Niezaspokojona, zdenerwowana i zniechęcona.
Niedziela, 4 marca 2012 | dodano:04.03.2012
Km: | 30.05 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 20.03 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Trek 7100 |
A przvczyną takiego stanu rzeczy (o dziwo) wcale nie jest żaden mężczyzna. Tylko ten dzień. Ta niedziela.
W tygodniu totalnie pochłonięta pracą i nauką brak czasu na przesiadywanie na BS. Przynajmniej od 3 dni sypiam po 7-8 godzin. Ostatnio jak znowu zaczynał się mój paraliż senny i owa postać zaczynała się pojawiać niesamowicie się wkurzyłam. Nie dość, że miałam w perspektywie 5 godzin snu to jeszcze mi tu jakiś 'obcy' przeszkadza. Raczej nie wypowiedziałam tego na głos, wszak całe ciało było sparaliżowane, ale w umyśle wystosunkowałam do mojej nocnej zmory "Wypierd...!" i szybko się obudziłam. Nie będzie mi tu jakieś bezosobowe coś zakłócać i tak krótkiego snu.
A dzisiejsze 30 km od pierwszych metrów nie było mi pisane. Już jak wyjeżdżałam to jakaś rozchwiana emocjonalnie byłam. Miałam się z spotkać w trasie z eX, ale po pierwszych 3 km telefon padł (a rano 7 kresek było!). Spotkać nam się nie udało, nogi mi zmarzły, a palce finalnie tak skostniały, że nie byłam w stanie wyciągnąć klucza i otworzyć drzwi. A dwupalcowe rękawiczki już schowałam do szafy. Jak widać- zbyt wcześnie.
I tak teraz siedzę u mojej gŻanki, sączę zbożową z mlekiem i czekamy na poniedziałek. Z dużą dawką optymizmu, wszak jutro znowu uczelnia i praca (:
W tygodniu totalnie pochłonięta pracą i nauką brak czasu na przesiadywanie na BS. Przynajmniej od 3 dni sypiam po 7-8 godzin. Ostatnio jak znowu zaczynał się mój paraliż senny i owa postać zaczynała się pojawiać niesamowicie się wkurzyłam. Nie dość, że miałam w perspektywie 5 godzin snu to jeszcze mi tu jakiś 'obcy' przeszkadza. Raczej nie wypowiedziałam tego na głos, wszak całe ciało było sparaliżowane, ale w umyśle wystosunkowałam do mojej nocnej zmory "Wypierd...!" i szybko się obudziłam. Nie będzie mi tu jakieś bezosobowe coś zakłócać i tak krótkiego snu.
A dzisiejsze 30 km od pierwszych metrów nie było mi pisane. Już jak wyjeżdżałam to jakaś rozchwiana emocjonalnie byłam. Miałam się z spotkać w trasie z eX, ale po pierwszych 3 km telefon padł (a rano 7 kresek było!). Spotkać nam się nie udało, nogi mi zmarzły, a palce finalnie tak skostniały, że nie byłam w stanie wyciągnąć klucza i otworzyć drzwi. A dwupalcowe rękawiczki już schowałam do szafy. Jak widać- zbyt wcześnie.
I tak teraz siedzę u mojej gŻanki, sączę zbożową z mlekiem i czekamy na poniedziałek. Z dużą dawką optymizmu, wszak jutro znowu uczelnia i praca (:
komentarze
Zarzuciłbym czymś, co chyba każdy zna:
"sfiksowałyście, boście chłopa nie miały! chłopa wam trzeba! "
:D no taki żarcik taki... kundello21 - 22:42 środa, 7 marca 2012 | linkuj
Komentuj
"sfiksowałyście, boście chłopa nie miały! chłopa wam trzeba! "
:D no taki żarcik taki... kundello21 - 22:42 środa, 7 marca 2012 | linkuj