Bozia czuwa!
Czwartek, 25 lipca 2013 | dodano:25.07.2013
Km: | 40.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Są takie sytuacje, że zastanawiam się czy fakt, że mi się udało to rzeczywiście przypadek czy siła wyższa.
Jest we Wrocławiu skrzyżowanie. Kwidzyńska/Toruńska/Brucknera. Ulica Brucknera jest tą z pierwszeństwem przejazdu. Czekałam na czerwonym świetle na przejściu dla pieszych jadąc w stronę Korony. Na Kwidzyńskiej najpierw mają zielone auta przecinające skrzyżowanie na wprost przedostające się z Toruńskiej na Kwidzyńską i odwrotnie. Zapala się dla nich czerwone, następnie zielone mają auta skręcające z Toruńskiej i Kwidzyńskiej w Brucknera. Zapala się nań czerwone i po chwili zielone mają auta ruszająca Brucknera i piesi chcący przejść przez Kwidzyńską.
ZAWSZE wjeżdżam na te pasy jak już dla samochodów jest czerwone światło i nic nie nadjeżdża z mojej prawej (bo z lewej nie ma prawa nic jechać, gdyż tam czerwone pali się od dobrych kilkudziesięciu sekund). Dzisiaj chciałam postąpić tak samo. Popatrzyłam na miejską rowerzystę stojącą na przeciwko mnie i stwierdziłam, że zaczekam te dwie sekundy aż się zapali zielone. Światła oznajmiły, że mogę ruszać, toteż uczyniłam, a kilka centymetrów przed moim przednim kołem przejechał jeszcze z Toruńskiej na Kwidzyńską rozpędzony samochód. Włosy mi się zjeżyły na głowie. Kierowcy, który to widział również. Dwie sekundy, które uratowały mnie przed poważna hospitalizacją lub uratowały mi życie? W zależności od tego jak bym upadła. Samochód nie jechał 40 km/h. Jak się przejeżdża na czerwonym świetle to raczej się wciska gaz do dechy.
Taka sytuacja. Że też akurat dzisiaj poczekałam na to zielone. Przypadek?
Jest we Wrocławiu skrzyżowanie. Kwidzyńska/Toruńska/Brucknera. Ulica Brucknera jest tą z pierwszeństwem przejazdu. Czekałam na czerwonym świetle na przejściu dla pieszych jadąc w stronę Korony. Na Kwidzyńskiej najpierw mają zielone auta przecinające skrzyżowanie na wprost przedostające się z Toruńskiej na Kwidzyńską i odwrotnie. Zapala się dla nich czerwone, następnie zielone mają auta skręcające z Toruńskiej i Kwidzyńskiej w Brucknera. Zapala się nań czerwone i po chwili zielone mają auta ruszająca Brucknera i piesi chcący przejść przez Kwidzyńską.
ZAWSZE wjeżdżam na te pasy jak już dla samochodów jest czerwone światło i nic nie nadjeżdża z mojej prawej (bo z lewej nie ma prawa nic jechać, gdyż tam czerwone pali się od dobrych kilkudziesięciu sekund). Dzisiaj chciałam postąpić tak samo. Popatrzyłam na miejską rowerzystę stojącą na przeciwko mnie i stwierdziłam, że zaczekam te dwie sekundy aż się zapali zielone. Światła oznajmiły, że mogę ruszać, toteż uczyniłam, a kilka centymetrów przed moim przednim kołem przejechał jeszcze z Toruńskiej na Kwidzyńską rozpędzony samochód. Włosy mi się zjeżyły na głowie. Kierowcy, który to widział również. Dwie sekundy, które uratowały mnie przed poważna hospitalizacją lub uratowały mi życie? W zależności od tego jak bym upadła. Samochód nie jechał 40 km/h. Jak się przejeżdża na czerwonym świetle to raczej się wciska gaz do dechy.
Taka sytuacja. Że też akurat dzisiaj poczekałam na to zielone. Przypadek?
komentarze
Albo odwrotnie, może właśnie to Twoim przeznaczeniem było oszukanie śmierci. ;)
mors - 11:10 piątek, 26 lipca 2013 | linkuj
Nie przesadzacie z tą siłą wyższą? Takie przypadki nie są jednostkowe :) Sam nie raz uniknąłem zmasakrowania (głównie przez ciężarówki), ale i osobówki się zdarzyły, idąc pieszo czy rowerem, czy nawet jadąc samochodem.
Kenhill - 08:01 piątek, 26 lipca 2013 | linkuj
Siła wyższa. Też kiedyś tego doznałem. Z tą różnicą, że zostałem zajechany od tyłu. Poczułem tylko powiew powietrza obok siebie. Dopiero chwilę po tym zobaczyłem zielone punto, może 30, może 50 cm ode mnie. Kierowca w ostatniej chwili odbił w lewo. Wyglądało to tak, jakby chwile wcześniej się po coś schylił. Może bawił się radiem. Oczyma wyobraźni widziałem siebie, lecącego na trzy metry w górę i uderzającego w sosnę. Będzie z 9-10 lat od tamtego dnia.
romulus83 - 19:00 czwartek, 25 lipca 2013 | linkuj
Komentuj