Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Rowerowa sobota z Fit Curves- pałac Glitterów

Sobota, 23 czerwca 2012 | dodano:23.06.2012Kategoria Zamki i pałace Dolnego Śląska
Km:70.34Km teren:0.00 Czas:03:30km/h:20.10
Pr. maks.:0.00Temperatura:24.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
Na początku chciałabym bardzo podziękować Agnieszce oraz jej mężowi, którzy nas ugościli, dzięki którym mogliśmy się dowiedzieć więcej o Pałacu Glitterów, zrobić ognisko i spędzić miło czas. Dziękuję również Łukaszowi, którego turbo nogi "przeokrutnie" się wymęczyły naszym wycieczkowym tempem, ale dzielnie chronił tył wycieczki i był nieoceniona pomocą w zapewnieniu bezpieczeństwa wszystkim uczestnikom mini wyprawy.


Podziękowania należą sie również wszystkim Paniom (i Panom;)), dla których dzisiejszy dystans był sporym wyzwaniem. Wszyscy pokonali cały dystans bez większych przeszkód. Gratuluję wytrwałości i do zobaczenia na drugiej edycji "Rowerowych sobót z Fit Curves"!

A było tak...

"Bądź gotowy dziś do drogi, drogi, którą dobrze znam, bądź gotowy- poprowadzę cię tam!"
&



Ekipa już się zebrała i gotowa do drogi czekała na start:



Z uśmiechem na twarzy z niewiedzą co jeszcze nas czeka, pełni sił i węglowodanów po śniadaniu dziarsko pedałujemy przez Wrocław (:








Na moście Milenijnym mijamy spływ kajakowy. Z nutką zazdrości przypatrujemy się wiosłującym kajakarzom :)



A tu najmłodszy uczestnik naszej wyprawy!



Po 13 kilometrach docieramy do pierwszego punktu wycieczki: grodziska Sołtysowice.







Bo nie tylko my zgłodnieliśmy- kaczki wyraźnie liczyły na akcję "Podziel się posiłkiem".



Jak widać- z karmienia kaczek się nie wyrasta :)



Pani Ania większym zainteresowaniem obdarzyła wędkarza, z którym od razu przeszła do rozmów na temat połowów- skutki posiadania męża pasjonującego się wędkarstwem :)



Poprosiliśmy o wspólne zdjęcie- Łukasz jak zawsze udawał, że jest w kadrze, a załapał się tylko kawałek jego dłoni.



I minuta dla sponsora!



Zaczęło się! Najtrudniejszy odcinek trasy- jazda wałami wzdłuż Widawy przez wyrośnięte chaszcze :D



Chwila odpoczynku od parzących po łydkach pokrzyw...



Aby znów wjechać w haBAZIE :)





Takie ładne mam kwiatkiiiiii!



"TU jest dziura!"- nie wiem czy Pani Ania zdawała sobie jak dwuznacznie zabrzmiało to zdanie odnośnie SPODENEK :D



Łąki nad Widawą- położyć się i patrzeć w chmury. Marzyć, ładować baterie na słońcu, spać, przytulać się, przyglądać obłokom, odganiać robale, głaskać biedronki, wyrywać komarom skrzydełka, słuchać ptaków i koników polnych!





Dojechaliśmy do punktu wycieczki numer 2- Pałac Glitterów. "(...)ze względu na konieczność posiadania wolnego przedpola i ostrzału, wysadzono w powietrze. Wykonała te czynności grupa kpt. Möllera w końcu 1944 roku, przed podejściem żołnierzy radzieckich z 294 Dywizji Piechoty na przedpole obrony."



Witał nas radośnie OBRONNY owczarek (?), który nie odstępował nas na krok :)



Jest i Aga- nasz przewodnik :)



Dostaliśmy skserowane zdjęcia pałacu z okresów jego świetności oraz porcję wiedzy historycznej na jego temat :)



Widoczne na poniższym zdjęciu zamurowane kolumny:





To (prawdopodobnie)) kolumny przy wejściu z poniższej fotografii:



Posadzka nie do zdarcia!



Schodzimy do piwnicy- uhuhuu będzie strasznie!





W piwnicy znajdują się zamurowane przejścia, przez które zapewne można się przedostać do podziemnych korytarzy. Póki co nie było nam dane pobuszować w niezbadanych terenach. Może kiedyś :)







W końcu! Kiełbasy na ruszt i wygłodniali szarpiemy mięsko jak Reksio szynkę!



Zachowany fragment podłogi:





Lustrzane odbicie kafelek w cemencie:



Villeory&Boch;!





"Rodzina Bochów od 1748(!) zajmowała się produkcją chińskiej porcelany i ceramiki i działa do dziś(!) pod firmą Villeroy & Boch." Eugene Boch- piąte pokolenie rodziny Bochów- załapał się jeszcze na portret malowany ręką postimpresjonistycznego mistrza Vincenta Van Gogh'a. Wtedy jeszcze nie wiedział ile warta będzie jego twarz uwieczniona na tym obrazie... Dziś obraz znajduje się w paryskim Musée d'Orsay.


Najpiękniejsze :D



A teraz wyobraźcie sobie, że stoimy pod tarasem na dolnym zdjęciu...:













Współwłaściciel nie odstępował nas na krok :D



Kiedyś był taras...



Aga snuje opowieści... :)



Oryginalne pałacowe drzwi!



Pomyślcie ile rąk tej klamki dotykało! Ilu ludzi ona pamięta...



Podłogi- również zachowane z pałacu.





Czas nagli, więc kończymy wizytę na ulic Fryzjerskiej, żegnamy się z gospodarzami i ruszamy w drogę.

Kościół św. Anny



To teraz ekspresem do Darłówka :D





Milicjanci stali z suszarkami...



Pogoda była idealna! 24 stopnie, słońce czasem chowające się za Cumulusami, delikatny wiatr. Lepiej być nie mogło :)



Za mostem Milenijnym po kolei odłączali się poszczególni uczestnicy wyprawy. Wszyscy dojechali cali i zdrowi. Wymęczeni- cała wycieczka trwała prawie 5 godzin. Dystans przejechany: 32 km i więcej ("Więcej" czyli dojazd do miejsca spotkania i powrót do domu).

Z racji tego, że skorzystaliśmy z możliwości zrobienia ogniska odpadł nam trzeci punkt wyprawy, jakim był Las Osobowicki. To już będzie celem na kolejną rowerową sobotę.

Podsumowując: wyjazd BARDZO udany. Trasa ciekawa, zmienna nawierzchnia, wspaniali ludzie i nie do końca zbadane tereny Zamku Reiterburg. Serdecznie polecam zobaczyć na żywo jak to wszystko wygląda- przed wtargnięciem na teren posiadłości uprasza się o zgłoszenie do Agi, która mieszka tuż obok niezamieszkanych pozostałości. Chętnie co nieco opowie, oprowadzi i ugości jak należy :)


Jako że do mety dotarliśmy z poślizgiem, a miałam jechać na konwencję Zumby, aby wziąć udział w pokazie Cuban Salsa Fit- nie zdążyłam dojechać do Torresów na czas, aby nauczyć się układu. Mogłam w zasadzie wziąć udział w konwencji, ale szczerze mówiąc- opadałam z sił. Potrzebowałam czasu dla siebie, czasu na obrobienie zdjęć i zrobienie relacji z wyprawy.

W drodze powrotnej zaczepiła mnie pod wiaduktem na Psim Polu pani w średnim wieku pytając o drogę do CH Korona. Pojechałam z nią kawałek do końca ulicy Sycowskiej tłumacząc, dlaczego nie należy jechać tuż przy ekranach akustycznych (porozbijane szkła). Przy okazji słysząc jak świergoli jej zardzewiały łańcuch nie mogłam zapomnieć o posiadanym oleju wazelinowym, który mi zalał pół sakwy. Nasmarowałam jej łańcuch, zrobiłam wykład na temat zapięć do rowerów, kilka wątków (nie tylko rowerowych) jeszcze poruszyłyśmy i się rozjechałyśmy. Bardzo miła, wygadana kobieta i jej rower:


komentarze
Dziękuję Wszystkim za przybycie i zapraszam ponownie, sezon nadal trwa! Rozbudowaliśmy menu, szczegóły zna Madzia. Aga - 09:49 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj
Madziu- co do koka to po prostu olałam kask, bo chciałam twarz poopalać :D
maratonka
- 09:20 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj
Początkowo saszetka była na swoim miejscu, tj. pasie, ale wybitnie zaczęła mi przeszkadzać, stąd pomysł przypięcia jej na kierownicy.

Spadochronu nie miałam, ale koc, buty, ubrania, olej, fluid, puder, apteczkę, tabletki bla bla bla...

Mors- organizując wycieczkę przyda się mieć jeszcze apteczkę, narzędzia i coś do jedzenia (chyba, że Ty jadasz co 5 godzin jeżdżąc na mono ;)). Foty były, ale jchaliśmy tą samą drogą, więc je powieliłam!
A z Ciebie niezły. Srom ;)

tomekoko- tup! Tupnij jeszcze!
maratonka
- 23:24 niedziela, 24 czerwca 2012 | linkuj
Omg, ale dociążyłaś ten rower :p Co ty, spadochron ze sobą wzięłaś?

I jeszcze pytanie techniczne, jak ty na tego koka kask założyłaś? ;)
magdafisz
- 08:36 niedziela, 24 czerwca 2012 | linkuj
Wpis musiał Ci zająć niewiele mniej czasu niż ta wycieczka. ;]
Co Wy z tymi bagażami? Na 70km wystarczy sama komórka, ewent. ze 2 zł jak jest gorąc. ;p
Foty milicji i św Anny już były. ;p
A Aga ma niezłe zasoby. Wiedzy. ;)
mors
- 01:30 niedziela, 24 czerwca 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wczet
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum