Trzej muszkieterowie i ona jedna. Brzeg-Oborniki-Trzebnica
Sobota, 9 czerwca 2012 | dodano:09.06.2012
Km: | 111.45 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:55 | km/h: | 22.67 |
Pr. maks.: | 61.90 | Temperatura: | 23.0 | HRmax: | 185( 93%) | HRavg | 140( 70%) |
Kalorie: | 2970kcal | Podjazdy: | 556m | Rower: | Trek 7100 |
Zawsze zdjęć narąbię podczas wycieczki, potem zamiast wpis zrobić w 5 minut wydłuża się czas jego tworzenia jeszcze o 50. Jest godzina 23.02, zobaczymy o której skończę :D
Tak jak się wczoraj z Kozłem umówiłam na 10.00, tak o 13.00 żeśmy spod Korony wyjechali. Po drodze do Decathlonu po linkę do przerzutki, która jak przyszło do wymiany okazała się linką hamulcową. BEZ KOMENTARZA -.-'
Najpierw na Stabłowice do Łukasza- wymiana przerzutki (to się nacieszyłam Acerą!), wymiana opony, linki i pancerzyków. Nie ma rzeczy, której by on tam u siebie nie miał, no NIE MA.
Koło scentrowane? Bach, masz koło...
Przerzutka zajechana? Bach, masz przerzutkę...
Kupiłaś linkę do hamulca zamiast do przerzutki (-.-)? Bach, masz linkę...
Chcesz białe pancerzyki? Bach, masz białe pancerzyki...
Koło Ci podbija? Bach, masz oponę...
Miszcz. Co tam muffinki, zasłużył co najmniej na ciasto ze śliwkami i nutellą :P
Pogrzebaliśmy w rowerach
Pozachwycałam się Łukaszową maszyną:
Kozłowa uwagę przykuła stara szosa i musiał sobie podotykać trochę.
I ruszyliśmy.
Kozioł z pałą z buzi. Kukurydzianą.
Mijamy pałacyk (znowu nie pamiętam gdzie)
Do przeprawy promowej w Brzegu Dolnym docieramy 15:54. A że prom dopiero 16.30- wracamy się i odbijamy na most kolejowy.
Przeprawiamy się mostem- górą, dołem jak kto woli :D
Ukochany zakątek kolejny raz oczy me ujrzały
Na moście kolejowym mijamy ekipę, która (w szczególności jedna Pani) zachwycała się BYCZYM przyrodzeniem i kazała nam się uważnie temu przyjrzeć :D Przyglądamy się więc Wy też się przyjrzyjcie:
Pociąg obok nas przejechał...
A Kozła rower zaliczył mały upadek :D Bo kto stawia na nóżce przy skarpie rower gdy pociąga nadjeżdża...? KOOOZIOŁ! Ale muszę przyznać, że uroczo wygląda Quest na tej trawie- jakby ucinał sobie drzemkę.
Sam wrócić rower nie chciał, więc trzeba było go siłą wziąć.
Sweet prześwietlona focia
I w Obornikach mijamy starą ruinę neogotyckiego pałacu z XIX wieku, ale jakże przykuwającą wzrok! Ile bym dała, żeby móc tam zajrzeć. Oczami wyobraźni widzę jak na tym tarasie w długiej sukni stoi sobie dostojna arystokratka i spogląda na ogród... Zachwycam się!
Kozioł jako jedyny pomyślał, żeby wziąć błotnik
I gdzieś na wysokości Obornik dołącza do nas Kamil
Trzebnickie wzgórza
Sanktuarium w Trzebnicy
Pierwsza próba podjazdu ciągiem pod Winną Górą (Kocią Górę) zakończona niepowodzeniem.
Widok na Trzebnicę
Kilka sapnięć, wdechów i drugi raz z Łukaszem uderzamy wziąć kocia na raz! CHOPAKI bez SPD rezygnują- Kozioł podjął drugą nieudaną próbę pokonania górki bez przystawania.
Udało się! Tętno 185 :D
Jak on to zrobił!
Zielona wyspa :)
Uciekamy przed ulewą- z powodzeniem
Kończę wpis, godzina 1.00. 2 godziny -.- jeszcze w międzyczasie poprzeszkadzało parę osób. Muszę się opanować z tymi zdjęciami!
Tak jak się wczoraj z Kozłem umówiłam na 10.00, tak o 13.00 żeśmy spod Korony wyjechali. Po drodze do Decathlonu po linkę do przerzutki, która jak przyszło do wymiany okazała się linką hamulcową. BEZ KOMENTARZA -.-'
Najpierw na Stabłowice do Łukasza- wymiana przerzutki (to się nacieszyłam Acerą!), wymiana opony, linki i pancerzyków. Nie ma rzeczy, której by on tam u siebie nie miał, no NIE MA.
Koło scentrowane? Bach, masz koło...
Przerzutka zajechana? Bach, masz przerzutkę...
Kupiłaś linkę do hamulca zamiast do przerzutki (-.-)? Bach, masz linkę...
Chcesz białe pancerzyki? Bach, masz białe pancerzyki...
Koło Ci podbija? Bach, masz oponę...
Miszcz. Co tam muffinki, zasłużył co najmniej na ciasto ze śliwkami i nutellą :P
Pogrzebaliśmy w rowerach
Pozachwycałam się Łukaszową maszyną:
Kozłowa uwagę przykuła stara szosa i musiał sobie podotykać trochę.
I ruszyliśmy.
Kozioł z pałą z buzi. Kukurydzianą.
Mijamy pałacyk (znowu nie pamiętam gdzie)
Do przeprawy promowej w Brzegu Dolnym docieramy 15:54. A że prom dopiero 16.30- wracamy się i odbijamy na most kolejowy.
Przeprawiamy się mostem- górą, dołem jak kto woli :D
Ukochany zakątek kolejny raz oczy me ujrzały
Na moście kolejowym mijamy ekipę, która (w szczególności jedna Pani) zachwycała się BYCZYM przyrodzeniem i kazała nam się uważnie temu przyjrzeć :D Przyglądamy się więc Wy też się przyjrzyjcie:
Pociąg obok nas przejechał...
A Kozła rower zaliczył mały upadek :D Bo kto stawia na nóżce przy skarpie rower gdy pociąga nadjeżdża...? KOOOZIOŁ! Ale muszę przyznać, że uroczo wygląda Quest na tej trawie- jakby ucinał sobie drzemkę.
Sam wrócić rower nie chciał, więc trzeba było go siłą wziąć.
Sweet prześwietlona focia
I w Obornikach mijamy starą ruinę neogotyckiego pałacu z XIX wieku, ale jakże przykuwającą wzrok! Ile bym dała, żeby móc tam zajrzeć. Oczami wyobraźni widzę jak na tym tarasie w długiej sukni stoi sobie dostojna arystokratka i spogląda na ogród... Zachwycam się!
Kozioł jako jedyny pomyślał, żeby wziąć błotnik
I gdzieś na wysokości Obornik dołącza do nas Kamil
Trzebnickie wzgórza
Sanktuarium w Trzebnicy
Pierwsza próba podjazdu ciągiem pod Winną Górą (Kocią Górę) zakończona niepowodzeniem.
Widok na Trzebnicę
Kilka sapnięć, wdechów i drugi raz z Łukaszem uderzamy wziąć kocia na raz! CHOPAKI bez SPD rezygnują- Kozioł podjął drugą nieudaną próbę pokonania górki bez przystawania.
Udało się! Tętno 185 :D
Jak on to zrobił!
Zielona wyspa :)
Uciekamy przed ulewą- z powodzeniem
Kończę wpis, godzina 1.00. 2 godziny -.- jeszcze w międzyczasie poprzeszkadzało parę osób. Muszę się opanować z tymi zdjęciami!