Jarocin
Środa, 22 sierpnia 2012 | dodano:25.08.2012Kategoria Sam na sam z Trekiem, Sto i więcej
Km: | 109.96 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:05 | km/h: | 21.63 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Tydzień wolnego.
Plan A: Kraków.
Plan B: odwiedziny bliskich w Jarocinie
Plan A: nieudany
Czas na plan B!
Pobudka w środę o 8.40. Żeby jeszcze pobiegać przed wyjazdem. Świecące w okno słońce było tylko przykrywką dla zbliżających się ciemnoszarych chmur.
Czasem słońce, czasem deszcz. Ciepła letnia ulewa nie przeszkadza mi nazbyt w bieganiu. Ale nim zawiązałam Asicsy zza okna dobiegł mnie świst, trzaśnięcie drzwi na górze jeszcze mocniej zasugerowało, iż opuszczenie domu nie jest zbyt dobrym pomysłem. Widok drzew tracących gałęzie pod wpływem porywistego wiatru upewnił mnie, aby trening póki co odpuścić i nie narażać oczu na bliski kontakt z pyłem niesionym przez podmuchy.
Deszcz. Ulewa.
11.00- wychodzi słońce. Szybka decyzja, żeby się zebrać do wyjazdu i chociaż wyjechać suchym.Turas kręci nosem na pogodę w Goszczu, ale ostatecznie postanawia odpokutować za nieudany wyjazd do Krakowa.
Pogoda nam dopisuje do samego Jarocina- w Krotoszynie postraszyły nas ciemne chmury. Boczny wiatr przegnał je umożliwiając nam dalszą sucha jazdę.
Mój portfel jest jak bumerang- zawsze do mnie wraca. Jakieś 5 km za Krotoszynem po postoju dzwoni do mnie mama z informacją, że dostała telefon od jakiejś babki, która znalazła mój portfel. Cóż za przewrotna kolej rzeczy- szybciej się dowiedziałam, że portfel został znaleziony niż zorientowałam się, że wyleciał mi z niezapiętej sakwy.... ;)
Cofnął się po jego odbiór Turek, gdyż z moim bagażem i MNĄ trwałoby to 2x dłużej.
Przed 100 km kolano lewe zaczęło dawać o sobie znać. Wypady powyżej 100 km na dzień dzisiejszy nie są wskazane. Samo jednak się nic nie zrobi, kolano też się nie wyleczy! -.-
Zajechaliśmy do Jarocina, Turek oczywiście nie wiedział, że jego "Czegoś bym się napił" ciocia zamieni w "Coś bym zjadł". Kto tam wie, może dzięki jarocińskiej kiełbasie Turek dojechał z Jarocina do Goszcza (ok. 80 km) w 2h20'. To na pewno ta kiełbasa! Czy aby na pewno tylko kiełbasa mu pomogła?
4 dni oderwania się od codzienności, zmiana planu dnia. To był odpoczynek. Tak się zrelaksowałam, że zapomniałam o jutrzejszym GRILLU, którego sama organizuję! :D A miałam zostać dzień dłużej w Jarocinie. Gdyby nie telefon od Żłobka, który mi uświadomił, że 26. sierpnia jest JUTRO, nie ZA TYDZIEŃ pewnie bym w nieświadomości odpoczywała w niedzielę. Do pierwszego gościa :D
Skoro nie myślałam o tym jaki jest dzień tygodnia i miesiąca- to znak, że pobyt udany!
POZA kogutem, który piał przed 6.00 rano (i tak zaspał!).
POZA muchami, które o 7.00 rano uparcie latały mi koło głowy (w końcu je zabiłam).
POZA komarem, który dręczył mnie ostatniej nocy (tego tez zabiłam).
Lubię Jarocin!
Rynek:
Nie tylko Hasco Lek w tym roku obchodzi 30. rocznicę:
UWAGA nie przejechać kurczaka!
Pewnego dnia znalazł się czas, żeby pobuszować w pobliskich lasach. Momentami nie wiedziałam czy jadę ścieżką czy już nie (:
Huśtawka z 30-letnim stażem. Niby nie tak dużo, ale kto w Jarocinie 30 lat temu miał huśtawkę na podwórku? Ile dzieci się tu schodziło- nikt nie jest w stanie zliczyć! A materiał do budowy huśtawki przywieziony został z Wrocławia.
Rurka. Wzięta ze schroniska jako szczeniak, teraz ma ok. 2-3 miesięcy. Idź z taką na smyczy- z prawej, z lewej, skacze, między nogami biega!
Hapsio. Najbardziej kochający kundel w okolicy- pod nieobecność swojej pani z tęsknoty w ogóle nie chciał jeść ani wychodzić na dwór.
Jarocin bardzo się stara, żeby go polubić :) We Wrocławiu też by się przydało wymalować strzałki, żeby mniej ogarniający wiedzieli, że powinno się jechać PRAWĄ stroną.
"Bohaterskim synom ziemi jarocińskiej 1939-1945"
Sztuczny zalew pod Roszkowem.
"Ocia, pohusiaj!"
Małe dzieci są fajne. Są fajne, jeżeli są cudze i w każdym momencie można je oddać po opiekę rodziców :P
"Zaraz będzie obiad!"
"Dobrze, bo ciotka taka głodna..."
Julia, 8 lat. Jej pani w szkole jest głupia. Poza tym ma chłopaka. Dostała nawet od niego sztuczne kwiaty, które jego mama kupiła na cmentarz... :D Jak te dzieci szybko dorastają!
Rodzinny przegląd zdjęć...
Prababcia z pradziadkiem. Zdjęcie z ok. 1930 roku.
A to zapewne najstarsza fotografia odnaleziona w stosie wspomnień. Z datą 1915. Niestety osoby mogące zidentyfikować osobę z fotografii zamilkły na zawsze... Może pradziadek za młodu?
Szybko co dobre wszystko się kończy :) Ze względu na kolano, które obawiałam się nadwyrężyć wróciłam pociągiem z mamą. Na szczęście pociąg bez przesiadek, choć i tak nie przeszkodziło mu to popsuć się w szczerym polu.
Nie marnując czasu w trakcie powrotu wyregulowałam hamulce. Zmianę łańcucha sobie odpuściłam, gdyż za bardzo bujało. Mina nietęga, wszak nie tak miał wyglądać powrót. Poza tym ten kogut, muchy i komar... Po prostu zmęczenie z niewyspania :) Poza tym nie ciesze się, że wróciłam do domu. To od czego tak chcę uciekać znowu "wita" z otwartymi ramionami.
komentarze
Żałuj, że dłużej nie zabawiłaś w Jarocinie. Mogłabyś zrobić wypad do Śmiełowa, do muzeum Mickiewicza i pobuszować po Szwajcarii Żerkowskiej. Na kolano polecam maść VIPROSAL B. Mnie pomaga na dolegliwości z bólami stawów.
romulus83 - 20:33 wtorek, 28 sierpnia 2012 | linkuj
Se czarne siodełko chociaż kup, bo ta biel aż bije po gałach :P
lukasz78 - 09:51 wtorek, 28 sierpnia 2012 | linkuj
To jak chciała jechać do Krakowa, jak ma kolana nie teges?
Się lepiej nad maratonami (bieganymi) dobrze zastanowi! mors - 12:57 niedziela, 26 sierpnia 2012 | linkuj
Komentuj
Się lepiej nad maratonami (bieganymi) dobrze zastanowi! mors - 12:57 niedziela, 26 sierpnia 2012 | linkuj