Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2012
Dystans całkowity: | 1143.03 km (w terenie 30.00 km; 2.62%) |
Czas w ruchu: | 54:28 |
Średnia prędkość: | 20.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.00 km/h |
Suma podjazdów: | 79 m |
Maks. tętno maksymalne: | 169 (85 %) |
Maks. tętno średnie: | 149 (75 %) |
Suma kalorii: | 1500 kcal |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 49.70 km i 2h 22m |
Więcej statystyk |
Ciepło, nie wieje, pada- zimno, wieje słońce
Środa, 4 kwietnia 2012 | dodano:04.04.2012
Km: | 49.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:20 | km/h: | 21.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Dzisiaj pogoda pół na pół. Ale po południu już taki zimny wicher, że nawet łydy zmarzły. Poza tym dzień zaczęty od porządnego zdenerwowania, a zakończony miłym akcentem w pracy. A ogólnie to jakiś biomet dzisiaj niezbyt sprzyjający.
Opis wycieczki: dom-AWF-dom-praca-dom-łóżko
Opis wycieczki: dom-AWF-dom-praca-dom-łóżko
I Ty możesz zostać maratończykiem
Wtorek, 3 kwietnia 2012 | dodano:03.04.2012
Km: | 38.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 20.73 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
... czyli maratonka w roli oszustki, która nigdy nie startowała w żadnym maratonie. Albo po prostu nie doczytała napisu pogrubioną czcionką "Oświadczam, ze nigdy nie startowałam w żadnym maratonie"
Ale skoro inni mogą... :)
I tak po odczekaniu 2-óch godzin na trening, na który prawie nie poszłam, ALLE jednak. Udało się wytrwać. Zapisałam się i ruszyłam (z grupą zaawansowaną of kors ^^). Jak już podnosić poprzeczkę to wysoko!
Pierwszy trening- myślałam, że będzie gorzej, ale to dopiero piąte spotkanie, więc zaczynają powoli, a potem stopniowe zwiększanie obciążeń. Powoli znaczy się tętno do 191 podskoczyło przy 4. kilometrze...
2 km
Rozgrzewka
Skipy A, C, D
2 km (HR max 191)
rozciąganie (i tutaj z dumą stwierdzam, że na tle reszty biegaczy poziom mojej gibkości jest mocno zaawansowany)
2 km spokojnie
Cel:
-42,195 km czas <4:45
-poprawa wydolności fizycznej
A wycieczka standard- do pracy, na uczelnię i do domu. Dzisiaj chyba rekord w dotarciu do pracy. Poprzeszkadzałam trochę kierowcom na krajowej ósemce. Na wysokości korony jakiś inteligent chciał chyba mi ustąpić miejsca przy krawężniku i bez kierunkowskazu przy ruszaniu na zielonych odbił mocno na lewy pas. Ależ go zbrukali klaksonami! Aż się sama zastanawiałam co on wyprawia.
Ach i wczoraj brzuszkowy rekord- cały 1000. Im większe rezultaty te moje sapanie na maszynie przynosi tym więcej mam ochotę ćwiczyć. A to efekt, który po 20 latach wiecznego odchudzania-tycia wreszcie osiągnęłam.
Tak było (lat hymmm 3 wstecz)
Tak jest (oho, czyżby tam na środku to kres biała? ^^)
Tak będzie
Ale skoro inni mogą... :)
I tak po odczekaniu 2-óch godzin na trening, na który prawie nie poszłam, ALLE jednak. Udało się wytrwać. Zapisałam się i ruszyłam (z grupą zaawansowaną of kors ^^). Jak już podnosić poprzeczkę to wysoko!
Pierwszy trening- myślałam, że będzie gorzej, ale to dopiero piąte spotkanie, więc zaczynają powoli, a potem stopniowe zwiększanie obciążeń. Powoli znaczy się tętno do 191 podskoczyło przy 4. kilometrze...
