Wrocław nocą z obstawą
Sobota, 12 maja 2012 | dodano:13.05.2012
Km: | 43.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:15 | km/h: | 19.11 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Jak mi się dzisiaj nie chciałooooooo...!
Ale jak może się chcieć po imprezie skończonej gdy już świtało, po spaniu z budzeniem się co chwilę z czyjąś ręką na swojej twarzy i powrocie do domu o 16.00.
I ta końcówka dnia jakaś taka... Do niczego była. Nawet pedałować nie miałam ochoty. Niby miałam podjechać do chłopaków (chłopak nr 1 i chłopak nr 2), ale ogarnęła mnie niemoc. Psychiczna i fizyczna.
Czasem wśród tych wszystkich cudownych dni zdarzy się taki, w którym nie tryskam energią i czuję się jak stara sparciała guma od gaci. "Czasem" wypada średnio raz na miesiąc.
I już się zbierałam do położenia się o "ludzkiej" porze, czyli tego samego dnia, którego się obudziłam, ale telefon odbieram od chłopaka nr 1 i dostaję informację, że w zasadzie czekają (wraz z chłopakiem nr 2) pod MYM domem. Nie wypadało robić z siebie domatora. Rundka po Wrocławiu.
Lansowanie się w różowej koszulce przy 7 stopniach, gołych łydkach i rękawiczkach z krótkimi palcami NIE uprzyjemniało jazdy. Mówił chłopak nr 1, że będzie mi zimno, ale kto by tam go słuchał... A jednak czasem można wyjść na tym dobrze, wezmę pod uwagę ten fakt następnym razem.
Chłopak nr 1
Chłopak nr 2 i jego najjaśniejsza gwiazda
Nie-chłopak nr 3
Chłopaki tankują
A nie-chłopaki fotografują.
Kierownica chłopaka nr 1
Drugi raz w tym tygodniu szykowanie urodzinowej niespodzianki, stąd wczorajszy brak wpisu- znowu doby nie starczyło, żeby coś wykręcić...
Ale jak może się chcieć po imprezie skończonej gdy już świtało, po spaniu z budzeniem się co chwilę z czyjąś ręką na swojej twarzy i powrocie do domu o 16.00.
I ta końcówka dnia jakaś taka... Do niczego była. Nawet pedałować nie miałam ochoty. Niby miałam podjechać do chłopaków (chłopak nr 1 i chłopak nr 2), ale ogarnęła mnie niemoc. Psychiczna i fizyczna.
Czasem wśród tych wszystkich cudownych dni zdarzy się taki, w którym nie tryskam energią i czuję się jak stara sparciała guma od gaci. "Czasem" wypada średnio raz na miesiąc.
I już się zbierałam do położenia się o "ludzkiej" porze, czyli tego samego dnia, którego się obudziłam, ale telefon odbieram od chłopaka nr 1 i dostaję informację, że w zasadzie czekają (wraz z chłopakiem nr 2) pod MYM domem. Nie wypadało robić z siebie domatora. Rundka po Wrocławiu.
Lansowanie się w różowej koszulce przy 7 stopniach, gołych łydkach i rękawiczkach z krótkimi palcami NIE uprzyjemniało jazdy. Mówił chłopak nr 1, że będzie mi zimno, ale kto by tam go słuchał... A jednak czasem można wyjść na tym dobrze, wezmę pod uwagę ten fakt następnym razem.
Chłopak nr 1
Chłopak nr 2 i jego najjaśniejsza gwiazda
Nie-chłopak nr 3
Chłopaki tankują
A nie-chłopaki fotografują.
Kierownica chłopaka nr 1
Drugi raz w tym tygodniu szykowanie urodzinowej niespodzianki, stąd wczorajszy brak wpisu- znowu doby nie starczyło, żeby coś wykręcić...
komentarze
Widzę,że nie tylko mi się nie chciało jechać. Wczoraj to nawet na rower nie mogłem patrzeć,ale nikt mnie nie zmotywował :/
biker90 - 11:03 niedziela, 13 maja 2012 | linkuj
Komentuj