Maratońska masakra dzidą elektryczną
Środa, 16 maja 2012 | dodano:16.05.2012
Km: | 35.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:48 | km/h: | 19.83 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Ale żem sobie wpis zrobiła! Dałam dodaj i mi się usunęło- a zawsze w wordzie zapisuję, tylko dzisiaj się nie chciało :D
4 sytułejszyn dzisiaj miałam takie, że zdałby się tasak, siekiera, dzida i dog francuski lub bullmastiff.
1. Odkroić ozór pyskatej kobiecie próbującej mi wejść pod koła, co na moje "Tu jest DDR" wysuwała argumenty:
- Tu nie ma DDR (pokazałam jej namalowany rower)
- Tu jest przystanek (pokazałam jej chodnik obok gdzie jest przystanek)
- "Chciałam zrobić krok, nie mogę?! (-.-')
- Chcę stanąć w cieniu! (to niech pani stanie ZA DDR na trawie)
- Będę stać gdzie chcę!
2. Rabnąć siekierą w maskę samochodu babie, która zatrzymała się na podporządkowanej przed DDR, a kiedy już prawie ją minęłam dodała gazu i zahaczyła maską o moje tylne koło i odjechała jak gdyby nic. Wypięłam się z SPD i utrzymałam równowagę.
3. Wbić dzidę w babę, która stała na środku DDR WIDZĄC mnie z daleka jak jadę. Spacerowała sobie tym środkiem, a im bliżej byłam to ona się zatrzymała, stała i patrzyła na mnie. Nawet nie drgnęła gdy tuż obok niej przejechałam. Pewnie lubi takie zabawy kto pierwszy ustąpi.
4. Puścić na babę z trzema pieskami radosnego psa rasy bullmastiff- jeden z najbardziej śliniących się co by się o nią powycierał.
Pieski małe trzy szły prawie po DDRze,
maratonka jechała spokojnie na rowerze,
nagle jeden pod koło się ładuje,
klocki na obręczy zaciskam i hamuję.
-Gdzie psy smycz mają?- pytanie zadałam
-A co Cię to obchodzi?- od baby usłyszałam
-Następnym razem mogę nie zdążyć zahamować
I pani psa mogę niechcący staranować.
-Tylko spróbuj!- kurwiki w oczach miała
Z wielką trudnością się wysławiała.
Ale za to jeden miły kierowca, który na pasach wcale nie musiał mnie puszczać, ale uczynił to- rekompensuje wszystkie powyższe zdarzenia :)
A mój temat pracy MGR- jeszcze do dopracowania, ale sensem pracy będzie "Historia tras rowerowych w powiecie trzebnickim oraz ich walory kulturowe." Generalnie przez całą pracę magisterska się przetoczę :D
A to moi idole- chyba najlepsza z ich akcji to UŻYWANIE SŁUCHAWEK NIE BOLI. Ale żeby było tematycznie- w poniższym wygrywa parking dla rowerów :D
4 sytułejszyn dzisiaj miałam takie, że zdałby się tasak, siekiera, dzida i dog francuski lub bullmastiff.
1. Odkroić ozór pyskatej kobiecie próbującej mi wejść pod koła, co na moje "Tu jest DDR" wysuwała argumenty:
- Tu nie ma DDR (pokazałam jej namalowany rower)
- Tu jest przystanek (pokazałam jej chodnik obok gdzie jest przystanek)
- "Chciałam zrobić krok, nie mogę?! (-.-')
- Chcę stanąć w cieniu! (to niech pani stanie ZA DDR na trawie)
- Będę stać gdzie chcę!
2. Rabnąć siekierą w maskę samochodu babie, która zatrzymała się na podporządkowanej przed DDR, a kiedy już prawie ją minęłam dodała gazu i zahaczyła maską o moje tylne koło i odjechała jak gdyby nic. Wypięłam się z SPD i utrzymałam równowagę.
3. Wbić dzidę w babę, która stała na środku DDR WIDZĄC mnie z daleka jak jadę. Spacerowała sobie tym środkiem, a im bliżej byłam to ona się zatrzymała, stała i patrzyła na mnie. Nawet nie drgnęła gdy tuż obok niej przejechałam. Pewnie lubi takie zabawy kto pierwszy ustąpi.
4. Puścić na babę z trzema pieskami radosnego psa rasy bullmastiff- jeden z najbardziej śliniących się co by się o nią powycierał.
Pieski małe trzy szły prawie po DDRze,
maratonka jechała spokojnie na rowerze,
nagle jeden pod koło się ładuje,
klocki na obręczy zaciskam i hamuję.
-Gdzie psy smycz mają?- pytanie zadałam
-A co Cię to obchodzi?- od baby usłyszałam
-Następnym razem mogę nie zdążyć zahamować
I pani psa mogę niechcący staranować.
-Tylko spróbuj!- kurwiki w oczach miała
Z wielką trudnością się wysławiała.
Ale za to jeden miły kierowca, który na pasach wcale nie musiał mnie puszczać, ale uczynił to- rekompensuje wszystkie powyższe zdarzenia :)
A mój temat pracy MGR- jeszcze do dopracowania, ale sensem pracy będzie "Historia tras rowerowych w powiecie trzebnickim oraz ich walory kulturowe." Generalnie przez całą pracę magisterska się przetoczę :D
A to moi idole- chyba najlepsza z ich akcji to UŻYWANIE SŁUCHAWEK NIE BOLI. Ale żeby było tematycznie- w poniższym wygrywa parking dla rowerów :D
komentarze
A ja poruszę kwestię konfliktu rowerzysta-pieszy z nieco innej strony. Piesi na ścieżkach są irytujący, owszem ALE równie irytujący są (przynajmniej dla mnie) przeciskający się po chodnikach rowerzyści co chwila wołający "przepraszam" albo dzwoniący dzwonkami gdy idę sobie z dziewczyną na spacer. Mowa oczywiście o chodniku a nie ścieżce czy trakcie pieszo-rowerowym (gdzie z resztą na tym drugim pierwszeństwo ma pieszy). Miejsce roweru jest przede wszystkim na ścieżce, jak ścieżki nie ma to NA ULICY a jak przepisy zabraniają to dopiero wówczas na chodniku, gdzie taki rowerzysta powinien się czuć jak mysz w piwnicy pełnej kotów, a nie odwrotnie. Całe szczęście coraz więcej ludzi zaczyna w miastach korzystać także z normalnych ulic i przełamują swój strach lub nieobycie z przepisami. Z resztą jazda rowerem po chodnikach (wiem, że od pewnego czasu legalna) jest zaprzeczeniem idei roweru w mieście jako szybkiego środka komunikacji konkurencyjnego do aut czy autobosów. Jadąc do pracy ulicami pokonuję dystans w 20 minut. Jadąc chodnikiem straciłbym co najmniej dwa razy więcej czasu.
maccacus - 21:49 środa, 23 maja 2012 | linkuj
maccacus - 21:49 środa, 23 maja 2012 | linkuj
Eee na BS raczej same cudowne, wysportowane kobiety, więc bez obaw (:
Z tych cudownych :P - 17:20 czwartek, 17 maja 2012 | linkuj
Zaczynam się bać :D Od teraz muszę uważać na to co piszę w komentarzach :D
Kenhill - 15:13 czwartek, 17 maja 2012 | linkuj
czy to zbieg okoliczności, że we wszystkich 4 sytuacjach były to panie?
Gość - 18:16 środa, 16 maja 2012 | linkuj
Komentuj