Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Grudniowe Tatry czyli kisiel z baterii.

Poniedziałek, 17 grudnia 2012 | dodano:17.12.2012
Km:18.00Km teren:0.00 Czas:01:00km/h:18.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Dzisiejsze km jazdy na uczelnię :)

------------------------------------------------------


"Magda... Nie chciałabyś w góry jechać?"
"Kiedy?"
"W piątek"
"W sumie chciałabym"

Po Olimpowej wigilii w piątek zostałam zgarnięta przez zacną ekipę w liczbie czterech panów.

W Tychach przesiedliśmy się do większego auta i jechaliśmy już ekipą sześcioosobową. W tym jedna ja.

Pięciu wspaniałych:



I ona (niemniej wspaniała :D)



Nie nam samym przyszło do głowy, żeby w taką fatalną, deszczową pogodę zdobywać góry (i młodą piersią chłonąć wiatr). W Palenicy byliśmy koło 3-4 rano. Przespaliśmy się do 8.00 jeszcze w samochodzie, a potem w drogę.







Odbiliśmy z czerwonego szlaku w stronę Doliny Pięciu Stawów gdzie w schronisku przyszedł czas na ziemniaki w proszku.



Deszcz zamienił się w śnieg co było bardziej przyjemne, choć w zestawie z wiatrem i tak utrudniało znalezienie miejsce na nocleg. Godzina drogi od schroniska...



I znaleźliśmy miejscówkę!



"To my rozkładamy, a Ty rób zdjęcia" :D



Przesyłka!



Całą noc... Padał śnieg...





"Nabierz śniegu, zrobimy kisiel!"

Nabrali.

Zrobili.

Zjedli.

I zajrzeli na dno:



:D Cóż, nie miałam szansy spróbować tego ołowianego kisielu, ale za to nasz namiot przygotował na kolację... Zaprawę makaronową :P




Wychylasz głowę z namiotu i...





Opad ustały, słońce wyszło, doskonała widoczność. Pogoda wymarzona! Zaczęliśmy koło 8.30 (a obudziliśmy się o 6.00 :P). Wyłączyłam endo jak mi chwycił telefon Słowacką sieć (za zabawy z endo w maju na Bałkanach zapłaciłam 150 zł...)




Wytyczaliśmy szlak, którym kierowali się później inni piechurzy. Droga była trudna- świeży śnieg, niestabilne skały. Nie raz noga wpadała w wielką dziurę przykrytą śniegiem. Raki zapewniały przyczepność i pozwalały wdrapać się na skały, na których wejście w samych butach wiązało się z większym ryzykiem.





A jeszcze wczoraj mgła, śnieg i wiatr...



Grań Koziego Wierchu.





Oni już doszli! A ja z tyłu radząc sobie bez czekana powoli się wdrapywałam co chwilę sięgając po aparat napawając się widokami...





Na najwyższy wierzchołek poszedł tylko Żłob(p)ek- przejście było dość ryzykowne ze względu na świeży, niezamarznięty śnieg.





W końcu i ja miałam swoją chwilę na szczycie Koziego Wierchu!



Podobnie jak rok temu :)



Spora część drogi powrotnej oznaczała zjazd. Przyjemność ze zjazdu odbierały momentami bardziej wystające skały (If you know waht I mean ;))



Momenty poczucia, że straciło się kontrolę nad prędkością zjazdu i hamowaniem dostarczały małej dawki adrenaliny.


Zejście było ciężkie ze względu na wspomniane wcześniej bujające się skały i szczeliny. Na szczęście kostki całe, kolana również (w całej ekipie) tylko siniaków trochę na "płozach" ;)) i piszczelach.

Ponownie trafiliśmy do Schroniska w Dolinie 5 Stawów gdzie chcąc odciążyć plecaki wyjadaliśmy to co do zjedzenia było.

"Gdzie te zupki chińskie?"



"O, idą!"




Koło godziny 14.00 gdy ruszyliśmy w stronę Palenicy pogoda przypominała już tą wczorajszą- tym bardziej cieszyliśmy się z warunków, które nas zastały w trakcie ataku Koziego :)




W Tychach ponownie przesiadka do "pięcioosobowówki" i wizyta w chińczyku ku pokrzepieniu pustych żołądków :)


komentarze
Gratuluję zimowego zdobycia Koziego. Byłem tam dwa w zimie, raz Żlebem Kulczyńskiego a drugi raz granią przy przechodzeniu Orlej.
Przedostatnie zdjęcie - spałem kiedyś na tej kamiennej ławie przed schroniskiem i przyszedł niedźwiedź. Na szczęście tylko mnie obwąchał:)
daniel3ttt
- 21:41 piątek, 21 grudnia 2012 | linkuj
My byliśmy na Świnicy, szliśmy od Hali Gąsienicowej. :)
Hipek
- 14:39 środa, 19 grudnia 2012 | linkuj
Dokładnie- w niedzielę i to do godziny 14.00- przynajmniej w Dolinie Pięciu Stawów :) A Ty gdzie byłeś?
maratonka
- 14:08 środa, 19 grudnia 2012 | linkuj
Taka ładna pogoda była tylko w niedzielę; wynika z tego, że byliśmy dość blisko o tej samej porze.
Hipek
- 13:42 środa, 19 grudnia 2012 | linkuj
Mors- spokojnie, może dzisiaj się uda :P

Hipek- tak, w ten weekend.
maratonka
- 13:31 środa, 19 grudnia 2012 | linkuj
Nie widzę daty - kiedy byliście na Kozim? W ostatni weekend, tj. 15-16 XII?
Hipek
- 12:50 środa, 19 grudnia 2012 | linkuj
Savka zapewne też. ;)
mors
- 21:56 wtorek, 18 grudnia 2012 | linkuj
@Platon- tego się pewnie nie zapomina, więc raczej nie zaczniesz od zera. Pytanie czy te 17 lat temu potrafiłeś jeździć inaczej niż "na krechę" :D

@Goofy- nie wiem co bym poczęła z lękiem wysokości! W jakimś tam stopniu też mam, ale nie na tyle, by nie być w stanie wdrapywać się na wierzchołki. Współczuję fobii i życzę, abyś kiedyś się przełamał i stanął na "dachu Polski" ;)

@sebekfireman- pierwotne założenie było takie, aby sprawdzić sprzęt (śpiwory, ubrania) przed tygodniowym wyjazdem w Góry Betyckie (Hiszpania), gdzie będziemy skazani tylko na namiot. Nawet gdyby w perspektywie nie było wyjazdu- cóż to za FUN spać w schronisku i jeszcze za to płacić :P Zimno nie było- temperatura oscylowała w okolicach -3 podejrzewam, w namiocie było spokojnie powyżej zera (spałam w śpiworze komfort 5 stopni i nie było mi zimno). Poza tym Soplica też nie służyła sama w sobie do naje#ania tylko do rozgrzania :D

@Mors- pewnie Ty jeden na nią czekasz z taką niecierpliwością, reszta już zapewne zapomniała :D Jutro dodam, bo dzisiaj NA PEWNO idę wcześnie spać. Właśnie zaraz.
maratonka
- 21:44 wtorek, 18 grudnia 2012 | linkuj
Jakieś 17 lat temu jeździłem, może nie byłbym takim kiepskim uczniem :D
Platon
- 21:23 wtorek, 18 grudnia 2012 | linkuj
Mimo że szczerze kocham góry to powyżej pewnego kąta nachylenia podejścia uruchamia się (niech go licho)... lęk wysokości :P
Na szczęście istnieją ludzie, którzy swoje górskie podboje uwieczniają, a potem dzielą się fotami i opisem :D
Goofy601
- 16:43 wtorek, 18 grudnia 2012 | linkuj
Piękne, piękne, przepiękne foty i wycieczka. Wy te namioty rozkładaliście aby zjeść "ołowiankę" i posiedzieć przy Soplicy w kulturalnych warunkach pod dachem? :P Zimno w nocy tak spać pod namiotem na śniegu?
sebekfireman
- 16:13 wtorek, 18 grudnia 2012 | linkuj
Jest herbata z prądem, to może być i kiśl ;)
Fajnie, fajnie..
Czekamy jeszcze na zaległą "bajkę o smoku wawelskim"!
mors
- 16:02 wtorek, 18 grudnia 2012 | linkuj
@Kornal- nie trzeba wiele funduszy uwierz mi ;) Ładujesz do samochodu komplet ludzi, zrzucacie się na benzynę, gotujecie sami, śpicie na podłogach w schroniskach (na terenie TPN nie wolno spać w namiotach pod groźbą grzywny, w lecie bardziej bałabym się niedźwiedzi niż strażników :))

@RamzyY- rzeczywiście było pięknie, uwielbiam takie wypady weekendowe :)

@WrocNam- żołądki zahartowane. Orzechówka zdezynfekowała :P

@goofy- dlaczego w życiu byś nie zobaczył? Tatry są na wyciągnięcie ręki, jedź i się napawaj na żywo widokami! A czego gratulować? Zdecydowanie tego, że wszyscy są cali po tej wyprawie. Zarówno biorąc pod uwagę żołądki, kolana, kostki i poobcierane pięty :D

@vanhelsing- w nocy nas trochę przysypało. Moje pierwsze zimowe spanie pod namiotem- taki trening przed hiszpańskim Mulhacenem :)

@kjkj- oczywiście, że na terenie TPNu nie można ;) W zimie ryzyko złapania przez strażników i kara, w lecie dochodzą jeszcze tatrzańskie niedźwiadki.
maratonka
- 09:36 wtorek, 18 grudnia 2012 | linkuj
Coooltowa sprawa.
W PL można tak sobie namiot na dziko rozbić? Szczególnie w górach?
Fajnie byłby kiedyś wybrać się na taką wycieczkę, ale póki co można pooglądać :)
kjkj
- 09:25 wtorek, 18 grudnia 2012 | linkuj
Coś niesamowitego, te rozbite namioty w śniegu, cudo !
vanhelsing
- 09:19 wtorek, 18 grudnia 2012 | linkuj
No i mam kolejny powód by tu jeszcze częściej zaglądać :) "Na żywo" w życiu bym czegoś takiego nie zobaczył.
Sam nie wiem czego bardziej gratulować: zdobycia szczytu, fantastycznych widoków przy sprzyjającej pogodzie, czy... niezniszczalnych żołądków :P
Goofy601
- 08:32 wtorek, 18 grudnia 2012 | linkuj
Świetna wycieczka!
To cud, że wracacie z gór po takim jedzeniu ;-)
WrocNam
- 05:34 wtorek, 18 grudnia 2012 | linkuj
coś pięknego, zazdroszczę z całego serca.
RamzyY
- 22:25 poniedziałek, 17 grudnia 2012 | linkuj
Jeśli kiedyś fundusze pozwolą, to chciałbym zacząć hasać po górach, ale jak patrzę na Twoje zdjęcia, to już wiem, że zacznę od zdobycia górki szczepińskiej w zimie, a następnie może porwę się na Ślężę a.k.a "Sobótkę" :D

Kornal
- 22:13 poniedziałek, 17 grudnia 2012 | linkuj
Nauczyłabym Cię gdybym już sama praktykowała :P Na razie jestem na tym samym etapie co Ty w kwestii biegówek, ale myślę, że w styczniu będę już poziom wyżej. Kwestia poruszania się na nich wydaje się być intuicyjna :)
maratonka
- 22:06 poniedziałek, 17 grudnia 2012 | linkuj
Zazdroszczę, ja bym chętnie w górach na biegówkach poganiał tylko najpierw ktoś musiałby mnie nauczyć :)
Platon
- 21:51 poniedziałek, 17 grudnia 2012 | linkuj
pr0zak- zdjęcia w 1/10 nie oddają piękna gór na żywo- kto był ten wie :)

limit- czy nam się chciało? To tak jak byś spytał głodnego czy chce coś zjeść :) Nie sądzę, żeby to był jakiś wielki wyczyn, wszak Kozi Wierch to raptem niecałe 2300 m n.p.m., a warunki znowuż nie były jakieś trudne, względnie ciepło było.

W górach...? Nie mam pomysłu :P
maratonka
- 21:16 poniedziałek, 17 grudnia 2012 | linkuj
Zgrzeszyłem. Biję się w zapadłą pierś aż huczy. Inni też powinni jeśli mają krztynę przyzwoitości. My tu na BS wypisujemy jakieśmy to hardcorowe km-y na rowerkach kręcili a tu się okazuje, że nas na butach Maratonka rozniosła do szczętu. Szansę ma przebić tą opowieść tylko ten, kto pogryzł w tym samym czasie rekina na Karaibach ;-p
Ale że też Wam się chciało... Na rowerze to cykloza a w górach?
limit
- 21:02 poniedziałek, 17 grudnia 2012 | linkuj
Piekna sprawa !
pr0zak
- 21:01 poniedziałek, 17 grudnia 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa edyne
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum