Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:1115.35 km (w terenie 8.00 km; 0.72%)
Czas w ruchu:55:05
Średnia prędkość:19.67 km/h
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:34.85 km i 1h 46m
Więcej statystyk

Praca

Wtorek, 23 października 2012 | dodano:23.10.2012Kategoria Praca
Km:32.88Km teren:0.00 Czas:01:28km/h:22.42
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Praca, praca.

3. dzień z rzędu śpię 8 godzin, a mnie się ludzie pytają co ja taka zmęczona jestem. Chyba tym spaniem. Jest również opcja, że to efekt odstawienia czekolady (i ogólnie słodyczy). Już wiem jak się czuła dętka, którą przebiłam(?). Tak jak ja podczas nocnego powrotu do domu.

Jeszcze 4 dni

Poniedziałek, 22 października 2012 | dodano:22.10.2012
Km:39.07Km teren:0.00 Czas:02:10km/h:18.03
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Uczelnia, praca, praca.

Dzisiaj z racji dosyć gęstej mgły odpuściłam jazdę 8. W drodze powrotnej mżawka, więc też jechałam jak ciota.

Mokro, mgliście, dżdżyście. Cały dzień senny.

Cały tydzień zleci szybko jak zawsze, ale tym oczekuję soboty! Bo w końcu DWA dni wolnego, rozpusta! Prawie jak wakacje.

Po Wrocławiu

Niedziela, 21 października 2012 | dodano:21.10.2012Kategoria Sam na sam z Trekiem
Km:40.00Km teren:0.00 Czas:02:00km/h:20.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Słońce tak przygrzewało przez szyby, że jedyne na co miałam dzisiaj ochotę to wygrzewać się w nim i drzemać. Zupełnie jak mój kot.



Zwlokłam się w końcu i wyjechaliśmy z Trekiem dopiero o 16:30. Wstępne plany zakładały Las Osobowicki przez Krzyżanowice. Ale się rozmyśliłam. Odechciało mi się, gdyż zaraz po zachodzie słońca zrobiłoby się ciemno i znowu szukałabym ruin po zmroku. Ale nie ciemności były przyczyną rezygnacji z planów. Odechciało się z czystego niechcemisiejstwa. Zachód zastał mnie tuż przed Koroną.



W tym samym momencie zadzwonił Rafał z chęcią przyłączenia się do mojej kończącej się wycieczki. Zaczekałam na niego i zamiast prosto do domu pojechaliśmy krzywo, ale również do domu. Mojego. Przy CH Młyn odbiliśmy na Krzyżanowice i wróciliśmy drogą okrężną. I tak jakoś wyszło te 40 km...




Sobota spędzona w Brnie na kolejnej konwencji. Przemierzając czeskie ulice już oczami wyobraźni pedałowałam po tych drogach, idealne!

Z dedykacją dla pewnego Morświna- spotkałam lepszą Marit ode mnie! ;)



Nutka na dziś (i kolejne dni)

&feature=BFa&list=HL1350843291

Muszę się lepiej zabezpieczać.............

Piątek, 19 października 2012 | dodano:19.10.2012Kategoria Praca
Km:32.00Km teren:0.00 Czas:01:20km/h:24.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
-.-

I po raz kolejny Zielony ratuje mi d....wa kółka!

Wychodzę z pracy, odpinam rower, a powietrza w tylnym kola NI MA.

Motyla noga! Szorują ns stację napompować z nadzieją, że może ktoś dla "dżołka" spuścił powietrze. Nawet jeżeli był to psikus to średnio się uśmiałam, gdyż po napompowaniu aż mnie przewiało od powietrza ulatującego z dętki. Dziura w oponie była TAAAAAAKA.

Najpierw skontaktowałam się z Rafałem- zaoferował swoją pomoc, jeżeli uda mi się do niego dotrzeć ~3km. Dodzwoniłam się jednak (w końcu) do Zielonego. AKURAT skończył pracę, AKURAT w Magnolii, w której AKURAT znajdował się Intersport. Kupił mi dętkę, zmienił (za pomocą kluczy do domu, SZACUN).

I tak miałam szczęście, że dojechałam do pracy. Ale żeby tak perfidnie się przebiła, słyszałabym przecież uciekające powietrze zapinając rower!

Las ruin po zmierzchu...

Czwartek, 18 października 2012 | dodano:18.10.2012Kategoria Praca, Sam na sam z Trekiem, Zamki i pałace Dolnego Śląska
Km:41.00Km teren:0.00 Czas:02:10km/h:18.92
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Olałam poranne zajęcia na uczelni. Perspektywa pobudki w sobotę przed wschodem słońca wygrała z głodem wiedzy.

W coczwartkowej "międzypracy" postanowiłam zrealizować 2 rzeczy. Po 1- kupić w Żabce tą wielką Milkę. Kupić i zjeść. Po 2- pojechać do Lasu Osobowickiego w celu odnalezienia pozostałości po schronie i wieży cesarza Wilhelma.

