Gdzie diabeł nie może... Kopalnia w Gilowie i na Czernicy.
Wtorek, 4 czerwca 2013 | dodano:05.06.2013Kategoria Góry i dziury
Km: | 16.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 24.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Dzień pozytywnych zaliczeń dzisiaj. Zaliczenie kolokwium (ostatniego!), dwóch kopalni i zaliczenie pierwszych zjazdów z użyciem sprzętu wspinaczkowego. Zaraz po zajęciach na uczelni wracam do domu, robię do termosu gorącą herbatę z cytryną i szukam ciuchów "do wyrzucenia". Tomek podjechał, dałam mu 5 minut na zwiedzenie okolicy mojego domu i ruszyliśmy.
Mieliśmy dzisiaj spenetrować kopalnię w Gilowie oraz sztolnie w Szklarach. Ograniczona czasem sugeruję, żeby przed zmierzchem wrócić do domu. Odpuszczamy Szklary. Również dlatego, że jak na pierwszy raz mogłyby przerosnąć moje umiejętności speleologiczne, których de facto jeszcze nie posiadałam :)
"Ze względu na swoją budowę geologiczną dolny Śląsk od wieków był terenem działalności górniczej, po której pozostały liczne obiekty podziemne, które stały się obiektem penetracji dla grotołazów i eksploratorów."
( http://www.eznp.cba.pl/kopalnia gilow/200.html)
Tomek zapomniał podać wymiary maksymalne współtowarzysza dzisiejszej eksploracji. Brzuch się wciągnie, cycki upcha, poślady zepnie i przejdzie.
Mój zjazd, cóż... Pozostawiał wiele do życzenia. Powiem tylko tyle- cierpliwość była w tej sytuacji konieczna.
Wielka "dziura"...
... a w środku woda.
Niestety nurek ze mnie żaden i wodę to ja mogłam co najwyżej fotografować. TUTAJ znajduje się bardzo ciekawa relacja z nurkowania w tejże kopalni.
To dopiero jest zwiedzanie! (www.cave-diving.pl)
Ileż ten szpadel ziemi przekopał!
Szybko poszło. Kopalnia dla "suchostopych" jest do przejścia w kilkanaście minut.
Jak się zjechało, to teraz trzeba wejść! Początki są trudne. Mało powiedziane- tragiczne. Nieporadnie walczę z małpą co chwilę kierując głupie pytania do Tomka:
"A ta lina na pewno nie pęknie?"
"Croll mi się nie odepnie?"
"Tusz mi się nie rozmaże?"
Tusz się nie rozmazał, croll niezmiennie mnie trzymał, a małpa pozwoliła wyjść na jasną, zieloną powierzchnię planety Ziemi.
Zaspokajając głód bagietkami czosnkowymi ruszamy w stroną Tąpadła. Chwila spaceru drogą do celu.
Kopalnia położona jest na stoku Czernicy w masywie Ślęży koło wsi Tąpadła. Chromit wydobywano z niej z przerwami w latach 1890 - 1943.
Że niby tam?
Tam!
Psikus! Bramka przy wejściu zamknięta. Nic tutaj nie zdziałamy. Krata jest zamykana na okres zimowy, ponieważ wtedy jest to siedlisko nietoperzy.
Najniższy poziom kopalni jest całkowicie zalany i leży na głębokości 14m. Tym samym jest to obiekt atrakcyjny dla jaskiniowych nurków:
Pozostaje nam jedynie do przejścia sztolnia znajdująca się nieopodal - dawniej połączona z tą częścią kopalni. Z wodą spływającą ze ścian szybu wydostajemy się na powierzchnię.
Chociaż idzie mi sprawniej niż za pierwszym razem, im wyżej się znajduję, tym szybciej mi bije serce. Za każdym podciągnięciem podejrzliwie spoglądam na croll, który momentami haczył mi o linę. Mając świadomość, że po jego odpięciu trzymałabym się jedynie na własnych rękach, zwalniam i bacznie obserwuję czy wszystko jest zapięte jak należy. Tym bardziej, że nie znam sprzętu i jest to dla mnie coś nowego. To tak jak z jazdą na rowerze po ulicy. Dopóki kilka razy się nie przejedzie, panuje wszechobecny strach i jezdnia jawiąca się jako droga śmierci.
