Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:1306.57 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:52:31
Średnia prędkość:21.20 km/h
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:36.29 km i 1h 48m
Więcej statystyk

Dwa razy MINUS daje... Plus?

Wtorek, 23 lipca 2013 | dodano:23.07.2013
Km:50.50Km teren:0.00 Czas:02:10km/h:23.31
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Jakiś korzystny biomet chyba dzisiaj, bo (prawie) wszystko szło po mojej myśli.

1. Wymieniłam od razu w Sport Proficie buty na rozmiar większe - teraz są PRZEwygodne i mam w nich PRZEciąg przemierzając polskie drogi. W dodatku z własnej nieprzymuszonej woli dopompowano mi powietrze w kołach (i wcale nie chcieli wyciągnąć ode mnie za to 2 zł jak w śp. Robexie). Na PLUS!

2. Od sakwy miejskiej (New Looxs) oderwało się dolne trzymanie. Zajechałam dzisiaj do "Rowery Stylowe" i na miejscu, bez spisywania reklamacji została mi wymieniona na nową. Na PLUS!

3. Oddałam książki do biblioteki, będzie kara. Na MINUS, ale sama sobie winnam (:

4. Przybliżając sytuację niewtajemniczonym. Pojechałam na wyprawę z bagażnikiem Accent, poleconym przez sprzedawcę sklepu D. Trzeci dzień wyjazdu, na bagażniku dwie sakwy 16,1 kg, namiot 3,5 kg. Przekraczamy granicę Austrii i... Niespodzianka!

Bagażnik Ałtor © maratonka


5. lipca oddałam do reklamacji pęknięty na wyprawie bagażnik. Jak się okazało dwa tygodnie minęły, a informacji odnośnie rozpatrzenia reklamacji nie dostałam. Pojechałam więc dzisiaj do sklepu D. świadoma, że przez niedopatrzenie sprzedawcy reklamacja została uznana za zasadną. Nic bardziej mylnego. Reklamacja została odrzucona (zużycie materiału w wyniku przeciążenia), a brak poinformowania mnie o tym sprzedawca tłumaczył w następującej kolejności:

a) W pani interesie też jest się zainteresować, trzeba było zadzwonić i się dowiedzieć jaka jest decyzja. Ewidentnie próbuje Pani wymusić wymianę bagażnika na nowy.

b) może pani pisać odwołanie (nie chcę pisać, zgodnie z ustawą nie dotrzymaliście obowiązku, bo powinniście mnie poinformować o decyzji, a tego nie zrobiliście)

b) dzwoniłem do pani (zmiana frontu - nie dzwonił) i połączenie nie było odebrane. Mam więcej spraw na głowie niż wydzwanianie kilka razy.

c) (zawiodłam się, niejednokrotnie u Was kupowałam i wykazaliście się brakiem profesjonalizmu) Trudno, nie jest pani jedyną klientką, mamy teraz sezon rowerowy w pełni...

d) (musi być pan świadomy, że nie będę jedyną klientką, którą stracicie) Proszę mnie nie straszyć.

Właściciel sklepu zapomniał, że w dobie internetu negatywne opinie szybko się rozchodzą. Tym bardziej mając zgromadzonych kilkuset wrocławskich rowerzystów na niebieskim portalu społecznościowym w jednej grupie. Na pewno by nie zbankrutował, ale jeżeli mogę kogoś polecać, to również mogę kogoś zdyskredytować.

Wyszłam, ale nie "trzasłam" drzwiami. Zadzwoniłam do znajomej, która zna się na prawie konsumenckim. Kilkuminutowa konsultacja telefoniczna pod sklepem. Wracam.

- Dobrze, jednak złożę odwołanie od decyzji. Jest pan pewien, że do mnie dzwonił chcąc poinformować o postanowieniu w sprawie mojego zgłoszenia? I ma pan to połączenie zarejestrowane?

- Tak, tylko telefon jest teraz w naprawie...

Pan, z którym przed chwilą prowadziłam konwersację zaczyna skrzętnie notować moje "zeznania". Zanotował jakie było obciążenie bagażnika według mnie. 20 kg, nawet kilka gram mniej.

- Wie pani, często decyzje z odwołania są zupełnie inne niż te pierwsze.

Notuje dalej.

- Zależy to od czasu, w jakim została zgłoszona reklamacja.

-???

- Czasem decyzja jest uzależniona od tego, że osoba rozpatrująca mogła mieć zły dzień...

Oho, zmiana frontu!

I na koniec:

- Poproszę jeszcze tym razem od pani maila. Może tym razem mi nie umknie.

Czyli nie dzwonił i sam się przyznał. Nie rozchodzi się o te 80 zł. Chociaż jakby nie patrzeć odrobinę życia i zdrowia muszę poświęcić, żeby te kilka groszy zarobić. Bardzo mi się nie spodobało sugerowanie, że to moja wina, iż informacja o odrzuceniu reklamacji do mnie nie dotarła. I oczywiście fakt, że bagażnik mający wytrzymać obciążenie 25 kg nie podołał zaledwie dwudziestu.

Czekam na decyzję z odwołania. Na razie nie ujawniam nazwy sklepu, zobaczymy czy za drugim razem owy pan właściciel, który sam rozpatrywał reklamację, również będzie mieć gorszy dzień.


Poza tym, że "księżniczka" poczuła się urażona, dzień NAPRAWDĘ był jednym z najpozytywniejszych z ostatniego tygodnia. Słońce, praca, rower, przeciąg w białych butach. Jeździć, nie umierać!

Wyssana.

Poniedziałek, 22 lipca 2013 | dodano:23.07.2013
Km:31.00Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:20.67
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Wyssana do reszty przez komary!

Powrót

Niedziela, 21 lipca 2013 | dodano:23.07.2013
Km:10.00Km teren:0.00 Czas:00:30km/h:20.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Powrót od Marty. Weekendzie pozwól żyć! Kompletny format mózgu.

Nocny Objazd Wrocławia

Sobota, 20 lipca 2013 | dodano:31.07.2013
Km:56.50Km teren:0.00 Czas:03:00km/h:18.83
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Królowa Szos
Jest na niebieskim portalu społecznościowym taka grupka wrocławskich rowerzystów. Było ich na początku kilkudziesięciu, aktualnie jest 299. Padło hasło: objeżdżamy po zmroku Wrocław! I tak się zgłosiło kilka osób. Kilka się dołączyło. Jeszcze kilkanaście nabrało ochoty i... Przetoczyliśmy się przez miasto z luźno zebranymi co najmniej 70 kołami. Rozstrzał wiekowy użytkowników kół - naście do ponad półwiecza :)



Krótki filmik z przejazdu, trasa:
.
.

.
.
/1083220

Oficjalnie miało się skończyć w Bike Cafe, dokąd dotarła większość. Tam część się odłączyła, część pojechała w kierunku Stadionu Miejskiego, część do szpitala:

Poszkodowany Tomasz M © maratonka


Poszkodowany Tomasz M. nieświadom zagrożenia, jakie stawia przed nim miejska dżungla rozpędzony wjechał wbił się w szynę tramwaju. (nie)szczęśliwie upadł na bark i pokiereszował sobie obojczyk. Ponieważ Tomasz M. jest moim i Marty dobrym znajomym, po zabraniu go przez karetkę około godziny 24.00 pojechałyśmy na piżama party do szpitala na Borowską, żeby mu nie było smutno. Po rower Tomasza M. przyjechał samochodem mój brat. Ten sam, którego kiedyś rozpieprzyłam na głowie klawiaturę. Kochany! Wracając do szpitalnej imprezki... Najpierw w poszukiwaniu izby przyjęć zwiedziłyśmy chyba każdy zakątek szpitala. Az w końcu pytając o drogę jakiegoś rowerzystę (przecież!), który odpowiedzi nam nie udzielił, podążyłyśmy za intuicją. BIONGO! Posiedziałyśmy z poszkodowanym około godziny oczekując na lekarza, który dokona diagnozy. Pograliśmy w łapki, porobiliśmy sobie fotki, pobiegaliśmy po szpitalnych korytarzach. Zmęczone zmyłyśmy się z Martą do domu około 2.00. Zanim jednak dojechałyśmy, wystałyśmy jakieś 30 minut w okolicy Pasażu Niepolda za kebabem. Kolacja w końcu... Jadło spożyłyśmy w domu. W końcu przyszedł czas na sen... Ależ to był dzień!

Ps. Obojczyk pękł. Na szczęście nie na pół ;) 5 tygodni w gipsie.

Praca

Piątek, 19 lipca 2013 | dodano:31.07.2013
Km:18.00Km teren:0.00 Czas:01:00km/h:18.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100

Praca

Czwartek, 18 lipca 2013 | dodano:18.07.2013
Km:33.00Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:22.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Już trzeci uroczysty obiad w doborowym towarzystwie mnie spotkał w tym tygodniu. Żyć nie umierać! Wypełniłam sobie przerwę w pracy zastępstwem z Pilatesu. Wyciszają mnie te zajęcia, nie muszę się popisywać skalą swojego głosu. Buty jednak muszę wymienić, zaniżony rozmiar ma Shimano. A już myślałam, że będzie lans dzisiaj...

Nie pójdę boso!

Środa, 17 lipca 2013 | dodano:17.07.2013
Km:41.00Km teren:0.00 Czas:02:00km/h:20.50
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Reklamacja Shimano WM82 została uznana za słuszną - popękały języki.




Z braku tego modelu w kolorze czarnym zaproponowano mi dwa inne modele - jeden czarny, drugi biały. Zawsze marzyłam o białych laczkach na rower, toteż...

Produkt obuwniczy Shimano WM62 © maratonka


Buty są na styk. Nie uciskają, ale luzu nie mam. I tak się gryzę z myślami czy je zostawić czy wymienić na większe... Ale z drugiej strony - to nie buty zimowe, żeby do nich grubą skarpetę ubierać, poza tym z większych mam jeszcze stare Gran Corsico. Przymierzałam je po treningu, gdzie stopy mi rozgrzały się tak, że aż paliło, więc bardziej chyba pod wpływem ciepła mi się nie "wydłużą".

Dzień był bardzo, bardzo inny. Ciekawy. Wczoraj Marta też się obroniła, więc nie wypadało nie wpaść po pracy i nie zaburzyć jej harmonogramu dnia. Poszło jedno wino. A dzisiaj wspólny, czteroosobowy, rowerowy obiad. Sos był jak widać łąkowy. Szpinakowo - serowy. Gotowałyśmy razem i razem doszłyśmy do wniosku, że był przepyszny. Reszta tylko potwierdzała nasze autokomplementy :) Makaron rowerowy o wadze 400 gram został zużyty, bo warte były tego okoliczności i osoby, które go spożywały.



Zabawne jest to, że ile razy zmienię środek transportu z roweru na samochód, tyle razy się spóźnię. Poprzednio wracając ze skałek był wypadek na obwodnicy i zwężenie na jezdni. Dzisiaj jadąc do Obornik ruch wahadłowy i nieprzemyślane kierowanie ruchem spowodowało korek od Wrocławia aż do Pęgowa. A w poniedziałki nigdy nie było!
.
.

Szczyt lenistwa

Wtorek, 16 lipca 2013 | dodano:17.07.2013
Km:17.69Km teren:0.00 Czas:00:45km/h:23.59
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Pojechać do Arboretum Leśnego w Stradomii samochodem. Jednak widząc, że intensywność moich zajęć spadła i czuję niemoc, nie mogę się nazbyt forsować. Przyznam, że po kilkugodzinnym lenistwie wśród krzaczków, pszczółek i końskich much z większą ochotą popedałowałam do pracy.

Bezczelny łabędź podpłynął do nas licząc na lunch. Nie po to piekę ciasto, żeby karmić ptaka, którego nie będę i tak mogła upiec na grillu. Bezczelny był, bo zaczął syczeć, żądając jedzenia. Mało tego - chciał pożreć nasze stopy. Stopy na przystawkę, a potem całą resztę.



Potem przypłynęła cała łabędzia rodzinka i się zaczęło. O ile młode jeszcze nie miały czelności nas terroryzować, o tyle dorosłe zachowywały się jak bezrobotne, którym się należy zasiłek.

Łabędzi terroryści © maratonka


Długo walczyłam, żeby postawić na swoim i zostać na pomoście. Żadne groźby, prośby, wyzywanie i straszenie nie pomogło. Chlapanie wodą też nie, 100% waterproof.

Po miejsku

Poniedziałek, 15 lipca 2013 | dodano:16.07.2013
Km:19.30Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Królowa Szos
Do Marty na obiad i wymianę wrażeń po weekendzie. Siesta była konieczna!

Praca

Poniedziałek, 15 lipca 2013 | dodano:16.07.2013
Km:62.00Km teren:0.00 Czas:03:00km/h:20.67
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
2 x 31 km

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum