Wrocław-Hel cz. 3 "Jasność nastała i ona zmartwychwstała..."
Niedziela, 15 lipca 2012 | dodano:22.07.2012Kategoria Sto i więcej
Km: | 19.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 15.20 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Sytuacja wygląda tak:
Niedziela 15.07
Śpimy w namiocie na wydmie we Władysławowie. Wpis ten będzie miał już charakter radosny i sielankowy, koniec zarzynania ;)
Budzę się koło godziny 6.00 za potrzebą. Kilku minut potrzebuję, aby unieść się na nogach- kolana się zastały.Ułożenie mojego współtowarzysza zdecydowanie utrudnia mi wyjście z namiotu. Nigdy nie spotkałam się z tak kamiennym snem jak jego!
"Krzysiek, weź te nogi, bo nie mogę wyjść z namiotu"
Nic.
"Krzysiek, weź te nogi, bo nie mam jak wyjść"- szturchając wcześniej wspomnianego K.
Nic.
"Krzysiek, Krzysiek...!"- szturchając jeszcze mocniej.
Nic.
"Ej, weź te nogi!!!"- bijąc po nogach.
NIC.
"On oddycha w ogóle?" Sprawdzam. Żyje. Jak można mieć taki sen?!
Z trudem omijam Krzyśkowe nieszczęsne nogi.
Właściwa pobudka około godziny 10.00.
Otwieram oczęta:
Nawet dobrze się maskował nasz namiot. Na szczęście nie zostaliśmy przyłapani na nielegalnym koczowaniu na wydmie :)
Musze przyznać, że sen dużo mi dał. Odpoczął tyłek i nogi. Zbieramy się z plaży, dochodzimy do drogi. Wsiadam na rower i-rzecz niebywała- uśmiecham się! Mogę jechać! Lewej nogi nie używam w dalszym ciągu- tak na wszelki wypadek, wciąż przy zginaniu boli. Ale prawa daje radę, krem na odparzenia pomógł i w końcu ubrałam spodenki z pampersem. Bo te 30 km z Gdańska do Gdyni było zrobione w zwykłych spodenkach bez wkładki, stąd jeszcze mocniejsze NIEPRZYJEMNE doznania.
Wiatr w plecy. Gratki!
Cel: JASTARNIA (tam mamy się spotkać ze znajomymi Krzyśka)
A może uda mi się nawet do Helu dojechać?
Jedziemy cudownym ciągiem rowerowo-pieszym wzdłuż wybrzeża. Słońce grzeje, wiatr wieje. Po prawej mijamy kite- i windsurfingowców. Popływałoby się!
Jest!
Scott Fuga Contessa- R.I.P.
W Jastarni Krzysiek postanawia jeszcze zaliczyć Hel. Ja mając na względzie sprawną nogę, która się zmęczyła na tych 17 km- odpuszczam. I tak plan nie został zrealizowany, bo nie było "na raz" i z Gdyni do Władysławowa pociąg.
Zostawia mnie więc sam na sam z grillowanym łososiem...
Rybny obiad + gofr ze wszystkim co mają to był obowiązkowa rzecz do zaliczenia po dotarciu nad morze!
GOFERA uprzejmie donoszę sama komponowałam kosztował majątek, ale nie o cenę tu chodziło a o nagrodę za te wszystkie męki!
Po powrocie Krzyśka spotykamy się z jego znajomymi i plażujemy. Słońce grzeje, dosyć duże fale. Jest beztrosko :)
Obowiązkowe zdjęcie z rowerami i morzem.
Drinkujemy :D
A to istny HICIOR. Po prawej stronie jest wejście plażę, przy którym stoi toaleta po 2 zł. Tamtędy wchodziliśmy i nie przyszło nam na myśl, że mogą być obok bezpłatne toi toi (lewa strona). Magda nr 2 zostawiła tam majątek. Powiedzmy, że to w ramach wspierania lokalnego biznesu i polskich przedsiębiorców (:
Nowa sieć supermarketów- konkurencja dla Biedronki :D
Siadamy na odludziu, robimy głupoty, rozmawiamy i zastanawiamy się co to tam wystaje z wody?
O 18.00 upatrzyliśmy sobie BEZPOŚREDNI (ufff) pociąg z Jastarni do Wrocławia. Próba kupienia biletów kończy się informacją, że pociąg jest objęty całkowitą rezerwacją miejsc. Nawet w drugiej klasie!
W Polsce to tak zawsze- chcą dobrze, pomysł dobry, ale wykonanie do dupy!
Skoro obowiązuje rezerwacja miejsc, a jak wiadomo pociągi te nad morze zawsze są mocno obładowane to może należałoby doczepić więcej wagonów? Ależ gdzie tam :]
Jest jeszcze połączenie do Wrocławia 22.08, ale znajomi Krzyśka przekonują nas do zostania na noc. Ja sama się przekonuję.
Płacimy po 20 zł za możliwość przespania się 1 noc w apartamencie wynajętym przez znajomych K. Mi nawet udaje się załapać na łóżko. Spanie po królewsku! Normalny prysznic, normalna łazienka- nie toaleta na stacji, nie w KFC, nie na dworcu za 2,50. NORMALNA ŁAZIENKA, NORMALNE ŁÓZKO :D Jestem "przeszczęśliwa".
Poniedziałek, g. 11.00. Zaplanowaliśmy wrócić pociągiem 11.15 z Jastarni z przesiadką w Gdyni, o 22.45 powinniśmy być we Wrocławiu. Żeby nie było zbyt pięknie- skoro przyjazd nie poszedł nam gładko to i powrót musiał być z przygodami.
W Redzie na niestrzeżonym przejeździe kolejowym zginęły 3 osoby.
Nasz pociąg opóźniony o prawie 2 godziny, nie zdążymy na przesiadkę w Gdyni.
Płacz przez śmiech ;)
Informujemy konduktora o posiadanych biletach do Wrocławia i prosimy o zatrzymanie pociągu. Niestety kierujący pociągiem do Wrocławia stwierdził, że to będzie z 50 min opóźnienia i tyle on nie może czekać. Jak się okazuje byliśmy 20 minut po odjeździe naszego pociągu -.-
Następny pociąg do Wrocławia- 14.22 UWAGA UWAGA z przesiadką w Szczecinie. Jako że nadrabiamy km za poradą pani konduktor idziemy dokupić bilety za więcej przejechanych kilometrów. Jak się okazuje później- niesłusznie, gdyż nie była to nasza zachcianka, żeby jechać do Wrocławia drogą okrężną.
Krzysiek rozmawia przez telefon, chowając papierosa. Idzie trzech policjantów po peronie, zmierzają w naszą stronę. Zaczynam się histerycznie śmiać po komendzie skierowanej do K. "Proszę o dowód". Drugi raz!
Obeszli nasze rowery. "Z Wrocławia..."
Młody policjant trzymający dowód i notujący coś w kajeciku pyta dwóch kumpli "To co?" "Jak chcesz."- odpowiadają jego kumple.
Dowód wraca do rak K. Bez wezwania do zapłaty.
Na przesiadkę w Szczecinie mamy 8 minut.
"Uprzejmie informujemy, że pociąg relacji Gdynia-Szczecin będzie opóźniony o około 20 minut. Wszystkich pasażerów przepraszamy za utrudnienia"
-.-
Pociąg przyjechał. W końcu! Zgłaszamy konduktorowi, że musimy zdążyć na pociąg do Wrocławia. W szumie kół pociągu, przy otwartym oknie Krzysiek wysłuchuje (nie)uważnie wskazówek pani konduktor. Ja usłyszałam tylko, że zdążymy.
Mijamy Stargard, trzeba się zbierać.
Pierwsza stacja w Szczecinie. Zamykają się drzwi, zaraz będzie główny. Nadchodzi nasza Pani konduktor, upewniamy się, ze pociąg czeka.
- Jak to w Stargardzie?
- Przecież mówiłam, że jak wysiądziecie z Stargardzie to spokojnie zdążycie, bo ten pociąg jedzie z głównego przez Stargard.
Dzwoni pani konduktor do kierownika tamtego pociągu.
- Już odjechał. O, właśnie go mijamy.
Szczecin Główny. Następny pociąg do Wrocławia:
20.45 przez ZIELONA GÓRĘ, o 5.00 we Wrocławiu
22.45 przez Poznań- o 5.00 we Wrocławiu
Wolę pozwiedzać Szczecin niż pociąg. Swoje wystajemy w kolejce do kasy na dworcu (jakieś pół godziny -.-). Bilet jest ok, nie trzeba nic dopłacać, ale że miejscówka była wykupiona na poprzedni pociąg, a ten również jest objęty pełną rezerwacja miejsc- trzeba dokupić miejscówkę! 10 zł w plecy, bo się pociąg spóźnił!
Szczecin bardzo dobre wrażenie na mnie zrobił. Zdecydowanie mi się podoba. Przestrzenny, wyremontowane ulice, jakiś taki przyjazny.
W oczekiwaniu na pociąg sączymy mleko z likierem i piwo z bidonu ;)
Ładujemy się do pociągu. Brak wagonu rowerowego zmusza nas do koczowania w ostatnim wagonie bez przedziałów. Z obawy przed dziwnymi ludźmi jakich się spotyka na końcu miałam pod ręką swój gaz i RÓŻOWY NÓŻ SPRĘŻYNOWY. Krzysiek ubezpieczył się w gumową pałkę i bagnet. Humor nam dopisuje- prosto do Wrocławia!
Z dziwnych ludzi to standardowo jakieś pijaczki, kobieta pytająca się czy to my związaliśmy drzwi sznurkiem...
- Ale tam jest koniec pociągu, tam już nie ma wagonów.
- Nie ma?
- Nie.
- Acha...
Cisza w wagonie. wszyscy przysypiają. Nagle przeraźliwy krzyk kobiety. Biorę do ręki prawej gaz, do lewej nóż, wstaję. Gościu z przodu pokazuje, że wszystko ok.
Śniło się coś jego żonie. Tętno mi skoczyło, nie powiem. Już myślałam, że gaz przetestuję...
Wdzięczna jestem Krzyśkowi za to, że czuwał podczas podróży, a ja mogłam chociaż te 4 godziny się przespać. Po piątej mieliśmy być we Wrocławiu, a na 10.00 do pracy z przerwą do 21.00.
Jesteśmyyyyyyyyyyyyyyyy! :))))))
Wiem, że mam fajny tyłek, ale żeby tak perfidnie zdjęcie mi robić? Panie... Dyskrecji trochę!
A z obejrzanych dworców stwierdzam, ze nasz Wrocławski dworzec jest najładniejszy! I ma windy. Niedziałające, ale ma :D
Ostatnio odcinek z cyklu "Cyklodestrukcja" dobiegł końca!
Przemyślenia i wnioski z wyprawy?
- Gdańsk jest miastem przeze mnie nie lubianym. Przez brak toalet, dziurawe drogi, powojenne chodniki i gburowatych strażników miejskich.
- Szczecin jest kolejnym miastem po Krakowie, które chce odwiedzić i zwiedzić.
- Na wszelakich dworcach brak wind lub chociażby podjazdów! Jak matka z dzieckiem albo osoba na wózku dostaje się na perony?!
- Najbezpieczniej jedzie się nocą- z reguły mijają tylko TIRy, które nie wyprzedzają nie mając wolnego przeciwnego pasa. A jak wyprzedzają to szerokim łukiem omijając rowerzystów. Natomiast w dzień- wszystkie osobówki i dostawczaki pchają się na chama. Jeden nas praktycznie zepchnął na pobocze mijając w odległości jakiś 20 cm od kierownicy...
- Następnym razem jednak wyjadę po przespanej nocy- brak snu bardzo doskwiera przy asfalcie, szybko usypia!
- Jak na taki dystans i chęć przejechania go w 30 godzin- zdecydowanie zbyt duże obciążenie roweru. Przy poprawianiu rekordu nocleg zapewnię sobie w pensjonacie, aby nie musieć targać karimaty i śpiwora.
- PKP to g...
- Pogoda dopisała- obawialiśmy się przelotnych deszczów i burz, a mieliśmy nieco ponad 20 stopni bez słońca, tylko raz popadało chwilę.
- Nie jedzcie kanapki kurczakowej z Orlena!
Hasło przewodnie wyjazdu: GDZIE MÓJ PORTFEL?! (raz nawet zostawiłam go w Biedronce na bananach!)
Nowe rekordy:
dystans dzienny: 342 km
dystans dzienny prawonożny: ~160 km :D
I na koniec wyjaśnienie tajemniczej zagadki- skąd się wzięła zebra w Jastarni?
Trzeba było widzieć jak się wprawiało w ruch tą zebrę, wyglądało to co najmniej... Dziwnie (prowokująco wręcz :D)
Na koniec piosenka, od której nie mogę się oderwać. Posłuchajcie, naprawdę warto!
"Lecz nie ustawał nikt, nawet w godzinie złej,
zaciskał pięści i śmiechem wołał: Hej!
Przepięknie jest,
i tylko tlenu mniej...
A prowadziły nas Nadzieja, Wiara, Złość,
bo tam na dole Zła naprawdę było dość. "
Niedziela 15.07
Śpimy w namiocie na wydmie we Władysławowie. Wpis ten będzie miał już charakter radosny i sielankowy, koniec zarzynania ;)
Budzę się koło godziny 6.00 za potrzebą. Kilku minut potrzebuję, aby unieść się na nogach- kolana się zastały.Ułożenie mojego współtowarzysza zdecydowanie utrudnia mi wyjście z namiotu. Nigdy nie spotkałam się z tak kamiennym snem jak jego!
"Krzysiek, weź te nogi, bo nie mogę wyjść z namiotu"
Nic.
"Krzysiek, weź te nogi, bo nie mam jak wyjść"- szturchając wcześniej wspomnianego K.
Nic.
"Krzysiek, Krzysiek...!"- szturchając jeszcze mocniej.
Nic.
"Ej, weź te nogi!!!"- bijąc po nogach.
NIC.
"On oddycha w ogóle?" Sprawdzam. Żyje. Jak można mieć taki sen?!
Z trudem omijam Krzyśkowe nieszczęsne nogi.
Właściwa pobudka około godziny 10.00.
Otwieram oczęta:
Nawet dobrze się maskował nasz namiot. Na szczęście nie zostaliśmy przyłapani na nielegalnym koczowaniu na wydmie :)
Musze przyznać, że sen dużo mi dał. Odpoczął tyłek i nogi. Zbieramy się z plaży, dochodzimy do drogi. Wsiadam na rower i-rzecz niebywała- uśmiecham się! Mogę jechać! Lewej nogi nie używam w dalszym ciągu- tak na wszelki wypadek, wciąż przy zginaniu boli. Ale prawa daje radę, krem na odparzenia pomógł i w końcu ubrałam spodenki z pampersem. Bo te 30 km z Gdańska do Gdyni było zrobione w zwykłych spodenkach bez wkładki, stąd jeszcze mocniejsze NIEPRZYJEMNE doznania.
Wiatr w plecy. Gratki!
Cel: JASTARNIA (tam mamy się spotkać ze znajomymi Krzyśka)
A może uda mi się nawet do Helu dojechać?
Jedziemy cudownym ciągiem rowerowo-pieszym wzdłuż wybrzeża. Słońce grzeje, wiatr wieje. Po prawej mijamy kite- i windsurfingowców. Popływałoby się!
Jest!
Scott Fuga Contessa- R.I.P.
W Jastarni Krzysiek postanawia jeszcze zaliczyć Hel. Ja mając na względzie sprawną nogę, która się zmęczyła na tych 17 km- odpuszczam. I tak plan nie został zrealizowany, bo nie było "na raz" i z Gdyni do Władysławowa pociąg.
Zostawia mnie więc sam na sam z grillowanym łososiem...
Rybny obiad + gofr ze wszystkim co mają to był obowiązkowa rzecz do zaliczenia po dotarciu nad morze!
GOFERA uprzejmie donoszę sama komponowałam kosztował majątek, ale nie o cenę tu chodziło a o nagrodę za te wszystkie męki!
Po powrocie Krzyśka spotykamy się z jego znajomymi i plażujemy. Słońce grzeje, dosyć duże fale. Jest beztrosko :)
Obowiązkowe zdjęcie z rowerami i morzem.
Drinkujemy :D
A to istny HICIOR. Po prawej stronie jest wejście plażę, przy którym stoi toaleta po 2 zł. Tamtędy wchodziliśmy i nie przyszło nam na myśl, że mogą być obok bezpłatne toi toi (lewa strona). Magda nr 2 zostawiła tam majątek. Powiedzmy, że to w ramach wspierania lokalnego biznesu i polskich przedsiębiorców (:
Nowa sieć supermarketów- konkurencja dla Biedronki :D
Siadamy na odludziu, robimy głupoty, rozmawiamy i zastanawiamy się co to tam wystaje z wody?
O 18.00 upatrzyliśmy sobie BEZPOŚREDNI (ufff) pociąg z Jastarni do Wrocławia. Próba kupienia biletów kończy się informacją, że pociąg jest objęty całkowitą rezerwacją miejsc. Nawet w drugiej klasie!
W Polsce to tak zawsze- chcą dobrze, pomysł dobry, ale wykonanie do dupy!
Skoro obowiązuje rezerwacja miejsc, a jak wiadomo pociągi te nad morze zawsze są mocno obładowane to może należałoby doczepić więcej wagonów? Ależ gdzie tam :]
Jest jeszcze połączenie do Wrocławia 22.08, ale znajomi Krzyśka przekonują nas do zostania na noc. Ja sama się przekonuję.
Płacimy po 20 zł za możliwość przespania się 1 noc w apartamencie wynajętym przez znajomych K. Mi nawet udaje się załapać na łóżko. Spanie po królewsku! Normalny prysznic, normalna łazienka- nie toaleta na stacji, nie w KFC, nie na dworcu za 2,50. NORMALNA ŁAZIENKA, NORMALNE ŁÓZKO :D Jestem "przeszczęśliwa".
Poniedziałek, g. 11.00. Zaplanowaliśmy wrócić pociągiem 11.15 z Jastarni z przesiadką w Gdyni, o 22.45 powinniśmy być we Wrocławiu. Żeby nie było zbyt pięknie- skoro przyjazd nie poszedł nam gładko to i powrót musiał być z przygodami.
W Redzie na niestrzeżonym przejeździe kolejowym zginęły 3 osoby.
Nasz pociąg opóźniony o prawie 2 godziny, nie zdążymy na przesiadkę w Gdyni.
Płacz przez śmiech ;)
Informujemy konduktora o posiadanych biletach do Wrocławia i prosimy o zatrzymanie pociągu. Niestety kierujący pociągiem do Wrocławia stwierdził, że to będzie z 50 min opóźnienia i tyle on nie może czekać. Jak się okazuje byliśmy 20 minut po odjeździe naszego pociągu -.-
Następny pociąg do Wrocławia- 14.22 UWAGA UWAGA z przesiadką w Szczecinie. Jako że nadrabiamy km za poradą pani konduktor idziemy dokupić bilety za więcej przejechanych kilometrów. Jak się okazuje później- niesłusznie, gdyż nie była to nasza zachcianka, żeby jechać do Wrocławia drogą okrężną.
Krzysiek rozmawia przez telefon, chowając papierosa. Idzie trzech policjantów po peronie, zmierzają w naszą stronę. Zaczynam się histerycznie śmiać po komendzie skierowanej do K. "Proszę o dowód". Drugi raz!
Obeszli nasze rowery. "Z Wrocławia..."
Młody policjant trzymający dowód i notujący coś w kajeciku pyta dwóch kumpli "To co?" "Jak chcesz."- odpowiadają jego kumple.
Dowód wraca do rak K. Bez wezwania do zapłaty.
Na przesiadkę w Szczecinie mamy 8 minut.
"Uprzejmie informujemy, że pociąg relacji Gdynia-Szczecin będzie opóźniony o około 20 minut. Wszystkich pasażerów przepraszamy za utrudnienia"
-.-
Pociąg przyjechał. W końcu! Zgłaszamy konduktorowi, że musimy zdążyć na pociąg do Wrocławia. W szumie kół pociągu, przy otwartym oknie Krzysiek wysłuchuje (nie)uważnie wskazówek pani konduktor. Ja usłyszałam tylko, że zdążymy.
Mijamy Stargard, trzeba się zbierać.
Pierwsza stacja w Szczecinie. Zamykają się drzwi, zaraz będzie główny. Nadchodzi nasza Pani konduktor, upewniamy się, ze pociąg czeka.
- Jak to w Stargardzie?
- Przecież mówiłam, że jak wysiądziecie z Stargardzie to spokojnie zdążycie, bo ten pociąg jedzie z głównego przez Stargard.
Dzwoni pani konduktor do kierownika tamtego pociągu.
- Już odjechał. O, właśnie go mijamy.
Szczecin Główny. Następny pociąg do Wrocławia:
20.45 przez ZIELONA GÓRĘ, o 5.00 we Wrocławiu
22.45 przez Poznań- o 5.00 we Wrocławiu
Wolę pozwiedzać Szczecin niż pociąg. Swoje wystajemy w kolejce do kasy na dworcu (jakieś pół godziny -.-). Bilet jest ok, nie trzeba nic dopłacać, ale że miejscówka była wykupiona na poprzedni pociąg, a ten również jest objęty pełną rezerwacja miejsc- trzeba dokupić miejscówkę! 10 zł w plecy, bo się pociąg spóźnił!
Szczecin bardzo dobre wrażenie na mnie zrobił. Zdecydowanie mi się podoba. Przestrzenny, wyremontowane ulice, jakiś taki przyjazny.
W oczekiwaniu na pociąg sączymy mleko z likierem i piwo z bidonu ;)
Ładujemy się do pociągu. Brak wagonu rowerowego zmusza nas do koczowania w ostatnim wagonie bez przedziałów. Z obawy przed dziwnymi ludźmi jakich się spotyka na końcu miałam pod ręką swój gaz i RÓŻOWY NÓŻ SPRĘŻYNOWY. Krzysiek ubezpieczył się w gumową pałkę i bagnet. Humor nam dopisuje- prosto do Wrocławia!
Z dziwnych ludzi to standardowo jakieś pijaczki, kobieta pytająca się czy to my związaliśmy drzwi sznurkiem...
- Ale tam jest koniec pociągu, tam już nie ma wagonów.
- Nie ma?
- Nie.
- Acha...
Cisza w wagonie. wszyscy przysypiają. Nagle przeraźliwy krzyk kobiety. Biorę do ręki prawej gaz, do lewej nóż, wstaję. Gościu z przodu pokazuje, że wszystko ok.
Śniło się coś jego żonie. Tętno mi skoczyło, nie powiem. Już myślałam, że gaz przetestuję...
Wdzięczna jestem Krzyśkowi za to, że czuwał podczas podróży, a ja mogłam chociaż te 4 godziny się przespać. Po piątej mieliśmy być we Wrocławiu, a na 10.00 do pracy z przerwą do 21.00.
Jesteśmyyyyyyyyyyyyyyyy! :))))))
Wiem, że mam fajny tyłek, ale żeby tak perfidnie zdjęcie mi robić? Panie... Dyskrecji trochę!
A z obejrzanych dworców stwierdzam, ze nasz Wrocławski dworzec jest najładniejszy! I ma windy. Niedziałające, ale ma :D
Ostatnio odcinek z cyklu "Cyklodestrukcja" dobiegł końca!
Przemyślenia i wnioski z wyprawy?
- Gdańsk jest miastem przeze mnie nie lubianym. Przez brak toalet, dziurawe drogi, powojenne chodniki i gburowatych strażników miejskich.
- Szczecin jest kolejnym miastem po Krakowie, które chce odwiedzić i zwiedzić.
- Na wszelakich dworcach brak wind lub chociażby podjazdów! Jak matka z dzieckiem albo osoba na wózku dostaje się na perony?!
- Najbezpieczniej jedzie się nocą- z reguły mijają tylko TIRy, które nie wyprzedzają nie mając wolnego przeciwnego pasa. A jak wyprzedzają to szerokim łukiem omijając rowerzystów. Natomiast w dzień- wszystkie osobówki i dostawczaki pchają się na chama. Jeden nas praktycznie zepchnął na pobocze mijając w odległości jakiś 20 cm od kierownicy...
- Następnym razem jednak wyjadę po przespanej nocy- brak snu bardzo doskwiera przy asfalcie, szybko usypia!
- Jak na taki dystans i chęć przejechania go w 30 godzin- zdecydowanie zbyt duże obciążenie roweru. Przy poprawianiu rekordu nocleg zapewnię sobie w pensjonacie, aby nie musieć targać karimaty i śpiwora.
- PKP to g...
- Pogoda dopisała- obawialiśmy się przelotnych deszczów i burz, a mieliśmy nieco ponad 20 stopni bez słońca, tylko raz popadało chwilę.
- Nie jedzcie kanapki kurczakowej z Orlena!
Hasło przewodnie wyjazdu: GDZIE MÓJ PORTFEL?! (raz nawet zostawiłam go w Biedronce na bananach!)
Nowe rekordy:
dystans dzienny: 342 km
dystans dzienny prawonożny: ~160 km :D
I na koniec wyjaśnienie tajemniczej zagadki- skąd się wzięła zebra w Jastarni?
Trzeba było widzieć jak się wprawiało w ruch tą zebrę, wyglądało to co najmniej... Dziwnie (prowokująco wręcz :D)
Na koniec piosenka, od której nie mogę się oderwać. Posłuchajcie, naprawdę warto!
"Lecz nie ustawał nikt, nawet w godzinie złej,
zaciskał pięści i śmiechem wołał: Hej!
Przepięknie jest,
i tylko tlenu mniej...
A prowadziły nas Nadzieja, Wiara, Złość,
bo tam na dole Zła naprawdę było dość. "
komentarze
Hehe.. czytałem to ze łzami :D bo nie mogłem powstrzymwać ze śmiechu xD. co jak co ale naprawdę zajebistą przygodę przeżyliście. Mi się na szczęście udało z tym PKP, ze bez (prawie) śpóźnień w obie strony - niestety nie mogłem kołować z uwagi na niekorzystne warunki pogodowe. Cóż lajf; ).
BTW przejezdzaliście przez moją okolicę (Września) ;-) i dziwię się, ze cały czas główną szosą napierdalaliście. szacun. bobiko - 02:42 niedziela, 19 sierpnia 2012 | linkuj
BTW przejezdzaliście przez moją okolicę (Września) ;-) i dziwię się, ze cały czas główną szosą napierdalaliście. szacun. bobiko - 02:42 niedziela, 19 sierpnia 2012 | linkuj
Uzo? Jeśli nie wiem co to jest, to chyba Ci tego nie zaserwuje przypadkiem. Dobrze, to możesz odwiedzać ;)
Savil - 23:42 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj
Mogę Ci nawet coś na kształt łóżka gościnnego posłać ;) Zakładam, że jesteś cywilizowanych rozmiarów [nie to, co ja], więc bez problemu się zmieścisz ;)
Jakieś żywieniowe sympatie/antypatie/uczulenia? Jako wielka nieprzyjaciółka rodzynków rozumiem cudze uprzedzenia ;) Savil - 23:13 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj
Jakieś żywieniowe sympatie/antypatie/uczulenia? Jako wielka nieprzyjaciółka rodzynków rozumiem cudze uprzedzenia ;) Savil - 23:13 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj
Podziwiam i chylę czoła, kłaniając się nisko i starając przy okazji na nikogo nie wypinać ;)
Warto było poświęcić czas na relację - czytało się świetnie, a zdjęcia pokazywały szczegóły.
Wydajesz się sympatyczną osobą - gdybyś wybierała się do Grójca, to wpadnij do okolicznego miasteczka [chwilowo robi za stolicę kraju] na obiad, śniadanie, czy o której tam będziesz - gotuję lepiej niż Orlen kurczakowe kanapki ;) I mam łazienkę :D Savil - 16:48 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj
Warto było poświęcić czas na relację - czytało się świetnie, a zdjęcia pokazywały szczegóły.
Wydajesz się sympatyczną osobą - gdybyś wybierała się do Grójca, to wpadnij do okolicznego miasteczka [chwilowo robi za stolicę kraju] na obiad, śniadanie, czy o której tam będziesz - gotuję lepiej niż Orlen kurczakowe kanapki ;) I mam łazienkę :D Savil - 16:48 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj
Przeczytałem całość i stwierdzam że to chyba najciekawszy wypad nad morze ze wszystkich na BSie... tyle dziwacznych przygód to nikt nie miał :P
Można powiedzieć że prawie mógłbym się z wami wybrać na połowę trasy nad morze, gdyż 12 godzin wcześniej jechałem rowerem z Wrocławia w kierunku Gniezna. sebekfireman - 06:48 wtorek, 7 sierpnia 2012 | linkuj
Można powiedzieć że prawie mógłbym się z wami wybrać na połowę trasy nad morze, gdyż 12 godzin wcześniej jechałem rowerem z Wrocławia w kierunku Gniezna. sebekfireman - 06:48 wtorek, 7 sierpnia 2012 | linkuj
Szczecin....moje rodzinne/ukochane miasto :)
Tęskno mi za nim :) Zetinho - 07:33 piątek, 3 sierpnia 2012 | linkuj
Tęskno mi za nim :) Zetinho - 07:33 piątek, 3 sierpnia 2012 | linkuj
Energetyki w Biedronce to Trixx, haha… faktycznie luksusy ;-)))
Wezmę asfaltówkę na wrzesień, a na zimę i wiosnę błotniaka, to będzie jakiś kompromis. Zrobisz dla mnie przewodnik rowerowy po mieście? W ramach rewanżu mogę zrobić po Szczecinie [kiedyś tam] :P axis - 21:05 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Wezmę asfaltówkę na wrzesień, a na zimę i wiosnę błotniaka, to będzie jakiś kompromis. Zrobisz dla mnie przewodnik rowerowy po mieście? W ramach rewanżu mogę zrobić po Szczecinie [kiedyś tam] :P axis - 21:05 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Tudzież napoje energetyczne ;P
Dwa rowery niestety odpadają, coś wymyślę, mtb na miasto to przez dziury? :P axis - 20:56 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Dwa rowery niestety odpadają, coś wymyślę, mtb na miasto to przez dziury? :P axis - 20:56 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
No dobra, namówiłaś mnie, przeprowadzam się, haha! :D
A tak na poważnie, jaki rower lepiej wziąć, szosę czy mtb?
PS. Wrocław Szczecinowi nie dorównuje bliskością Niemiec i ich przezajebistego asfaltu :D :D :D, do najbliższego przejścia granicznego mam 15 km :P axis - 20:40 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
A tak na poważnie, jaki rower lepiej wziąć, szosę czy mtb?
PS. Wrocław Szczecinowi nie dorównuje bliskością Niemiec i ich przezajebistego asfaltu :D :D :D, do najbliższego przejścia granicznego mam 15 km :P axis - 20:40 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Gratulacje, fajna wycieczka!
Dziwię się za to, że Szczecin zrobił pozytywne wrażenie… mieszkam tu od urodzenia i we wrześniu przeprowadzam się właśnie do Wrocławia. Może się zamienimy? :D axis - 20:05 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Dziwię się za to, że Szczecin zrobił pozytywne wrażenie… mieszkam tu od urodzenia i we wrześniu przeprowadzam się właśnie do Wrocławia. Może się zamienimy? :D axis - 20:05 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Niezła wyprawa!
Relacja też fajowa, zdecydowanie lepiej czyta (tzn. ogląda) się relację z wypraw z perypetiami niż TV, więc czas uważam za dobrze wykorzystany :)
Co do Gdańska, to się nie zgodzę do końca :)
Toalety są, tylko trzeba ich czasem kreatywnie poszukać.
Z PKP Gdańsk Główny można dojechać praktycznie całą drogę ścieżką rowerową do Gdyni, jakieś 30km, jest w ogólnym przyzwoitym stanie na większości trasy :)
A straż wiejska jest tu bardzo pracowita.... W Kościerzynie wlepili rowerzyście mandat za przekroczenie prędkości o 6km, miał pecha, fotoradar go ścignął.... :) kjkj - 20:18 środa, 25 lipca 2012 | linkuj
Relacja też fajowa, zdecydowanie lepiej czyta (tzn. ogląda) się relację z wypraw z perypetiami niż TV, więc czas uważam za dobrze wykorzystany :)
Co do Gdańska, to się nie zgodzę do końca :)
Toalety są, tylko trzeba ich czasem kreatywnie poszukać.
Z PKP Gdańsk Główny można dojechać praktycznie całą drogę ścieżką rowerową do Gdyni, jakieś 30km, jest w ogólnym przyzwoitym stanie na większości trasy :)
A straż wiejska jest tu bardzo pracowita.... W Kościerzynie wlepili rowerzyście mandat za przekroczenie prędkości o 6km, miał pecha, fotoradar go ścignął.... :) kjkj - 20:18 środa, 25 lipca 2012 | linkuj
Nie czytam komentarzy, czytam połowę tekstu, oglądam zdjęcia i muszę pogratulować fajnej wycieczki :) Jak będę miał czas to wnikliwiej ogarnę, bo też się nad Bałtyk jeszcze wybieram.
PS. My już wróciliśmy, wczoraj o 18 zajechaliśmy na Sycowski rynek. 3800 km, 28 dni, upały, mrozy, schodząca skóra i inne przeżycia. Ogarnę zdjęcia, filmiki, zrobię relację. Zapro dostaniesz na prezentację :) Poza tym nie udało mi się włączyć roamingu na moim numerze, więc byłem nieaktywny przez miesiąc i nic do mnie nie doszło jakby co :) Bye ! kaeres123 - 08:20 środa, 25 lipca 2012 | linkuj
PS. My już wróciliśmy, wczoraj o 18 zajechaliśmy na Sycowski rynek. 3800 km, 28 dni, upały, mrozy, schodząca skóra i inne przeżycia. Ogarnę zdjęcia, filmiki, zrobię relację. Zapro dostaniesz na prezentację :) Poza tym nie udało mi się włączyć roamingu na moim numerze, więc byłem nieaktywny przez miesiąc i nic do mnie nie doszło jakby co :) Bye ! kaeres123 - 08:20 środa, 25 lipca 2012 | linkuj
Co do podjazdów na perony to Częstochowa wyszła przed orkiestrę są i da się nimi pojechać bez zsiadania tyle, że walnęli nad nimi zakaz wjazdu dla rowerów. Aleśmy się za bardzo tym nie przejmowali ;-)
W sobotę ruszamy z Sosnowca do Władysławowa rowerkami. Ale spokojniejsze tempo. Powrót też planowany rowerkami. Jazda PKP to hardcore.
A Twój opis czytało się rewelacyjnie :-)
I co się stało temu kasku? Bo jakoś albo nieuważnie czytałem albo nie było info czemu on R. I. P. limit - 10:08 wtorek, 24 lipca 2012 | linkuj
W sobotę ruszamy z Sosnowca do Władysławowa rowerkami. Ale spokojniejsze tempo. Powrót też planowany rowerkami. Jazda PKP to hardcore.
A Twój opis czytało się rewelacyjnie :-)
I co się stało temu kasku? Bo jakoś albo nieuważnie czytałem albo nie było info czemu on R. I. P. limit - 10:08 wtorek, 24 lipca 2012 | linkuj
Fajnie się czytało ;) Czekam z niecierpliwością na relacje z kolejnej mega-wycieczki z przygodami :P
mattik - 15:51 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
mattik - 15:51 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
Pech, mi udało się wrócić znad morza jednym pociągiem w 6 godzin, ale bohater drugiego planu z dworca rządzi :D
Platon - 09:35 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
Tak sobie myślę, że chciałbym mieć takie przygody :D
Kenhill - 07:32 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
Teraz się zastanawiam, która z trzech części opowieści była najciekawsza... PKP wychodzi na prowadzenie... ;)
djk71 - 04:42 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
Masakra, same komplikacje... ale przynajmniej zwiedziliście pół kraju po obwodzie. ;)
"Krzychu, Kadetem tera!!" ;)))
mors - 21:32 niedziela, 22 lipca 2012 | linkuj
Komentuj
"Krzychu, Kadetem tera!!" ;)))
mors - 21:32 niedziela, 22 lipca 2012 | linkuj