27 listopada 2012 | dodano:27.11.2012Kategoria Praca
Km:27.80Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:18.53
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Do i z pracy. Lepiej nic nie napiszę, bo czegokolwiek bym nie opisała będzie miało niepozytywny wydźwięk. Ot- po prostu taki dzień ;)

W sobotę (dzięki Rafałowi) idę szukać inspiracji na wakacje 2013 (wszak już najwyższy czas!)

Jest akcja! Pomóżcie :)

Czwartek, 22 listopada 2012 | dodano:22.11.2012Kategoria Praca
Km:27.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Kto ma konto na niebieskim portalu społecznościowym proszony jest BARDZO o wsparcie dla naszego klubu w postaci oddania głosu w konkursie! Do następnego etapu przechodzi tylko 8 prezentacji i z nich zostaną wyłonieni zwycięzcy, którzy zgarną kilka złotych. Przydadzą nam się te fundusze przeogromnie, ponieważ zawsze brakuje nam alkoholu na imprezach, zgnił nam namiot i ktoś przepił czekan, w związku z czym mamy braki w ekwipunku.

A tak na serio każdy grosz jest potrzebny na zakup sprzętu klubowego i realizację projektu "Kaukaskie piątki"- zdobycie przez OLIMP ośmiu pięciotysięczników w paśmie Kaukazu.

Nie bądźcie zgredy, to tylko 3 kliknięcia! W zamian będę Wam komentować wpisy... ;)

TUTAJ KLIKAJCIE, SWÓJ GŁOS ODDAJCIE, DOBRY UCZYNEK SPRAWICIE, SPRAGNIONYCH GÓR ZASPOKOICIE! ODDAJ SWÓJ GŁOS, A BĘDZIE TOBIE DANE.


Barwa mojego głosu została okrzyknięta jazzową. Chyba naprawdę urzeka, bo dostałam dzisiaj tabletki na gardło i słoik miodu lipowego. Wczoraj również tabletki i banana. Banan to raczej dlatego, żem marnie wyglądała niż w celach zdrowotnych.


A TAK się załatwia sprawy we Wrocławiu:


Mój mail do Oficera Rowerowego wysłany 18. listopada

"Lista życzeń, a raczej przeszkód dla rowerzystów:
(...)

3. Krzaki posadzone przy wyjeździe z parkingu na ulicy gdzie Aleja Kromera przechodzi w Krzywoustego vis-a-vis Czajkowskiego uniemożliwiają dostrzeżenie wyjeżdżającego auta- kierowca również ma ograniczoną widoczność po lewej stronie. Wypadałoby je przyciąć tak, żeby obydwoje uczestników ruchu mogło bezpiecznie pokonać ten fragment"




Mail OR do "pana" (19.listopada):


"Witam,
Może Pan rozpoznać 3 punkt z poniższej interwencji?

pozdrawiam,
daniel chojnacki
oficer rowerowy"





Odpowiedź "pana" 20.11:


"Witam.

W nawiązaniu do pkt 3 "listy życzeń" informuję, że wnioskowane krzewy rosnące przy Aleii Kromera zostaną przycięte w terminie do 23.11.2012 r.

Pozdrawiam Ireneusz Mikoda"





23.11- wygolony krzok:




Pomińmy fakt, że i tak nic nie widać, bo sobie brukarz zaparkował. Ale okrzewienia już nie ma.

Hip, hip hurra, słoneczko dla naszego Oficjera!

Jeszcze dorzucę kilka przemyśleń, bo dzisiaj mam wenę. Chyba z powodu nadmiaru życzliwości otrzymanej w ostatnich dniach. I tak nikt do tego nie dojdzie, za dużo mężczyzn na tym portalu i za dużo tekstu w moim wpisie :P

Do zdarzeń miłych w dniu dzisiejszym prócz miodu, tabletek na gardło, telefonu od Marty, 100% frekwencji na moich zajęciach, przyciętych krzaków dorzucę jeszcze:

- wizytę u promotora (miałam się zjawić u niego już 2 tygodnie temu z opracowanym tematem, planem pracy i źródłami). Nie dosyć, że nie miałam nic, to mój pomysł na pracę spalił na panewce.
"Spokojnie pani Magdo... Jak pani jest na takim etapie to dam więcej czasu, proszę się nie spieszyć... Pomogę pani... Może przyjść pani za tydzień, ale jak się nie uda to spokojnie za dwa tygodnie..."

I jeszcze mnie studenciaki wpuściły jako pierwszą, bo do pracy miałam na 16.00, a przyjmował promo od 15.00.

-puściłam autobus wyjeżdżający z zatoczki i zamrugał mi światłami w podziękowaniu- niby takie nic, ale rzadko się zdarza, żeby ktoś dziękował rowerzyście za bycie uprzejmym na drodze, raczej przecież jesteśmy tam zarazą, która nie ma żadnych praw ;)


To teraz z rzeczy mniej życzliwych.

Jest sobie taki przejazd gdzie znajduje się ciąg rowerowo pieszy. Zaczyna się to podziemne przejście ostrym zakrętem i kończy tako.



Jedzie... Jadą ON i ONA rozpędzeni z wiaduktu bez świateł i dzwonią dzwonkami ostrzegając "Uwaga, napieprzamy!". To co taki słyszący dzwonek pieszy będący w przejściu i nie widzący ich ma PRZEPRASZAM zrobić- przykleić się do ściany? Sufitu?



Odwrócić i uciekać? Gdyby chociaż był karnisz w tym przejściu...



A rowerzysta? Jak nic czołówka! Oby Was... was ręka boska dosięgnęła!

2. Na osobowickiej auto na mnie zatrąbiło za pośrednictwem pana kierującego. Już wyćwiczyłam mięśnie środkowego palca na tyle, że unosi się bez problemu. Co zrobiło auto? Wyprzedziło, zatrzymało się. Nie mając ochoty (ani głosu) na pogawędki minęłam pana w aucie słysząc jakieś pokrzykiwanie. Bełkot raczej, bo nic nie zrozumiałam- może to i lepiej.


3. I na koniec zacny przykład dlaczego z przodu mojego roweru widnieje tabliczka UWAGA BLONDYNKA (a największe zagrożenie stanowi dla samej siebie).

Sprawa była nieco inna, ale morał ten sam:

Stoicie koło swojego auta. Podchodzi do Was babka i mówi "Witam, jestem nachalnym przedstawicielem firmy ubezpieczeniowej "Rabuś".
Wy- nie skorzystam z oferty
ONA- a nie planuje pan w przyszłości założyć alarmu w samochodzie?
Wy- na razie nie.
ONA- to nie ma pan w ogóle alarmu w aucie?
Wy- (zamiast odpowiedzieć "It's not your business, bitch") NIE.

Szczere, otwarte NIE.

To mi się przypomniało jak mnie kiedyś kanary złapały, bo zapomniałam portfela z pracy i wyśpiewałam im wszystkie swoje PRAWDZIWE dane. Byłam tak roztrzęsiona, że nawet kod pocztowy podałam najprawdziwszy.

Ale wtedy miałam lat naście i jeszcze nie potrafiłam mówić nieprawdy. Po dziś dzień jak widać wiele się nie zmieniło- przynajmniej w kwestii chwilowego zaniku zdolności myślenia. Ale przynajmniej nauczyłam się ściemniać gdy sytuacja zmusi.

OFF. Dobryranek.

Zwłoki wywłoki.

Środa, 21 listopada 2012 | dodano:21.11.2012Kategoria Praca
Km:27.37Km teren:0.00 Czas:01:26km/h:19.10
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Choroba chorobą, do pracy trzeba jechać. Dopadła mnie a'la grypa- ból wszystkich mięśni, niedrożny nos i zapewne jakiś stan podgorączkowy. Nawet nie wiem, bo odkąd zbił mi się termometr rtęciowy nie byłam skłonna kupić porządnego termometru elektronicznego. Bo nieporządny kupiłam i sobie pokazywał temperaturę jak chciał.

Wolałabym rtęciówkę. Mam do nich sentyment- kiedyś można było się wywinąć od szkoły jak się dobrze zagrzało.


dzień wyglądał tak: 00.01-06.50 siedzenie nad projektem 7-13 spanie, 13-15 projekt, 15-16 malowanie rzęs, 16-17 podróż do pracy, 17-18 zajęcia, 18-19 nicnierobienie w oczekiwaniu na następne zajęcia, 19-21 zajęcia, 21-22 powrót zwłok na rowerze, 22-23.56 projekt.

