Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Sam na sam z Trekiem

Dystans całkowity:461.91 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:21:39
Średnia prędkość:21.34 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:35.53 km i 1h 39m
Więcej statystyk

Co raz bliżej nieba bram.

Sobota, 22 września 2012 | dodano:22.09.2012Kategoria Sam na sam z Trekiem
Km:9.59Km teren:0.00 Czas:00:25km/h:23.02
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Otóż to.

Trip był do Korony po 2 dętki, szczypce do cięcia linek oraz rozcieńczalnik ekstrakcyjny.

Byłam PRZEKONANA, że przecież gdzieś powinna być jeszcze 1 dętka 26". I była. Pod siodełkiem w torebeczce. Ale przypomniało mi się po fakcie. No nic, trzeba jakiegoś kapcia złapać, żeby się nie zmarnowały...

W Castoramie dzisiaj TŁUMY. Już nigdy więcej nie wybiorę się do żadnego supermarkjetu w weekend. Mają szczęście Ci ludzie, że sobota była. Bo jakbym w niedzielę takie kolejki zobaczyła to rzekłabym TŁU(MAN)Y.

Dobry uczynek na dziś spełniony. Pod Whirpoolem, obok kwiaciarni, Vis a vis przystanku, niedaleko sklepu, nieopodal przychodni, kawałek od skrzyżowania Krzywoustego z Irkucką robiła się butelka Po Heinekenie. Miała czelność rozpieprzyć się i rozbryznąć akurat na DDRze.

Zaszłam do kwiaciarni po miotłę. Zmiotłam zielone rozbryzgi i zajechałam do domu.

Krasula ponownie zaprasza na jutro. Będą ochy i achy, emocje gwarantowane.

Jarocin

Środa, 22 sierpnia 2012 | dodano:25.08.2012Kategoria Sam na sam z Trekiem, Sto i więcej
Km:109.96Km teren:0.00 Czas:05:05km/h:21.63
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100


Tydzień wolnego.
Plan A: Kraków.
Plan B: odwiedziny bliskich w Jarocinie

Plan A: nieudany

Czas na plan B!

Pobudka w środę o 8.40. Żeby jeszcze pobiegać przed wyjazdem. Świecące w okno słońce było tylko przykrywką dla zbliżających się ciemnoszarych chmur.

Czasem słońce, czasem deszcz. Ciepła letnia ulewa nie przeszkadza mi nazbyt w bieganiu. Ale nim zawiązałam Asicsy zza okna dobiegł mnie świst, trzaśnięcie drzwi na górze jeszcze mocniej zasugerowało, iż opuszczenie domu nie jest zbyt dobrym pomysłem. Widok drzew tracących gałęzie pod wpływem porywistego wiatru upewnił mnie, aby trening póki co odpuścić i nie narażać oczu na bliski kontakt z pyłem niesionym przez podmuchy.

Deszcz. Ulewa.

11.00- wychodzi słońce. Szybka decyzja, żeby się zebrać do wyjazdu i chociaż wyjechać suchym.Turas kręci nosem na pogodę w Goszczu, ale ostatecznie postanawia odpokutować za nieudany wyjazd do Krakowa.

Pogoda nam dopisuje do samego Jarocina- w Krotoszynie postraszyły nas ciemne chmury. Boczny wiatr przegnał je umożliwiając nam dalszą sucha jazdę.

Mój portfel jest jak bumerang- zawsze do mnie wraca. Jakieś 5 km za Krotoszynem po postoju dzwoni do mnie mama z informacją, że dostała telefon od jakiejś babki, która znalazła mój portfel. Cóż za przewrotna kolej rzeczy- szybciej się dowiedziałam, że portfel został znaleziony niż zorientowałam się, że wyleciał mi z niezapiętej sakwy.... ;)

Cofnął się po jego odbiór Turek, gdyż z moim bagażem i MNĄ trwałoby to 2x dłużej.

Przed 100 km kolano lewe zaczęło dawać o sobie znać. Wypady powyżej 100 km na dzień dzisiejszy nie są wskazane. Samo jednak się nic nie zrobi, kolano też się nie wyleczy! -.-

Zajechaliśmy do Jarocina, Turek oczywiście nie wiedział, że jego "Czegoś bym się napił" ciocia zamieni w "Coś bym zjadł". Kto tam wie, może dzięki jarocińskiej kiełbasie Turek dojechał z Jarocina do Goszcza (ok. 80 km) w 2h20'. To na pewno ta kiełbasa! Czy aby na pewno tylko kiełbasa mu pomogła?



4 dni oderwania się od codzienności, zmiana planu dnia. To był odpoczynek. Tak się zrelaksowałam, że zapomniałam o jutrzejszym GRILLU, którego sama organizuję! :D A miałam zostać dzień dłużej w Jarocinie. Gdyby nie telefon od Żłobka, który mi uświadomił, że 26. sierpnia jest JUTRO, nie ZA TYDZIEŃ pewnie bym w nieświadomości odpoczywała w niedzielę. Do pierwszego gościa :D

Skoro nie myślałam o tym jaki jest dzień tygodnia i miesiąca- to znak, że pobyt udany!

POZA kogutem, który piał przed 6.00 rano (i tak zaspał!).
POZA muchami, które o 7.00 rano uparcie latały mi koło głowy (w końcu je zabiłam).
POZA komarem, który dręczył mnie ostatniej nocy (tego tez zabiłam).

Lubię Jarocin!

Rynek:






Nie tylko Hasco Lek w tym roku obchodzi 30. rocznicę:



UWAGA nie przejechać kurczaka!



Pewnego dnia znalazł się czas, żeby pobuszować w pobliskich lasach. Momentami nie wiedziałam czy jadę ścieżką czy już nie (:



Huśtawka z 30-letnim stażem. Niby nie tak dużo, ale kto w Jarocinie 30 lat temu miał huśtawkę na podwórku? Ile dzieci się tu schodziło- nikt nie jest w stanie zliczyć! A materiał do budowy huśtawki przywieziony został z Wrocławia.




Rurka. Wzięta ze schroniska jako szczeniak, teraz ma ok. 2-3 miesięcy. Idź z taką na smyczy- z prawej, z lewej, skacze, między nogami biega!



Hapsio. Najbardziej kochający kundel w okolicy- pod nieobecność swojej pani z tęsknoty w ogóle nie chciał jeść ani wychodzić na dwór.




Jarocin bardzo się stara, żeby go polubić :) We Wrocławiu też by się przydało wymalować strzałki, żeby mniej ogarniający wiedzieli, że powinno się jechać PRAWĄ stroną.



"Bohaterskim synom ziemi jarocińskiej 1939-1945"



Sztuczny zalew pod Roszkowem.



"Ocia, pohusiaj!"
Małe dzieci są fajne. Są fajne, jeżeli są cudze i w każdym momencie można je oddać po opiekę rodziców :P



"Zaraz będzie obiad!"
"Dobrze, bo ciotka taka głodna..."




Julia, 8 lat. Jej pani w szkole jest głupia. Poza tym ma chłopaka. Dostała nawet od niego sztuczne kwiaty, które jego mama kupiła na cmentarz... :D Jak te dzieci szybko dorastają!





Rodzinny przegląd zdjęć...




Prababcia z pradziadkiem. Zdjęcie z ok. 1930 roku.



A to zapewne najstarsza fotografia odnaleziona w stosie wspomnień. Z datą 1915. Niestety osoby mogące zidentyfikować osobę z fotografii zamilkły na zawsze... Może pradziadek za młodu?




Szybko co dobre wszystko się kończy :) Ze względu na kolano, które obawiałam się nadwyrężyć wróciłam pociągiem z mamą. Na szczęście pociąg bez przesiadek, choć i tak nie przeszkodziło mu to popsuć się w szczerym polu.

Nie marnując czasu w trakcie powrotu wyregulowałam hamulce. Zmianę łańcucha sobie odpuściłam, gdyż za bardzo bujało. Mina nietęga, wszak nie tak miał wyglądać powrót. Poza tym ten kogut, muchy i komar... Po prostu zmęczenie z niewyspania :) Poza tym nie ciesze się, że wróciłam do domu. To od czego tak chcę uciekać znowu "wita" z otwartymi ramionami.

Od nowiu do pierwszej kwadry szczęścia- zakup lampek.

Poniedziałek, 25 czerwca 2012 | dodano:25.06.2012Kategoria Sam na sam z Trekiem, Praca
Km:35.40Km teren:0.00 Czas:01:30km/h:23.60
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Jako że humor dostosowuje się do pogody, która aktualnie jest średnia- dzisiejszy dzień minął na poszukiwaniu czynników uszczęśliwiających.

Zaczęłam od muzyki- im głośniej tym łatwiej było zagłuszyć i nie skupiać się na czynnikach dołujących (wybaczcie sąsiedzi).



Połączenie słonego i słodkiego skutecznie pobudza do pracy moją przysadkę mózgową, czego efektem był znikomy wzrost wydzielania endorfin. Lody i popcorn.



Dokładając do tego Barneya...

Whaaaaaaat? Noooooooo!

&feature=related

... osiągnęłam stan, w którym porzuciłam myśli samobójcze (może samobójcze w tym przypadku to spore nadużycie, ale trochę tragizmu nie zaszkodzi).

PONOĆ dla kobiety zakupy są jednym z najlepszych sposobów na poprawę humoru (potwierdzone badaniami). Jako że identyfikuję się z płcią piękną, postanowiłam i zakupy dzisiaj zaliczyć. Owocem wsadzenia karty płatniczej do terminala była:

MacTronic Nichia LED HLS-1NL2L
Oraz MacTronic Bike Pro Noise



Jako Klub Górski "Olimp" mamy w OUTDOORpro zniżki. Niestety dokumentów potwierdzających przynależność do w/w nie miałam, a pan powiedział, że na ładną gębę nie dają. Widocznie moja nie jest ładna tylko piękna, bo zniżkę dostałam ;)

Tak więc polecam:




Czołówka:



1 dioda Nichia:




2 diody LED:






Bike pro noise:



Max:




Do pełni szczęścia brakowało mi tylko pracy, zapieprzania (nie jazdy, zapieprzania z przekroczeniem progu beztlenowego) na Treku i spotkania najsłynniejszej pary (rowerowej!) na Psim Polu, tj. Arka i Kozła.

Udało się osiągnąć to wszystko, dzień uratowany!

A przy Astrze rowerzysta został potrącony przez kierowcę gapę (pytać nie musiałam, żeby to wiedzieć, bo zjeżdżając z Milenijnej do Astry rowerzysta ma pierwszeństwo). Policja była, karetki nie było, więc śmiem twierdzić, iż nic poważniejszego poszkodowanemu się nie stało...

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum