Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Wrocław-Hel cz. 3 "Jasność nastała i ona zmartwychwstała..."

Niedziela, 15 lipca 2012 | dodano:22.07.2012Kategoria Sto i więcej
Km:19.00Km teren:0.00 Czas:01:15km/h:15.20
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Sytuacja wygląda tak:
Niedziela 15.07
Śpimy w namiocie na wydmie we Władysławowie. Wpis ten będzie miał już charakter radosny i sielankowy, koniec zarzynania ;)

Budzę się koło godziny 6.00 za potrzebą. Kilku minut potrzebuję, aby unieść się na nogach- kolana się zastały.Ułożenie mojego współtowarzysza zdecydowanie utrudnia mi wyjście z namiotu. Nigdy nie spotkałam się z tak kamiennym snem jak jego!

"Krzysiek, weź te nogi, bo nie mogę wyjść z namiotu"

Nic.

"Krzysiek, weź te nogi, bo nie mam jak wyjść"- szturchając wcześniej wspomnianego K.

Nic.

"Krzysiek, Krzysiek...!"- szturchając jeszcze mocniej.

Nic.

"Ej, weź te nogi!!!"- bijąc po nogach.

NIC.

"On oddycha w ogóle?" Sprawdzam. Żyje. Jak można mieć taki sen?!

Z trudem omijam Krzyśkowe nieszczęsne nogi.

Właściwa pobudka około godziny 10.00.

Otwieram oczęta:





Nawet dobrze się maskował nasz namiot. Na szczęście nie zostaliśmy przyłapani na nielegalnym koczowaniu na wydmie :)



Musze przyznać, że sen dużo mi dał. Odpoczął tyłek i nogi. Zbieramy się z plaży, dochodzimy do drogi. Wsiadam na rower i-rzecz niebywała- uśmiecham się! Mogę jechać! Lewej nogi nie używam w dalszym ciągu- tak na wszelki wypadek, wciąż przy zginaniu boli. Ale prawa daje radę, krem na odparzenia pomógł i w końcu ubrałam spodenki z pampersem. Bo te 30 km z Gdańska do Gdyni było zrobione w zwykłych spodenkach bez wkładki, stąd jeszcze mocniejsze NIEPRZYJEMNE doznania.

Wiatr w plecy. Gratki!

Cel: JASTARNIA (tam mamy się spotkać ze znajomymi Krzyśka)

A może uda mi się nawet do Helu dojechać?

Jedziemy cudownym ciągiem rowerowo-pieszym wzdłuż wybrzeża. Słońce grzeje, wiatr wieje. Po prawej mijamy kite- i windsurfingowców. Popływałoby się!







Jest!






Scott Fuga Contessa- R.I.P.




W Jastarni Krzysiek postanawia jeszcze zaliczyć Hel. Ja mając na względzie sprawną nogę, która się zmęczyła na tych 17 km- odpuszczam. I tak plan nie został zrealizowany, bo nie było "na raz" i z Gdyni do Władysławowa pociąg.

Zostawia mnie więc sam na sam z grillowanym łososiem...




Rybny obiad + gofr ze wszystkim co mają to był obowiązkowa rzecz do zaliczenia po dotarciu nad morze!

GOFERA uprzejmie donoszę sama komponowałam kosztował majątek, ale nie o cenę tu chodziło a o nagrodę za te wszystkie męki!




Po powrocie Krzyśka spotykamy się z jego znajomymi i plażujemy. Słońce grzeje, dosyć duże fale. Jest beztrosko :)





Obowiązkowe zdjęcie z rowerami i morzem.



Drinkujemy :D



A to istny HICIOR. Po prawej stronie jest wejście plażę, przy którym stoi toaleta po 2 zł. Tamtędy wchodziliśmy i nie przyszło nam na myśl, że mogą być obok bezpłatne toi toi (lewa strona). Magda nr 2 zostawiła tam majątek. Powiedzmy, że to w ramach wspierania lokalnego biznesu i polskich przedsiębiorców (:




Nowa sieć supermarketów- konkurencja dla Biedronki :D



Siadamy na odludziu, robimy głupoty, rozmawiamy i zastanawiamy się co to tam wystaje z wody?




O 18.00 upatrzyliśmy sobie BEZPOŚREDNI (ufff) pociąg z Jastarni do Wrocławia. Próba kupienia biletów kończy się informacją, że pociąg jest objęty całkowitą rezerwacją miejsc. Nawet w drugiej klasie!

W Polsce to tak zawsze- chcą dobrze, pomysł dobry, ale wykonanie do dupy!

Skoro obowiązuje rezerwacja miejsc, a jak wiadomo pociągi te nad morze zawsze są mocno obładowane to może należałoby doczepić więcej wagonów? Ależ gdzie tam :]

Jest jeszcze połączenie do Wrocławia 22.08, ale znajomi Krzyśka przekonują nas do zostania na noc. Ja sama się przekonuję.

Płacimy po 20 zł za możliwość przespania się 1 noc w apartamencie wynajętym przez znajomych K. Mi nawet udaje się załapać na łóżko. Spanie po królewsku! Normalny prysznic, normalna łazienka- nie toaleta na stacji, nie w KFC, nie na dworcu za 2,50. NORMALNA ŁAZIENKA, NORMALNE ŁÓZKO :D Jestem "przeszczęśliwa".



Poniedziałek, g. 11.00. Zaplanowaliśmy wrócić pociągiem 11.15 z Jastarni z przesiadką w Gdyni, o 22.45 powinniśmy być we Wrocławiu. Żeby nie było zbyt pięknie- skoro przyjazd nie poszedł nam gładko to i powrót musiał być z przygodami.

W Redzie na niestrzeżonym przejeździe kolejowym zginęły 3 osoby.



Nasz pociąg opóźniony o prawie 2 godziny, nie zdążymy na przesiadkę w Gdyni.
Płacz przez śmiech ;)



Informujemy konduktora o posiadanych biletach do Wrocławia i prosimy o zatrzymanie pociągu. Niestety kierujący pociągiem do Wrocławia stwierdził, że to będzie z 50 min opóźnienia i tyle on nie może czekać. Jak się okazuje byliśmy 20 minut po odjeździe naszego pociągu -.-

Następny pociąg do Wrocławia- 14.22 UWAGA UWAGA z przesiadką w Szczecinie. Jako że nadrabiamy km za poradą pani konduktor idziemy dokupić bilety za więcej przejechanych kilometrów. Jak się okazuje później- niesłusznie, gdyż nie była to nasza zachcianka, żeby jechać do Wrocławia drogą okrężną.



Krzysiek rozmawia przez telefon, chowając papierosa. Idzie trzech policjantów po peronie, zmierzają w naszą stronę. Zaczynam się histerycznie śmiać po komendzie skierowanej do K. "Proszę o dowód". Drugi raz!



Obeszli nasze rowery. "Z Wrocławia..."
Młody policjant trzymający dowód i notujący coś w kajeciku pyta dwóch kumpli "To co?" "Jak chcesz."- odpowiadają jego kumple.

Dowód wraca do rak K. Bez wezwania do zapłaty.

Na przesiadkę w Szczecinie mamy 8 minut.

"Uprzejmie informujemy, że pociąg relacji Gdynia-Szczecin będzie opóźniony o około 20 minut. Wszystkich pasażerów przepraszamy za utrudnienia"

-.-

Pociąg przyjechał. W końcu! Zgłaszamy konduktorowi, że musimy zdążyć na pociąg do Wrocławia. W szumie kół pociągu, przy otwartym oknie Krzysiek wysłuchuje (nie)uważnie wskazówek pani konduktor. Ja usłyszałam tylko, że zdążymy.

Mijamy Stargard, trzeba się zbierać.

Pierwsza stacja w Szczecinie. Zamykają się drzwi, zaraz będzie główny. Nadchodzi nasza Pani konduktor, upewniamy się, ze pociąg czeka.




- Jak to w Stargardzie?
- Przecież mówiłam, że jak wysiądziecie z Stargardzie to spokojnie zdążycie, bo ten pociąg jedzie z głównego przez Stargard.

Dzwoni pani konduktor do kierownika tamtego pociągu.

- Już odjechał. O, właśnie go mijamy.




Szczecin Główny. Następny pociąg do Wrocławia:

20.45 przez ZIELONA GÓRĘ, o 5.00 we Wrocławiu
22.45 przez Poznań- o 5.00 we Wrocławiu

Wolę pozwiedzać Szczecin niż pociąg. Swoje wystajemy w kolejce do kasy na dworcu (jakieś pół godziny -.-). Bilet jest ok, nie trzeba nic dopłacać, ale że miejscówka była wykupiona na poprzedni pociąg, a ten również jest objęty pełną rezerwacja miejsc- trzeba dokupić miejscówkę! 10 zł w plecy, bo się pociąg spóźnił!

Szczecin bardzo dobre wrażenie na mnie zrobił. Zdecydowanie mi się podoba. Przestrzenny, wyremontowane ulice, jakiś taki przyjazny.





















W oczekiwaniu na pociąg sączymy mleko z likierem i piwo z bidonu ;)







Ładujemy się do pociągu. Brak wagonu rowerowego zmusza nas do koczowania w ostatnim wagonie bez przedziałów. Z obawy przed dziwnymi ludźmi jakich się spotyka na końcu miałam pod ręką swój gaz i RÓŻOWY NÓŻ SPRĘŻYNOWY. Krzysiek ubezpieczył się w gumową pałkę i bagnet. Humor nam dopisuje- prosto do Wrocławia!

Z dziwnych ludzi to standardowo jakieś pijaczki, kobieta pytająca się czy to my związaliśmy drzwi sznurkiem...



- Ale tam jest koniec pociągu, tam już nie ma wagonów.
- Nie ma?
- Nie.
- Acha...

Cisza w wagonie. wszyscy przysypiają. Nagle przeraźliwy krzyk kobiety. Biorę do ręki prawej gaz, do lewej nóż, wstaję. Gościu z przodu pokazuje, że wszystko ok.
Śniło się coś jego żonie. Tętno mi skoczyło, nie powiem. Już myślałam, że gaz przetestuję...

Wdzięczna jestem Krzyśkowi za to, że czuwał podczas podróży, a ja mogłam chociaż te 4 godziny się przespać. Po piątej mieliśmy być we Wrocławiu, a na 10.00 do pracy z przerwą do 21.00.

Jesteśmyyyyyyyyyyyyyyyy! :))))))






Wiem, że mam fajny tyłek, ale żeby tak perfidnie zdjęcie mi robić? Panie... Dyskrecji trochę!




A z obejrzanych dworców stwierdzam, ze nasz Wrocławski dworzec jest najładniejszy! I ma windy. Niedziałające, ale ma :D




Ostatnio odcinek z cyklu "Cyklodestrukcja" dobiegł końca!

Przemyślenia i wnioski z wyprawy?
- Gdańsk jest miastem przeze mnie nie lubianym. Przez brak toalet, dziurawe drogi, powojenne chodniki i gburowatych strażników miejskich.

- Szczecin jest kolejnym miastem po Krakowie, które chce odwiedzić i zwiedzić.

- Na wszelakich dworcach brak wind lub chociażby podjazdów! Jak matka z dzieckiem albo osoba na wózku dostaje się na perony?!

- Najbezpieczniej jedzie się nocą- z reguły mijają tylko TIRy, które nie wyprzedzają nie mając wolnego przeciwnego pasa. A jak wyprzedzają to szerokim łukiem omijając rowerzystów. Natomiast w dzień- wszystkie osobówki i dostawczaki pchają się na chama. Jeden nas praktycznie zepchnął na pobocze mijając w odległości jakiś 20 cm od kierownicy...

- Następnym razem jednak wyjadę po przespanej nocy- brak snu bardzo doskwiera przy asfalcie, szybko usypia!

- Jak na taki dystans i chęć przejechania go w 30 godzin- zdecydowanie zbyt duże obciążenie roweru. Przy poprawianiu rekordu nocleg zapewnię sobie w pensjonacie, aby nie musieć targać karimaty i śpiwora.

- PKP to g...

- Pogoda dopisała- obawialiśmy się przelotnych deszczów i burz, a mieliśmy nieco ponad 20 stopni bez słońca, tylko raz popadało chwilę.

- Nie jedzcie kanapki kurczakowej z Orlena!

Hasło przewodnie wyjazdu: GDZIE MÓJ PORTFEL?! (raz nawet zostawiłam go w Biedronce na bananach!)

Nowe rekordy:
dystans dzienny: 342 km
dystans dzienny prawonożny: ~160 km :D



I na koniec wyjaśnienie tajemniczej zagadki- skąd się wzięła zebra w Jastarni?



Trzeba było widzieć jak się wprawiało w ruch tą zebrę, wyglądało to co najmniej... Dziwnie (prowokująco wręcz :D)

Na koniec piosenka, od której nie mogę się oderwać. Posłuchajcie, naprawdę warto!

"Lecz nie ustawał nikt, nawet w godzinie złej,
zaciskał pięści i śmiechem wołał: Hej!

Przepięknie jest,
i tylko tlenu mniej...

A prowadziły nas Nadzieja, Wiara, Złość,
bo tam na dole Zła naprawdę było dość. "


komentarze
Hehe.. czytałem to ze łzami :D bo nie mogłem powstrzymwać ze śmiechu xD. co jak co ale naprawdę zajebistą przygodę przeżyliście. Mi się na szczęście udało z tym PKP, ze bez (prawie) śpóźnień w obie strony - niestety nie mogłem kołować z uwagi na niekorzystne warunki pogodowe. Cóż lajf; ).


BTW przejezdzaliście przez moją okolicę (Września) ;-) i dziwię się, ze cały czas główną szosą napierdalaliście. szacun.
bobiko
- 02:42 niedziela, 19 sierpnia 2012 | linkuj
Uzo? Jeśli nie wiem co to jest, to chyba Ci tego nie zaserwuje przypadkiem. Dobrze, to możesz odwiedzać ;)
Savil
- 23:42 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj
Po tym co przeżyłam podczas ostatnich wycieczek i spania gdzie popadnie- kawałek podłogi będzie luksusem na miarę hotelu pięciogwiazdkowego :) Uprzedzenia żywieniowe? Nie znoszę Uzo. I to chyba tyle :P
maratonka
- 23:15 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj
Mogę Ci nawet coś na kształt łóżka gościnnego posłać ;) Zakładam, że jesteś cywilizowanych rozmiarów [nie to, co ja], więc bez problemu się zmieścisz ;)
Jakieś żywieniowe sympatie/antypatie/uczulenia? Jako wielka nieprzyjaciółka rodzynków rozumiem cudze uprzedzenia ;)
Savil
- 23:13 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj
sebek- nie zgraliśmy się w czasie! ;) Zresztą nikomu specjalnie się nie chwaliłam planowanym tripem, bo gdyby nie wyszło to uczucie porażki by mnie dobijało. I tak nie został plan zrealizowany, ale przynajmniej do morza udało się dotrzeć na dwóch kółkach :)

savil- dziękuję, dobrze, że Ci się podobała relacja, bo długo mi zeszło zanim ją ukończyłam ;) Jestem [chyba] sympatyczna, więc może byśmy się dogadały :P Powiem Ci [napiszę], że tą łazienką mnie przekonałaś. Z chęcią Cię odwiedzę- na pewno nie bez zapowiedzi, więc ściel podłogę dla mnie! :D I gotuj obiad :D
maratonka
- 19:11 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj
Podziwiam i chylę czoła, kłaniając się nisko i starając przy okazji na nikogo nie wypinać ;)

Warto było poświęcić czas na relację - czytało się świetnie, a zdjęcia pokazywały szczegóły.

Wydajesz się sympatyczną osobą - gdybyś wybierała się do Grójca, to wpadnij do okolicznego miasteczka [chwilowo robi za stolicę kraju] na obiad, śniadanie, czy o której tam będziesz - gotuję lepiej niż Orlen kurczakowe kanapki ;) I mam łazienkę :D
Savil
- 16:48 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj
Przeczytałem całość i stwierdzam że to chyba najciekawszy wypad nad morze ze wszystkich na BSie... tyle dziwacznych przygód to nikt nie miał :P
Można powiedzieć że prawie mógłbym się z wami wybrać na połowę trasy nad morze, gdyż 12 godzin wcześniej jechałem rowerem z Wrocławia w kierunku Gniezna.
sebekfireman
- 06:48 wtorek, 7 sierpnia 2012 | linkuj
Szczecin....moje rodzinne/ukochane miasto :)
Tęskno mi za nim :)
Zetinho - 07:33 piątek, 3 sierpnia 2012 | linkuj
Nie będę żadnego przewodnika Ci robić. Weźmiesz ze sobą mapę i będziesz zaznaczać na bieżąco podczas jazdy gdzie i jak się dojedzie. Poznasz wszelkie utrudnienia i na co uważać. Już ja Cie przeszkolę! :P
maratonka
- 21:10 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Energetyki w Biedronce to Trixx, haha… faktycznie luksusy ;-)))
Wezmę asfaltówkę na wrzesień, a na zimę i wiosnę błotniaka, to będzie jakiś kompromis. Zrobisz dla mnie przewodnik rowerowy po mieście? W ramach rewanżu mogę zrobić po Szczecinie [kiedyś tam] :P
axis
- 21:05 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Dużo dróg jest wyremontowanych i jeździ się pięknie. Ale jak już zdarzy Ci się trafić na taką z dziurami to już konkret- Wrocław się nie szczypie. Albo ulica jest piękna, albo śrubki się odkręcają. Można oczywiście objazdy robić. MTB myślę, że bardziej praktyczny. Szosa tylko na asfalt, a "góralem" spenetrujesz nie jeden zakątek w Dolnośląskim... :>

Energetyki są w Biedronce tanie. Na tyle pobudzają przemianę materii, że miałam po nich... No wiesz :D
maratonka
- 21:01 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Tudzież napoje energetyczne ;P
Dwa rowery niestety odpadają, coś wymyślę, mtb na miasto to przez dziury? :P
axis
- 20:56 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Obydwa! Po Wrocławiu ZDECYDOWANIE MTB, po okolicach Wrocławia może być szosa!
Na co nam bliskość Szwabów, Wrocław ma już ich dość, za długo zwał się Breslau. Nie zazdrościmy!

A bliskość przejścia granicznego... Cóż, możesz sobie przywozić chemię z Niemiec :D
maratonka
- 20:50 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
No dobra, namówiłaś mnie, przeprowadzam się, haha! :D
A tak na poważnie, jaki rower lepiej wziąć, szosę czy mtb?
PS. Wrocław Szczecinowi nie dorównuje bliskością Niemiec i ich przezajebistego asfaltu :D :D :D, do najbliższego przejścia granicznego mam 15 km :P
axis
- 20:40 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
kiki- miło!

Nie miałam siły na szukanie toalet, ważne, że w okolicach dworca jest ich mało (płatne powyżej 2 zł się nie liczą!)

Co do ścieżki rowerowej- a te znaki zakazu poruszania się rowerem po ulicy i BRAK DDRu? Chyba że nie widziałam. Łamaliśmy prawo notorycznie jadąc cały czas ulicą (prawie cały czas) z Gdańska do Gdyni.

Co do straży- ja bym chciała, żeby tak ścigała za palenie we Wro! Wtedy byłam po drugiej stronie barykady, aczkolwiek jestem wrogiem palenia i uważam, że trzeba ścigać smrodziarzy. Ale z tym fotoradarem to przesada :D

axis- dziękuję! Szczecin ładny (a przynajmniej okolice dworca), ALE Wrocław to Wrocław- nie ma porównania :D Zapraszam we wrześniu na zwiedzanie Wrocławia! Na rowerach oczywiście :)
maratonka
- 20:28 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Gratulacje, fajna wycieczka!
Dziwię się za to, że Szczecin zrobił pozytywne wrażenie… mieszkam tu od urodzenia i we wrześniu przeprowadzam się właśnie do Wrocławia. Może się zamienimy? :D
axis
- 20:05 piątek, 27 lipca 2012 | linkuj
Niezła wyprawa!
Relacja też fajowa, zdecydowanie lepiej czyta (tzn. ogląda) się relację z wypraw z perypetiami niż TV, więc czas uważam za dobrze wykorzystany :)

Co do Gdańska, to się nie zgodzę do końca :)
Toalety są, tylko trzeba ich czasem kreatywnie poszukać.
Z PKP Gdańsk Główny można dojechać praktycznie całą drogę ścieżką rowerową do Gdyni, jakieś 30km, jest w ogólnym przyzwoitym stanie na większości trasy :)

A straż wiejska jest tu bardzo pracowita.... W Kościerzynie wlepili rowerzyście mandat za przekroczenie prędkości o 6km, miał pecha, fotoradar go ścignął.... :)
kjkj
- 20:18 środa, 25 lipca 2012 | linkuj
Wycieczka fajna, skutki jej odczuwam do dziś i jak się wszyscy pukali w głowę gdy opowiadałam o swoich planach to wychodzi na to, że mieli rację. Jeszcze nie żałuję tej wyprawy, okaże się po wizycie u ortopedy czy była to najgorsza rzecz jaka mogłam zrobić (jechać do upadłego).

Nie mogę się doczekać na Waszą relację, tylko daj znać jak najszybciej kiedy będziecie tą prezentację robić- muszę wziąć wolne w pracy. Wiesz już w jaki dzień tygodnia chcecie robić to "Spotkanie z podróżnikami"? :>
maratonka
- 08:24 środa, 25 lipca 2012 | linkuj
Nie czytam komentarzy, czytam połowę tekstu, oglądam zdjęcia i muszę pogratulować fajnej wycieczki :) Jak będę miał czas to wnikliwiej ogarnę, bo też się nad Bałtyk jeszcze wybieram.

PS. My już wróciliśmy, wczoraj o 18 zajechaliśmy na Sycowski rynek. 3800 km, 28 dni, upały, mrozy, schodząca skóra i inne przeżycia. Ogarnę zdjęcia, filmiki, zrobię relację. Zapro dostaniesz na prezentację :) Poza tym nie udało mi się włączyć roamingu na moim numerze, więc byłem nieaktywny przez miesiąc i nic do mnie nie doszło jakby co :) Bye !
kaeres123
- 08:20 środa, 25 lipca 2012 | linkuj
Mors- PKP pnie się do góry, funduje teraz swoim pasażerom wycieczki krajoznawcze! Apartament w szpitalu, wycieczka z PKP- co mnie jeszcze zaskoczy? :D

Ciacho- taaaa, niczym Mała MI ;)

dk71- z PKP wygrywa w kategorii "Cyrk wyprawy", natomiast nocleg w szpitalu staje na najwyższym podium jako "Największe zaskoczenie" :)

Kenhill- wsiadaj na rower i jedź! Dawaj do Wro, przenocuję Cię, potem odprowadzę :D

Platon- 6 godzin? Toż to nie niemożliwe! Podobnie jak nocowanie w szpitalu bez skierowania... ;) Zastanawiam się czy chodziło temu panu o nas jako dzielnych rowerzystów, o mój napis z tyłu koszulki "FIT CURVES" czy rzeczywiście o mój zgrabny tyłek :D

matttik- a dziękuję... W sumie na opisanie wszystkiego plus uzupełnienie zdjęciami poświęciłam kilka dobrych godzin. Z 6...? Albo i więcej. Takie komentarze pozwalają mi wierzyć, że nie zmarnowałam tych 6 godzin :)

biker- trudno wyjechać dużo KM kiedy ma się odparzenia, niesprawną jedną nogą i drugą na wykończeniu ;) Mało do czytania, dużo do oglądania- podobno mężczyźni to wzrokowcy, więc powinieneś się cieszyć. Wiatr był (z)bocz(o)ny :P

limit- na szczęście do Częstochowy PKP mnie nie zawiozło tym razem :D Ale to się chwali, bo nasze wrocławskie windy są, ale chyba tylko na pokaz. Albo miałam pecha.
Dokładnie tak jak napisałeś- jazda PKP do hardcore. I te "wagony rowerowe" z drzwiami o szerokości jak dla skrzatów. Dziękuję za przeczytania całej historii i cieszę się, że Cię urzekła :D Jw napisałam- kilka godzin pracy przy pisaniu relacji nie poszło na marne... :)

A kask ściągnęłam i zaczepiłam jak na zdjęciu- trochę podczas jazdy go obijałam nogą i na stacji patrzę- zapięcie się popsuło. Pewnie było już trochę pęknięte po styczniowym wypadku- i tak od tamtego zdarzenia był już pęknięty, więc płaczu nie będzie ;)
maratonka
- 21:13 wtorek, 24 lipca 2012 | linkuj
Co do podjazdów na perony to Częstochowa wyszła przed orkiestrę są i da się nimi pojechać bez zsiadania tyle, że walnęli nad nimi zakaz wjazdu dla rowerów. Aleśmy się za bardzo tym nie przejmowali ;-)

W sobotę ruszamy z Sosnowca do Władysławowa rowerkami. Ale spokojniejsze tempo. Powrót też planowany rowerkami. Jazda PKP to hardcore.

A Twój opis czytało się rewelacyjnie :-)

I co się stało temu kasku? Bo jakoś albo nieuważnie czytałem albo nie było info czemu on R. I. P.
limit
- 10:08 wtorek, 24 lipca 2012 | linkuj
Fajnie się czytało ;) Czekam z niecierpliwością na relacje z kolejnej mega-wycieczki z przygodami :P
mattik
- 15:51 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
Pech, mi udało się wrócić znad morza jednym pociągiem w 6 godzin, ale bohater drugiego planu z dworca rządzi :D
Platon
- 09:35 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
Tak sobie myślę, że chciałbym mieć takie przygody :D
Kenhill
- 07:32 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
Teraz się zastanawiam, która z trzech części opowieści była najciekawsza... PKP wychodzi na prowadzenie... ;)
djk71
- 04:42 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
Moje ulubione zdjęcie Twoje- z jęzorem! :D
Ciacho1985
- 21:41 niedziela, 22 lipca 2012 | linkuj
Masakra, same komplikacje... ale przynajmniej zwiedziliście pół kraju po obwodzie. ;)

"Krzychu, Kadetem tera!!" ;)))
mors
- 21:32 niedziela, 22 lipca 2012 | linkuj
Też się z tego cieszyliśmy! Nieważne, że we wtorek, nieważne, ze o 5.00, nieważne, że zaraz do pracy. Ważne, że w moim kochanym Wrocławiu!
maratonka
- 19:52 niedziela, 22 lipca 2012 | linkuj
Dobrze, że w ogóle wróciliście ;-)
WrocNam
- 19:35 niedziela, 22 lipca 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa eboki
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum