Paraliż za paraliżem i kontaktowy autobus.
Poniedziałek, 2 lipca 2012 | dodano:02.07.2012Kategoria Praca
Km: | 32.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 21.87 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Takie uwagi na dziś:
1. Dlaczego te pieprzone autobusy zawsze muszą mnie mijać w odległości pirazydżwi 0.5 metra lub mniej?!
2. Podczas jazdy DO pracy wyprzedził mnie na wałach jeden rowerzysta. Źle mi było z tym FUCKtem, więc zrównałam się z jego tempem i siadłam na kole, potem wyprzedziłam i tak żeśmy jechali do Milenijnego.
3. Jutro pierwszy dzień w nowej pracy- nie mam pojęcia jak się przygotować! Może w ogóle?
4. Jeżeli dzisiaj będę mieć znowu taką noc jak poprzednia to oszaleję. Co już przysypiałam to znowu atak paraliżu sennego. Chyba z 5 razy zmieniałam pozycję z horyzontalnej na embrionalną- z jednego boku na drugi i za każdym razem z trudem próbowałam opanować ciało umysłem. Przynajmniej świadomość, że się ZACZYNA nie doprowadza do momentu, w którym pojawia się KTOŚ.
Wkurzona niemało dopiero jak położyłam się na brzuchu to cholerstwo odpuściło. A przecież się wysypiam! Od dwóch dni... Biegam interwały. Od trzech dni... I odchudzam. Też od trzech... Zjadłabym (cokolwiek)! A tu nie, bo 23:24. To może kakao chociaż...
1. Dlaczego te pieprzone autobusy zawsze muszą mnie mijać w odległości pirazydżwi 0.5 metra lub mniej?!
2. Podczas jazdy DO pracy wyprzedził mnie na wałach jeden rowerzysta. Źle mi było z tym FUCKtem, więc zrównałam się z jego tempem i siadłam na kole, potem wyprzedziłam i tak żeśmy jechali do Milenijnego.
3. Jutro pierwszy dzień w nowej pracy- nie mam pojęcia jak się przygotować! Może w ogóle?
4. Jeżeli dzisiaj będę mieć znowu taką noc jak poprzednia to oszaleję. Co już przysypiałam to znowu atak paraliżu sennego. Chyba z 5 razy zmieniałam pozycję z horyzontalnej na embrionalną- z jednego boku na drugi i za każdym razem z trudem próbowałam opanować ciało umysłem. Przynajmniej świadomość, że się ZACZYNA nie doprowadza do momentu, w którym pojawia się KTOŚ.
Wkurzona niemało dopiero jak położyłam się na brzuchu to cholerstwo odpuściło. A przecież się wysypiam! Od dwóch dni... Biegam interwały. Od trzech dni... I odchudzam. Też od trzech... Zjadłabym (cokolwiek)! A tu nie, bo 23:24. To może kakao chociaż...
komentarze
Nie wiem, może i se radzą, cza by ich kiedyś spytać.
Na tym blogu na tyle dużo jest podśmiechujków i dowcipkowania, że jak pojawiają się pytania i "filozofowanie", to nie mogę się przestawić. ;D mors - 21:39 wtorek, 3 lipca 2012 | linkuj
Na tym blogu na tyle dużo jest podśmiechujków i dowcipkowania, że jak pojawiają się pytania i "filozofowanie", to nie mogę się przestawić. ;D mors - 21:39 wtorek, 3 lipca 2012 | linkuj
Przy tym mijaniu przez autobus musiał Ci nieźle skakać PULS :)
lukasz78 - 09:31 wtorek, 3 lipca 2012 | linkuj
Możesz mu zaśpiewać: "Wtedy mijamy się..." czy tak jakoś :D
Poważnie to znam ten ból, wiele razy zostałem zepchnięty końcem lawety Tira na pobocze, do rowu, czy dostałem frukającym pasem co przypinania towaru czy plandeki po plecach :x
Nie raz też draśnięty zostałem lusterkiem osobówki. Ostatnio mieliśmy mega akcje, jedziemy sobie z hermanem obok siebie, bo wyprzedzają na trzeciego oszołomce, z przeciwka mega kolumna samochodów, środkiem motocykliści a z przeciwka z nami na czołówkę zapierdalała srebrne Audi... Musieliśmy zjechać, mimo, że jeden zwolnił by ten miał gdzie zjechać... i tak jechali jak święte krowy, gdybym takiego spotkał na parkingu to naklepał bym i nasikał na samochód... no może bez sikania, ale cieszyłbym się gdyby skasował sobie autko na drzewie, podjechałbym wtedy i śmiał się do upadłego :D
Dlatego też, nie ma się co dziwić, że wole jeździć polem niż asfaltem :)
Zresztą, jak jadę samochodem ,przede mną rowerzysta, z przeciwka coś jedzie i widzę, że te nz przeciwka zjeżdża bym mógł się wpierdolić na trzeciego to omg ja pierdole co za matoł... Jak ja jadę w przeciwnym kierunku z rowerzysta to twardo przy środku by nie wyprzedzali, taki mój wkład jak już muszę jechać tym samochodem czego wybitnie nie lubię, no może gdybym miał lepszy :D
Łq niczym złote myśli anczeja :< Kenhill - 22:51 poniedziałek, 2 lipca 2012 | linkuj
Poważnie to znam ten ból, wiele razy zostałem zepchnięty końcem lawety Tira na pobocze, do rowu, czy dostałem frukającym pasem co przypinania towaru czy plandeki po plecach :x
Nie raz też draśnięty zostałem lusterkiem osobówki. Ostatnio mieliśmy mega akcje, jedziemy sobie z hermanem obok siebie, bo wyprzedzają na trzeciego oszołomce, z przeciwka mega kolumna samochodów, środkiem motocykliści a z przeciwka z nami na czołówkę zapierdalała srebrne Audi... Musieliśmy zjechać, mimo, że jeden zwolnił by ten miał gdzie zjechać... i tak jechali jak święte krowy, gdybym takiego spotkał na parkingu to naklepał bym i nasikał na samochód... no może bez sikania, ale cieszyłbym się gdyby skasował sobie autko na drzewie, podjechałbym wtedy i śmiał się do upadłego :D
Dlatego też, nie ma się co dziwić, że wole jeździć polem niż asfaltem :)
Zresztą, jak jadę samochodem ,przede mną rowerzysta, z przeciwka coś jedzie i widzę, że te nz przeciwka zjeżdża bym mógł się wpierdolić na trzeciego to omg ja pierdole co za matoł... Jak ja jadę w przeciwnym kierunku z rowerzysta to twardo przy środku by nie wyprzedzali, taki mój wkład jak już muszę jechać tym samochodem czego wybitnie nie lubię, no może gdybym miał lepszy :D
Łq niczym złote myśli anczeja :< Kenhill - 22:51 poniedziałek, 2 lipca 2012 | linkuj
Kako zawsze dobre :D Jedź środkiem pasa, wtedy nie będą się pchali a i w razie czego będziesz miała gdzie odbić :)
Kenhill - 22:25 poniedziałek, 2 lipca 2012 | linkuj
Komentuj