Wychodzę pierwsza. Opuszczam sprzęt na dół i po kilku minutach obydwoje jesteśmy już na górze.
Wracamy w stronę sztolni, do której da się wejść bez żadnych trudności.
Miejscami korytarze są dosyć mocno zalane wodą. Do pewnego momentu można przejść po kamieniach suchą stopą.
Aby iść dalej, przydałyby się kalosze. Albo podejście "I tak zaraz się przebiorę w suche rzeczy". :)
Tomek nie miał kaloszy i nie chcąc zakosztować namaczania stóp w kopalnianych cieczach został w połowie. Zresztą był już tutaj, a mnie ciągnęła w głąb ciekawość, którą musiałam zaspokoić chociażby i kosztem wody w butach.
Gdzieniegdzie można dostrzec kawałki chromitu:
Przemoczona z ulgą wraz z Tomkiem docieram do samochodu. Przebieramy się i po 30 minutach jesteśmy z powrotem we Wrocławiu. W moim odczuciu to był bardzo długi dzień. Długi, lecz ciekawy. Jak nie wtorek- bo wtorki zawsze są najgorszymi dniami tygodnia... :)
Mieliśmy dzisiaj spenetrować kopalnię w Gilowie oraz sztolnie w Szklarach. Ograniczona czasem sugeruję, żeby przed zmierzchem wrócić do domu. Odpuszczamy Szklary. Również dlatego, że jak na pierwszy raz mogłyby przerosnąć moje umiejętności speleologiczne, których de facto jeszcze nie posiadałam :)
"Ze względu na swoją budowę geologiczną dolny Śląsk od wieków był terenem działalności górniczej, po której pozostały liczne obiekty podziemne, które stały się obiektem penetracji dla grotołazów i eksploratorów."
( http://www.eznp.cba.pl/kopalnia gilow/200.html)
Tomek zapomniał podać wymiary maksymalne współtowarzysza dzisiejszej eksploracji. Brzuch się wciągnie, cycki upcha, poślady zepnie i przejdzie.
Mój zjazd, cóż... Pozostawiał wiele do życzenia. Powiem tylko tyle- cierpliwość była w tej sytuacji konieczna.
Wielka "dziura"...
... a w środku woda.
Niestety nurek ze mnie żaden i wodę to ja mogłam co najwyżej fotografować. TUTAJ znajduje się bardzo ciekawa relacja z nurkowania w tejże kopalni.
To dopiero jest zwiedzanie! (www.cave-diving.pl)
Ileż ten szpadel ziemi przekopał!
Szybko poszło. Kopalnia dla "suchostopych" jest do przejścia w kilkanaście minut.
Jak się zjechało, to teraz trzeba wejść! Początki są trudne. Mało powiedziane- tragiczne. Nieporadnie walczę z małpą co chwilę kierując głupie pytania do Tomka:
"A ta lina na pewno nie pęknie?"
"Croll mi się nie odepnie?"
"Tusz mi się nie rozmaże?"
Tusz się nie rozmazał, croll niezmiennie mnie trzymał, a małpa pozwoliła wyjść na jasną, zieloną powierzchnię planety Ziemi.
Zaspokajając głód bagietkami czosnkowymi ruszamy w stroną Tąpadła. Chwila spaceru drogą do celu.
Kopalnia położona jest na stoku Czernicy w masywie Ślęży koło wsi Tąpadła. Chromit wydobywano z niej z przerwami w latach 1890 - 1943.
Że niby tam?
Tam!
Psikus! Bramka przy wejściu zamknięta. Nic tutaj nie zdziałamy. Krata jest zamykana na okres zimowy, ponieważ wtedy jest to siedlisko nietoperzy.
Najniższy poziom kopalni jest całkowicie zalany i leży na głębokości 14m. Tym samym jest to obiekt atrakcyjny dla jaskiniowych nurków:
Pozostaje nam jedynie do przejścia sztolnia znajdująca się nieopodal - dawniej połączona z tą częścią kopalni. Z wodą spływającą ze ścian szybu wydostajemy się na powierzchnię.
Chociaż idzie mi sprawniej niż za pierwszym razem, im wyżej się znajduję, tym szybciej mi bije serce. Za każdym podciągnięciem podejrzliwie spoglądam na croll, który momentami haczył mi o linę. Mając świadomość, że po jego odpięciu trzymałabym się jedynie na własnych rękach, zwalniam i bacznie obserwuję czy wszystko jest zapięte jak należy. Tym bardziej, że nie znam sprzętu i jest to dla mnie coś nowego. To tak jak z jazdą na rowerze po ulicy. Dopóki kilka razy się nie przejedzie, panuje wszechobecny strach i jezdnia jawiąca się jako droga śmierci.
Wychodzę pierwsza. Opuszczam sprzęt na dół i po kilku minutach obydwoje jesteśmy już na górze.
Wracamy w stronę sztolni, do której da się wejść bez żadnych trudności.
Miejscami korytarze są dosyć mocno zalane wodą. Do pewnego momentu można przejść po kamieniach suchą stopą.
Aby iść dalej, przydałyby się kalosze. Albo podejście "I tak zaraz się przebiorę w suche rzeczy". :)
Tomek nie miał kaloszy i nie chcąc zakosztować namaczania stóp w kopalnianych cieczach został w połowie. Zresztą był już tutaj, a mnie ciągnęła w głąb ciekawość, którą musiałam zaspokoić chociażby i kosztem wody w butach.
Kopalnia chromitu© maratonka
Gdzieniegdzie można dostrzec kawałki chromitu:
Przemoczona z ulgą wraz z Tomkiem docieram do samochodu. Przebieramy się i po 30 minutach jesteśmy z powrotem we Wrocławiu. W moim odczuciu to był bardzo długi dzień. Długi, lecz ciekawy. Jak nie wtorek- bo wtorki zawsze są najgorszymi dniami tygodnia... :)
komentarze
Ty to masz ciekawe to życie - jak nie ciekawe wypady w góry to równie ciekawe wypady do wnętrza góry :P Tylko za dużo po tych jaskiniach nie chodź w tamtych rejonach bo Bursztynową Komnatę jeszcze znajdziesz i tyle będziemy Ciebie widzieć - pojedziesz wydawać bursztyny i na pisanie relacji nie będziesz miała czasu :P
sebekfireman - 16:44 czwartek, 6 czerwca 2013 | linkuj
Szufla jak pisze Wrocnam, lub szypa, po naszymu, czyli po poznańsku. :) To teraz czekam na relację z penetracji sztolni kompleksu Riese. Z Twoim szczęściem znajdziesz to, czego wszyscy szukają. Polecam "Podziemny świat Gór Sowich" Mariusza Aniszewskiego. Chyba, że nie lubisz ścisłych opisów historycznych wraz z danymi wszelkiej maści. Bo masa tego jest w książce.
romulus83 - 21:28 środa, 5 czerwca 2013 | linkuj
Super uwielbiam jaskinie - nie mam zdolności wspinaczkowych, ale zawsze uwielbiałem po takich dziurach chodzić. Te w góach Świętokrzyskich to widze pikuś... jak patrze ile metrów w dół zjechałaś to naprawdę respect za odwagę - imponujesz mi Maratonka i to Cholernie! Chcę CIę poznać!!!
Ksiegowy - 17:41 środa, 5 czerwca 2013 | linkuj
Eksplorujesz coraz ciekawsze zakamarki. Czyżbyś przygotowywała się do pójścia w ślady jednego z GOPRowców, który ma rekord w pokonaniu wysokości - najwyższa góra i głęboka jaskinia.
A przy okazji - to nie szpadel, tylko szufla ;-) WrocNam - 15:38 środa, 5 czerwca 2013 | linkuj
Komentuj
A przy okazji - to nie szpadel, tylko szufla ;-) WrocNam - 15:38 środa, 5 czerwca 2013 | linkuj