Syn Zachariasza, kuzyn Maniasza, stryj Jonasza wuja Bałbaniasza
Środa, 9 maja 2012 | dodano:09.05.2012
Km: | 32.76 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 21.84 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
Zaczniemy pozytywnie z kabaretem Limo. Krótko i dobrze, czyli liczy się jakość nie długość.
Jazda dzisiaj do i z pracy, zdjęć z tej jakże fascynującej wycieczki nie ma, ALE dwie rzeczy z rowerami związane godne są wspomnienia.
Na Milenijnym minęłam jakiegoś górala, którego prowadził właściciel jego. Owy właściciel w kasku na głowie szczękał blokami po betonie, a rower koło niego się toczył. Zerknęłam na opony- kapcia nie widać i pojechałam dalej. Ale gryzło mnie to. Dlaczego rower się toczy, a nie jedzie? Może nie o dętkę chodziło? Jadę, jadę, myślę, myślę i zawracam. Mijam porzuconą dętkę. Pewnie zmieniał. Widziałam oddalający się kask- bynajmniej nie pieszo, więc już wszystko ok. ALE zdegustowana byłam, że zostawił po sobie zużytą gumę tak perfidnie. A kosz 300 m dalej. Nie zakochałabym się w nim.
Sprzątnęłam więc ten rowerowy odpadek. W sumie to takie dziwne, bo porządek w pokoju potrafię utrzymać 5 minut, a jakaś porzucona dętka mnie w oczy kole. Nie pytajcie, sama siebie nie "ogarniam" czasem.
W sumie dzięki zużytej gumie poznałam osobiście poznałam GhOsTwRc. Na milenijnym znowuż żeśmy się minęli, tym razem jak obiecał tak się przywitał. Kilka słÓW na temat rowerÓW i rozjazd.
Jazda dzisiaj do i z pracy, zdjęć z tej jakże fascynującej wycieczki nie ma, ALE dwie rzeczy z rowerami związane godne są wspomnienia.
Na Milenijnym minęłam jakiegoś górala, którego prowadził właściciel jego. Owy właściciel w kasku na głowie szczękał blokami po betonie, a rower koło niego się toczył. Zerknęłam na opony- kapcia nie widać i pojechałam dalej. Ale gryzło mnie to. Dlaczego rower się toczy, a nie jedzie? Może nie o dętkę chodziło? Jadę, jadę, myślę, myślę i zawracam. Mijam porzuconą dętkę. Pewnie zmieniał. Widziałam oddalający się kask- bynajmniej nie pieszo, więc już wszystko ok. ALE zdegustowana byłam, że zostawił po sobie zużytą gumę tak perfidnie. A kosz 300 m dalej. Nie zakochałabym się w nim.
Sprzątnęłam więc ten rowerowy odpadek. W sumie to takie dziwne, bo porządek w pokoju potrafię utrzymać 5 minut, a jakaś porzucona dętka mnie w oczy kole. Nie pytajcie, sama siebie nie "ogarniam" czasem.
W sumie dzięki zużytej gumie poznałam osobiście poznałam GhOsTwRc. Na milenijnym znowuż żeśmy się minęli, tym razem jak obiecał tak się przywitał. Kilka słÓW na temat rowerÓW i rozjazd.