Dzisiaj tyłek raczyło ruszyć 224 bikerów.
Wtorek, 5 czerwca 2012 | dodano:05.06.2012
Km: | 31.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 20.67 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Widzę, że pogoda w całej Polsce nie dopisuje. Ilość ruszających tyłek porównywalna w tymi w zimie. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja walczę z niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi!
Wyjeżdżając do pracy nie padało, więc się na przeciwdeszczowo nie przyodziałam. Ale jak w trakcie zaczęło PADAĆ to żem mokra była nim robotę zaczęłam
W drodze powrotnej zabezpieczyłam się. Ubrana w ochraniacze, spodnie i kurtkę PRZECIWdeszczową of kors wyszłam na zewnątrz. A tu sucho. Z nadzieją, że może jednak zacznie padać ujechałam niecałe 2 km, po czym na skrzyżowaniu szybko się rozebrałam. Z ochraniaczy na buty jedynie.
I tak w drodze powrotnej miałam darmową saunę.
Znalazłam motywację do szybkiego wracania z pracy. Jeżeli będę się grzebać, wyjadę za późno i wolno będę jechać, będę mijać nieszczęsny przystanek koło Whirpoola koło godziny 22.10, gdzie druga zmiana już się na DDR zdąży wylać.
Wczoraj jak żem jechała to było ich jak mrówków, magiczny dzwonek sprawił, że rozstąpiły się przede mną człowieki jak morze czerwone przed Abrahamem. W takim samym tempie.
Dzisiaj przygrzałam i cóż za przyjemność gdy puste drogi przede mną!
Na wrocławskim święcie rowerzysty dowiedziałam się od naszego WORa (wrocławskiego oficera rowerowego), że na bramki separujące bydło od DDRów na ulicy Bora Komorowskiego szans nie ma, gdyż trzeba by zabrać pieszym chodnika kawał lub rowerzystom ograniczyć szerokość DDRu. Jak dla mnie to piesi mogą po ulicy chodzić- przecież po chodnikach i tak nie lubią. :P
Piękny to dzień, a jutro będzie jeszcze piękniejszy. Choćby wiało, padało i pizgało!
pamparampam
&list=FLhCx1MxwZjmXC100__w6ruw&index=1&feature=plpp_video
Wyjeżdżając do pracy nie padało, więc się na przeciwdeszczowo nie przyodziałam. Ale jak w trakcie zaczęło PADAĆ to żem mokra była nim robotę zaczęłam
W drodze powrotnej zabezpieczyłam się. Ubrana w ochraniacze, spodnie i kurtkę PRZECIWdeszczową of kors wyszłam na zewnątrz. A tu sucho. Z nadzieją, że może jednak zacznie padać ujechałam niecałe 2 km, po czym na skrzyżowaniu szybko się rozebrałam. Z ochraniaczy na buty jedynie.
I tak w drodze powrotnej miałam darmową saunę.
Znalazłam motywację do szybkiego wracania z pracy. Jeżeli będę się grzebać, wyjadę za późno i wolno będę jechać, będę mijać nieszczęsny przystanek koło Whirpoola koło godziny 22.10, gdzie druga zmiana już się na DDR zdąży wylać.
Wczoraj jak żem jechała to było ich jak mrówków, magiczny dzwonek sprawił, że rozstąpiły się przede mną człowieki jak morze czerwone przed Abrahamem. W takim samym tempie.
Dzisiaj przygrzałam i cóż za przyjemność gdy puste drogi przede mną!
Na wrocławskim święcie rowerzysty dowiedziałam się od naszego WORa (wrocławskiego oficera rowerowego), że na bramki separujące bydło od DDRów na ulicy Bora Komorowskiego szans nie ma, gdyż trzeba by zabrać pieszym chodnika kawał lub rowerzystom ograniczyć szerokość DDRu. Jak dla mnie to piesi mogą po ulicy chodzić- przecież po chodnikach i tak nie lubią. :P
Piękny to dzień, a jutro będzie jeszcze piękniejszy. Choćby wiało, padało i pizgało!
pamparampam
&list=FLhCx1MxwZjmXC100__w6ruw&index=1&feature=plpp_video