Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Złotoryja-LAMY-Gryfów-Lwówek

Czwartek, 30 maja 2013 | dodano:04.06.2013
Km:66.60Km teren:0.00 Czas:03:20km/h:19.98
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100


Zaczynamy śniadanie od jajecznicy po włosku...





Kawy i snikersa...





Pełni nadziei ruszamy, a moja przednia piasta "do taktu turkoce i puka, i stuka to: tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!".





Kontrola jakości tynku na rynku w Złotoryi wypada pozytywnie.








Czas nagli, gnamy dalej. Jadę, pedałuję, patrzę w lewo, a tam... LAMYYYY! Śmieszne trzy lamy. Skrzyżowanie psa z osłem i żyrafą. A w zasadzie, jak powiada Wikipedia, jest to "udomowiony ssak parzystokopytny z rodziny wielbłądowatych, wraz z gwanako i – blisko z nimi spokrewnionymi alpaką i wikunią." Nie wiem jak Wy, ale ja kojarzę tylko wielbłąda.














Prócz lam widzieliśmy również Czaple...





I Pielgrzymkę, która nie podążała do Częstochowy.





ALE wracając do lam. Zaczęłam się zastanawiać: do czego one w ogóle służą? Ok, do jedzenia trawy jak widać na poniższym filmie. I do zoo. Nie widziałam nigdy setjków z lamy, mleka z lamy, tudzież lamowatych jaj.





Otóż Wikiepdia powiada, że "Samce wykorzystywane (głównie przez Indian) jako zwierzęta juczne, do celów transportowych mogą przenieść średnio około 30 kg na trasie 20 km lub większe ciężary (do 45 kg) na krótszych odcinkach. Na długich trasach lama może przejść około 20 kilometrów dziennie, 6 dni w tygodniu, przy 2 dniach marszu z ładunkiem poprzedzających 1 dzień marszu bez ładunku. Lamy dostarczają też mięsa, które jest uważane za mniej smaczne i delikatne niż mięso alpaki. Wartość odżywcza mięsa to 957 kalorii na kilogram żywej masy ciała. Oprócz mięsa wykorzystywane są także inne części ciała lamy – narządy wewnętrzne, krew, ścięgna i kopyta. W Peru zwierzęta, które padły z przyczyn naturalnych często są także zjadane. Wełna lam jest bardziej szorstka niż wełna alpak. Wytwarza się z niej dywany i liny. Odchody służą za opał. Mleko lamy nie było wykorzystywane w przeszłości przez ludzi – przypuszcza się, że główne powody to niewielka ilość mleka wytwarzanego przez lamy, nietolerancja laktozy u Inków, zachowanie samic lamy, a także powody rytualne. Zawiera ono 2,4% tłuszczu, 7,3% białek oraz 2,8% laktozy. (porównując do krowiego ma o wiele więcej białka, mniej laktozy i tłuszczu- m.)

Lamy są również wykorzystywane jako zwierzęta pasterskie. Ze względu na swoje agresywne zachowanie wobec psowatych lamy są szczególnie skuteczne w ochronie owiec przed kojotami. Skuteczność lam jako zwierząt pasterskich wykazuje spadek średniej liczby owiec utraconych przez rolników z 26 rocznie przed wprowadzeniem lam do 8 rocznie – po wprowadzeniu lam."


Można również sobie udomowić lamę i spacerować np. po złotoryjskim rynku sprawdzając jakość tynku...



...albo dokupić dromadera i wyhodować camę. Hybryda lamy i dromadera.





Wracając z safari do wyprawy... Kilka (słusznych!) słów na temat polowania:





Jedziemy dalej. "(...) Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!". W Lwówku trafiamy (dosłownie) na sieć Dobrych Sklepów Rowerowych. Jak się okazało w łożyskach była "Sahara", a smar był niczym fatamorgana, czyli go nie było. Sprzedawca zajął się pacjentem.





Ruszamy z Lwówka już bez akompaniamentu. Słychać jedynie delikatne piano kamilowego bieżnika. Zaliczamy rynek...





... oraz pałac Brunów. Z drugiej połowy XVIII wieku. Mnie nie zachwyca. Skromny.











Techniczna przerwa i cofamy się do uroczego miasteczka.








Bak pełny!





Lwówek zapada mi w pamięć. Patrząc na większość budynków mieszkalnych, da się odczuć, że niegdyś mieszkali w nich ludzie z zasobnym portfelem. Liczne zdobienia oraz fantazyjne fasady budynków nasuwają takie wnioski.
Wikipedia rzecze: "Lwówek Śląski należy do grupy najstarszych miast Dolnego Śląska. (...)Już we wczesnym średniowieczu Lwówek stał się lokalnym centrum gospodarczym i ośrodkiem osadnictwa wiejskiego. Jego rozwój przyspieszyło także dogodne położenie przy znanym szlaku handlowym zwanym Królewską Drogą (Via Regia) oraz eksploatacja złota na obszarze dawnych Płakowic. Czynniki te przyczyniły się do wczesnej lokacji - już w 1217 roku książę Henryk l Brodaty nadał Lwówkowi Śląskiemu prawa miejskie."

Ciekawe czy podążaliśmy szlakiem Napoleona...

"Rozwój gospodarczy został zahamowany w trakcie wojen napoleońskich. Wówczas przebywał w mieście sam "bóg wojny" - cesarz Napoleon Bonaparte, który zwyciężył Prusaków podczas tak zwanej "pierwszej bitwy nad Bobrem" - 22 sierpnia 1813 roku."



































Izery




60 km za nami, znajdujemy się w centrum Gryfowa.











Wieści nie są dobre. Dosłownie kawałek za Kamil ponownie zaczyna odczuwać ból w kolanie. Decyzja może być tylko jedna- nic na siłę. Dochodzimy do wniosku, że dalsza jazda nie ma sensu, gdyż ból na pewno by był co raz mocniejszy, a czekały nas podjazdy i wiele kilometrów. Tak naprawdę byliśmy jeszcze na własnym podwórku i zawrócenie, prócz małego zawodu, nie przysporzyłoby nadmiernych kłopotów. Urlop się odwoła, sakwy rozpakuje, dworzec pod nosem i to z bezpośrednim połączeniem Kolejami Dolnośląskimi do Wrocławia. Gryfów to nie baza pod Everestem, gdzie wielu chętnych na osiągnięcie celu może mieć jedyną taką szansę w życiu. Jeszcze łykniemy te nieprzejechane kilometry. Tymczasem mając 2 godziny do odjazdu pociągu umiejscawiamy się w zachęcająco wyglądającej restauracji "Trevi"...





Grillowana pierś z kurczaka w marynacie miodowej na tyle pobudziła nasze kubki smakowe, że zapomnieliśmy na chwilę o końcu naszej podróży...






Restauracja znajdowała się obok ulicy Wąskiej, która rzeczywiście była wąska.





Restauracja Pizzeria Trevi- będąc w Gryfowie obowiązkowy punkt wycieczki! Pierogi z łososiem w sosie cytrynowo-koperkowym to czysta poezja! Chociaż obsługa była rewelacyjna, dania smaczne, wystrój nastrojowy to jednak musiało się zaleźć coś przeciętnego. Ceny!





Zapakowani do składu KD bezpośrednim (!) połączeniem docieramy do Wrocławia.





I udało mi się przyłapać Kamila jak odwrotnie założył moje sakwy ^^ Podczas całej wyprawy do Budapesztu w 7/10 przypadków to był mój "wyczyn".





Zamiast "Guten Abend in Dresden" powitał nas neon "Dobry wieczór we Wrocławiu". Bywa. Drezno i Praga wciąż przed nami!

komentarze
Moje okolice <3 Kocham , uwielbiam I tesknie :( Dziekuje za super zdjecia Gość - 14:57 piątek, 21 lipca 2017 | linkuj
O niczym innym nie marzę. ;)
Chociaż nie, jeszcze bym popływał na biegunie płn i po-mono-wał na południowym. :)

A lokalizacji lam się nie dowiedziałem. ;p
mors
- 21:58 poniedziałek, 10 czerwca 2013 | linkuj
akacja- koniecznie musisz! Wszystko jest pyszne. Nawet Cola smakuje lepiej niż gdzie indziej :)

mors- Lamy są spoko. Z tym że te powyżej to chyba są hodowane właśnie dla bycia spoko, niźli wełny tudzież dźwigania.

To może wyprawa na mono w Andy?
maratonka
- 10:01 poniedziałek, 10 czerwca 2013 | linkuj
A ja chętnie odwiedzę te lamy, jeśli się dowiem dokładniej, gdzie one szarżują.
Lamy niby wolno chodzą, niby mało dźwigają, ale jednak mają super-moce, mianowicie natlenienie krwi, ponoć 4x lepsze niż u człowieka, dzięki czemu swobodnie żyją w Andach, na wysokościach rzędu 3OOO - 4OOO m.
Ponadto ich wełna ma też super moce (a zwłaszcza wełna wigoni). Oraz super ceny.

PS. uważam Andy za najlepsze miejsce do życia na Ziemi. :)
mors
- 21:21 wtorek, 4 czerwca 2013 | linkuj
W Gryfowie jest jeszcze bardzo sympatyczna kawiarenka z pyszną czekoladą, ale tak poleciliście tę restaurację, że w lipcu ją na pewno odwiedzę.
akacja68
- 13:17 wtorek, 4 czerwca 2013 | linkuj
Ładne widoki.

Z Twoim kolegą się nie zgodzę. Obok leśników to właśnie myśliwi dbają o las i zwierzynę. Nie polują dla zabawy. Polują dla mięsa. Pod ostrzał idzie też zwierzyna chora. Każdy odstrzał jest rejestrowany w kole łowieckim. Myśliwy ma obowiązek zgłoszenia odstrzelonej zwierzyny. Obowiązują ich limity odstrzału. Nie każdą zwierzynę mogą zabrać dla siebie. Część oddają do skupu, dzięki czemu możesz sobie kupić w odpowiednim sklepie odpowiednie mięso. Zwalczać należy kłusowników. To oni są naprawdę niebezpieczni, nie przestrzegają żadnych zasad, a upolowana przez kłusownika zwierzyna cierpi długie męczarnie we wnykach, potrzaskach i innych narzędziach służących temu niecnemu procederowi. Myśliwy ma obowiązek zwierzynę sprawić na miejscu.

Macie prawo do własnego zdania, lecz zanim negatywnie wypowiecie się o myśliwych, lub wędkarzach poszerzcie proszę swe horyzonty w tym temacie na tyle, by nikogo nie szufladkować wyłącznie do roli krwawego zabójcy.
romulus83
- 10:13 wtorek, 4 czerwca 2013 | linkuj
Maratonka nareszcie ma porządne sakwy i bagażnik:) Super - zostałaś sakwiarką:) Do twarzy Ci a czerń pasuje do wszystkiego:)
Ksiegowy
- 05:15 wtorek, 4 czerwca 2013 | linkuj
"Pouczają, jakby sami błędów nie robili"

Myślę, że nikt nie zwróci na niego uwagi. Ja bym nie zwróciła. Przypomina trochę wyblakły "jelly watch" z allegro za piątaka. Nie wiem co na to reszta świata internetu.
maratonka
- 00:49 wtorek, 4 czerwca 2013 | linkuj
Jeb*c mysliwych. Slowo.

A da sie cofac nie z powrotem? Piekny neoplazm, Droga Magdo Maratonko.

Jak kupowalem tego Knoga Nerda lata temu w Australii, to go po prostu mialem, teraz jestem chyba mega hipsterem, czy nie, swiecie internetu?
towarzysz kamil - 00:35 wtorek, 4 czerwca 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zisie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum