Szczęście jest wyborem!

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Prenumeratorzy bloga

wszyscy znajomi(68)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maratonka.bikestats.pl
wezyrStatystyki zbiorcze na stronę

linki

Bende ich KLNONĆ!

Poniedziałek, 14 maja 2012 | dodano:14.05.2012
Km:58.69Km teren:0.00 Czas:02:55km/h:20.12
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Trek 7100
I to przez następne półtora roku + pół roku obsuwy nim wyremontują Psie Pole.

OSOBIŚCIE mam w dupie korki, które przez durnowate wytyczenie objazdów są już nie tylko w okolicach Psiego Pola, ale przeniosły się na Wojnów. Rower mym wybawcą jest, ale po prostu gul mi lata, oczy krwią zachodzą, piana z pyska leci, jak sobie pomyślę, że przez PÓŁTORA roku, 19 MIESIĘCY mam ja jeździć tym DDRem! Dopóki był tam niewinny przystanek eNŻet to mi nie szkodził. Ale w momencie, kiedy robi się on jeden z GÓWNIEJSZYCH przystanków na Psim Polu, to możecie sobie wyobrazić, co się na DDRze dzieje- tempe człowieki- sami, z psami, z wózkami, laskami tylko MÓZGÓW zapomnieli zabrać!

Sielankowy poniższy obraz niech Was nie zmyli- zrobione tuż po odjeździe autobusu, a i tak już jeden co mózgu z domu nie zabrał się PANOSZY za krzakami.



Pomyślą sobie co poniektórzy- problem baba robi, przecież ulica obok... Powiadam Wam, żebyście nie myśleli więc. Ulica jest- POWIEDZMY że w ostateczności jadąc z w stronę centrum mogę na nią zjechać, ale co przy jeździe na Zakrzów, gdzie z wiaduktu sunęłam sobie zawsze aż przeciąg w uszach ponad 40 km/h. Jeżeli te bezmózgie homo-nie-sapiens sądzą, że będę tam hamować do 10 km/h dzwonić dzwoneczkiem i dziękować, że mi ustąpili to się mylą, OOOOOOOOJ się mylą! I boleśnie się przekonają o tym, że DDR to DDR, a nie przedłużenie chodnika K jego mać! Działają na mnie jak czerwona płachta na byka! (btw- byki nie widzą koloru czerwonego, podobnie jak CZŁOWIEKI DDRów)

Już dzisiaj zjeżdżałam z tego wiaduktu. Nie powiem, żebym pokojowo była nastawiona, a wręcz przeciwnie- CIĄGŁAM i CISŁAM moje SPD co by jeszcze swą frustrację rozładować. Gardło z chrypką, ale moje UWAGAAAAAAAAAAAAAA całkiem nieźle wyszło. Z tym że NIKT, NIKT, NIKT a NIKT na to nie zareagował, tylko stado baranów dalej stało i jak bezmózgi patrzyły się w drugą stronę. Tak z 30 km/h na liczniku było, dzisiaj obyło się bez ofiar.

Jeden, mały pozytywny aspekt remontu- przynajmniej mnie żaden zjeżdżający ze środkowego pasa pajac nie rozjedzie...





I jeszcze jakiś autobusokierowca prawie mnie dzisiaj na krawężnik zepchnął- wyprzedzał na skrzyżowaniu co raz mocniej do prawej zjeżdżając. A zrobił to tylko po to, żeby 10 m dalej w korku stanąć. Gdybym nie zahamowała i nie puściła pajaca to by się o mnie otarł. ZJEB dnia dzisiejszego nr 1, a nr 2...

Jak sobie cudownym asfaltem za Krzyżanowicami jechałam w stronę Pasikurowic słyszę grzeje za mną blachosmród. Z naprzeciwka jedzie następny. Ten z tyłu ciśnie, nie słyszę żeby zwalniał. Jak mnie nie wyprzedzi grzejąc setą co najmniej- i to w momencie mijania tego z naprzeciwka- to mi się cisnęło na usta... Mniejsza z tym co mi się cisnęło- można się domyślić. Bo na dupie samochodu naklejkę sobie przykleił SUBARU to myśli, że rajdowiec z niego! A że takie MENDY wyczuwam na odległość zjechałam maksymalnie do prawego pasa, w zasadzie jechałam po nim, co chyba było błędem. Raczej powinnam jechać środkiem, to przynajmniej nie miał by szans i pocisnąłby po hamulcach! (a przynajmniej miałabym taką nadzieję, że nie zrobi ze mnie maratonki w wymiarze 2D)

Cóż- dzień niezbyt spokojny, ale i tak lepszy niż wczoraj.Zastanawiam się jak postąpić z tym stadem baranów na mojej DDR.
a) olać i liczyć od 10 za każdy razem gdy tamtędy przejeżdżam
b) jechać ile pary w nogach i hamować z piskiem opon tuż przed, może nawet musnąć przednia oponą (trochę szkoda klocków i opon)
c) dzwonić do SM albo dać cynk POLIZEI, że więcej mandatów tam wlepią, aniżeli na Grunwaldzie za przechodzenie na czerwonym
d) nie zwalniać i bawić się w slalom z ryzykiem zaliczenia któregoś pieszego- z tym że jak znowu to będzie babcia to mogę ją wysłać na tamten świat
e) stawać i prawić morale bezmógim, tłumaczyć różnicę między DDR, a chodnikiem (i tak do usranej śmierci można...)
f) kupić air zound i podjeżdżać spokojnie, tuz za głową przystawić i tRĄBNĄĆ!!!
g) przymocować widły do kierownicy





I tak już dla uspokojenia- chmurzyło się, groźnie wyglądało, ale nic nie padało...




Patrzcie jak Japońce grzecznie reagują na dźwięk dzwonka- w Polsce to by nie zdało egzaminu. Nawet na ruchomych schodach schodzą na bok :D

&feature=related

komentarze
powiem tak: Mieszkam na śródmieściu i jak w tamtym roku robiłem nocki w DHL-u (za Psim Polem, tuż przed Długołęką), to jedyny fragment gdzie przydawało mi się mocne oświetlenie to właśnie Psie Pole. Naprawdę beznadziejna droga, a szkoda bo niedługo wakacje i fajnie by było rowerkiem na basen Kłokoczyce skoczyć :)
BoloYeung
- 20:07 wtorek, 15 maja 2012 | linkuj
szarlotka- też myślałam, żeby w ten sposób interweniować. Spróbuje, najwyżej bez powodzenia będzie. Ale to najrozsądniejszy póki co i najbardziej pokojowy sposób na złagodzenie sytuacji.

kolarstwo- nie bardzo wiem jak mam skomentować Twój komentarz, więc pozostawię go bez komentarza. Ja chyba nie rozumieć polski...


tomekoko- u nas kultury brak, ale nie tylko w relacji pieszy-rowerzysta-kierowca. Raczej taka mentalność Polaków, żeby narzekać i się wściekać, a nie czasem uśmiechnąć i przyznać do błędu. I piszę tu ogólnie, nie akurat o zaistniałej we wpisie sytuacji. W Niemczech jak w Niemczech, ale słyszałeś ten (ponoć) autentyczny dowcip z Holandii?:

-Po czym poznać Polaków?
-Chodzą po drodze dla rowerów.

Kenhill- po Twoim pierwszym komentarzu czuję wreszcie zrozumienie... ;)

limit- myślałam o tym intensywnie, ALE to chyba jest jedynie dobry sposób na zemstę. Bo jak z daleka zacznę trąbić to i tak albo nie zareagują, albo zareagują w takim tempie, że i tak będę musiała zwolnić. Jeżeli myślę o takim sprzęcie to widzę to tylko tak, że wjeżdżam w taki tłum (między pieszych) najpierw dając sygnał dzwonkiem, a jak będę tuz obok to wtedy zahamować i głośno zamanifestować swoją obecność. Tak już dla czystej satysfakcji... Tylko jak dotąd zawsze ważniejsze rzeczy mam do kupienia niż klakson- ot choćby nawet straszak na psy i pistolet na śrut (to na te przygłuche i wyjątkowo agresywne). Póki co staram się zachować stoicki spokój i przejeżdżać z szeroko rozstawionymi łokciami. Mordy musiałyby być ciągłe, nie wystarczy raz a dobrze, bo choroba umysłowa jaką jest nieumiejętność używania mózgu szerzy się w zastraszającym tempie. A co raz częściej dochodzę do wniosku, że jest to czysta złośliwość z nastawieniem "mnie się ta część chodnika należy i koniec!".
maratonka
- 17:04 wtorek, 15 maja 2012 | linkuj
Wuwuzela albo takie ustrojstwo, co kibice mają: trąbka i puszka ze sprężonym gazem. To jak ryknie to nawet umarły z butów wyskakuje. Jak to nie pomoże, to obawiam się, że pozostają Ci tylko mordy na masową skalę. Tylko brak mi koncepcji jaką broń do tego użyć by dobrze na rowerze wyglądała. Kosa, może?
limit
- 10:54 wtorek, 15 maja 2012 | linkuj
Tak poważnie, załatw sobie ultra głośny klakson, akumulator na bagażnik, wtedy to nawet głuchy usłyszy :D
Kenhill
- 21:21 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Jebaj gadów, porozjeżdżaj!
Kenhill
- 21:18 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Jebaj gadów, porozjeżdżaj!
Kenhill
- 21:18 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Wiem, wiem, Ty byś mi nie ustąpiła. ;)
mors
- 20:29 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Pisz do zarządcy drogi, żeby ustawił separatory między chodnikiem, a DDR-em na całej długości zatoczki.
szarlotka
- 20:26 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Tomekoko- a owszem, nakręciłam się. Raz w miesiącu pozwalam się sobie nakręcić kiedy mam złe dni.
maratonka
- 20:24 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
pniesiu- to po co wydzielać WYRAŹNY osobny pas dla rowerów, skoro to nie DDR? I po co ten pseudo chodnik, skoro mogą leźć gdzie chcą? To raz, a dwa- wg oznaczeń tamtędy przebiega międzynarodowy szlak rowerowy R9, więc jeżeli to nie jest DDR to gdzie ma jechać rowerzysta- ulicą?

tomekoko- gratuluję cierpliwości, bo ja tyle nie mam dla ignorantów. Ja szanuję pieszych na chodnikach i tego samego oczekuje od nich...

mors- chyba z szacunku Ci ustępują i nie traktują jak klasycznego rowerzystę-kryminalistę, który śmie jechać DDRem :) Niestety dalej mnie to nie przekonuje do mono- mnie w sensie praktykowania na mono, nie żebym coś do monocyklistów miała (chyba że są klaunami)
maratonka
- 20:23 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Zapraszam gościa z filmiku na moje rewiry - w co drugim przypadku zgarnąłby jeszcze oklep. ;D

Mi potrafią nie ustępować nawet jak walczę na jednokołowcu (gdy nadjeżdżam z naprzeciwka)!
Chociaż przyznam uczciwie, że chociaż na 2kołowcu prawie nikt mi nie ustępuje, to jednak na mono - większa połowa.
mors
- 20:12 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
No niestety to co pokazałaś na zdjęciu to nie jest DDR! To jest ciąg pieszo rowerowy (droga pieszo - rowerowa) na której naszym obowiązkiem jest ustępowanie pieszym. Oni mają tam pierwszeństwo, nawet jeśli idą sobie środkiem :)
pniesiugrzesiu
- 19:47 poniedziałek, 14 maja 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa lkazd
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Nerve Al
GTIX 691 km
C(G?)urarra RIP 799 km
Trek 7100 22706 km
Królowa Szos 844 km
Dostawczak 4 km
Ghost Cross 1800 1865 km

szukaj

archiwum