2 km
Rozgrzewka
Skipy A, C, D
2 km (HR max 191)
rozciąganie (i tutaj z dumą stwierdzam, że na tle reszty biegaczy poziom mojej gibkości jest mocno zaawansowany)
2 km spokojnie
Cel:
-42,195 km czas <4:45
-poprawa wydolności fizycznej
A wycieczka standard- do pracy, na uczelnię i do domu. Dzisiaj chyba rekord w dotarciu do pracy. Poprzeszkadzałam trochę kierowcom na krajowej ósemce. Na wysokości korony jakiś inteligent chciał chyba mi ustąpić miejsca przy krawężniku i bez kierunkowskazu przy ruszaniu na zielonych odbił mocno na lewy pas. Ależ go zbrukali klaksonami! Aż się sama zastanawiałam co on wyprawia.
Ach i wczoraj brzuszkowy rekord- cały 1000. Im większe rezultaty te moje sapanie na maszynie przynosi tym więcej mam ochotę ćwiczyć. A to efekt, który po 20 latach wiecznego odchudzania-tycia wreszcie osiągnęłam.
Tak było (lat hymmm 3 wstecz)
Tak jest (oho, czyżby tam na środku to kres biała? ^^)
Tak będzie
Problem z cellulitem? Marzysz o jędrnej skórze? A może potrzebujesz masażu?
Poniedziałek, 2 kwietnia 2012 | dodano:02.04.2012
Km: | 38.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 19.83 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Wrocław ma dla Ciebie rozwiązanie: absolutnie rewolucyjny program wyszczuplający na odcinku między mostem kolejowym a Mostami Warszawskimi. Gwarancja skuteczności. Po przejechaniu tego odcinka Twoje ciało poczuje się jak po profesjonalnym zabiegu, który kosztuje krocie. Tylko teraz, tylko we Wrocławiu otrzymasz tą kurację zupełnie za darmo!
Niepozornie wygląda na zdjęciu, ale ile razy zdarzy mi się tamtędy przejechać (i o dziwo bez przebicia opony) czuję się zrelaksowana jak po masażu. Wszystko mi się trzęsie. Nawet schock absorber level 4 wymiękał.
Przebudzając się dzisiaj koło 3.00 w nocy słyszałam za oknem donośnie "wziiiiiiiiii"... I tak się zastanawiałam, że jak aż takie dymanie się szykuje, to chyba sobie daruję moje dwa pedały. Szczęście 3 godziny później kąt nachylenia osi pionowej tui sąsiada do podłoża wynosił ponad 45 stopni. Jazda na nowych częściach przyjemna. Nic nie przeskakuje, nic nie rzęzi... Rzęzi jeszcze na przełożeniach 2/7, ale jak się powykrzywiało przerzutkę to teraz trzeba cierpieć. Ważne, że nie piszczy jak składak z Zakrzowa :))
Generalnie jazda pod wiatr nie sprawia mi przyjemności, więc nie szaleję póki co. I jestem niesamowicie podekscytowana, gdyż szykuje się w przyszłym tygodniu survivalowy wyjazd w Gór Przeklęte na Bałkany. Nie, nie na rowerze, ale góry kocham nawet z perspektywy swoich dwóch kończyn dolnych :)
Niepozornie wygląda na zdjęciu, ale ile razy zdarzy mi się tamtędy przejechać (i o dziwo bez przebicia opony) czuję się zrelaksowana jak po masażu. Wszystko mi się trzęsie. Nawet schock absorber level 4 wymiękał.
Przebudzając się dzisiaj koło 3.00 w nocy słyszałam za oknem donośnie "wziiiiiiiiii"... I tak się zastanawiałam, że jak aż takie dymanie się szykuje, to chyba sobie daruję moje dwa pedały. Szczęście 3 godziny później kąt nachylenia osi pionowej tui sąsiada do podłoża wynosił ponad 45 stopni. Jazda na nowych częściach przyjemna. Nic nie przeskakuje, nic nie rzęzi... Rzęzi jeszcze na przełożeniach 2/7, ale jak się powykrzywiało przerzutkę to teraz trzeba cierpieć. Ważne, że nie piszczy jak składak z Zakrzowa :))
Generalnie jazda pod wiatr nie sprawia mi przyjemności, więc nie szaleję póki co. I jestem niesamowicie podekscytowana, gdyż szykuje się w przyszłym tygodniu survivalowy wyjazd w Gór Przeklęte na Bałkany. Nie, nie na rowerze, ale góry kocham nawet z perspektywy swoich dwóch kończyn dolnych :)