Było już przed 18.00- słońce chowało się za horyzont.



Nieopodal Mostu Milenijnego celem konsumpcji Milki zasiadłam nad brzegiem Odry.



Tej z orzechami i toffi już nie było. W zasadzie nie ma znaczenia jaka Milka- każda jest dobra.



Najważniejsze, żeby dało się ją rozłożyć na części pierwsze ;)







Nim skończyłam rozkoszować się tabliczką i dojechałam na skraj lasu mrok ogarnął Wrocław. Pro Noise sygnalizował mi już ostatnio, że czas go doładować. Nie zawiódł jednak przez kolejne 1,5 godziny.



Pozostałości schronu I.R.S.(Infanterie Raum Stellungen)






Samotny pobyt na skraju lasu po ciemku wydawał się być na tyle satysfakcjonujący, że nie miałam zamiaru wchodzić do powyższej dziupli.





Sądziłam, że będzie ciężko zauważyć te ruiny, ale jak się okazało- sporo tego i ciężko tak naprawdę przeoczyć.







Biała Gwiazda w świetle reflektorów <3 Trek posłusznie czekał nim zaspokoję swoją ciekawość. Nie dał się porwać ;)



Nie miałam już czasu szukać po drugiej stronie pozostałych tajemnic jakie skrywa Las Osobowicki. Trzeba było się zbierać z powrotem do pracy.







Na Legnickiej zginął rowerzysta potrącony przez samochód na... Drodze dla rowerów.


A ja wracając zostałam zmuszona do wyklnięcia mistrza driftów, gdyż chcąc zaoszczędzić 5(!) sekund pajac jeden (zwany przeze mnie jechanym skurczysynem) skręcił przede mną w lewo nawracając na dziko. Zawsze pod koniec zjazdu odbijam do prawej krawędzi jezdni celem wejścia w zakręt a tu gościu nie dosyć, że mnie wyprzedza tuż przed skrzyżowaniem to jeszcze taki numer. Krzyknęłam do niego słowo otuchy, nie wiem czy słyszał...


Praca, uczelnia

Środa, 17 października 2012 | dodano:17.10.2012
Km:49.40Km teren:0.00 Czas:02:10km/h:22.80
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Wczoraj mokro, dzisiaj pięknie. Aż po południu ze strachem sunęłam koło Korony, bo słońce oślepiało i byłam słabo widoczna zapewne. Ale żyję :)

Psie Pole się zmienia!

A teraz do spania.

Z wizytą w wariatkowie.

Wtorek, 16 października 2012 | dodano:16.10.2012Kategoria Królowa Szos
Km:18.79Km teren:0.00 Czas:01:14km/h:15.24
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Kariera nabiera tempa, dzisiaj kolejna rola pielęgniarki przypadła. Nagranie było w szpitalu psychiatrycznym na Korzeniowskiego.

Jaka była moja rola? Otóż cytując reżysera "Masz tam wejść i ich opierd...". Poszło jak z płatka (zastanawiające...).




Na pewno będzie krew pot i łzy. Happy end, dobra gra aktorska oraz profesjonalny opierd.l. Jak w każdym odcinku "Trudnych spraw".


Kwiatkowy płaszcz przeciwdeszczowy sprawdził się lepiej niż Nortfejs. I ogólnie lepiej w deszczu mi się jechało na różowych oponach niż na Treku. Potrzebuję jakiś kapelutek z daszkiem na deszcz. Dzisiaj widziałam babcię w takim... :P





Znaleziony pokrowiec dobrze służy!

Bardzo mokre w te i we wte

Wtorek, 16 października 2012 | dodano:16.10.2012Kategoria Praca
Km:64.83Km teren:0.00 Czas:03:00km/h:21.61
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Z domu do pracy, z pracy do domu, z domu na nagranie, z nagrania do domu, z domu do pracy, z pracy do pracy, z pracy do domu.

Dwie pary mokrych spodni.
Dwie pary mokrych rękawiczek.
Dwie pary mokrych butów.
Jedna para mokrych ochraniaczy na buty (bo dwóch nie mam)

Dobrze, że już podczas powrotu ostatecznego nie padało.

64,83 (Trek)+18,79(Miejski)= 83,62 km

Czy ja wiem.......

Poniedziałek, 15 października 2012 | dodano:15.10.2012Kategoria Praca
Km:49.20Km teren:0.00 Czas:02:15km/h:21.87
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Wypalam się zawodowo. Pracowo raczej. Ale tylko w pracy nr 1. Nie mam motywacji. Finansowej. Co do pozamaterialnej- też nie mam. Nie rozwijam się tam. Rutyna, ograniczenia (rozwojowe). I ogólnie jakoś wszystko tam się pogorszyło. Albo ja się polepszyłam i odstaję.

Km z uczelni i dojazdówki do prac.

Powrót w tempie mniejszym niż 20 km/h. Ale za to rano była torpeda na uczelnię- średnia 28 km/h (dystans 8 km).

Mojej lampce brakuje tylko jednego.

Niedziela, 14 października 2012 | dodano:14.10.2012Kategoria Sam na sam z Trekiem
Km:50.10Km teren:0.00 Czas:02:15km/h:22.27
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Miecza świetlnego, żebym mogła się uchronić w razie W.



Ogólnie przestałam lubić niedziele. Lubię je, ale jak myślę o nich w czasie przyszłym, a jak już jest... Ogarnia mnie niemoc. Niemoc, niechęć, brak motywacji. Do wszystkiego. Nie wiem czy to efekt przemęczenia i nieumiejętnego zorganizowania sobie odpoczynku czy efekt pracoholizmu. Bo w zawalonym tygodniu mam więcej chęci do życia i roweru niż w wolny weekend.

Nawet na rower ledwo wyszłam. Poczułam, że jeśli tego nie zrobię dzień ten będzie zmarnowany. Stanie się dniem, który nic nie wniósł do mojego życia. Ot taki sobie- spędzony jak warzywko w 4 ścianach. I to przy TAKIEJ pogodzie.

Ruszyłam o 17.30 w stronę Trzebnicy. Do zmierzchu było niedaleko, stąd decyzja o dojechaniu do ulubionego podjazdu za Głuchowem Górnym i powrót po ciemku. Celem wycieczki było zorientowanie się czy możliwe będzie podróżowanie do pracy nr 3 rowerem. Pracę nr 3 zaczynam od listopada- w Trzebnicy właśnie.

Sprawa ma się tak. Do Skarszyna odcinki gdzie nie ma domów i są pola są niedługie i całkiem przyjemne. Ale odcinek Skarszyn-Głuchów Górny... Jadąc nim w głowie ułożyłam wszystkie możliwe scenariusze, jaki mogłyby mnie spotkać.

1. Jedzie autem zboczeniec (opcjonalnie- seryjny morderca), przewraca mnie, zaciąga do samochodu i gwałci (opcjonalnie- morduje). Nazajutrz nagłówek w gazetach: Brutalnie zgwałcona i zamordowana rowerzystka.

2. Idzie grupka wioskowych dresiastych chłopaków z widłami. Zastawiają mi drogę ja hamuję. Gwałcą, nabijają na widły. Nazajutrz nagłówek w gazetach: Brutalnie zgwałcona i zadźgana widłami rowerzystka.

3. Przebijam koło. Staję na poboczu. Podjeżdża samochód, wciąga mnie i odjeżdża. Kierowcą okazuje się być niemiecki Alfons, który wywozi mnie poza granice. Nazajutrz nagłówka w gazetach nie ma, bo jeszcze nie wiadomo co jest przyczyną mojego zniknięcia.

4. Przebijam koło. Staję na poboczu. Podjeżdża samochód, wciąga mnie i odjeżdża. Kierowcą okazuje się być seryjny morderca (i gwałciciel), który w swojej chatce pośrodku lasu dokonuje notorycznych zabójstwa na młodych i pięknych kobietach.

5. Przebijam koło. Żeby nie kusić losu i kierowcy-Alfonsa chowam się w krzakach i zmieniam dętkę. W krzakach czai się wioskowy zboczeniec. Robi swoje. Na koniec oczywiście mnie morduje.

6. Przebijam koło. Żeby nie kusić losu i kierowcy-Alfonsa chowam się w krzakach i zmieniam dętkę. Nagle nade mną pojawia się świecący spodek. Porywa mnie UFO (i stąd te kręgi w zbożu...)

7. Przez miesiąc jeżdżę bez gwałtu i morderstwa. Gwałciciel-morderca (wersja light- złodziej) zauważył, że wracam zawsze w ten sam dzień o tej samej porze. Czai się, wywraca mnie (opcjonalnie- wykłada kolczatkę na jezdnię, żebym przebiła opony). Okrada mnie, gwałci i morduje (lub 1 z 3- do wyboru).

8. Jadę. Przebijam dętkę, staje na poboczu celem naprawy. Mija mnie inny rowerzysta, zatrzymuje się. Brunet, ok 185 cm wzrostu, ciemna karnacja, ciemne oczy, prosty zgryz. Pyta się czy pomóc. Nie opieram się (w przeciwieństwie do poprzednich scenariuszy). Odprowadza mnie na Zakrzów. A dalej to już wiadomo- żyli długo i rowerowo.


Jako że szansa na zrealizowanie ostatniego scenariusza (nawet dopuszczając opcję blondyna) po wyliczeniu średniej ważonej wynosi jakieś 0,1%...

Chyba jednak będę musiała odpuścić pedałowanie do Trzebnicy. I w tym momencie żałuję, że nie jest ze mnie...

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum