Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Tylko we Lwowie!

Sobota, 21 września 2013 | dodano:20.10.2013Kategoria Wschód
Km:115.11Km teren:0.00 Czas:06:00km/h:19.18
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Ghost Cross 1800


Tytuły zdjęć mają jakikolwiek sens połączone w jedną całość. MNIEJ więcej.


Wyjazdu na Ukrainę dzień drugi. Dzisiaj celem był już Lwów i Medyka.

Spędzając noc w leśnej altance, rankiem po około 30 kilometrach dojeżdżamy do granicy Lwowa.


Niech inni se jadą © maratonka


Miasto robi na mnie wrażenie pięknego, ale... Zaniedbanego.

Gdzie mogą gdzie chcą © maratonka


Do Wiednia, © maratonka


Takie samochody mijały nas bardzo często. Mimo że swoje lata już miały, wyglądały dość świeżo.

Paryża Londynu © maratonka


A ja się ze Lwowa © maratonka


Ciocia Wikipedia powiada, że... Wysoki Zamek (ukr. Висо́кий За́мок) – wzgórze na Roztoczu Wschodnim, w obszarze Roztocza Lwowskiego, w północno-wschodnim rejonie Lwowa, 398 m n.p.m.; park krajobrazowy.

Na Wysokim Zamku w II połowie XIV wieku Kazimierz III Wielki wzniósł Wysoki Zamek. Obok ruin zamku w latach 1869–1890 usypano kopiec Unii Lubelskiej (412 m n.p.m.).

W 1998 Wysoki Zamek razem ze Starym Miastem, Podzamczem i archikatedralnym sobrem św. Jura został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Bo co chcesz, to mów © maratonka


Zaliczamy wysoki zamek, z którego podziwiamy Stare Miasto.

Ta mamciu ta © maratonka


Wymuszony grymas na twarzy...

Skarz mnie Bóg © maratonka


... z powodu masy turytów i marnej pogody. Nie lubię tłum(ok)ów ludzi.

Nie ruszę za próg © maratonka


Zaczyna siąpić deszcz. Schodzimy ze wzgórza i kierujemy się do rynku. Lwów ma swój urok!

Bo gdzie jeszcze ludziom © maratonka


Tak dobrze jak tu? © maratonka


Tylko we Lwowie! © maratonka


Gdzie śpiewem cię tulą © maratonka


L budzą ze snu? © maratonka


Tylko we Lwowie! © maratonka


L bogacz, i dziad © maratonka


Tu są za pan brat © maratonka


L każdy ma uśmiech na twarzy © maratonka


A panny to ma © maratonka



Słodziutkie ten gród, © maratonka


Jak sok, czekolada i miód © maratonka


L gdybym się kiedyś © maratonka


Urodzić miał znów, © maratonka


To tylko we Lwowie! © maratonka


Bo szkoda gadania, © maratonka


Bo co chcesz, to mów © maratonka


Nie ma jak Lwów! © maratonka



Po szybkiej wizycie we Lwowie obieramy kierunek na Medykę. 20 km za Ukraińską stolicą zaczyna się mały-wielki problem z kolanem. Ból, który już znałam z podróży nad morze. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jadąc na twardziela (Nie wymiękaj, pedłauj!), zafunduję sobie zastrzyki przeciwbólowe, a na pewno czasową niesprawność stawu kolanowego. Mając w pamięci tamte wydarzenia, ale jednocześnie przypominając sobie jak podczas podróży z Wilkiem do Pragi przestawiał bloki, gdy u niego pojawiał się ból, postanawiam "walczyć". Fakt, ze na Ghoście jeszcze nie jeździłam dystansów ok. 200 km. Bloki były dobrze ustawione, zmieniłam ułożenie siodełka i kierownicy. Sakwy przejął Tomek. Za wiele to nie dało, i tak pozostało mi tylko pedałowanie prawą.

Mżawka zamieniła się w całkiem porządny deszcz. Stajemy pod drzewami na jakieś 20 minut. Nie zapowiada sie na poprawę pogody. Ruszamy i... Ból kolana jakby zaczął ustępować. Mimo mokrych spodni, humor mi się poprawił. Za to tuż przed zmrokiem przestało padać, zrobiło się sucho i kolano znowu dało o sobie znać. Do granicy z Polską zostało nam jakieś 20 kilometrów, ale i tak wiedziałam, że dojechanie do granicy te 20 km czy nawet 30 do Przemyśla za wiele nam nie da. Pociągi w nocy już nie będą kursować, a gdzieś się trzeba przespać. Zresztą, z ponownym bólem kolana dojechanie do Przemyśla byłoby wyzwaniem. Tomek się zatrzymuje i udaje "w krzaki". Przy drodze gdzie się zatrzymaliśmy na chwilę, stała zamalowana buda.

I z niego wyjechać ta gdziesz ja bym mógł ta mamciu ta skarz mnie Bóg © maratonka


Podeszłam, odsunęłam zasuwę i... Mamy nocleg! W sytuacji gdzie zrobiło się deszczowo (namiotu nie mieliśmy ze sobą), a kolano wyraźnie dawało znak, że potrzebuje odpoczynku, taki "pensjonat" był wymarzony. Ciepło, sucho, rowery w środku. Jak najszybciej wskoczyliśmy w śpiwory, żeby nie robić hałasu. Koniec dnia drugiego, męczącego :)

Możliwe że więcej ładniejszych jest miast lecz Lwów jest jedyny na świecie © maratonka

komentarze
TomliDzons - inie, inie, inie! :) Noclegi faktycznie pierwsza klasa. Kontuzja mnie bardzo rozsierdziła, wszak miałam za sobą po porzedniej już mega dystanse, ale... Ale na Treku nie na Ghoście. Oto jak ważne są "pierdoły" przy takich podróżach.

Ciacho - ale nie ma mniotu :(

mors - nie łudziłabym się, że to nówki. A Polsce za czasów dawnych też się kiedyś dbało i naprawiało, a nie wymieniało co rusza na nowe. Myślę, że wielu właściceli owych samochodó nie byłoby stać na nówkę. Takie odniosłam wrażenie.
maratonka
- 23:30 poniedziałek, 21 października 2013 | linkuj
Maratonka to zawsze "spada na cztery łapy". ;)

Te stare samochody to "Żiguli" (sic!) na zagraniczne rynki zwane Łada/Lada a wyglądają świeżo, bo dopiero co (w 2012) skończyli produkcję. A zaczęli w 1970 - jedna z większych legend motoryzacji w skali świata!
mors
- 23:24 poniedziałek, 21 października 2013 | linkuj
Zdecydowanie fajniejsze jest Tango Łyczakowskie! :)

http://www.youtube.com/watch?v=acv-euqt1sY

Ciacho1985
- 10:30 poniedziałek, 21 października 2013 | linkuj
Stanowczo świetne miejsca noclegowe trafiły Wam sie na Ukrajinie:-D Aczkolwiek kontuzji kolana nie zazdroszczę.
TomliDzons
- 05:03 poniedziałek, 21 października 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa enieo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum