Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

4 rENce opadaJOM

Środa, 1 sierpnia 2012 | dodano:01.08.2012Kategoria Praca
Km:31.60Km teren:0.00 Czas:01:27km/h:21.79
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Nie ręce, rENce.

Sytuacja nr 0 (bo mi sie przypomniało jak już ponumerowałam poniższe, więc będzie 0):

Wymiana tylnej opony w Treku. Nie dość, że węższa to jeszcze nówka. Zanim ściągnęłam starą, ale nową oponę minęło jakieś 10 minut. Zanim założyłam nową kolejne 10. Nie lubię wymiany ogumienia! Ale przynajmniej wyczyszczony nowymi oponkami Trek śmiga bezszelestnie. Chyba że ogłuchłam od wczorajszego skrzypienia roweru wiejskiego ;)

Sytuacja nr 1:
Stoi baba z wózkiem (BZW) na DDRze.
Ja: UWAGA!
Nic.
J: Halo! To jest droga rowerowa.
BZW: Za halo się w mordę wali!



Sytuacja nr 2:
Jadę DDRem, naprzeciwko kroczy facet z dużym brzuchem (FZDB) z okularach przeciwsłonecznych (brzuch w tej sytuacji odgrywa kluczową rolę). Krzyczę-standardowo:
UWAGAAAA!
Nic.
Haloooo!
Nic.

Myślę sobie- pewnie na złość robi. Chce go minąć obok, a ten jak mi pod koło nie wjedzie, to żem się nadziała rogiem na jego brzuch i odbiła aż tyle koło się podniosło.

Ja: Noż k..... głuchy pan?! Tu jest droga dla rowerów, obok chodnik, ślepy czy jak?!
FZDB: No chyba ślepy!




Sytuacja nr 3:
Odbiłam przed mostami Warszawskimi w prawo i chcę przejechać pod mostem kolejowym wzdłuż wałów. Standardowo kieruje się na schodki, a tam rozsiedli się ON i ONA (OiO), wyłożyli nogi i nie przejdziesz ani nie przejedziesz. Po sytuacji z FZDB już nieźle podkurzona nic nie mówię tylko jadę. Jadę, zobaczyli w ostatniej chwili, zabierają kończyny dolne i butelkę piwa. Kręcę tylko głową, nic nie mówię. Na odjezdne słyszę: Tu nie ma ścieżki rowerowej!

Ja: Ławki tez nie.

Noż KURde, kurde, jedna wielka kurde.



Sytuacja nr 4:

Przed Mostami Trzebnickimi zawsze światło na przejściu dla pieszych świeci się 3 sekundy, jasne więc, że gdy się zrobi zielone, a ja dojeżdżam to cisnę na maksa. Zrobiło się zielone, a tu samochód SRU na swoim czerwonym śmignął mi przed nosem. Tu już nie było kurde. Gdzie się takim frajerom śpieszy?! Jakby ich zbawiło te 10 sekund- bo tyle muszę poczekać na zielone! A żeby się rozpieprzył gdzieś na latarni i skasował swoje auto- jednego debila mniej, ocalonych rowerzystów i pieszych cała masa.




Nie był to dzień całkiem do niczego, pozytywne rzeczy tez były, między innymi w powrocie do pracy z radością stwierdziłam, iż moje przywoływanie chuliganów przyniosło pozytywny skutek- zerwany łańcuch na słynnej już ul. Sycowskiej.



Ciekawe ile jeszcze tak się będą bawić W "Kotka i myszkę" i czy w ogóle kiedykolwiek załapią DLACZEGO te łańcuchy wciąż ktoś zrywa.

Sądzą po dzisiejszym dniu i inteligencji napotkanych HOMOnieSapiens- jutro znowu wszystkie łańcuchy zawisną :D

komentarze
Panno Magdaleno co się dzieję, ja tu codziennie wypatruję nowego wpisu a tu ciiisza ...
Martinez
- 21:41 sobota, 4 sierpnia 2012 | linkuj
Nie był ślepy! Laski nie miał, więc nie mógł być niewidomy, zbyt pewnie kroczył. Pewno się rozmarzył i patrzył pod nogi ;)
maratonka
- 08:55 piątek, 3 sierpnia 2012 | linkuj
Sytuacja nr 2 najlepsza :)
Rzeczywiście kolo był niewidomy? (ciemne okulary itp.)
Zetinho - 07:24 piątek, 3 sierpnia 2012 | linkuj
ziele- ja mam w gdzieś pieszych, którzy non stop stoją na DDRach- jak mam gdzie przejechać to nie upominam, czasem zadzwonię (teraz nie mam dzwonka). Ale jak jadę i nie mam jak przejechać, a baba z wózkiem nie reaguje na moje sygnały dźwiękowe to dlaczego mam jej nie zwrócić uwagi, że stoi gdzie nie trzeba? Tym bardziej, że się na nią nie wkurzyłam, tylko powiedziałam "Obok jest chodnik". Wkurzyłam (a w zasadzie wkurwiłam) się ostro na tego faceta z bebechem, bo bym się przez niego wypieprzyła! Nie gadaj, że Ty ze stoickim spokojem reagujesz na debila, który Ci włazi pod koła -.-

kiki- już się nauczyłam z tym żyć, nie wyżywam się na pieszych. Chyba że ewidentnie nie mogę przejechać to wtedy zwrócę uwagę, ale grzecznie, nie od razu krzykiem. Że o włażeniu pod koła nie wspomnę ;) Społeczeństwo się nie nauczy dopóki będzie swawola i róbta co chceta- przepisy sobie, ludzie sobie. Nie ma w Polsce egzekwowania prawa, jeżeli chodzi o łamanie przepisów przez pieszych łażących po DDRach. Ludzie sami z siebie są złośliwi (nie wszyscy, ale większość) i jeżeli nie dostaną nauczki, to sami nie dojdą do wniosku, że "Może jednak nie powinienem utrudniać rowerzystom jazdy?". CHOCIAŻ jedna koleżanka mówi, że oduczyła się chodzenia po DDRach jak parę razy została klepnięta przez rowerzystę (chyba w ramię :P). Nie chodzi mi o jakieś bicie, ale przecież podczas jazdy mogę chcieć rozprostować rękę... Jeszcze nie próbowałam ni razu, na razie wzdycham i wołam o pomstę do nieba ;)

Ken- obczaj to: http://www.youtube.com/watch?v=PBYWn5IldNM

3:20 KLAKSON!!!!!!!!!! :D
maratonka
- 10:29 czwartek, 2 sierpnia 2012 | linkuj
Ja bym sobie dokurwił klakson od cieżarówki i akumulator na bagażnik, plus zatyczki do uszu, może to by ich ruszyło :D Tak sobie czytam i ciesze się, że mieszkam na wsi, a w pobliskich "miasteczkach" nie ma ścieżek rowerowych a te co są, prowadzą przez lasy :D Jedyne na co narzekam to wyprzedzający na trzeciego debile, nawet gdy środkiem pasa naginam :X
Kenhill
- 10:05 czwartek, 2 sierpnia 2012 | linkuj
Niestety trzeba nauczyć się z tym żyć.
Mi już przeszło bluzganie i rozjeżdżanie ludzi, teraz bluzgam tylko na wyjątkowych debili, pozostałych wymijam wielkim łukiem i najwyżej wyżywam się na dzwonku.
Niestety trochę czasu potrzeba, zanim społeczeństwo nauczy się, że rowerzyści też są równoprawnymi uczestnikami ruchu, infrastruktura też się poprawia, więc trzeba cierpliwości,. chociaż czasem ręce opadają.

Ja w sezonie wracam okrężną drogą przez park, mniej ludzi, mniej świateł, zielono i przyjemnie. Nadrabiam koło 3km, ale czasowo wychodzi podobnie ze względu na zmniejszoną liczbę świateł i nieplanowanych hamowań :) Jakoś jadąc przez las spokojniej i lepiej się czuje :) (wątpię, żeby mój rower podzielał mój optymizm, ale i tak jest fajniej)
kjkj
- 06:58 czwartek, 2 sierpnia 2012 | linkuj
Ja ju wybryki chodnikowców przyjmuję ze stoickim spokojem, nie ma się co denerwować, od naszych krzyków próśb gróźb mądrzejsi nie będą, a i na złość zrobią coś wprost przeciwnego, taka już ludzka natura. Gdybym wyrywał sobie jeden włos przy każdej spornej sytuacji to bym już dawno wyglądał jak jajeczko, kompletnie gładki, wszędzie:D Dlatego spokojnie, szkoda zdrowia (umysłowego w szczególności) Powodzonka i jako podpowiedź na przyszłość rzeknę, olej DDr-y jedź jezdnią, przecież wolno:P
ziele477
- 05:46 czwartek, 2 sierpnia 2012 | linkuj
Mijałam, mijałam, ale ja Ciebie nie poznam- ciemnawo już było, ale widok szosówek na chodniku (!) i brak oświetlenia przykuł moją uwagę. Goniłam ta laskę przede mną, nie pasowało mi, żeby jechać za nią ;) A jazda po mieście... Do pracy jakoś trzeba dojechać, na upartego nadrabiając 5 km mogłabym jechać przez Pawłowice od strony Sołtysowic na Nowy Dwór. Ostatnimi czasy bezpieczniej czuję się na ulicy aniżeli na drogach dla rowerów.
maratonka
- 22:04 środa, 1 sierpnia 2012 | linkuj
Dlatego co raz bardziej mam dość jazdy po mieście. Minęliśmy się niedaleko łańcuchów bardziej w stronę Korony. Dwóch kolarzy na szosach jechało, ale chyba byłaś bardzo zdeterminowana kogoś dogonić ;)
Platon
- 21:45 środa, 1 sierpnia 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa dykow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum