Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2012
Dystans całkowity: | 664.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 35:20 |
Średnia prędkość: | 18.29 km/h |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 28.88 km i 1h 36m |
Więcej statystyk |
Może kawy?
Piątek, 7 grudnia 2012 | dodano:07.12.2012
Km: | 47.73 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:40 | km/h: | 17.90 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Wygrany w fejsbukowym konkursie kubeczek z krasnalami wrocławskimi znalazł swoje zaszczytne miejsce.
Może kawy w nim nie będzie, ale herbata z miodem i cytryną i owszem.
Nie mógł mi bardziej przypasować...:)
Dzisiejsze km- do koleżanki w celach naukowych, po odbiór kubeczka i certyfikatu z Tropiciela. Kłamstwo tam jest- przebyliśmy 50 km!
Chwila odpoczynku w domu i na zastępstwo na Mikołajomaratumbę.
Zjedzenie czekolady godzinę przed było błędem- po 45 minutach rock'n'rolla, jive'a, salsy, cha-cha, dancehall'u i merengue czekolada również chciała wrócić na imprezę. Nie wróciła.
W powrocie dziwnie miękka opona z tyłu się zrobiła. Dziura. Na szczęście na tyle mała, że dopompowałam w połowie drogi na BP i prawie dojechałam do domu. Końcowe metry leżałam na kierownicy, a ostatnie centymetry musiałam dojść. Naprawię jak wrócę.
EDIT 8.12.2012 00:37
Ile razy nie zrobię wpisu, to potem jeszcze 10 rzeczy, o których chciałam napisać przyjdzie mi do głowy. Ogólnie rzecz biorąc w byciu kobieta jest jeden wielki minus (w moim przypadku). Opisując swoje codzienne km czasami mam taki natłok myśli, że nie wiem o czym napisać, a jak bym chciała napisać wszystko to by wyszła powieść. Każdego dnia. Taki jakby rowerowy Harlequin.
Napisałabym kto jak wyglądał, co powiedział, po co gdzieś byłam, co zobaczyłam, co mi się spodobało co nie. Najgorsze jest to, że traciłabym na takie pisanie masę czasu a i tak nikt by tego nie przeczytał- nawet ja sama :P
Ok, pomińmy wiele szczegółów z dnia dzisiejszego, ale jeszcze taka refleksja- ciekawa jestem jak użytkownicy zapięć linek radzą sobie w zimie... :D Ja swoją ledwo upchałam do plecaka (aż dziw, że się nie połamała). Of kors jest to zapięcie zabezpieczające jedynie przed pozbawieniem mnie siodełka oraz oddaniem scentrowanej przedniej obręczy na złom. Co nie zmienia faktu, że na okres zimowy je chyba porzucę w garażu- bo jak nie będę mieć plecaka to nie będę z takim sztywnym drutem na widoku jechać...
Może kawy w nim nie będzie, ale herbata z miodem i cytryną i owszem.
Nie mógł mi bardziej przypasować...:)
Dzisiejsze km- do koleżanki w celach naukowych, po odbiór kubeczka i certyfikatu z Tropiciela. Kłamstwo tam jest- przebyliśmy 50 km!
Chwila odpoczynku w domu i na zastępstwo na Mikołajomaratumbę.
Zjedzenie czekolady godzinę przed było błędem- po 45 minutach rock'n'rolla, jive'a, salsy, cha-cha, dancehall'u i merengue czekolada również chciała wrócić na imprezę. Nie wróciła.
W powrocie dziwnie miękka opona z tyłu się zrobiła. Dziura. Na szczęście na tyle mała, że dopompowałam w połowie drogi na BP i prawie dojechałam do domu. Końcowe metry leżałam na kierownicy, a ostatnie centymetry musiałam dojść. Naprawię jak wrócę.
EDIT 8.12.2012 00:37
Ile razy nie zrobię wpisu, to potem jeszcze 10 rzeczy, o których chciałam napisać przyjdzie mi do głowy. Ogólnie rzecz biorąc w byciu kobieta jest jeden wielki minus (w moim przypadku). Opisując swoje codzienne km czasami mam taki natłok myśli, że nie wiem o czym napisać, a jak bym chciała napisać wszystko to by wyszła powieść. Każdego dnia. Taki jakby rowerowy Harlequin.
Napisałabym kto jak wyglądał, co powiedział, po co gdzieś byłam, co zobaczyłam, co mi się spodobało co nie. Najgorsze jest to, że traciłabym na takie pisanie masę czasu a i tak nikt by tego nie przeczytał- nawet ja sama :P
Ok, pomińmy wiele szczegółów z dnia dzisiejszego, ale jeszcze taka refleksja- ciekawa jestem jak użytkownicy zapięć linek radzą sobie w zimie... :D Ja swoją ledwo upchałam do plecaka (aż dziw, że się nie połamała). Of kors jest to zapięcie zabezpieczające jedynie przed pozbawieniem mnie siodełka oraz oddaniem scentrowanej przedniej obręczy na złom. Co nie zmienia faktu, że na okres zimowy je chyba porzucę w garażu- bo jak nie będę mieć plecaka to nie będę z takim sztywnym drutem na widoku jechać...
Zima jak co roku zaskoczyła maratonkę. Niektórych nawet po trzykroć.
Czwartek, 6 grudnia 2012 | dodano:07.12.2012
Km: | 40.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:20 | km/h: | 12.03 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Królowa Szos |
Jak co roku, ponieważ kolejna zima zawitała, białym puchem obdarowała, a GTX (górol) stoi jak stał od zeszłorocznej zimy. Z zardzewiałym łańcuchem, wolnobiegiem i luzem w piaście.
Wyjeżdżając do pracy śniegu w zasadzie było tyle ile wody na Saharze. Zachciało mi się dzisiaj szusować szosą na miejskiej szosie. Pożałowałam tego od pierwszego wmordęwindu.
Po 55 minutach ciężkiej pracy zawitać miał Kozioł aby dostarczyć mi rozrywki podczas 12 km przejażdżki ;) Obiecali w PM Rider upominki dla maniaków nie zostawiających dwóch kółek na zimę w garażu. I tak wyregulowali mi z tyłu hamulec, przesmarowali łańcuch i dopompowali powietrze. Prócz tego dostaliśmy po koszulce:
Po trzykroć zima zaskoczyła Kozła. Fikał dziś jak klaun w cyrku- trzykrotna gleba na dystansie 12 km. Cóż- to co w ciągu dnia się podtopiło zamarzło i chodniki/DDRy miejscami były pokryte cieniutką, ale jakże podstępną warstwą lodu. Na szczęście skończyło się na obiciach. Jak ludzie widzą takiego Kozła to pewnie myślą "W życiu nie wsiądę na rower w takich warunkach" :P
Niech nie dziwi Was więc fakt, że jechałam do domu z prędkością 12 km/h. Tym bardziej, ze zablokowała mi się linka w pancerzu tylnego hamulca i jechałam tylko z przednim. Gdy przychodziło do hamowania wspomagałam się nogą- wolałam nie zaliczyć gleby na różowych oponach. Udało się!
Ślady powiadają, że Wrocław jeździ- niezależnie od pogody :)
Nie mam czasu na wpis, bo...
Środa, 5 grudnia 2012 | dodano:05.12.2012Kategoria Praca
Km: | 34.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 18.93 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
pożyczyłam od Rafała(za co mu dziękuję) i się "jaram" (czytając):
Dom, uczelnia, dom, uczelnia. To niesamowite- dzisiaj AWF był mi przyjazny jak nigdy. A dr Skarul ma najbardziej wyrozumiałe i przyjazne podejście do studenta z jakim się spotkałam ostatnio. Nie będzie problemu z nieobecnościami na zajęciach i chodzeniem na nie z inną grupą. Witaj ZKGP, ola Spain!
A odnośnie wczorajszego mistrza parkowania... W myślach wypowiadam słowa, których Baśka nie boi się powiedzieć na głos ;)
Dom, uczelnia, dom, uczelnia. To niesamowite- dzisiaj AWF był mi przyjazny jak nigdy. A dr Skarul ma najbardziej wyrozumiałe i przyjazne podejście do studenta z jakim się spotkałam ostatnio. Nie będzie problemu z nieobecnościami na zajęciach i chodzeniem na nie z inną grupą. Witaj ZKGP, ola Spain!
A odnośnie wczorajszego mistrza parkowania... W myślach wypowiadam słowa, których Baśka nie boi się powiedzieć na głos ;)
Pani jest tą co jeździ na rowerze?
Wtorek, 4 grudnia 2012 | dodano:04.12.2012Kategoria Praca
Km: | 32.94 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 19.76 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Takie pytanie usłyszałam po 15 minutach treningu od klientki. I nie byłoby nic w tym dziwnego, że była to osoba, która od początku uczęszcza na moje zajęcia i nie raz z nią rozmawiałam. A wszystko te czarne ooo... Oprawki od okularów :]
Praca, praca, dom.
Co żem się dzisiaj namęczyła jadąc DO... Cała zgrzana, a tempo spacerowe.
W drodze powrotnej niespodzianka...
Nie omieszkałam poprawić wycieraczek. Lusterkami chyba ktoś się zajął. Chętnie bym gdzieś przypadkowo przerysowała po karoserii, ale (nie)stety do takiego poziomu jak kierowca tego auta jeszcze nie potrafię się zniżyć... A szkoda, prawdopodobnie byłoby to jego najdroższe parkowanie w życiu. Buc jeden!
Kogoś trzeba chyba do przedszkola cofnąć i nauczyć malować. Albo nie podawać wina do obiadu przed pracą ;)
Praca, praca, dom.
Co żem się dzisiaj namęczyła jadąc DO... Cała zgrzana, a tempo spacerowe.
W drodze powrotnej niespodzianka...
Nie omieszkałam poprawić wycieraczek. Lusterkami chyba ktoś się zajął. Chętnie bym gdzieś przypadkowo przerysowała po karoserii, ale (nie)stety do takiego poziomu jak kierowca tego auta jeszcze nie potrafię się zniżyć... A szkoda, prawdopodobnie byłoby to jego najdroższe parkowanie w życiu. Buc jeden!
Kogoś trzeba chyba do przedszkola cofnąć i nauczyć malować. Albo nie podawać wina do obiadu przed pracą ;)
Znak na wspak.
Poniedziałek, 3 grudnia 2012 | dodano:03.12.2012
Km: | 50.62 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:33 | km/h: | 19.85 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Nie wiem czy mi się uda zrobić wpis bo w oczach mam już zapałki. A dlaczego? Bo całą noc poświęciłam na naukę. Poświęciłam w ten sposób, że postanowiłam nie zasnąć dopóki się nie nauczę. Summa summarum ani nie spałam ani się nie nauczyłam na kolokwium, z którego za dobrą ocenę jest zwolnienie z egzaminu.
Pilnował... "Pilnował" nas jakiś gościu z uczelni. Udało się przepisać wszystko z książki ;)
Ciężkarówka chyba się zagapiła i z przerażeniem zobaczyłam znak na wysokości mojej głowy. Nie, nie zagapiłam się, nie wjechałam w niego, nie rąbnęłam banią i nie zmądrzałam, ale od razu zadzwoniłam do ZDiUMu omijając pośrednictwo Oficera Rowerowego i zgłosiłam nagły przypadek- bo jakby się kto zagapił i jeszcze jechał z konkretną prędkością to strach pomyśleć... Jak by zmądrzał ;)
KM z dziś uczelnia i dwa zastępstwa. Półtorej godziny snu od niedzieli- grubo. Ale to za to dzisiaj dałyśmy koncert u Marty w mieszkaniu- i wcale nic nie piłyśmy. Ach...! I mamy nocleg w Krk. I to nie jeden... Ten kto wymyślił couch surfing powinien zostać obsypany złotem!
Pilnował... "Pilnował" nas jakiś gościu z uczelni. Udało się przepisać wszystko z książki ;)
Ciężkarówka chyba się zagapiła i z przerażeniem zobaczyłam znak na wysokości mojej głowy. Nie, nie zagapiłam się, nie wjechałam w niego, nie rąbnęłam banią i nie zmądrzałam, ale od razu zadzwoniłam do ZDiUMu omijając pośrednictwo Oficera Rowerowego i zgłosiłam nagły przypadek- bo jakby się kto zagapił i jeszcze jechał z konkretną prędkością to strach pomyśleć... Jak by zmądrzał ;)
KM z dziś uczelnia i dwa zastępstwa. Półtorej godziny snu od niedzieli- grubo. Ale to za to dzisiaj dałyśmy koncert u Marty w mieszkaniu- i wcale nic nie piłyśmy. Ach...! I mamy nocleg w Krk. I to nie jeden... Ten kto wymyślił couch surfing powinien zostać obsypany złotem!
Spotkanie Podróżników Rowerowych i Jarmark Bożonarodzeniowy
Niedziela, 2 grudnia 2012 | dodano:02.12.2012Kategoria Królowa Szos
Km: | 18.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | -2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Królowa Szos |
Wczoraj z Rafałem byliśmy na Wrocławskim Spotkaniu Podróżników Rowerowych. 4,5 godziny oglądania/ słuchania opowieści o mniej lub bardziej ciekawych wyprawach.
Tak wyglądał program:
Najciekawiej w mojej opinii została przedstawiona wyprawa Piotra Strzeżysza. On sam jest osobą, która jest w pełni pochłonięta podróżowaniem, przygodami i to wszystko sprawia, że słuchając go i oglądając jego relację z wyprawy można było rzeczywiście pozazdrościć tego co widział i przeżył. Potrafi nakręcić na pedałowanie!
Bardzo interesująca była również prezentacja pana Adam Wiśniewskiego z wycieczki po Australii i Nowej Zelandii. Może i mniej charyzmatyczny niż opisany przeze mnie poprzednik, ale potrafił rozśmieszyć publiczność.
Podsumowując- na atrakcyjność prezentacji ogromny wpływ ma osobowość i sposób jej przedstawienia. Może być najbardziej niesamowita podróż, ale jeżeli ktoś będzie o niej opowiadać bez kropek, przecinków i okazywania emocji to wysiedzenie tych 40 minut będzie kłopotliwe.
Totalnym nieporozumieniem okazała się relacja z wyprawy na Białoruś z udziałem pana Bednarza i jego znajomych.
-NUDNA
-pozbawiona emocji i przygód
-poziom narracji sięgnął poniżej poziomu morza
Wyglądało to mniej więcej tak: Jechaliśmy tam, zjedliśmy tu, jedzenie było bardzo tanie, potem pojechaliśmy tam, jak widać na zdjęciach były domki...
I ten żart jednej z pań "Jak widać na zdjęciu panowie zmęczeni jazdą postanowili sobie ją urozmaicić i zamiast na siodełkach siedzieli na sakwach. Jak widać miny mieli bardzo zadowolone, może im tam coś w tyłki wchodziło"
CISZA
Poza tą jedną prezentacją, w miejsce której ciekawsze byłoby moje marne 500 km nad morze naprawdę było miło tam być i nakręcać się słuchając innych :)
Nie jechałam rowerem z racji tego, że po evencie umówiłam się z Martą na... W sumie nie wiem na co, dlatego wybrałam komunikację miejską. A niech mają te 5,50 ode mnie na Mikołaja za bilet 24h.
Poszłyśmy na Jarmark przepłacić za jakieś ciasto wypiekane na miejscu i dwie czekolady z amaretto. Było pysznie. Za tą cenę musiało być!
MY z perspektywy drogiego ciastka :D
Pozazdrościła Marta cyca...
Krowy z tundry.
Grzaniec, poncz, kawa, czekolada... A gdzie wódka?
Po jarmarku pojechałyśmy do mnie dogrzać się. Spanie do 12.00 <3 najsmaczniejsza jajecznica EVER z pomidorem, boczkiem i cebulką (bo ja robiłam).
Potem na miejskim już na spotkanie z Eweliną, pizza, kawa. A miałam się uczyć... Jedno, jedyne kolokwium, które może mi dać możliwość zwolnienia z egzaminu a ja jeszcze nic nie ruszyłam. Noc jest długa... ;)
To był dobry weekend. A za tydzień do Krakowa. Nie rowerem (kolano), ale za to stopem z Martą. X Festiwal Górski się szykuje. Niejeden Olimpowicz tam się znajdzie z tego co widzę. Przejmujemy tą imprezę!
Tak wyglądał program:
Najciekawiej w mojej opinii została przedstawiona wyprawa Piotra Strzeżysza. On sam jest osobą, która jest w pełni pochłonięta podróżowaniem, przygodami i to wszystko sprawia, że słuchając go i oglądając jego relację z wyprawy można było rzeczywiście pozazdrościć tego co widział i przeżył. Potrafi nakręcić na pedałowanie!
Bardzo interesująca była również prezentacja pana Adam Wiśniewskiego z wycieczki po Australii i Nowej Zelandii. Może i mniej charyzmatyczny niż opisany przeze mnie poprzednik, ale potrafił rozśmieszyć publiczność.
Podsumowując- na atrakcyjność prezentacji ogromny wpływ ma osobowość i sposób jej przedstawienia. Może być najbardziej niesamowita podróż, ale jeżeli ktoś będzie o niej opowiadać bez kropek, przecinków i okazywania emocji to wysiedzenie tych 40 minut będzie kłopotliwe.
Totalnym nieporozumieniem okazała się relacja z wyprawy na Białoruś z udziałem pana Bednarza i jego znajomych.
-NUDNA
-pozbawiona emocji i przygód
-poziom narracji sięgnął poniżej poziomu morza
Wyglądało to mniej więcej tak: Jechaliśmy tam, zjedliśmy tu, jedzenie było bardzo tanie, potem pojechaliśmy tam, jak widać na zdjęciach były domki...
I ten żart jednej z pań "Jak widać na zdjęciu panowie zmęczeni jazdą postanowili sobie ją urozmaicić i zamiast na siodełkach siedzieli na sakwach. Jak widać miny mieli bardzo zadowolone, może im tam coś w tyłki wchodziło"
CISZA
Poza tą jedną prezentacją, w miejsce której ciekawsze byłoby moje marne 500 km nad morze naprawdę było miło tam być i nakręcać się słuchając innych :)
Nie jechałam rowerem z racji tego, że po evencie umówiłam się z Martą na... W sumie nie wiem na co, dlatego wybrałam komunikację miejską. A niech mają te 5,50 ode mnie na Mikołaja za bilet 24h.
Poszłyśmy na Jarmark przepłacić za jakieś ciasto wypiekane na miejscu i dwie czekolady z amaretto. Było pysznie. Za tą cenę musiało być!
MY z perspektywy drogiego ciastka :D
Pozazdrościła Marta cyca...
Krowy z tundry.
Grzaniec, poncz, kawa, czekolada... A gdzie wódka?
Po jarmarku pojechałyśmy do mnie dogrzać się. Spanie do 12.00 <3 najsmaczniejsza jajecznica EVER z pomidorem, boczkiem i cebulką (bo ja robiłam).
Potem na miejskim już na spotkanie z Eweliną, pizza, kawa. A miałam się uczyć... Jedno, jedyne kolokwium, które może mi dać możliwość zwolnienia z egzaminu a ja jeszcze nic nie ruszyłam. Noc jest długa... ;)
To był dobry weekend. A za tydzień do Krakowa. Nie rowerem (kolano), ale za to stopem z Martą. X Festiwal Górski się szykuje. Niejeden Olimpowicz tam się znajdzie z tego co widzę. Przejmujemy tą imprezę!