4 minuty przed końcem terminu nadsyłania zgłoszeń. A wszystko przez problemy techniczne! Lama ze mnie, bo najpierw wrzuciłam muzykę jaka mi się podobała, a potem czytałam jeszcze raz regulamin i musiałabym mieć zgodę autorów na ich wykorzystanie... PRZECIEŻ to takie oczywiste. Praca bez muzyki? To co, mam coś na flecie zagrać i dać jako podkład? -.-

Summa summarum napisałam maila do zespołu "Leniwiec" z prośbą o zgodę na wykorzystanie ich utworów. Udało się!

Z racji iż na ostatnią chwilę prezentacja była przerabiana nie jest ona perfekcyjna. Miało być tak, że mucha nie siada, ale niestety jednak siada. Najważniejsze, żeśmy zdążyły wysłać zgłoszenie.


Kobieta bez głosu- kobieta idelana.

Środa, 21 listopada 2012 | dodano:21.11.2012Kategoria Praca
Km:17.00Km teren:0.00 Czas:00:53km/h:19.25
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
A więc- jestem nią!

Po zarazie, po ściekającej nosowej wydzielinie po ścianach gardła, po trzech zajęciach- nie mogę mówić. Nie mogę krzyczeć. Katastrofa.

O ile wczoraj udało mi się powydzierać podczas prowadzenia, tak dzisiaj wszystkie zajęcia prowadziłam z mikrofonem. Problem w tym, że pod koniec trzecich baterie padły. I mój głos też. Dobrze, że to już stretching był, więc mówienie szeptem było wręcz adekwatne do dynamiki zajęć.

Kurczę, jednak nie jestem kobietą idealną. Zaraz najem się czosnku i będę raczyć nieprzyjemną wonią. Źle, że nikt nie ucierpi.


Ostatecznie ostateczna wersja prezentacji OLIMPu. Trochę wolniejsze tempo, muzyka dociągnięta do końca i poprawione "kaukaskie ośmiotysięczniki" (taki skrót od ośmiu pięciotysięczników ;))

Pyk krawężnik znikł.

Piątek, 16 listopada 2012 | dodano:16.11.2012Kategoria Praca
Km:26.20Km teren:0.00 Czas:01:10km/h:22.46
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Co raz mniej urozmaiceń na mojej codziennej trasie. A taki był wysoki...



Co zrobić gdy jest godzina 23.00 a do godziny 13.00 następnego dnia trzeba oddać dwa projekty? Zaprosić Martę, napić Martini, pogadać o życiu, pośmiać się z życia i ogarnąć zadanie domowe. I tak nie chciało mi się go dowieźć przed 13.00, bo na 16.00 miałam jechać na zastępstwo do pracy. Na cóż więc dwa kursy robić, skoro można zjeść jajecznicę z kiełbasą, pomidorem i pieczarą. Napić się soku pomarańczowego. Znów pośmiać się z życia.

Aśmysienajebay (a tak naprawdę to ani trochę ;))



Pocałowałam na uczelni klamkę do pieczary pani doktor, ale tego się spodziewałam. Wsunęłam system motywacji i oceny pracowników przez szparę pod drzwiami i pojechałam na zdrowe plecy i pilates.

Wielbię prezesa Olimpu, który wyhaczył mi kurtkę na Allegro z Goretekstem. Sądziłam, że po niegdyś usłyszanych słowach (w odpowiedzi na narzekanie na HyVent Northfejsa) "W goreteksie też się spocisz" pozostało mi zaakceptować mokre ciuchy pod kurtką, choć nie padało. Nic bardziej mylnego. Goretex naprawdę wypaca pot, utrzymuje temperaturę ciała i podszewka kurtki nie jest zapocona.

A kosztowała mnie całe 100 zł. I czapkę dostałam gratis. Obawiałam się, że może została już potraktowana jakimś detergentem, ale skoro jeszcze żyje i oddycha to chyba jednak mi się udało. Z wyglądu szału nie ma, ale od kiedy ja patrzę na opakowanie. Chociaż nie... W kwestii ubrań- raczej zawsze. Ale ta cena... I to jeszcze za XCR... Campusowy softshell poszedł w odstawkę. Komfort jazdy +10.



A tak jeszcze mi się przypomniało. Stan via ferraty na El Caminito del Rey. Teraz zaczęłam się zastanawiać. Zastanawiać czy nie wykupić lepszego ubezpieczenia.

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum