Wymuszenie pierwszeństwa...?
Czwartek, 10 maja 2012 | dodano:10.05.2012
Km: | 52.31 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:17 | km/h: | 22.91 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Na początku chłosta dla mnie i izolatka przez miesiąc.
A było to tak....
Klasyczna głupota i nieuwaga- przejeżdżałam przez DDR patrząc w prawo czy samochód nie jedzie, a starsza kobieta jechała z lewej. W sumie nie zderzyłam się z nią na skrzyżowaniu, tylko w ostatniej chwili szerokim łukiem objechałam, a ona się wystraszyła, skręciła lekko w moją stroną, zahaczyła kierownicą i nie utrzymała równowagi. Upadła, uderzyła lekko głową o chodnik i rozcięła nieco łuk brwiowy. Nie chciała wzywać ani policji, ani karetki. Była dosyć wystraszona całą sytuacją, nieco oszołomiona. Przypadkiem jej koleżanka jechała i odstawiła ją do domu, a ja musiałam na uczelnię jechać. Wzięłam numer telefonu, jutro będę dzwonić i się dowiadywać jak się czuje...
Wyrzuty sumienia mam przeogromne, choć żeby je zagłuszyć próbuję sobie tłumaczyć, że może nie do końca w 100% moja wina, że nie jechała całkiem po prawej stronie DDR, że sama o mnie zahaczyła, ale... Ale prawda jest taka, że to ja nie uważałam i że jej się coś stało. Bo gdyby mi to pół biedy...
czerwony kolor- ja
zielony- starsza pani
i miejsce zahaczenia na żółto...
A było to tak....
Klasyczna głupota i nieuwaga- przejeżdżałam przez DDR patrząc w prawo czy samochód nie jedzie, a starsza kobieta jechała z lewej. W sumie nie zderzyłam się z nią na skrzyżowaniu, tylko w ostatniej chwili szerokim łukiem objechałam, a ona się wystraszyła, skręciła lekko w moją stroną, zahaczyła kierownicą i nie utrzymała równowagi. Upadła, uderzyła lekko głową o chodnik i rozcięła nieco łuk brwiowy. Nie chciała wzywać ani policji, ani karetki. Była dosyć wystraszona całą sytuacją, nieco oszołomiona. Przypadkiem jej koleżanka jechała i odstawiła ją do domu, a ja musiałam na uczelnię jechać. Wzięłam numer telefonu, jutro będę dzwonić i się dowiadywać jak się czuje...
Wyrzuty sumienia mam przeogromne, choć żeby je zagłuszyć próbuję sobie tłumaczyć, że może nie do końca w 100% moja wina, że nie jechała całkiem po prawej stronie DDR, że sama o mnie zahaczyła, ale... Ale prawda jest taka, że to ja nie uważałam i że jej się coś stało. Bo gdyby mi to pół biedy...
czerwony kolor- ja
zielony- starsza pani
i miejsce zahaczenia na żółto...
komentarze
Ślicznie pani zmieniła to zdjęcie tylko nie wiem dlaczego?
Rico KO KO - 08:30 sobota, 12 maja 2012 | linkuj
Niestety większość rowerzystów nie wiem, że podstawa to nie panikować i nie wykonywać gwałtownych ruchów. Ostatnio jadąc na ścieżce dość szybko wyjechałem zza zakrętu i kobieta, która zresztą była jeszcze całkiem daleko zaczęła panikować, wyglądała jakby zaraz miała się wywrócić, a wystarczyło nic nie robić i jechać spokojnie dalej :D
Platon - 08:13 piątek, 11 maja 2012 | linkuj
Patrząc na schemat sytuacji, a szczególnie punkt kontaktu, można dojść do wniosku, że już opuściłaś skrzyżowanie i jechałaś prosto, a poszkodowana (podejrzewając poziom wyszkolenia większości starszych pań w prowadzeniu szalonej maszyny jaką jest rower, nie uwłaczając) spanikowała i za wcześnie zaczęła podejmować jakiekolwiek kroki mające na celu uniknięcie zderzenia, do którego by w ogóle nie doszło, mając na uwadze różnice (najprawdopodobniej) Waszych prędkości.
A czy ta Pani wspierana później przez towarzyszkę, przez przypadek nie przeszła przez jezdnię po przejeździe/pasach? Jeśli tak, to (znowu) można podejrzewać, że kierując tak ogromną maszyną jaką jest rower, musiała przed zakrętem odbić w lewo, żeby skręcić w prawo. A jeśli planowała jechać dalej prosto, to ta teoria upada.
A tak zupełnie na marginesie i na poważnie, a przy okazji to co najważniejsze - traktując ten przypadek jako skrzyżowanie równorzędne, to ona Cię miała po prawej i to ona powinna na Ciebie uważać. I tu się kłania znajomość przepisów ruchu drogowego, ta tajemna wiedza, której nie jest w stanie pojąć większość rowerzystów, czyli uczestników ruchu. I tej wersji bym się trzymał w przypadku jakichkolwiek prób roszczeń.
A w ogóle (z ludzkiego punktu widzenia) to dobrze, że nikomu (chyba) nic się nie stało poważnego. WrocNam - 03:03 piątek, 11 maja 2012 | linkuj
Komentuj
A czy ta Pani wspierana później przez towarzyszkę, przez przypadek nie przeszła przez jezdnię po przejeździe/pasach? Jeśli tak, to (znowu) można podejrzewać, że kierując tak ogromną maszyną jaką jest rower, musiała przed zakrętem odbić w lewo, żeby skręcić w prawo. A jeśli planowała jechać dalej prosto, to ta teoria upada.
A tak zupełnie na marginesie i na poważnie, a przy okazji to co najważniejsze - traktując ten przypadek jako skrzyżowanie równorzędne, to ona Cię miała po prawej i to ona powinna na Ciebie uważać. I tu się kłania znajomość przepisów ruchu drogowego, ta tajemna wiedza, której nie jest w stanie pojąć większość rowerzystów, czyli uczestników ruchu. I tej wersji bym się trzymał w przypadku jakichkolwiek prób roszczeń.
A w ogóle (z ludzkiego punktu widzenia) to dobrze, że nikomu (chyba) nic się nie stało poważnego. WrocNam - 03:03 piątek, 11 maja 2012 | linkuj