Kto nie skacze, kto nie skacze ten jest Czech!
Wtorek, 12 czerwca 2012 | dodano:13.06.2012
Km: | 36.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 20.57 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Takie okrzyki plus odgłosy wuwuzeli było słychać z podjeżdżających od stadionu tramwajów. Jedyny dzień, w którym żałowałam, że nie jeżdżę komunikacją miejską :)

Na moim biurku nie wiadomo skąd znalazła się po tygodniach poszukiwań karta gwarancyjna i dowód zakupu Nokii srE52- w ten sam dzień zawiozłam super-długo-niewtrzymujący telefon i zostawiłam w serwisie.
W drodze powrotnej próbowałam znaleźć las Sołtysowicki będąc na ul. Redyckiej. Mapy brak, telefonu brak, LASU BRAK. Pewnie w końcu bym znalazła biorąc pod uwagę fakt, że ulica, w którą powinnam skręcić była jakieś 100 m ode mnie, ALE zamiast tego wjechałam w jakieś mokre krzaki wzdłuż Widawy rosnące. Jak już zobaczyłam budę z PSTRĄGAMI widoczna z krajowej ósemki- home, sweet home.

Na moim biurku nie wiadomo skąd znalazła się po tygodniach poszukiwań karta gwarancyjna i dowód zakupu Nokii srE52- w ten sam dzień zawiozłam super-długo-niewtrzymujący telefon i zostawiłam w serwisie.
W drodze powrotnej próbowałam znaleźć las Sołtysowicki będąc na ul. Redyckiej. Mapy brak, telefonu brak, LASU BRAK. Pewnie w końcu bym znalazła biorąc pod uwagę fakt, że ulica, w którą powinnam skręcić była jakieś 100 m ode mnie, ALE zamiast tego wjechałam w jakieś mokre krzaki wzdłuż Widawy rosnące. Jak już zobaczyłam budę z PSTRĄGAMI widoczna z krajowej ósemki- home, sweet home.
Fit Curves
Poniedziałek, 11 czerwca 2012 | dodano:11.06.2012
Km: | 31.22 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:18 | km/h: | 24.02 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Do pracy i z. W między zebraniem w pracy a zmianą zakupy w factory- rowerowe oczywiście. Szukałam koszulki w rażącym kolorze- ma służyć jako reklama klubu. Zielony Brubeck od razu rzucił mi się w oczy.


Do tego Expedus w całkiem przystępnej cenie. Spodenki też były, ale nie chciałam, bo za długie i za drogie.

Nie mam za wiele do powiedzenia o tej późnej porze i w ogóle w tym dniu więc wrzucę tylko zdjęcie z wrocławskiego święta rowerzysty:

wrzucę piosenkę (wsłuchaj się w słowa)
i pożyczę Wam rowerowych snów!


Do tego Expedus w całkiem przystępnej cenie. Spodenki też były, ale nie chciałam, bo za długie i za drogie.

Nie mam za wiele do powiedzenia o tej późnej porze i w ogóle w tym dniu więc wrzucę tylko zdjęcie z wrocławskiego święta rowerzysty:

wrzucę piosenkę (wsłuchaj się w słowa)
i pożyczę Wam rowerowych snów!
Światowy dzień jazdy nago na rowerze?
Niedziela, 10 czerwca 2012 | dodano:10.06.2012
Km: | 27.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:28 | km/h: | 18.41 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
EJ, EJ! Wy też świętowaliście w tym dniu? :D
Gołe dupy
Dzisiaj takie nic, bo rano się zajęłam głupotami, a potem się okazało, że na 15.00 trzeba się stawić na rodzinnym grillu. Jeszcze przed wyjazdem na sekundę (może więcej)wpadł Kamil, pozawracał głowę, przywiózł obiecanego loda, pochwalił się Dectahlonowymi spodenkami rowerowymi (marność) i odjechał w siną dal. Chyba następną osobę zaraziłam cyklozą, jupiiii!
Dom->Kiełczów->dom->Kiełczów->dom
Jak się zbierałam do wyjazdu to padało. Jak wyjeżdżałam lało. 3 razy chcieli mnie siłą do samochodu zaciągnąć, ale się nie dałam. Rzadko mam okazję do jazdy w deszczu, a przetestować chciałam unikalną żółtą pelerynę. Na pewno nie tak gorąco jak w Northfejsowej przeciwdeszczówce, ale wygoda pozostawia wiele do życzenia. Wyglądałam dokładnie tak głupio jak na zdjęciu- dobrze, że nikt nie poznał mnie w tym żółtym ogumieniu.

Bo grill miał być i żaden deszcz nam nie przeszkodzi, o!

Rodzinna strefa kibica :D


Zafajdany Trek. Beznadziejnie wygląda ta srebrna obręcz z tyłu. Jakby koło przednie było mniejsze. Premio, przybądź do mnie!
Gołe dupy
Dzisiaj takie nic, bo rano się zajęłam głupotami, a potem się okazało, że na 15.00 trzeba się stawić na rodzinnym grillu. Jeszcze przed wyjazdem na sekundę (może więcej)wpadł Kamil, pozawracał głowę, przywiózł obiecanego loda, pochwalił się Dectahlonowymi spodenkami rowerowymi (marność) i odjechał w siną dal. Chyba następną osobę zaraziłam cyklozą, jupiiii!
Dom->Kiełczów->dom->Kiełczów->dom
Jak się zbierałam do wyjazdu to padało. Jak wyjeżdżałam lało. 3 razy chcieli mnie siłą do samochodu zaciągnąć, ale się nie dałam. Rzadko mam okazję do jazdy w deszczu, a przetestować chciałam unikalną żółtą pelerynę. Na pewno nie tak gorąco jak w Northfejsowej przeciwdeszczówce, ale wygoda pozostawia wiele do życzenia. Wyglądałam dokładnie tak głupio jak na zdjęciu- dobrze, że nikt nie poznał mnie w tym żółtym ogumieniu.

Bo grill miał być i żaden deszcz nam nie przeszkodzi, o!
Rodzinna strefa kibica :D
Zafajdany Trek. Beznadziejnie wygląda ta srebrna obręcz z tyłu. Jakby koło przednie było mniejsze. Premio, przybądź do mnie!
Trzej muszkieterowie i ona jedna. Brzeg-Oborniki-Trzebnica
Sobota, 9 czerwca 2012 | dodano:09.06.2012
Km: | 111.45 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:55 | km/h: | 22.67 |
Pr. maks.: | 61.90 | Temperatura: | 23.0 | HRmax: | 185( 93%) | HRavg | 140( 70%) |
Kalorie: | 2970kcal | Podjazdy: | 556m | Rower: | Trek 7100 |
Zawsze zdjęć narąbię podczas wycieczki, potem zamiast wpis zrobić w 5 minut wydłuża się czas jego tworzenia jeszcze o 50. Jest godzina 23.02, zobaczymy o której skończę :D
Tak jak się wczoraj z Kozłem umówiłam na 10.00, tak o 13.00 żeśmy spod Korony wyjechali. Po drodze do Decathlonu po linkę do przerzutki, która jak przyszło do wymiany okazała się linką hamulcową. BEZ KOMENTARZA -.-'
Najpierw na Stabłowice do Łukasza- wymiana przerzutki (to się nacieszyłam Acerą!), wymiana opony, linki i pancerzyków. Nie ma rzeczy, której by on tam u siebie nie miał, no NIE MA.
Koło scentrowane? Bach, masz koło...
Przerzutka zajechana? Bach, masz przerzutkę...
Kupiłaś linkę do hamulca zamiast do przerzutki (-.-)? Bach, masz linkę...
Chcesz białe pancerzyki? Bach, masz białe pancerzyki...
Koło Ci podbija? Bach, masz oponę...

Miszcz. Co tam muffinki, zasłużył co najmniej na ciasto ze śliwkami i nutellą :P
Pogrzebaliśmy w rowerach

Pozachwycałam się Łukaszową maszyną:

Kozłowa uwagę przykuła stara szosa i musiał sobie podotykać trochę.

I ruszyliśmy.

Kozioł z pałą z buzi. Kukurydzianą.

Mijamy pałacyk (znowu nie pamiętam gdzie)

Do przeprawy promowej w Brzegu Dolnym docieramy 15:54. A że prom dopiero 16.30- wracamy się i odbijamy na most kolejowy.
Przeprawiamy się mostem- górą, dołem jak kto woli :D


Ukochany zakątek kolejny raz oczy me ujrzały


Na moście kolejowym mijamy ekipę, która (w szczególności jedna Pani) zachwycała się BYCZYM przyrodzeniem i kazała nam się uważnie temu przyjrzeć :D Przyglądamy się więc Wy też się przyjrzyjcie:

Pociąg obok nas przejechał...

A Kozła rower zaliczył mały upadek :D Bo kto stawia na nóżce przy skarpie rower gdy pociąga nadjeżdża...? KOOOZIOŁ! Ale muszę przyznać, że uroczo wygląda Quest na tej trawie- jakby ucinał sobie drzemkę.

Sam wrócić rower nie chciał, więc trzeba było go siłą wziąć.

Sweet prześwietlona focia

I w Obornikach mijamy starą ruinę neogotyckiego pałacu z XIX wieku, ale jakże przykuwającą wzrok! Ile bym dała, żeby móc tam zajrzeć. Oczami wyobraźni widzę jak na tym tarasie w długiej sukni stoi sobie dostojna arystokratka i spogląda na ogród... Zachwycam się!

Kozioł jako jedyny pomyślał, żeby wziąć błotnik

I gdzieś na wysokości Obornik dołącza do nas Kamil

Trzebnickie wzgórza

Sanktuarium w Trzebnicy

Pierwsza próba podjazdu ciągiem pod Winną Górą (Kocią Górę) zakończona niepowodzeniem.

Widok na Trzebnicę

Kilka sapnięć, wdechów i drugi raz z Łukaszem uderzamy wziąć kocia na raz! CHOPAKI bez SPD rezygnują- Kozioł podjął drugą nieudaną próbę pokonania górki bez przystawania.

Udało się! Tętno 185 :D

Jak on to zrobił!


Zielona wyspa :)

Uciekamy przed ulewą- z powodzeniem

Kończę wpis, godzina 1.00. 2 godziny -.- jeszcze w międzyczasie poprzeszkadzało parę osób. Muszę się opanować z tymi zdjęciami!

Tak jak się wczoraj z Kozłem umówiłam na 10.00, tak o 13.00 żeśmy spod Korony wyjechali. Po drodze do Decathlonu po linkę do przerzutki, która jak przyszło do wymiany okazała się linką hamulcową. BEZ KOMENTARZA -.-'
Najpierw na Stabłowice do Łukasza- wymiana przerzutki (to się nacieszyłam Acerą!), wymiana opony, linki i pancerzyków. Nie ma rzeczy, której by on tam u siebie nie miał, no NIE MA.
Koło scentrowane? Bach, masz koło...
Przerzutka zajechana? Bach, masz przerzutkę...
Kupiłaś linkę do hamulca zamiast do przerzutki (-.-)? Bach, masz linkę...
Chcesz białe pancerzyki? Bach, masz białe pancerzyki...
Koło Ci podbija? Bach, masz oponę...

Miszcz. Co tam muffinki, zasłużył co najmniej na ciasto ze śliwkami i nutellą :P
Pogrzebaliśmy w rowerach

Pozachwycałam się Łukaszową maszyną:

Kozłowa uwagę przykuła stara szosa i musiał sobie podotykać trochę.

I ruszyliśmy.

Kozioł z pałą z buzi. Kukurydzianą.

Mijamy pałacyk (znowu nie pamiętam gdzie)

Do przeprawy promowej w Brzegu Dolnym docieramy 15:54. A że prom dopiero 16.30- wracamy się i odbijamy na most kolejowy.
Przeprawiamy się mostem- górą, dołem jak kto woli :D


Ukochany zakątek kolejny raz oczy me ujrzały


Na moście kolejowym mijamy ekipę, która (w szczególności jedna Pani) zachwycała się BYCZYM przyrodzeniem i kazała nam się uważnie temu przyjrzeć :D Przyglądamy się więc Wy też się przyjrzyjcie:

Pociąg obok nas przejechał...

A Kozła rower zaliczył mały upadek :D Bo kto stawia na nóżce przy skarpie rower gdy pociąga nadjeżdża...? KOOOZIOŁ! Ale muszę przyznać, że uroczo wygląda Quest na tej trawie- jakby ucinał sobie drzemkę.

Sam wrócić rower nie chciał, więc trzeba było go siłą wziąć.

Sweet prześwietlona focia
I w Obornikach mijamy starą ruinę neogotyckiego pałacu z XIX wieku, ale jakże przykuwającą wzrok! Ile bym dała, żeby móc tam zajrzeć. Oczami wyobraźni widzę jak na tym tarasie w długiej sukni stoi sobie dostojna arystokratka i spogląda na ogród... Zachwycam się!

Kozioł jako jedyny pomyślał, żeby wziąć błotnik

I gdzieś na wysokości Obornik dołącza do nas Kamil

Trzebnickie wzgórza

Sanktuarium w Trzebnicy

Pierwsza próba podjazdu ciągiem pod Winną Górą (Kocią Górę) zakończona niepowodzeniem.

Widok na Trzebnicę

Kilka sapnięć, wdechów i drugi raz z Łukaszem uderzamy wziąć kocia na raz! CHOPAKI bez SPD rezygnują- Kozioł podjął drugą nieudaną próbę pokonania górki bez przystawania.

Udało się! Tętno 185 :D

Jak on to zrobił!


Zielona wyspa :)

Uciekamy przed ulewą- z powodzeniem

Kończę wpis, godzina 1.00. 2 godziny -.- jeszcze w międzyczasie poprzeszkadzało parę osób. Muszę się opanować z tymi zdjęciami!
Euro-sreuro
Piątek, 8 czerwca 2012 | dodano:08.06.2012
Km: | 31.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 20.67 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Wczoraj rano zajechał o 9.00 do mnie kurieros i przywiózł mi piękne kółeczko do Treka. W pakiecie z kółkiem była tez wymiana. A że żadnej zapłaty ode mnie nie chciał- ani materialnej ani w naturze to z wdzięczności upiekę MU muffinki.
A teraz sobie sprawię tarcze na przód!

POTEM nim się zebrałam i dojechałam do Domaszczyna, w którym miałam się z kolegą spotkać okazało się, że ten już pod oknem mym stoi. Prawie, bo nie mógł znaleźć ulicy, na której pomieszkuję :)
Pokręciliśmy ze sobą, obok siebie i tak jakoś ten wczorajszy dzień zleciał.
DZISIAJ
Nie ma co pisać, trip tylko z pracy i do, a raczej najpierw do, potem z. Chciałam dziś pouczyć pieszych ignorantów że po DDR się nie lezie i nie stoi.
Pierwsza pani z dziećmi małymi dziećmi idąc na wprost mnie ignorowała dzwonek. DDR dosyć wąski, od mojej strony prowadziła za rączkę małego brzdąca. Siłą rzeczy zwolnić musiałam, bo co poradzą dzieciaczki, że babcia uparta, nierozumna i wyjechała do mnie z argumentem "Przecież widzi Pani, że z małymi dziećmi idę i mogłaby ustąpić!"
Az się babka jedna włączyła i zaczęła mówić, że to DDR i nie może po niej łazić. Ale co tam- poszła dalej i nie zeszła. A dziw się potem, że dzieciaki pod koła wbiegają jak nie rozróżniają DDRu od chodnika.
A ten drugi to mistrz świata. Pedał. Pedalski pedał. Trzeba było słyszeć ten głos. Jak z komedii, w których są przerysowane pedały. Stał i się podpierał na barierce przed przejazdem przez ulicę, olał mój dzwonek, musiałam go niemalże odepchnąć. Mówię, że nie może tu stać, bo DDR, a on swoim totalnie pedalskim głosem "Tak? Nie mogę? Ale dlaczego?" Gadka taka się toczyła z pół minuty. Na jego argument "Ja lubię tu stać" nie mogłam znaleźć nic sensownego. Szkoda, że pompki teleskopowej nie miałam, albo wuwuzeli to bym mu w dupę wsadziła i trąbnęła ku chwale rowerzystów.
Czwartkowe muffinki już dochodzą.

Euro-sreuro, ale żeby nie było- plakat z Biedronki powiesiłyśmy :D Od 18.00 do 20.00 w klubie pustki, NIKOGO nie było. A na salsie miałam 3 osoby. Jeszcze raz powtórzę- euro-sreuro (:

Jadąc z pracy spotkałam Kozła. Na miasto chciał się porwać, ale pomysł został zgaszony w zalążku- w drodze powrotnej przed milenijnym na każdym skrzyżowaniu musiałam na zielone czekać, bo eins zwei polizei już czekało, żeby mnie dopaść. Nie dałam się. Chyba pierwszy raz w życiu wszystkie tamtejsze skrzyżowania pokonałam zgodnie z przepisami. Czuję się prawa obywatelką tego kraju. Miejscówka w niebie zaklepana.
Pewnie by się czepiali jak byśmy po ulicach śmigali. Pewnie na pewno.
A teraz sobie sprawię tarcze na przód!

POTEM nim się zebrałam i dojechałam do Domaszczyna, w którym miałam się z kolegą spotkać okazało się, że ten już pod oknem mym stoi. Prawie, bo nie mógł znaleźć ulicy, na której pomieszkuję :)
Pokręciliśmy ze sobą, obok siebie i tak jakoś ten wczorajszy dzień zleciał.
DZISIAJ
Nie ma co pisać, trip tylko z pracy i do, a raczej najpierw do, potem z. Chciałam dziś pouczyć pieszych ignorantów że po DDR się nie lezie i nie stoi.
Pierwsza pani z dziećmi małymi dziećmi idąc na wprost mnie ignorowała dzwonek. DDR dosyć wąski, od mojej strony prowadziła za rączkę małego brzdąca. Siłą rzeczy zwolnić musiałam, bo co poradzą dzieciaczki, że babcia uparta, nierozumna i wyjechała do mnie z argumentem "Przecież widzi Pani, że z małymi dziećmi idę i mogłaby ustąpić!"
Az się babka jedna włączyła i zaczęła mówić, że to DDR i nie może po niej łazić. Ale co tam- poszła dalej i nie zeszła. A dziw się potem, że dzieciaki pod koła wbiegają jak nie rozróżniają DDRu od chodnika.
A ten drugi to mistrz świata. Pedał. Pedalski pedał. Trzeba było słyszeć ten głos. Jak z komedii, w których są przerysowane pedały. Stał i się podpierał na barierce przed przejazdem przez ulicę, olał mój dzwonek, musiałam go niemalże odepchnąć. Mówię, że nie może tu stać, bo DDR, a on swoim totalnie pedalskim głosem "Tak? Nie mogę? Ale dlaczego?" Gadka taka się toczyła z pół minuty. Na jego argument "Ja lubię tu stać" nie mogłam znaleźć nic sensownego. Szkoda, że pompki teleskopowej nie miałam, albo wuwuzeli to bym mu w dupę wsadziła i trąbnęła ku chwale rowerzystów.
Czwartkowe muffinki już dochodzą.

Euro-sreuro, ale żeby nie było- plakat z Biedronki powiesiłyśmy :D Od 18.00 do 20.00 w klubie pustki, NIKOGO nie było. A na salsie miałam 3 osoby. Jeszcze raz powtórzę- euro-sreuro (:

Jadąc z pracy spotkałam Kozła. Na miasto chciał się porwać, ale pomysł został zgaszony w zalążku- w drodze powrotnej przed milenijnym na każdym skrzyżowaniu musiałam na zielone czekać, bo eins zwei polizei już czekało, żeby mnie dopaść. Nie dałam się. Chyba pierwszy raz w życiu wszystkie tamtejsze skrzyżowania pokonałam zgodnie z przepisami. Czuję się prawa obywatelką tego kraju. Miejscówka w niebie zaklepana.
Pewnie by się czepiali jak byśmy po ulicach śmigali. Pewnie na pewno.
Wczorajsze jazdy
Czwartek, 7 czerwca 2012 | dodano:08.06.2012
Km: | 53.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:24 | km/h: | 22.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Rano dostałam kółeczko do Treka, a po południu jazdy z kolegą. Co, jak i dlaczego- dzisiaj opiszę.
Spinka, spinka Ty chuyou
Środa, 6 czerwca 2012 | dodano:07.06.2012
Km: | 39.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:02 | km/h: | 19.18 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
TAKA zła byłam. Zacznijmy od początku.
Kupiłam póki co Acerę zamiast Deore. Tak wiem, zaraz zaczniecie marudzić, że Gównacera, że mogłam coś lepszego, ale pytam się PO CO. Treka kocham, ale nie jest on wart inwestowania kasy, którą lada miesiąc chce przetrącić na górala to raz, a dwa- czekam na premię :D
Spinki rozpiąć nie potrafiłam i chu... Cholery! Brat jeszcze wtedy służył bajsepsem. Pyk-pyk przerzutka zmieniona, wolnobieg, łancuch i tarcze wyczyszczone.
Ostatnia misja: Spięcie łańcucha
czas trwania: 1 h
wykorzystane przybory: ręce, kombinerki, świeże mięso prosto z ust
efekt- Fkurw
Mission FAILED!
Co się napociłam próbując to cholerne ShimanowsGJE założyć. Bolą ręce, bolą kciuki. Wygrała BICz.
1:0 dla spinki.
Do jutra.
Naślę na nią kolegów.
Tylko świec brakuje i byłby romantyczny wieczór przy akompaniamencie Loreeny i deszczu uderzającego o liście drzew.
Kupiłam póki co Acerę zamiast Deore. Tak wiem, zaraz zaczniecie marudzić, że Gównacera, że mogłam coś lepszego, ale pytam się PO CO. Treka kocham, ale nie jest on wart inwestowania kasy, którą lada miesiąc chce przetrącić na górala to raz, a dwa- czekam na premię :D
Spinki rozpiąć nie potrafiłam i chu... Cholery! Brat jeszcze wtedy służył bajsepsem. Pyk-pyk przerzutka zmieniona, wolnobieg, łancuch i tarcze wyczyszczone.
Ostatnia misja: Spięcie łańcucha
czas trwania: 1 h
wykorzystane przybory: ręce, kombinerki, świeże mięso prosto z ust
efekt- Fkurw
Mission FAILED!
Co się napociłam próbując to cholerne ShimanowsGJE założyć. Bolą ręce, bolą kciuki. Wygrała BICz.
1:0 dla spinki.
Do jutra.
Naślę na nią kolegów.
Tylko świec brakuje i byłby romantyczny wieczór przy akompaniamencie Loreeny i deszczu uderzającego o liście drzew.

Dzisiaj tyłek raczyło ruszyć 224 bikerów.
Wtorek, 5 czerwca 2012 | dodano:05.06.2012
Km: | 31.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 20.67 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Widzę, że pogoda w całej Polsce nie dopisuje. Ilość ruszających tyłek porównywalna w tymi w zimie. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja walczę z niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi!
Wyjeżdżając do pracy nie padało, więc się na przeciwdeszczowo nie przyodziałam. Ale jak w trakcie zaczęło PADAĆ to żem mokra była nim robotę zaczęłam
W drodze powrotnej zabezpieczyłam się. Ubrana w ochraniacze, spodnie i kurtkę PRZECIWdeszczową of kors wyszłam na zewnątrz. A tu sucho. Z nadzieją, że może jednak zacznie padać ujechałam niecałe 2 km, po czym na skrzyżowaniu szybko się rozebrałam. Z ochraniaczy na buty jedynie.
I tak w drodze powrotnej miałam darmową saunę.
Znalazłam motywację do szybkiego wracania z pracy. Jeżeli będę się grzebać, wyjadę za późno i wolno będę jechać, będę mijać nieszczęsny przystanek koło Whirpoola koło godziny 22.10, gdzie druga zmiana już się na DDR zdąży wylać.
Wczoraj jak żem jechała to było ich jak mrówków, magiczny dzwonek sprawił, że rozstąpiły się przede mną człowieki jak morze czerwone przed Abrahamem. W takim samym tempie.
Dzisiaj przygrzałam i cóż za przyjemność gdy puste drogi przede mną!
Na wrocławskim święcie rowerzysty dowiedziałam się od naszego WORa (wrocławskiego oficera rowerowego), że na bramki separujące bydło od DDRów na ulicy Bora Komorowskiego szans nie ma, gdyż trzeba by zabrać pieszym chodnika kawał lub rowerzystom ograniczyć szerokość DDRu. Jak dla mnie to piesi mogą po ulicy chodzić- przecież po chodnikach i tak nie lubią. :P
Piękny to dzień, a jutro będzie jeszcze piękniejszy. Choćby wiało, padało i pizgało!
pamparampam
&list=FLhCx1MxwZjmXC100__w6ruw&index=1&feature=plpp_video
Wyjeżdżając do pracy nie padało, więc się na przeciwdeszczowo nie przyodziałam. Ale jak w trakcie zaczęło PADAĆ to żem mokra była nim robotę zaczęłam
W drodze powrotnej zabezpieczyłam się. Ubrana w ochraniacze, spodnie i kurtkę PRZECIWdeszczową of kors wyszłam na zewnątrz. A tu sucho. Z nadzieją, że może jednak zacznie padać ujechałam niecałe 2 km, po czym na skrzyżowaniu szybko się rozebrałam. Z ochraniaczy na buty jedynie.
I tak w drodze powrotnej miałam darmową saunę.
Znalazłam motywację do szybkiego wracania z pracy. Jeżeli będę się grzebać, wyjadę za późno i wolno będę jechać, będę mijać nieszczęsny przystanek koło Whirpoola koło godziny 22.10, gdzie druga zmiana już się na DDR zdąży wylać.
Wczoraj jak żem jechała to było ich jak mrówków, magiczny dzwonek sprawił, że rozstąpiły się przede mną człowieki jak morze czerwone przed Abrahamem. W takim samym tempie.
Dzisiaj przygrzałam i cóż za przyjemność gdy puste drogi przede mną!
Na wrocławskim święcie rowerzysty dowiedziałam się od naszego WORa (wrocławskiego oficera rowerowego), że na bramki separujące bydło od DDRów na ulicy Bora Komorowskiego szans nie ma, gdyż trzeba by zabrać pieszym chodnika kawał lub rowerzystom ograniczyć szerokość DDRu. Jak dla mnie to piesi mogą po ulicy chodzić- przecież po chodnikach i tak nie lubią. :P
Piękny to dzień, a jutro będzie jeszcze piękniejszy. Choćby wiało, padało i pizgało!
pamparampam
&list=FLhCx1MxwZjmXC100__w6ruw&index=1&feature=plpp_video
Zdanie indeksu+nocne jazdy
Poniedziałek, 4 czerwca 2012 | dodano:05.06.2012
Km: | 77.48 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:50 | km/h: | 20.21 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Ostatni wpis, indeks złożony w dziekanacie- oficjalnie i na 100% wakacje :)
W pracy ostatnia godzina- totalne szaleństwo, nie wiedziałam w co ręce włożyć, że o nogach nie wspomnę...
Godzina 23.00, siedzę na wykończeniu przed kompem a tu na moje nieszczęście Arek dzwoni, że z nad morza wrócił i na nocną penetrację mnie namawia. Próbowałam odmówić grzecznie, ale nachalne to takie i skończyło się ubogimi 25 km po Wrocławiu. Po drodze przy Dominikańskiej zgarnęliśmy Kozła i pojechaliśmy zobaczyć dworzec PKP.
WOW
Czuję się powiew luksusu. Zdjęcia telefonem robiłam, potem wrzucę. Ale naprawdę kawał dobrej roboty. Aż chce się PKP jeździć. Chyba zacznę tam nocować.
W pracy ostatnia godzina- totalne szaleństwo, nie wiedziałam w co ręce włożyć, że o nogach nie wspomnę...
Godzina 23.00, siedzę na wykończeniu przed kompem a tu na moje nieszczęście Arek dzwoni, że z nad morza wrócił i na nocną penetrację mnie namawia. Próbowałam odmówić grzecznie, ale nachalne to takie i skończyło się ubogimi 25 km po Wrocławiu. Po drodze przy Dominikańskiej zgarnęliśmy Kozła i pojechaliśmy zobaczyć dworzec PKP.
WOW
Czuję się powiew luksusu. Zdjęcia telefonem robiłam, potem wrzucę. Ale naprawdę kawał dobrej roboty. Aż chce się PKP jeździć. Chyba zacznę tam nocować.
Święto Wrocławskiego Rowerzysty
Niedziela, 3 czerwca 2012 | dodano:05.06.2012
Km: | 25.86 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 14.11 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Rano dołączył do mnie kaeres123, nim wyjechaliśmy zrobiła się 11.10. A przejazd miał się zacząć 11.30- cóż innego pozostało jak cisnąć ile pary w nogach. Ósemeczką w sukience- nie sądziłam, że taki dzień nadejdzie :D

Dołączyli do nas kaeresowi kumple.

Spotkaliśmy WrocNama

I Bikera81
I Kozła
Baśka też świętowała :D:D:D

Najsłodszy peleton jaki widziałam :)

Bajkpiknik
http://www.bikestats.pl/posts/postadd
Pytania do Wrocławskiego Oficera Rowerowego- pan Chojancki we własnej osobie :)

Serwis Treka

Satynowa kiecka+SPD- szczyt stylu i szyku :D

Zdjęć jest dużo więcej i dużo ciekawszych, ale to a w następnych wpisach, czas popracować co nieco :D

Dołączyli do nas kaeresowi kumple.

Spotkaliśmy WrocNama

I Bikera81
I Kozła
Baśka też świętowała :D:D:D

Najsłodszy peleton jaki widziałam :)

Bajkpiknik

Pytania do Wrocławskiego Oficera Rowerowego- pan Chojancki we własnej osobie :)

Serwis Treka

Satynowa kiecka+SPD- szczyt stylu i szyku :D

Zdjęć jest dużo więcej i dużo ciekawszych, ale to a w następnych wpisach, czas popracować co nieco :D