Jadu sobie ku miastu na zwiadu!
Wtorek, 21 maja 2013 | dodano:21.05.2013
Km: | 30.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 22.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
BARDZO miły dzień. Po zabawach na uczelni powrót do domu, przesiadka na Treka i do pracy. Nim przesiadka miała miejsce należało znaleźć przyczynę braku powietrza na dole w tylnym kole. Wentyl płata figla. Pogmerałam w nim, naprawił się. JA naprawiłam. Ale powietrze dalej powoli ucieka. I w końcu pierwszy raz udało mi się przykleić łatkę na dętkę. Ale tak przykleić, że się (prawdopodobnie) trzyma!
Po pracy miałam wpaść do Marty. Tak się złożyło, że kończąc o podobnej porze swoje treningi udało nam się przejechać do rynku razem. Ciepła, lecz nie gorąca noc. McFlurry i Magnum- za pierwszym razem smakowały lepiej. To nie jest czekolada z Magnuma, a wyrób czekoladopodobny jak sama M. zauważyła. Oszuści. Żułyśmy to i żułyśmy, ledwo przeżyłyśmy.
Siedziałyśmy na rynku, subtelnie szydząc chwilami z ludzi i rozprawiając.
"Ale czy warto?
Może nie warto?
Ech, chyba warto...
Tak, tak - warto.
Bardzo to warto.
O, tak - to warto.
Jeszcze jak warto!"
Jak nie suport, to deszcz się o mnie troszczy- jeździć nie umierać!
Pojawiające się na deptaku krople co raz mocniej odbijając światło latarni, zakończyły nasze ledwo rozpoczęte spotkanie. Doskonałe zwieńczenie dnia! Byłoby idealne, gdyby jednak błyskawice dające nadzieję na rozpętanie burzy nie zawiodły. Błyskawice były przez chwilę, burzy ni sekundy. Na początku jakieś delikatne grzmoty i cisza. Moment ekscytacji minął. Będzie następna.
Wszak teraz taki okres w pogodzie niespokojny.
Tymczasem w pracy... "Chwyć za stopę, mocno przyciągnij do kolana. Powoli prostuj nogę w stawie kolanowym do momentu, w którym poczujesz niewielki ból, a mięśnie zaczną delikatnie drżeć. Zatrzymaj i rozkoszuj się tą chwilą!" :)
Po pracy miałam wpaść do Marty. Tak się złożyło, że kończąc o podobnej porze swoje treningi udało nam się przejechać do rynku razem. Ciepła, lecz nie gorąca noc. McFlurry i Magnum- za pierwszym razem smakowały lepiej. To nie jest czekolada z Magnuma, a wyrób czekoladopodobny jak sama M. zauważyła. Oszuści. Żułyśmy to i żułyśmy, ledwo przeżyłyśmy.
Siedziałyśmy na rynku, subtelnie szydząc chwilami z ludzi i rozprawiając.
"Ale czy warto?
Może nie warto?
Ech, chyba warto...
Tak, tak - warto.
Bardzo to warto.
O, tak - to warto.
Jeszcze jak warto!"
Jak nie suport, to deszcz się o mnie troszczy- jeździć nie umierać!
Pojawiające się na deptaku krople co raz mocniej odbijając światło latarni, zakończyły nasze ledwo rozpoczęte spotkanie. Doskonałe zwieńczenie dnia! Byłoby idealne, gdyby jednak błyskawice dające nadzieję na rozpętanie burzy nie zawiodły. Błyskawice były przez chwilę, burzy ni sekundy. Na początku jakieś delikatne grzmoty i cisza. Moment ekscytacji minął. Będzie następna.
Wszak teraz taki okres w pogodzie niespokojny.
Tymczasem w pracy... "Chwyć za stopę, mocno przyciągnij do kolana. Powoli prostuj nogę w stawie kolanowym do momentu, w którym poczujesz niewielki ból, a mięśnie zaczną delikatnie drżeć. Zatrzymaj i rozkoszuj się tą chwilą!" :)