Wróg rowerzysty
Czwartek, 3 stycznia 2013 | dodano:03.01.2013
Km: | 28.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 19.76 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
"Choć z drugiej strony obaj musieliśmy dać sobie radę z żywiołem, zmęczeniem i, chyba największym wrogiem rowerzysty, wiatrem. Kiedy pada, można jechać, najwyżej zmokniemy, kiedy jest zimno można się cieplej ubrać, ale kiedy wieje tak, że podmuch dosłownie powala na ziemię (...) nie da się nic zrobić, można albo się zatrzymać i przeczekać, albo pchać rower wprost w objęcia morderczego żywiołu."*
Oj taaaak! Dzisiaj w głowie jadąc do pracy przypominałam sobie te słowa. Co prawda nie powalało mnie, bo wiało prosto w kierownicę i nie był wiatr na tyle silny, aby zejść z roweru... Zresztą jak tu zejść, skoro do pracy trzeba zdążyć.
Wiatr wiatrem, ale obserwując pogodę za oknem jakieś 5 minut przed moim wyjściem padał dosyć gęsty deszcz. Na tyle, że postanowiłam opakować się w kurtkę-saunę, spodnie z gtx, stuptuty i nieprzemakalne buty. Cóż... Jechał taki niebiesko-czerwony pajac przez Wrocław i jak się domyślić można największa ulewa jaka mnie spotkała to jakaś marna mżawka, która nawet nie spowodowała, że moja kurtka zrobiła się wilgotna. (Krwa, właśnie wylałam kubek herbaty na biurko!!! I stało się to kilka minut po tym, jak przestawiłam go z miejsca pierwotnego z myślą "Żebym czasem go nie trąciła"...) Ok- wracając do wilgoci. Jechałam uzbrojona jakby za oknem szalały ulewy. Brakowało mi tylko... Błotników. Tak. Ubrałam przeciwdeszczową kurtkę, spodnie, ochraniacze, buty, daszek do kasku przyczepiłam, a zapomniałam błotników. Dobrze, że roweru nie zapomniałam. A twarz mi się rozmazała jak zmywałam piach z twarzy.

W drodze powrotnej padało tak, jak tego oczekiwałam za dnia. Za to wiatr w plecy <3
Wczoraj oryginał, dzisiaj cover. Bardzo ładny. Przy wersji pierwotnej robię rozgrzewkę, przy akustycznej rozciąganie.
*Piotr Strzeżysz "Campa w sakwach"
Oj taaaak! Dzisiaj w głowie jadąc do pracy przypominałam sobie te słowa. Co prawda nie powalało mnie, bo wiało prosto w kierownicę i nie był wiatr na tyle silny, aby zejść z roweru... Zresztą jak tu zejść, skoro do pracy trzeba zdążyć.
Wiatr wiatrem, ale obserwując pogodę za oknem jakieś 5 minut przed moim wyjściem padał dosyć gęsty deszcz. Na tyle, że postanowiłam opakować się w kurtkę-saunę, spodnie z gtx, stuptuty i nieprzemakalne buty. Cóż... Jechał taki niebiesko-czerwony pajac przez Wrocław i jak się domyślić można największa ulewa jaka mnie spotkała to jakaś marna mżawka, która nawet nie spowodowała, że moja kurtka zrobiła się wilgotna. (Krwa, właśnie wylałam kubek herbaty na biurko!!! I stało się to kilka minut po tym, jak przestawiłam go z miejsca pierwotnego z myślą "Żebym czasem go nie trąciła"...) Ok- wracając do wilgoci. Jechałam uzbrojona jakby za oknem szalały ulewy. Brakowało mi tylko... Błotników. Tak. Ubrałam przeciwdeszczową kurtkę, spodnie, ochraniacze, buty, daszek do kasku przyczepiłam, a zapomniałam błotników. Dobrze, że roweru nie zapomniałam. A twarz mi się rozmazała jak zmywałam piach z twarzy.

W drodze powrotnej padało tak, jak tego oczekiwałam za dnia. Za to wiatr w plecy <3
Wczoraj oryginał, dzisiaj cover. Bardzo ładny. Przy wersji pierwotnej robię rozgrzewkę, przy akustycznej rozciąganie.
*Piotr Strzeżysz "Campa w sakwach"
komentarze
Tak po za tym dziękuję za wrzucenie tego videoklipu Madilyn Bailey - pół dnia słucham dzisiaj jej piosenek z YouTuba i nie mogę wyjść z zachwytu nad jej głosem... normalnie balsam dla uszu... i dla oczu także :P
sebekfireman - 15:19 niedziela, 6 stycznia 2013 | linkuj
Na wiatr jest tylko jedna metoda: wypiąć na niego tyłek.
sebekfireman - 08:04 niedziela, 6 stycznia 2013 | linkuj
A w ogóle to zdjęcie to fejk - na kalendarzu wyraźnie pisze "Wrzesień" ;-)
WrocNam - 17:10 piątek, 4 stycznia 2013 | linkuj
Jest niewyraźna bo zmywała piach z twarzy !
Tylko dlaczego pumeksem ? Jurek57 - 09:49 piątek, 4 stycznia 2013 | linkuj
Tylko dlaczego pumeksem ? Jurek57 - 09:49 piątek, 4 stycznia 2013 | linkuj
lukasz78 - Bo Magda jest jakaś taka niewyraźna, to chyba jeszcze efekt Sylwestra albo nie chciała pokazać, że jest bez makijażu :)
biker81 - 08:44 piątek, 4 stycznia 2013 | linkuj
W takim wdzianku błotniki były już chyba zbyteczne? ;)
Goofy601 - 07:47 piątek, 4 stycznia 2013 | linkuj
A ja sobie w tą małą wichurką specjalnie nadłożyłem drogi aby dłużej jechać pod wiatr, widać jakiś dziwny jestem :P
ziele477 - 05:27 piątek, 4 stycznia 2013 | linkuj
Komentuj