Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(69)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wrocław-Złotoryja

Poniedziałek, 3 czerwca 2013 | dodano:03.06.2013
Km:112.23Km teren:0.00 Czas:05:49km/h:19.29
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Plany były takie:

Wrocław-Zgorzelec-Drezno-Praga-Liberec-Izery-Jelenia Góra

Były i się zmyły. Dosłownie.





Skromnie, w sam raz na kilka dni, które udało mi się wygospodarować. Zacznijmy od radosnej, "startowej" fotki. Gdy jeszcze rozpościerała się przed nami wizja spędzenia kilku najbliższych dni w podróży i niezliczonej ilości obrotów korbą.



Ujechali my ze wsi Zakrzów do wsi Korona. Ujechali i stanęli. Bo maratonka-lama znowu się wykazała umiejętnościami. "Dlaczego mi ta przerzutka tak hałasuje?" Bo zamiast łańcucha znowu były papryki.




Odkręcając dolne kółko przerzutki Kamil poprowadził łańcuch jak iść powinien. Wiem, zrodziło się pytanie w Waszych głowach "Dlaczego ona po prostu nie rozkuła łańcucha?". Ponieważ miałam założoną spinkę i nie brałam rozkuwacza. I kolejne pytanie: "Dlaczego nie rozpięła spinki?". Ponieważ mi się nie udało. "Dlaczego nie zrobił tego kawaler ze zdjęcia?" Ponieważ jemu też się nie udało. A kupowałam ją dzień wcześniej w Speedcity na Litewskiej, z wyraźnym zaznaczeniem: "Poproszę spinkę, którą będę w stanie ROZPIĄĆ". Jak zawsze dostałam to co chciałam.




Najważniejsze, że kreatywnego myślenia nie zabrakło i łańcuch przestał rzęzić.





Tradycyjnie nadszedł etap, w którym do łask wrócił Wore-Tex. Mając na uwadze prognozy, ubezpieczyłam się w kontuzjogenne* ochraniacze Shimano. Żeby na pierwszy rzut oka nie widzieli, że jedzie dwoje takich ze wsi Wrocław z reklamówkami na nogach.



Kamil uznał, że białe będą mu pasować do... Koloru nitki na spodniach...?



Czas na kanapki!



W Jaworze zatrzymujemy się w bardzo sympatycznej Restauracji Ratuszowej. Pocieszmy się czekoladą (z cynamonem!) wbijając wzrok w plan wyprawy.





Już wiemy, że w tych warunkach nie uda nam się dojechać do Zgorzelca. Co chwilę przelotny deszcz wespół z największym wrogiem rowerzysty- wiatrem w twarz!




Ubrani w przeciwdeszczowe kurtki topimy się we własnym pocie, wszak jest za ciepło na jazdę z kurtce, ale za zimno, żeby moknąć bez kurtki. Do tego wkładamy dużo sił w to, żeby jechać zaledwie 15-16 km/h.



Mijamy Złotoryję. Tuż za, koło godziny 18.00 robimy postój na drugą turę "Maratońskich kanapek". Zaznaczę, iż nie były to zwykłe kromki z tyrolską. Tylko "trochę mi się przypiekła, musiałam skrobać".




Nawet kanapki nie uchroniły nas przed przymusowym postojem. Kamil zaczynał odczuwać niewielki ból w kolanie. Zrzucamy winę na nieznaczną zmianę ustawienia nachylenia mostka, której się dopuścił tuż przed wyprawą. Wymęczeni wiatrem i warunkami, jakie nam towarzyszyły, decydujemy się na nocleg w Złotoryi. Nie w namiocie, bo marzymy o ciepłym łóżku, gorącym prysznicu i odseparowaniu się od wiatru oraz deszczu. Cofamy się jakieś 2-3 km do schroniska młodzieżowego, gdzie nawet załapuje się na zniżkę studencką :) Suma summarum płacimy grosze za spełnione marzenia tamtego dnia.

Plan jest taki: kładziemy się spać, rano budzą nas promienie słońca wlewające się przez okno, Kamila kolano zapomina o tym co było i ciśniemy do Zgorzelca. Lub do Drezna jeżeli wiatr tym razem będzie naszym współtowarzyszem.

Dobranoc!




*po zapięciu uciskają na ścięgna Achillesa, przez co niedawno miałam i do tej pory mam z nimi problem.

komentarze
Sandi- w naszym odczuciu nie była świetna ;)

Kamil, przestań grać lalę!
maratonka
- 00:44 wtorek, 4 czerwca 2013 | linkuj
Jak sobie zaloże tego śmiesznego bikestatsa kiedys, moj nick to bedzie: niewychowany ciamkający cham. towarzysz kamil - 23:59 poniedziałek, 3 czerwca 2013 | linkuj
świetna wycieczka mimo niesprzyjającej pogody :)
Sandi
- 19:32 poniedziałek, 3 czerwca 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa orowm
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum