Pałac Glitterów, zamek Reiterburg, grodzisko
Piątek, 15 czerwca 2012 | dodano:15.06.2012Kategoria Zamki i pałace Dolnego Śląska
Km: | 50.00 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:54 | km/h: | 17.24 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 21.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Co te WIŚNIE w sobie mają, że muffinki jak DĄB stają?!
Czego brakuje czekoladzie, że sile grawitacji ulegają?!
Dzisiaj to mi wyszły bardziej placki niż muffinki, prawie nie urosły. Dalej ich nie rozgryzłam, kaKAŁOWE bitches. Klapciochy jedne.
Dziś przed pracą postanowiłam zaznajomić się z trasą wycieczki klubowej, której przewodniczyć będę w następną sobotę. Odebrałam koszulkę reklamową. Prezentacja kiedy indziej.
Ruszyłam do Parku Sołtysowickiego rzucić okiem na ruiny grodu, znaleźć tego jednego drewnianego Pana Pala, który stoi gdzieś samotnie, ale czas mnie naglił i nie spotkałam się dzisiaj z Panem Palem. Następnym razem.
Jazda od Mostu Sołtysowickiego wzdłuż Widawy wałami do ulicy Sułowskiej- nie oceniłabym tej trasy jako łatwej, ale nie będę tego podciągać pod poziom MEDIUM, bo się wystraszą babki i żadna ze mną nie pojedzie :D Wały wzdłuż Widawy rzadko uczęszczane stąd 4 km jazdy po wśród wysokich BAZI i po kępach trawy. Trochę je wytrzęsie, po nogach pogłaszcze, ale musi być różnorodność trasy :P
Docieram do ulicy Fryzjerskiej, na której znajdują się ruiny Pałacu Glitterów (zamek Reiterburg). Z jednej strony teren ogrodzony, z drugiej płotu brak i znaku "Teren prywatny" również. Wykorzystuję ten fakt dokonuje wtargnięcia na teren. Po upewnieniu się, że nic mi nogi nie odgryzie krzątam się między pozostałościami pałacu i robię zdjęcia:
W pewnym momencie niewiasta do mnie krzyczy "A co pani tu robi, to jest teren prywatny!". Głupa rżnę :), że nie wiedziałam, że nie było ani płotu ani znaku. Podchodzę do właścicielki ziemi, która okazała się na tyle w porządku, że zaoferowała się jako przewodnik tych terenów podczas mojej wycieczki. Opowie historię zamku, pokaże nam zdjęcia z okresu jego świetności i wprowadzi do podziemi. Gratki!
Jak się dowiedziałam cały czas próbują uprzątnąć tamten teren, zabezpieczyć pozostałości i udostępnić do zwiedzania, aczkolwiek długa droga ku temu. Umówiłam się z Agnieszką (powiedział, że też na rowerze jeździ, więc od razu na ty przeszłyśmy:)) na sobotę 23. na zwiedzanie tego co pozostało z pałacu po jego wysadzeniu. Dziś czas naglił, więc nic więcej się dowiedzieć o nim nie zdążyłam.
Do pracy dojechałam akurat 10 minut przed zmianą, czas idealnie wyliczony. Jak ze mnie taki rachmistrz to chyba się minęłam z powołaniem i na politechnice powinnam być (:
Co? WIADRO!
Kościół św. Anny
Eins, zwei... MILIZEI?!
Droga powrotna przez Sołtysowice- w poszukiwaniu alternatywnej drogi do i z pracy :)
Jakby sprzedać taki dom- ile można by za ta kasę rowerów kupić! A ile świata przejechać!
Jeszcze mi został ostatni obiekt do wybadania przed wycieczką- las Osobowicki. Z tego co widziałam na zdjęciach- jest czego szukać między drzewami. Ence pENce już zacieram rENce!
Czego brakuje czekoladzie, że sile grawitacji ulegają?!
Dzisiaj to mi wyszły bardziej placki niż muffinki, prawie nie urosły. Dalej ich nie rozgryzłam, kaKAŁOWE bitches. Klapciochy jedne.
Dziś przed pracą postanowiłam zaznajomić się z trasą wycieczki klubowej, której przewodniczyć będę w następną sobotę. Odebrałam koszulkę reklamową. Prezentacja kiedy indziej.
Ruszyłam do Parku Sołtysowickiego rzucić okiem na ruiny grodu, znaleźć tego jednego drewnianego Pana Pala, który stoi gdzieś samotnie, ale czas mnie naglił i nie spotkałam się dzisiaj z Panem Palem. Następnym razem.
Jazda od Mostu Sołtysowickiego wzdłuż Widawy wałami do ulicy Sułowskiej- nie oceniłabym tej trasy jako łatwej, ale nie będę tego podciągać pod poziom MEDIUM, bo się wystraszą babki i żadna ze mną nie pojedzie :D Wały wzdłuż Widawy rzadko uczęszczane stąd 4 km jazdy po wśród wysokich BAZI i po kępach trawy. Trochę je wytrzęsie, po nogach pogłaszcze, ale musi być różnorodność trasy :P
Docieram do ulicy Fryzjerskiej, na której znajdują się ruiny Pałacu Glitterów (zamek Reiterburg). Z jednej strony teren ogrodzony, z drugiej płotu brak i znaku "Teren prywatny" również. Wykorzystuję ten fakt dokonuje wtargnięcia na teren. Po upewnieniu się, że nic mi nogi nie odgryzie krzątam się między pozostałościami pałacu i robię zdjęcia:
W pewnym momencie niewiasta do mnie krzyczy "A co pani tu robi, to jest teren prywatny!". Głupa rżnę :), że nie wiedziałam, że nie było ani płotu ani znaku. Podchodzę do właścicielki ziemi, która okazała się na tyle w porządku, że zaoferowała się jako przewodnik tych terenów podczas mojej wycieczki. Opowie historię zamku, pokaże nam zdjęcia z okresu jego świetności i wprowadzi do podziemi. Gratki!
Jak się dowiedziałam cały czas próbują uprzątnąć tamten teren, zabezpieczyć pozostałości i udostępnić do zwiedzania, aczkolwiek długa droga ku temu. Umówiłam się z Agnieszką (powiedział, że też na rowerze jeździ, więc od razu na ty przeszłyśmy:)) na sobotę 23. na zwiedzanie tego co pozostało z pałacu po jego wysadzeniu. Dziś czas naglił, więc nic więcej się dowiedzieć o nim nie zdążyłam.
Do pracy dojechałam akurat 10 minut przed zmianą, czas idealnie wyliczony. Jak ze mnie taki rachmistrz to chyba się minęłam z powołaniem i na politechnice powinnam być (:
Co? WIADRO!
Kościół św. Anny
Eins, zwei... MILIZEI?!
Droga powrotna przez Sołtysowice- w poszukiwaniu alternatywnej drogi do i z pracy :)
Jakby sprzedać taki dom- ile można by za ta kasę rowerów kupić! A ile świata przejechać!
Jeszcze mi został ostatni obiekt do wybadania przed wycieczką- las Osobowicki. Z tego co widziałam na zdjęciach- jest czego szukać między drzewami. Ence pENce już zacieram rENce!
komentarze
Widawa to moje osiedle ;) Jakbyś poszła za most to w lasku jest tablica RUINY GRODU aczkolwiek ruin tam nie widać poza górką piachu - może pod nim?
Kasiek - 22:00 sobota, 20 lipca 2013 | linkuj
"Squat, (spolszczane skłot) – opuszczone pomieszczenie lub budynek, zajęty, przeważnie, bez zgody właściciela. Squatersi (tj. osoby zajmujące nielegalnie budynek) swoje postępowanie tłumaczą tym, iż uważają, że prawo do zaspokojenia swojej potrzeby jest ważniejsze od prawa, w tym czyjegoś prawa własności" za wiki.
Nysa świetna. Jako żywo przywodzi na myśla czasy Czernobyla, popularnych i białej gumowej pałki, hihi... marcin0604 - 15:18 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj
Nysa świetna. Jako żywo przywodzi na myśla czasy Czernobyla, popularnych i białej gumowej pałki, hihi... marcin0604 - 15:18 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj
To wcześniej, to o pałacu ;-)
A Las Osobowicki - perełka! WrocNam - 03:21 sobota, 16 czerwca 2012 | linkuj
A Las Osobowicki - perełka! WrocNam - 03:21 sobota, 16 czerwca 2012 | linkuj
Nawet nie wiedziałem, że coś takiego mam prawie pod pracowym nosem. Dzięki za info.
WrocNam - 03:20 sobota, 16 czerwca 2012 | linkuj
Przypomina mi się pewna reklama:
"Maratonka nie pyta, czy coś się dzieje.
To Ona się dzieje."
;) mors - 00:11 sobota, 16 czerwca 2012 | linkuj
Komentuj
"Maratonka nie pyta, czy coś się dzieje.
To Ona się dzieje."
;) mors - 00:11 sobota, 16 czerwca 2012 | linkuj