Brzeg Dolny, Lubiąż
Sobota, 16 czerwca 2012 | dodano:20.06.2012
Km: | 127.37 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:52 | km/h: | 21.71 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 30.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
"Umówiłam się z nimi na dziewiątą
Tak mi do nich tęskno już"
Nie było mi tęskno, bo nawet nie mogłam na nich poczekać. Biker81 AKA szybki Bill pojawił się już za piętnaście dziewiąta, a Zielony spóźnił się 5 minut. Co i tak nie uratowało go przed 15 minutami czekania na księżniczkę (tak, tak- o mnie mowa). Biorąc pod uwagę niecałe 5 godzin snu i późną pobudkę- czuje się w pełni usprawiedliwiona. POZA tym gwiazdy zawsze przychodzą na końcu, czyż nie? :P
Ruszyliśmy. Nie było co zahaczać o Trzebnicę, więc od razu w stronę Obornik. A myślałam, ze prawdziwy ninja z mapy nie korzysta, a tu proszę. Ledwo wyjechaliśmy i już Bikerafała dopadły wątpliwości:
Niektórzy zarobili tego dnia w twarz z liścia...
Mężczyźni jak to mężczyźni- urodzeni daltoniści. Co za różnica czy czerwone czy zielone. A potem się dziwić skąd u mnie problem z rozróżnieniem kolorów. Kto z nimi przystaje daltonistą się staje!
Przejeżdżaliśmy przez Dolinę Muminków.
Migotka cisnęła w nas kamieniami, a Paszczak pielęgnował swoje rabatki- nigdy dziada nie lubiłam.
Po drodze minęliśmy Włóczykija, którego chcieliśmy podwieźć, ale odmówił przejażdżki na ramie. Ryjek za to chciał, ale my go nie chcieliśmy. Nieco zbłądziliśmy i natrafiliśmy na Bobka:
Z obawy przed spotkaniem z Buką
Opuszczamy jak najszybciej Dolinę Muminków
I zajeżdżamy do:
Na ryneczku przerwa na LUNCH
Beztroskie dzieciństwo...:)
piJEMY czekoladę (Biker, masz coś na ustach :D)
Temperatura nie rozpieszcza
Dlatego chłodzimy się z przodu
I z tyłu (wiem, co najmniej dziwnie to wygląda)
Potem czyścimy moje okulary. Jako że Bikerowe Rafałowe chusteczki miały jakiś badziewny balsam, który tworzył smugi na moich szkłach Zielony się zdenerwował i poszedł kupić serwetki :D A cały proces pucowania trwał z 20 minut.
Chłopaki się wspierają. Szkoda tylko, żeś Zielony nie pomógł temu biednemu chłopaczkowi na składaku. Pewnie mało nie wyzionął ducha próbując Cię wyprzedzić :P
"Tam jedziemy za tydzień!"
Król Artur i rycerze okrągłego stołu już czekają. A nie, to nie ten zamek...
Kruwitz :P
Cuuuuuuuuukier! Ile by z tego muffinek można upiec!
Są i KSIĄŻĘTA
Zabudowania nieudostępnione do zwiedzania czyli zakazany owoc smakuje najlepiej.
Limuzyny już czekają
Kościół w Szczepanowie
Ławka dla rowerów, chodnik dla bikerów :D
Bo teraz krasnale już nie są w modzie. Teraz są ogrodowe DIZNOAURY.
Dom Dizonaura
Godzina 18.00 okolice stadionu- gwarno się zaczynało robić.
Za późny śmy dojechali, Biker nas opuścił i grzaliśmy z Zielem do mnie. Nie wiem jak ja to zrobiłam, ale w 40 minut się ogarnęłam i dołączyłam do dziewczyn:
Dzikie tłumy wylały się po meczu ze strefy kibica:
A eins zwei polizei nie została skierowana na kierowanie ruchem- co tam, autobus poczeka aż będzie pusto.
W niedzielę jedziemy na Sobótkę. Można się przeczepić. Z nami Sobótkę poznasz z innej strony :P
I dzięki tej wycieczce "Dzień bez stanika" został pomnożony przez 3- przez kolejne 3 lata nie muszę obchodzić. A mówiła mama "Posmaruj się kremem z filtrem"... Kto by tam mamy słuchał. :]
W niedzielę jedziemy na Sobótkę. Można się przeczepić. Z nami Sobótkę poznasz z innej strony :P
Tak mi do nich tęskno już"
Nie było mi tęskno, bo nawet nie mogłam na nich poczekać. Biker81 AKA szybki Bill pojawił się już za piętnaście dziewiąta, a Zielony spóźnił się 5 minut. Co i tak nie uratowało go przed 15 minutami czekania na księżniczkę (tak, tak- o mnie mowa). Biorąc pod uwagę niecałe 5 godzin snu i późną pobudkę- czuje się w pełni usprawiedliwiona. POZA tym gwiazdy zawsze przychodzą na końcu, czyż nie? :P
Ruszyliśmy. Nie było co zahaczać o Trzebnicę, więc od razu w stronę Obornik. A myślałam, ze prawdziwy ninja z mapy nie korzysta, a tu proszę. Ledwo wyjechaliśmy i już Bikerafała dopadły wątpliwości:
Niektórzy zarobili tego dnia w twarz z liścia...
Mężczyźni jak to mężczyźni- urodzeni daltoniści. Co za różnica czy czerwone czy zielone. A potem się dziwić skąd u mnie problem z rozróżnieniem kolorów. Kto z nimi przystaje daltonistą się staje!
Przejeżdżaliśmy przez Dolinę Muminków.
Migotka cisnęła w nas kamieniami, a Paszczak pielęgnował swoje rabatki- nigdy dziada nie lubiłam.
Po drodze minęliśmy Włóczykija, którego chcieliśmy podwieźć, ale odmówił przejażdżki na ramie. Ryjek za to chciał, ale my go nie chcieliśmy. Nieco zbłądziliśmy i natrafiliśmy na Bobka:
Z obawy przed spotkaniem z Buką
Opuszczamy jak najszybciej Dolinę Muminków
I zajeżdżamy do:
Na ryneczku przerwa na LUNCH
Beztroskie dzieciństwo...:)
piJEMY czekoladę (Biker, masz coś na ustach :D)
Temperatura nie rozpieszcza
Dlatego chłodzimy się z przodu
I z tyłu (wiem, co najmniej dziwnie to wygląda)
Potem czyścimy moje okulary. Jako że Bikerowe Rafałowe chusteczki miały jakiś badziewny balsam, który tworzył smugi na moich szkłach Zielony się zdenerwował i poszedł kupić serwetki :D A cały proces pucowania trwał z 20 minut.
Chłopaki się wspierają. Szkoda tylko, żeś Zielony nie pomógł temu biednemu chłopaczkowi na składaku. Pewnie mało nie wyzionął ducha próbując Cię wyprzedzić :P
"Tam jedziemy za tydzień!"
Król Artur i rycerze okrągłego stołu już czekają. A nie, to nie ten zamek...
Kruwitz :P
Cuuuuuuuuukier! Ile by z tego muffinek można upiec!
Są i KSIĄŻĘTA
Zabudowania nieudostępnione do zwiedzania czyli zakazany owoc smakuje najlepiej.
Limuzyny już czekają
Kościół w Szczepanowie
Ławka dla rowerów, chodnik dla bikerów :D
Bo teraz krasnale już nie są w modzie. Teraz są ogrodowe DIZNOAURY.
Dom Dizonaura
Godzina 18.00 okolice stadionu- gwarno się zaczynało robić.
Za późny śmy dojechali, Biker nas opuścił i grzaliśmy z Zielem do mnie. Nie wiem jak ja to zrobiłam, ale w 40 minut się ogarnęłam i dołączyłam do dziewczyn:
Dzikie tłumy wylały się po meczu ze strefy kibica:
A eins zwei polizei nie została skierowana na kierowanie ruchem- co tam, autobus poczeka aż będzie pusto.
W niedzielę jedziemy na Sobótkę. Można się przeczepić. Z nami Sobótkę poznasz z innej strony :P
I dzięki tej wycieczce "Dzień bez stanika" został pomnożony przez 3- przez kolejne 3 lata nie muszę obchodzić. A mówiła mama "Posmaruj się kremem z filtrem"... Kto by tam mamy słuchał. :]
W niedzielę jedziemy na Sobótkę. Można się przeczepić. Z nami Sobótkę poznasz z innej strony :P
komentarze
no niestety wyrównać później będzie ciężko.A z tym zrzucaniem to dziwnie brzmi prawie jak u węża ;)
oktan - 09:12 piątek, 22 czerwca 2012 | linkuj
maratonka spróbuj może zsiadłym mlekiem jak ja się poparzyłam to mi pomogła
oktan - 11:00 czwartek, 21 czerwca 2012 | linkuj
Aż słyszę skwierczenie, gdy patrzę na ostatnią fotę :>
szarlotka - 10:56 środa, 20 czerwca 2012 | linkuj
Komentuj