Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2013
Dystans całkowity: | 1306.57 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 52:31 |
Średnia prędkość: | 21.20 km/h |
Liczba aktywności: | 36 |
Średnio na aktywność: | 36.29 km i 1h 48m |
Więcej statystyk |
Praca
Piątek, 12 lipca 2013 | dodano:16.07.2013
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:40 | km/h: | 20.62 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
4x14km
Z-W-Z-W
Czwartek, 11 lipca 2013 | dodano:11.07.2013
Km: | 27.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 20.25 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Czapka z daszkiem pod kask ratuje oczy. Zmokłam-wyschłam-zmokła-wyschłam-zmokłam-schnę.
Magister blondynka od fikołków...
Czwartek, 11 lipca 2013 | dodano:11.07.2013
Km: | 17.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 17.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Królowa Szos |
Poszło! Zresztą co miało nie pójść. Niejednokrotnie większą ulgę miała po zdanej sesji, a obrona pracy... Formalność.
Mam papier. Ciekawe czy mi się przyda :) Moim pracodawcom pewnie bardziej. Szczerze mówiąc nie czuję się jakaś nadmiernie radosna z tego powodu, ot zaliczyłam i tyle. Wręcz przeciwnie. Jest mi smutno, bo jak patrzę na to zdjęcie, gdy jeszcze wszystko było przed nami... I ile się w ciągu tych pięciu lat wydarzyło... Chciałabym jeszcze raz mieć taką perspektywę. I zyskać jeszcze raz tyle, co od momentu otrzymania zielonej książeczki do jej "wymiany" na oprawiony format A4. Nie wiem, nie wiem, nie wiem. I co, koniec ze zniżkami na autobusy, PKP...? Mam sama opłacać rachunki? Nie jestem już studentką...
2008:
Pierwsza integracja. Idę spać, bo zaraz się rozpłaczę.
Magister blondynka!© maratonka
Mam papier. Ciekawe czy mi się przyda :) Moim pracodawcom pewnie bardziej. Szczerze mówiąc nie czuję się jakaś nadmiernie radosna z tego powodu, ot zaliczyłam i tyle. Wręcz przeciwnie. Jest mi smutno, bo jak patrzę na to zdjęcie, gdy jeszcze wszystko było przed nami... I ile się w ciągu tych pięciu lat wydarzyło... Chciałabym jeszcze raz mieć taką perspektywę. I zyskać jeszcze raz tyle, co od momentu otrzymania zielonej książeczki do jej "wymiany" na oprawiony format A4. Nie wiem, nie wiem, nie wiem. I co, koniec ze zniżkami na autobusy, PKP...? Mam sama opłacać rachunki? Nie jestem już studentką...
2008:
Pierwsza integracja. Idę spać, bo zaraz się rozpłaczę.
Rowerowy demakijaż
Środa, 10 lipca 2013 | dodano:10.07.2013
Km: | 51.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Końcówka w rzęsistym deszczu. Nie wzięłam kasku, deszcz rozpuścił tusz na rzęsach, a ten cały spłynął do oka. Jedyne co mogło mi pomóc to ręcznik z zajęć, który był wycieraczką dla moich oczu.
Lekki "stresik"!
Lekki "stresik"!
Trzebnica
Wtorek, 9 lipca 2013 | dodano:10.07.2013
Km: | 55.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 27.60 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Do, 3 h zajęć i z. Z z Piotrkiem. Piątką, bo było sprawiedliwie przy powrocie. Na rozstaju dróg przed Marino P. odjechał w stronę stadionu, a ja odbiłam w ciemną jak ulica nocą Redycką.
Zdjęć nie ma. Ale jest rysujka.
Zdjęć nie ma. Ale jest rysujka.
Zwiewnie i przewiewnie
Wtorek, 9 lipca 2013 | dodano:10.07.2013
Km: | 9.56 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 14.34 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Królowa Szos |
Po miejsku. Po miejsku, bo trzeba w końcu zdjęcie do dyplomu zrobić. Czwartek, 9.00. Ostatnie zaliczenie!
Dyplomowe do dyplomu© maratonka
PrzeNIEleniwsiejszy niż niedziela poniedziałek
Poniedziałek, 8 lipca 2013 | dodano:09.07.2013
Km: | 95.11 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:30 | km/h: | 21.14 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
15 km do pracy. 2 godziny zajęć- walkingi (umarłam!) i płaski brzuch. Ustawka z Martą przy Magnolii (6 km). Centrum takie, że nic tylko handlować. I weekendy spędzać. Chłodno w środku, jest jedzenie, promocje, na zewnątrz ogrom przestrzeni, fontanna, leżaki i białe chmurki.
Powrót do domu- 13 km. Jem, kładę się na 10 minut i 55 sekund. Wsiadam, jadę 31 km - praca. 3 godziny zajęć. Przyjeżdża po mnie Zielony. 31 km powrotu. Nie było tego dnia czasu na nudę!
Radość z kupowania© maratonka
Powrót do domu- 13 km. Jem, kładę się na 10 minut i 55 sekund. Wsiadam, jadę 31 km - praca. 3 godziny zajęć. Przyjeżdża po mnie Zielony. 31 km powrotu. Nie było tego dnia czasu na nudę!
przeNIEleniwa niedziela
Niedziela, 7 lipca 2013 | dodano:09.07.2013
Km: | 34.88 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Dzień drugi szkolenia z pilatesu. Dopiero dzisiaj poczułam i zrozumiałam na czym polega napięte "centrum" i jak cudownie to wpływa na ciało, sylwetkę i przede wszystkim kręgosłup. I jak bardzo te mentalne ćwiczenia męczą!
Po szkoleniu udałam się do parku (po)Południowego, gdzie miała dojechać Marta, Zielony i jeszcze kilku znajomych, a kolejnych kilka już było na miejscu. Plan na niedzielne popołudnie był taki, żeby je spędzić w miłym gronie grając w bule, frisbee i inne takie.
Niektórzy grali...
(foto: Piotrek)
Niektórzy rzucali...
(foto: Piotrek)
A inni ciastka spalali. Tym razem jednak były to ciastka, których nie zjedli!
Później zamiast jechać do domu, żeby odespać nieprzespany weekend, udałyśmy się z Martą na wyspę. Wymiana znajomych i kolejne kilkadziesiąt minut upłynęło. Bardzo pozytywna niedziela. Gdyby nie 12 godzin szkolenia i pobudka w niedzielę (!) o 7.00 rano to nawet bym odpoczęła :)
Po szkoleniu udałam się do parku (po)Południowego, gdzie miała dojechać Marta, Zielony i jeszcze kilku znajomych, a kolejnych kilka już było na miejscu. Plan na niedzielne popołudnie był taki, żeby je spędzić w miłym gronie grając w bule, frisbee i inne takie.
Niektórzy grali...
(foto: Piotrek)
Niektórzy rzucali...
(foto: Piotrek)
A inni ciastka spalali. Tym razem jednak były to ciastka, których nie zjedli!
Później zamiast jechać do domu, żeby odespać nieprzespany weekend, udałyśmy się z Martą na wyspę. Wymiana znajomych i kolejne kilkadziesiąt minut upłynęło. Bardzo pozytywna niedziela. Gdyby nie 12 godzin szkolenia i pobudka w niedzielę (!) o 7.00 rano to nawet bym odpoczęła :)
Pilates
Sobota, 6 lipca 2013 | dodano:06.07.2013
Km: | 36.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 21.60 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Szkolenie, dzień pierwszy.
Zacznę kraść rowery
Piątek, 5 lipca 2013 | dodano:05.07.2013
Km: | 24.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 20.83 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Po dzisiejszych 20 km (Psie Pole - Muchobór) na rolkach po chodnikach i powrocie na rowerze stwierdzam, iż niektórym osobom kradzież roweru byłaby wręcz wskazana. I wcale się nie dziwię pieszym bojącym się o swoje życie. Ja też dzisiaj drżałam. Plaga łowerzystów. Gdzie te piękne, mroźne dni, kiedy nie uraczysz na drodze jeżdżących "dokąd mnie serce poniesie". To jest jeden typ. Drugi to taki gimbus lub "dres" (lampek u takiego nie uraczysz), którzy na swoich rowerach z marketu rozpędzają się na chwilę do niebotycznych prędkości jakby chcieli powiedzieć "Patrz mam rower i jestem zajebisty". Coś na wzór kierowców ruszających z pasów z piskiem opon (najlepiej bez tłumika) po to, żeby za chwilę znowu zahamować na czerwonym.
Ogólnie dzisiaj dzień taki, że "bez kija nie podchodź". Ustawiałam i pouczałam wszystkich. W MYŚLACH. Jakbym sama zawsze jeździła perfekcyjnie... Że nie wspomnę o ostatnim wjechaniu w rowerzystę. Palec już mniej doskwiera, teraz mogę przyznać, że była to moja wina.
Ogólnie dzisiaj dzień taki, że "bez kija nie podchodź". Ustawiałam i pouczałam wszystkich. W MYŚLACH. Jakbym sama zawsze jeździła perfekcyjnie... Że nie wspomnę o ostatnim wjechaniu w rowerzystę. Palec już mniej doskwiera, teraz mogę przyznać, że była to moja wina.
Trek Cargo© maratonka